Jeszcze raz o dawaniu z siebie więcej!

J

Szczęść Boże! Witam serdecznie, Kochani, i od razu poruszam kilka spraw:
1.   Dziękuję za wpisy na blogu. Proszę o cierpliwość, na pewno na wszystkie odpiszę, natomiast z powodu natłoku zajęć staram się je na bieżąco odczytywać, natomiast odpisywanie zostawiam na jakąś spokojniejszą chwilę. Proszę zatem, aby nikt nie czuł się zlekceważony, pominięty – wręcz przeciwnie! Z przyjemnością odniosę się do wszystkich głosów indywidualnie – zapewne dzisiaj.
2.   We wczorajszym wpisie Grzegorz przedstawił nam kilka intencji do modlitwy. Zechciejcie, Kochani, przeczytać ten wpis, a intencje włączcie do swoich modlitw!
3.   Bardzo cieszę się, że powoli, ale jednak powiększa się nasza Wspólnota modlitewna, łącząca się o 20.00 w odmawianiu Ojcze nasz… Zapraszam następnych chętnych, prosząc jednocześnie raz jeszcze o sygnał – choćby krótki – na blogu o włączeniu się, abyśmy wiedzieli, jak duża jest nasza Wspólnota. Ale jeśli ktoś tego nie zgłosi, też może się modlić! Zgłoszenie się nie jest warunkiem koniecznym do modlitwy! I jeszcze raz zaznaczam, że nie oczekuję od nikogo jakichkolwiek ostatecznych deklaracji, tylko zapraszam do modlitewnej Wspólnoty tych, którzy w miarę swoich możliwości będą odmawiali Modlitwę Pańską.
4.   Zachęcam też do modlitwy zanoszonej w różnych formach i w różnym czasie – za siebie nawzajem i we wszystkich naszych intencjach!
5.   Dzisiaj wybieram się z młodzieżą, którą uczę religii, na film „Jan Paweł II – Szukałem was…”. Szczerze mówiąc, już drugi raz będę oglądał ten film. Bardzo go Wam polecam – obejrzyjcie, traktując go nie jako jeszcze jeden seans filmowy, ale jako jeszcze jedno spotkanie z Janem Pawłem II, jako takie małe rekolekcje i formę duchowego przygotowania do beatyfikacji Papieża Polaka. Forma, w jakiej Papież został w tym filmie pokazany, może służyć takiemu jego odbiorowi. Skorzystajmy z tej szansy! Naprawdę – bardzo Was zachęcam! Ja pewnie jeszcze nie raz będę go oglądał!
6.   A na dzisiaj zapraszam do refleksji – nie po raz pierwszy – nad tym, że jako przyjaciele Jezusa mamy dawać z siebie więcej, zawsze więcej – i zawsze z miłością!
                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek 

