Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Rozpoczynamy Wielki Post. To wszystko, co uważam za istotne, gdy idzie o ten święty czas, zawarłem w rozważaniu W tym miejscu chciałbym, Kochani, mocniej podkreślić pytanie końcowe:pytanie o postanowienie, oraz prośbę, żebyśmy się wszyscy od dzisiaj wzięli do wewnętrznej, duchowej, konsekwentnej pracy nad sobą! Nie zmarnujmy ani jednego dnia dla spraw Królestwa Bożego! Wielki Post wydaje się czasem bardzo długim – w rzeczywistości nie obejrzymy się, kiedy minie! Zatem – bierzmy się do pracy! A Pan będzie nas wspierał!
Któryś za nas cierpiał rany – Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa Popielcowa,
do czytań: Jl 2,12–18; 2 Kor 5,20–6,3; Mt 6,1–6.16–18
Pierwsze czytanie, z Księgi Joela, przed chwilą odczytane, jest wręcz doskonałym wprowadzeniem w atmosferę Wielkiego Postu – świętego czasu przemiany, który dziś rozpoczynamy.
Oto bowiem Prorok – w imieniu Boga – wzywa:Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem przez post i płacz, i lament. Jest to zatem wezwanie do podjęcia tradycyjnych dzieł pokutnych. Ale – uwaga! Już w następnym zdaniu słyszymy: Rozdzierajcie jednak wasze serca, a nie szaty! Znak rozdarcia szat był podówczas szeroko stosowany jako gest żalu, pokuty, smutku… Wezwanie Boże uczula zatem wszystkich, aby gestom zewnętrznym towarzyszyła głęboka przemiana wewnętrzna, głęboki wewnętrzny żal z powodu popełnionego zła. A może lepiej: nie tyle nawet ma towarzyszyć, ale nade wszystko ma się dokonać owa wewnętrzna przemiana, zaś znaki zewnętrzne mają być tylko wyrazem tego, co dokonuje się wewnątrz.
I taka właśnie myśl przewija się przez całą Liturgię Słowa dnia dzisiejszego. Oto bowiem przybywamy do świątyni, na liturgiczne zgromadzenie, niejako wezwani przez Proroka Joela, który dzisiaj, nawołując do nawrócenia, rysuje nam przed oczami podniosły obraz wielkiego zgromadzenia. Ta alegoria ma uświadomić nam, że wezwanie do nawrócenia, z jakim Bóg zwraca się do człowieka, jest naprawdę wezwaniem bardzo poważnym i dotyczącym wszystkich bez wyjątku!
Zgromadzenie, o jakim Joel dzisiaj mówi w pierwszym czytaniu, przewyższa rangą jakiekolwiek zgromadzenia, wówczas zwoływane. Także te najważniejsze – a więc zgromadzenia wojenne. Wezwanie Boga przewyższa je wszystkie! Po czym to poznajemy? Oto bowiem na wezwanie wojenne nie mieli obowiązku stawiać się starcy, dzieci do trzynastego roku życia oraz dopiero co ożenieni mężczyźni– przez pierwszy rok trwania małżeństwa. Wszyscy ci, wymienieni tutaj, byli zwolnieni z obowiązku stawiania się na wezwanie wojenne. Tymczasem dzisiaj słyszymy: Dmijcie wróg na Syjonie, zarządźcie święty post, ogłoście zgromadzenie. Zbierzcie lud, zwołajcie świętą społeczność,zgromadźcie starców, zbierzcie dzieci i ssących piersi. Niech wyjdzie oblubieniec ze swojej komnaty, a oblubienica ze swego pokoju. A zatem – wezwanie to jest powszechne, dotyczy wszystkich, nikt nie jest z niego wyłączony, nikt nie jest tu wyjątkiem!
Przychodzimy zatem na to wezwanie, aby włączyć się w modlitwę przebłagania, którą dziś Joel poleca kapłanom, podając nawet przykład takiej konkretnej modlitwy. My też od Ofiary Mszy Świętej, złożonej w świątyni, od tego liturgicznego zgromadzenia rozpoczynamy wielkopostne zmagania, które mają nas zbliżyć do Boga. Dlatego będziemy dzieło to realizować z Jego pomocą. A na czym to dzieło wielkopostnej pracy ma polegać?
