Co otrzymamy za swoje dary?…

C

Serdecznie witam i pozdrawiam wszystkich moich Blogowych Gości, życzę dobrego dnia i Bożego błogosławieństwa – oraz skupienia ducha, potrzebnego do refleksji nad kolejnym, ważnym problemem, poruszonym w dzisiejszych liturgicznych czytaniach! 
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek 

Wtorek 8 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań:  Syr 35,1–12;  Mk 10,28–31
A dzisiaj słyszymy i rozważamy o ofiarach, składanych Bogu. W Starym Testamencie ofiary te były nakazane przez Prawo i precyzyjnie określony był sposób ich składania. Mędrzec Syracydes, w odczytanym przed chwilą tekście, przypomina szczegółowo niektóre z nich, jednaknajmocniejszy akcent kładzie on na intencje serca – intencje, z jakimi poszczególne ofiary są składane.
Według Syracydesa, złożenie ofiary Bogu musi mieć bezpośredni związek z właściwą i szlachetną postawą, jaką człowiek sobą prezentuje. Słyszymy bowiem: Kto świadczy dobrodziejstwa, przynosi ofiary z najczystszej mąki, a kto daje jałmużnę, składa ofiarę uwielbienia. I dalej – bardzo ważne słowa: Oddalenie się od zła jest upodobaniem Pana, a unikanie niesprawiedliwości jest Jego przebłaganiem. Otóż właśnie! To jest najmilsza Bogu ofiara: serce czyste i ciągle nawracające się do Boga!
Dlatego Syracydes wzywa: Przy każdym darze twarz twoją rozpogódź i z weselem poświęć dziesięcinęDawaj Najwyższemu tak, jak On ci daje, hojny dar według swej możności, ponieważ Pan jest tym, który odpłaca i siedemkroć razy więcej odda tobie. Tak właśnie postępuje Bóg: wielekroć hojniej oddaje człowiekowi to, co on sam złożył w ofierze. Trzeba jednak, aby ofiara człowieka była czysta, dobra, powodowana najszlachetniejszą intencją. Już niedługo bowiem, w Środę Popielcową, usłyszymy skargę Boga na ofiary nieprawe, nieszczere,ofiary będące „przykrywką” dla złego postępowania. Ofiar w ten sposób składanych Bóg nie chce, nie o to Mu chodzi. Jemu chodzi o ofiary hojnie składane z serca, które On potem stokrotnie wynagradza.
Takie przecież zapewnienie usłyszał dzisiaj w Ewangelii Święty Piotr, który z niejaką nutą skargi, czy może pewnej wątpliwości stwierdza, że on i jego przyjaciele dla Jezusa wszystko opuścili i za Jezusem poszli. Z tego stwierdzenia przebija nie wyrażone tutaj wprost pytanie – wyrażone jednak chociażby w paralelnym opisie tego wydarzenia w Ewangelii Mateuszowej – Cóż otrzymamy w zamian? I nawet jeśli dzisiaj nie padło to pytanie wprost, to jednak Jezus zrozumiał intencję, z jaką Piotr wyraził swe stwierdzenie i w odpowiedzi zapewnia, że to, co uczniowie otrzymają w zamian, znacznie przewyższy to, co sami ofiarowali.
Kochani, wszystkie powyższe wskazania musimy wziąć sobie głęboko do serca i odnowić nasze spojrzenie na sposób i intencje, z jakimi my składamy Bogu nasze dary. Bo nam się też nieraz wydaje, że Bóg od nas oczekuje aż tak dużo! 
Najczęściej widać to po ofiarowaniu Bogu swego czasu – chociażby na spokojne przeżycie Mszy Świętej, na spokojną modlitwę… Jakże często stwierdzamy przy konfesjonale, że nie byliśmy na Mszy Świętej, nie modliliśmy się przez cały dzień, bo nie mieliśmy czasu! Czyli w domyśle stwierdzenie to oznacza tyle: szkoda mi było aż tyle czasu na modlitwę. Ja mam tyle akurat ważniejszych spraw! A tymczasem Benedykt XVI, będąc w Polsce w 2006 roku, z całą mocą podkreślał, żeczas ofiarowany Bogu nigdy nie jest czasem zmarnowanym, straconym! Bo Bóg stokroć hojniej wynagradza człowiekowi jego ofiarę. 
Nie wolno jednak składać tejże ofiary z nastawieniem, że coś za to dostanę. O to się sam Bóg zatroszczy. My natomiast mamy składać ofiary czyste i dobre, powodowane najszlachetniejszymi intencjami, z których tą najpiękniejszą i najbardziej wartościową jest szczera miłość do Boga.
W tym duchu zastanówmy się:
  • Czy idąc na Mszę Świętą, klękając do modlitwy, spełniając inne pobożne praktyki – czynię to z miłości do Boga, czy dla nagrody z Jego strony?
  • Czy nie mam w głębi serca pretensji do Boga, że tak dużo ode mnie wymaga, że wiara za dużo mnie kosztuje?
  • Czy za swoje grzechy żałuję dlatego, że zraniłem miłość Bożą, czy ze strachu przed karą?
Ofiara męża sprawiedliwego jest przyjemna, a pamięć o niej nie pójdzie w zapomnienie.