Piątek 1 tygodnia Wielkiego Postu,
do czytań:  Ez 18,21–28;  Mt 5,20–26
Kiedy słuchamy pierwszego czytania, z Księgi Proroka Ezechiela, to wszystko wydaje nam się dość logiczne i jasne: grzesznik, który się nawraca, zostanie nagrodzony za to właśnie, że ostatecznie zwrócił się ku sprawiedliwości.Sprawiedliwy, który odstąpił od prawej drogi, jaką kroczył i oddał się niesprawiedliwości, zostanie ukarany. Takie to dla nas raczej oczywiste, chociaż nie było wcale takie oczywiste w czasie, kiedy słowa te pisał Prorok Ezechiel, a było to na przełomie VII i VI wieku przed Chrystusem.
Wtedy to prawda o nagrodzie po śmierci nie była znana Izraelitom, poglądy na ten temat kształtowały się i właśnieEzechiel wchodzi w ten nurt dociekań ze swoim rozważaniem, dotyczącym nagrody i kary po śmierci. I najpierw udowadnia, że każdy sam poniesie odpowiedzialność za swoje czyny, a nie tak, jak wówczas uważano, że jeśli człowiek za życia nie poniósł kary za swoje nieprawości, to odpokutują to jego dzieci, wnuki, prawnuki
Prorok wyraźnie – w imieniu Boga oczywiście –zaprzecza takiemu rozumowaniu, jednoznacznie podkreślając zasadę odpowiedzialności osobistej, a także zasadę, którą dzisiaj w pierwszym czytaniu usłyszeliśmy, że przedmiotem Bożej oceny i nagrody lub kary będzie to postępowanie, ta linia życia człowieka, z jaką stanie przed Bogiem w chwili Sądu. 
Jest to bardzo pocieszające dla grzeszników, którzy nawet po wielu latach złego życia nawracają się. Bo – jak mówi Prorok – takiemu nawróconemu grzesznikowi nie będą […]poczytane wszystkie grzechy, jakie popełnił, lecz będzie żył dzięki sprawiedliwości, z jaką postępował. Bardzo to pocieszające. Jest to jednak bardzo poważne ostrzeżenie dla ludzi, którzy będąc sprawiedliwymi, zeszli z drogi dobrej i prawej, a weszli na drogę grzechu. Prorok w mocnych słowach jednoznacznie stwierdza o sytuacji takiego człowieka:Żaden z wykonanych czynów sprawiedliwych nie będzie mu poczytany, ale umrze z powodu nieprawości, której się dopuszczał i grzechu, który popełnił.
Kochani, jakże to mocne i jednoznaczne stwierdzenia, chociaż – jak już wspomnieliśmy sobie – dla nas, kształtowanych od dziecka w atmosferze nauki Jezusa, znających główne prawdy naszej katolickiej wiary nie jest to coś dziwnego, ani nowego. Wiemy, że takimi zasadami Bóg będzie się kierował na Sądzie – w duchu wielkiej sprawiedliwości, ale też i miłosierdzia dla grzeszników.Jednakże czyny człowieka, jego postępowanie, będzie miało zasadnicze znaczenie.
A tak dokładniej, to będzie miało znaczenie – o czym dzisiaj Jezus mówi w Ewangelii – czy te swoje czyny będziemy wypełniać z miłością! Zobaczmy, że Jezus odwołując się do przepisów Dekalogu, nie pozwala swoim uczniom pozostać tylko na poziomie ich literalnego rozumienia. Jezus od swoich uczniów domaga się czegoś więcej – chce, aby każdy z nich był bardziej doskonały, aniżeli najgorliwszy wyznawca Prawa Mojżeszowego!
Dlatego nie tylko interpretuje przepisy Prawa Bożego, ale z pozycji Prawodawcy, jakim przecież jest – poszerza rozumienie kolejnych przykazań Dekalogu! Dzisiaj słyszymy, że przykazanie Nie zabijaj! zostało poszerzone o zakaz gniewu i brak chęci pojednania! To bardzo znaczące poszerzenie rozumienia Prawa Bożego!
A dla nas, Kochani, którzy słuchamy dzisiejszych czytań mszalnych i zastanawiamy się nad nimi, jest to mocne i jednoznaczne przypomnienie, ponowne uświadomienie prawdy, że ciągle mamy czuwać nad swoim postępowaniem, ciągle mamy je kontrolować i korygować. Nigdy nie wolno nam popaść w „samozachwyt”, w bezkrytyczne zadowolenie z samych siebie i niczym nie zmącone przekonanie o własnej doskonałości! Pamiętajmy, że w naszym życiu ciągle się coś dzieje, dokonują się różne procesy myślowe, codziennie podejmujemy takie czy inne decyzje, dokonujemy takich czy innych wyborów, z których jedne są dobre, a inne – niestety…
Dlatego nigdy nie możemy ulec takiemu przekonaniu, żejuż osiągnęliśmy wystarczająco wysoki poziom moralnej doskonałości, a więc nie musimy się niczym martwić. Jeżeli ktoś naprawdę nabrałby takiego wewnętrznego przekonania, to – prawdę mówiąc – trudno sobie wyobrazić większy sukces szatana, jak to właśnie przekonanie takiego człowieka.
Zatem, czuwajmy i nie żałujmy osobistego wysiłku nad kształtowaniem swojej postawy, starajmy się dawać z siebie ciągle więcej i więcej, starać się bardziej, bardziej i jeszcze bardziej, pamiętając starą i dobrze nam zapewne znaną zasadę, że miarą miłości jest… miłość bez miary!
A w tym kontekście zastanówmy się:
  • Jak Bóg oceniłby moje postępowanie, gdybym stanął na Jego Sądzie w tym momencie?
  • Jak często i jak dokładnie robię rachunek sumienia?
  • Jak przebiega realizacja mojego wielkopostnego postanowienia?
Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa, niż uczonych w Piśmie i faryzeuszy, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego!

1 komentarz

  • Dziś – słuchając na mszy tego kazania – naszła mnie refleksja, o tym jak różne bywa nasze (ludzkie) postrzeganie sprawiedliwości w kontekście tego, jaką sprawiedliwośc oferuje nam Bóg. Np. w młodości zupełnie nie trafiała do mnie przypowieśc o "Synu Marnotrawnym", postępowanie ojca wydawało mi się takie niesprawiedliwe względem lojalnego syna, takie nieżyciowe. A przecież w niej zawiera się sedno Bożej sprawiedliwości, w której każdy, KAŻDY – nie jest za późno – może, okazując żal i postanowienie poprawy, dostąpic łaski wybaczenia grzesznych czynów, słabości i upadku. Chyba nie ma większego daru, jak ten od Boga – Nadzieja i Miłośc. Fundamenty dobrego życia :).
    Pozdrawiam wszystkich serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-03-18 11:52

    Bardzo dziękuję za ten wpis. Kiedy go czytałem, to pomyślałem sobie, że tak bardzo dzisiaj – szczególnie młodzi ludzie – starają się o wszechstronny rozwój intelektualny, o poszerzenie swoich umiejętności, kwalifikacji zawodowych. Rozwój zaś ducha zdaje się za tym nie nadążać. Dlatego Pana świadectwo o zmieniającym się i coraz dojrzalszym spojrzeniu na Pismo Święte i jego przekaz jest wielką zachętą dla wszystkich, aby nie zaniedbywali także rozwoju swojej wiary, rozwoju ducha – i aby coraz dojrzalszym czynili swoje pojmowanie zasad, zapisanych w Bożym nauczaniu.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.