To już nam podpowiada sam Jezus w Ewangelii. Są to te działania, które zwykliśmy określać jako trzy dobre uczynki: modlitwa, post, jałmużna. Jednak już na początku dzisiejszego pouczenia ewangelicznego Jezus przestrzega, aby owych dobrych uczynków nie wykonywać jedynie na pokaz. Bardzo ważna jest motywacja, dla której owo dobre działanie podejmujemy.
Jeżeli zatem ktoś szuka za swe dobre uczynki ziemskiego wynagrodzenia, ten tym samym rezygnuje z nagrody Ojca Niebieskiego. Nie chodzi tu – bynajmniej – o zachowanie jakiejś dziwnej, absolutnej tajemnicy dla samej tajemnicy. Nie! Chodzi natomiast o czyste intencje, a więc synowskie posłuszeństwo Bogu oraz miłość bliźniego. Bóg bowiem ocenia czyn, patrząc na serce. Czyny miłości nie muszą być widziane i doceniane przez ludzi. Ich wartość zna Bóg, który widzi w ukryciu. On nagrodzi taką szczerą, z serca płynącą jałmużnę, która jednak nie zawsze będzie oznaczać – jak zwykliśmy myśleć – jedynie wsparcie finansowe, ale każdy dobry uczynek, jakim wspomagamy bliźniego.
Podobnie rzecz się ma z modlitwą. W czasach Jezusa Izraelici modlili się publicznie i prywatnie, w świątyni i w synagogach, w miejscach publicznych i w domach. Modlitwa towarzyszyła Żydom kilkakrotnie w ciągu dnia. Modlący się przyjmowali postawę stojącą, często wznosili ręce, kłaniali się głęboko, padali na klęczki, a nawet na twarz. I znowu – Jezusnie krytykuje formy, ani miejsca modlitwy, lecz przestrzega przed hipokryzją, czyli modlitwą nieszczerą, a więc odmawianą dla pokazania własnej pobożności. I żeby to dobrze zrozumieć, to obłuda nie polega na tym, że ktoś modli się publicznie, czy długo – bo i sam Jezus modlił się i publicznie, i długo – ale na tym, że czyni się to z fałszywych pobudek, na pokaz.
Jezus przypomina także drugą cechę modlitwy, to jest wiarę i zaufanie do Boga. Nie trzeba więc niczego na Bogu wymuszać, ale zaufać, że wysłucha modlitwy, dając proszącemu łaskę najbardziej konieczną.
I wreszcie post. Ścisły post obowiązywał Izraelitów tylko raz w roku, w Dzień Pojednania. Zwyczajowo jednak, pościli oni także i w inne dni – i to z różnych powodów: dla umartwienia, aby się oczyścić, przebłagać Boga za grzechy, okazać żałobę, wyprosić jakąś łaskę lub dla wyrażenia pokory i poddaństwa wobec Boga. Tylko post wynikający z czystej intencji, a nie dla szukania rozgłosu, podoba się Bogu. I – uwaga! Post podejmowany ku chwale Bożej nie powinien wiązać się z mniejszą, niż zwykle troską o swój wygląd zewnętrzny. Uczniowie Jezusa podczas postu mają zachowaćpogodę ducha. Ponadto post musi łączyć się z praktykowaniem miłości bliźniego i poszukiwaniem sprawiedliwości.
Oto, Kochani, wskazania, które daje nam Jezus na początku drogi wielkopostnej przemiany serc. Modlitwa, post, jałmużna – ale rozumiane inaczej, rozumiane głębiej… Po prostu – rozumiane właściwie. Bo post – to nie tylko niejedzenie mięsa w piątek. Post – to rezygnacja z czegoś, aby zyskać coś więcej. Dużo więcej! A pokuta – to też nie jakieś zewnętrzne tylko znaki, a jeżeli znaki zewnętrzne, to takie, które w pełni wyrażać będą to, co – daj Boże! – dokonywać się będzie wewnątrz: radykalna przemiana myślenia, radykalna przemiana serca, umysłu i woli. To jest właśnie pokuta – a nie najbardziej nawet wymyślne i oryginalne zewnętrzne formy.