1 komentarz

  • Szczęść Boże!
    Czytając ten wpis przypomniały mi się wykłady z etyki na jakie uczęszczałem kilka lat temu. Jeden z nich dotyczył podłoża postawy moralnej, czy też ścisłego trzymania się określonych zasad. Filozof, którego poglądy analizowaliśmy, rozróżniał wyraźnie postawę wyrażającą wierność zasadom ze względu na obowiązujące prawa czy normy społeczne od postawy opartej na wewnętrznym przekonaniu co do słuszności wyznawanych zasad. Jeżeli zajmujemy jakieś stanowisko lub czynimy cokolwiek w obawie przed sankcją będzie to trwało jedynie tak długo, jak długo obowiązywać będzie nas określone prawo które tą sankcję nakłada. Jeżeli zaś określona postawa – także wobec Boga i składanej mu przez nas ofiary – zgadza się z naszym wewnętrznym przekonaniem, pozostanie niezachwiana niezależnie od zewnętrznych okoliczności.
    Pytania postawione przez Księdza powinniśmy sobie zadawać nieustannie. Niezależnie od tego jaką usłyszymy odpowiedź tylko w taki sposób możemy się zbliżyć do prawdziwej relacji z Bogiem.
    Pozdrawiam serdecznie!

    ~Paweł, 2011-03-01 21:24

    Bardzo dziękuję za wypowiedź. Poszerza ono nasze spojrzenie na problem, zarysowany w Bożym Słowie. Ja myślę, że w ogóle mielibyśmy o wiele mniej problemów z postawami chrześcijan i świadectwem, jakie na co dzień dają, gdyby ich wiara była motywowana najgłębszymi intencjami, a nie – na przykład – motywami formalnymi, czy wynikającymi z tradycji… Serdecznie pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-03-02 10:11

    A tu chyba Ksiądz dotyka pewnego ważkiego problemu: kiedy i na ile nasze (chrześcijańskie, katolickie) życiowe postawy względem Boga – ale i bliźnich – wypływają z "głębi serca", kierowane przez dobrze ukształtowane sumienie, a kiedy są postawami – można rzec – "faryzejskimi".
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-03-02 17:28

    Tak, dokładnie o tym myślę. Naprawdę, my wszyscy – wszyscy bez wyjątku – musimy w ramach swojego rachunku sumienia stawiać często pytanie o motywację, jaka przyświeca przyjmowanym przez nas postawom i podejmowanym działaniom. Naprawdę – wszyscy jesteśmy do tego zobowiązani! Także ci – a może przede wszystkim – ci, którzy uważają się za gorliwie wierzących! I księża – też… Serdecznie pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-03-07 16:15

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.