Kochani, kiedy zaczynamy Wielki Post – kolejny już w naszym życiu – to mając na uwadze doświadczenia poprzednich Wielkich Postów, może warto tym razem zacząć inaczej. Może tym razem trzeba naprawdę, bardzo głęboko wziąć sobie do serca to, co Jezus dzisiaj powiedział w Ewangeliio modlitwie z serca płynącej, a nie na pokaz; o jałmużnie czynionej z miłości, a nie dla pochwał, o poście, podejmowanym z pogodnym obliczem i w celu duchowej przemiany, a nie dla tradycji… I o tym, żeby serca rozdzierać, a nie szaty!
Serca rozdzierać, skorupę grzechu, jaka je otacza, zdecydowanie rozbijać! To jest właśnie pokuta! To jest właśnie Wielki Post! Inny – nie ma sensu, szkoda tylko czasu i sił na spełnianie praktyk, będących pustymi znakami, niczego nie wyrażającymi.
Pokuta to powrót do Ojca, a może lepiej: to stałe powracanie do Ojca. I jako taka, jest pokuta wydarzeniem radosnym. Naprawdę radosnym! Nie wesołkowatym, nie jakimś hałaśliwym – właśnie z tego całego codziennego hałasurezygnujemy na rzecz wyciszenia i skupienia, które staje się naturalną przestrzenią, w jakiej nasza praca nad sobą będzie się dokonywała. Nie dajmy jednak sobie wmówić, że jesteśmy wyznawcami religii, która co jakiś czas każe nam się zamartwiać, smucić, rezygnować z radości życia. Nic podobnego!
Umartwiać się – to nie znaczy zamartwiać się! A nawracać się – to właśnie odzyskiwać radość: radość dziecka Bożego! Radość wewnętrzną! Radość trwałą! Radość prawdziwą! Radość głęboką! Kochani, z takim nastawieniem rozpocznijmy tegoroczny Wielki Post.
A żeby to się mogło dokonać, postarajmy się cały ten czas – cały, nie tylko dwa ostatnie dni przed Świętami –przeżyć w stanie łaski uświęcającej. Pójdźmy do Spowiedzi już na początku tego czasu! Włączmy się w wielkopostne spotkania modlitewne – poczynając od bardziej pobożnego przeżywania Mszy Świętej, poprzez Drogę Krzyżową, Gorzkie Żale, aż po bardziej intensywną osobistą modlitwę.I podejmijmy mądre postanowienie wielkopostne.
Mądre – czyli nie na zasadzie „niejedzenia cukierków”, ale niech ono dotknie tej sfery naszego życia, która najbardziej wymaga przepracowania i która najbardziej – mówiąc potocznie – „daje się we znaki” nam samym i tym, wśród których żyjemy. Może to będzie ograniczenie „operatywności” języka, może więcej czasu dla rodziny, może większa punktualność (na przykład – w przychodzeniu na Mszę Świętą), może dokładniejsze wykonywanie swoich obowiązków domowych… Możliwości jest wiele! Zechciejmy już dzisiaj coś postanowić, aby ani jednego dnia tego świętego czasu nie zmarnować dla sprawy nawrócenia – dla sprawy ciągłego, stałego nawracania…
W tym kontekście zastanówmy się nad tą jedną tylko, ale ważną sprawą:
- Z jakim osobistym postanowieniem wejdę w tegoroczny Wielki Post?
W imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!
Szczęść Boże! Bardzo mi Ksiądz pomógł z pracą domową z religii. 🙂
~Ania, 2011-03-14 17:23
Poważnie? A w jaki sposób? Ale – oczywiście – cieszę się, że mogłem pomóc. Pozdrawiam serdecznie!
~Ks. Jacek, 2011-03-19 13:42