O zamiarach szczerych i nieszczerych…

O

Bardzo serdecznie witam! Zapraszam do refleksji nad kwestią dobrych i złych zamiarów, kryjących się w sercu człowieka. A już niedługo, Kochani, rocznica Dramatu Smoleńskiego! Chciałbym się z Wami, przy tej okazji, podzielić kilkoma refleksjami. Ale to w niedzielę. Dzisiaj natomiast proszę Was, abyście w modlitwie przedstawiali Bogu sprawy naszej Ojczyzny. Bo nie ma wątpliwości, że tej modlitwy bardzo, naprawdę bardzo potrzeba… Zachęcam do łączności modlitewnej o 20.00! Czy udaje się Wam o tym pamiętać? I raz jeszcze polecam przedwczorajszy wpis Jarka!
                 Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 4 tygodnia Wielkiego Postu,
do czytań:  Mdr 2,1a.12–22;  J 7,1–2.10.25–30
Chyba od początku świata – i dzisiaj także – aktualne są słowa z Księgi Mądrości, proklamowane przed chwilą, w pierwszym czytaniu. Histeryczne i pełne ślepej nienawiści zabiegi bezbożnych, aby zaszkodzić sprawiedliwemu, aby mu się sprzeciwić, a w ostatecznym zamiarze także wyeliminować – nie od dzisiaj są znane, nie od dzisiaj są stosowane. Jak bowiem świat długi i szeroki, widzimy to i słyszymy, a może nieraz i na sobie samych doświadczamy, że ci, którzy żyją po Bożemu, którzy Boga słuchają, którzy Boga kochają i zgodnie z zamysłem Jego życie swoje kształtują –tacy ludzie po prostu są niewygodni, gdyż stanowią wyrzut sumienia: bolesny wyrzut sumienia dla tych, którym wygodniej jest żyć dokładnie odwrotnie. 
Autor Księgi Mądrości wprost i bez ogródek wkłada w usta owych bezbożnych słowa demaskujące ich prawdziwe zamiary: Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny: sprzeciwia się naszym sprawom, zarzuca nam łamanie prawa, wypomina nam błędy naszych obyczajów. Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim! Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne.
I jakież to wyjście widzą dla siebie bezbożni wobec takiej postawy sprawiedliwego? Naturalnie, najlepiej byłoby dopasować swoją postawę do jego postawy, a zatem nawrócić się i wejść na drogi Boże. Ale można i tak oto, jak dziś słyszymy: Dotknijmy go obelgą i katuszą, by poznać jego łagodność i doświadczyć jego cierpliwości. Zasądźmy go na śmierć haniebną, bo – jak mówił – będzie ocalony.
Oczywiście, tak jest najprościej, najszybciej… Bo po co się zmieniać? Po co przyznawać się do błędu? Po co robić rozrachunek ze swoim życiem? Czy nie prościej powiedzieć, że to ten drugi zwariował, że to on nie ma racji? A wyrzuty sumienia? No cóż, z tym też można sobie poradzić…
Słyszymy jednak opinię Autora biblijnego o tych ich pokrętnych zamiarach – opinię wyrażony w słowach: Tak pomyśleli i pobłądzili, bo własna złość ich zaślepiła. Nie pojęli tajemnic Bożych, nie spodziewali się nagrody za prawość i nie docenili odpłaty dusz czystych. W ogóle, Kochani, ci biedni, zaślepieni nienawiścią ludzie zupełnie pogubili się w swoich dywagacjach, w swoich podstępnych zamiarach. 
Tak samo zresztą, jak przeciwnicy Jezusa, o których słyszymy w dzisiejszej Ewangelii. Ileż to oni inwencji – nazwijmy to – „twórczej” zaangażowali, aby pojmać Jezusa, zaszkodzić Mu, uciszyć, a wreszcie – zgładzić! Dzisiaj słyszymy tylko o jednym takim wydarzeniu, ale im bardziej zbliżał się czas dokonania się Ofiary Zbawczej Jezusa, tym bardziej intensyfikowały się usiłowania Jego przeciwników.Dlatego wydarzeń podobnych do dzisiejszego było znacznie więcej, co czym Ewangelie w różnych miejscach wspominają.
A jednak – i to musimy zauważyć – słyszymy dzisiaj znamienne stwierdzenie: Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła. Jak to rozumieć, Kochani? A tak właśnie, że to nie przeciwnicy Jezusa mieli nad Nim władzę! To On sam, w sposób absolutnie wolny, w czasie przez siebie samego wybranym poddał się ich działaniu, oddał się w ich ręce, aby dokonać zbawienia świata. A zatem – to Jezus przez cały czas był absolutnym Panem sytuacji!
Widzimy to także w Ogrodzie Oliwnym, gdzie nawet na twarz padli przed Nim prześladowcy, kiedy usłyszeli, że to On jest tym, którego szukają, że On jest Panem… A o czymże może świadczyć – tam właśnie w Ogrodzie Getsemani – fakt uzdrowienia ucha, które Piotr odciął jednemu z żołnierzy?Tak swoją drogą – ciekawe, jak ten żołnierz potem się czuł, zadając katusze Jezusowi, przez którego został tak wyraźnie uzdrowiony? Nie wiemy, ale teraz nie będziemy tego dochodzić, natomiast widzimy, że Jezus całkowicie panuje nad wydarzeniami i sam niejako decyduje o tym, kiedy rozegrają się wydarzenia zbawcze, kiedy Jego przeciwnicy – niejako – uzyskają nad Nim władzę.
Nawet o momencie śmierci na krzyżu mówi się, że Jezus w sensie ścisłym nie tyle umarł, co oddał życie – w czasie, który sam wybrał, w sposób absolutnie wolny. A zatem, wszyscy ci, którzy na Jego życie nastawali, którzy z Nim ostatecznie pozornie wygrali – w rzeczywistości nie mieli nad Nim ani przez chwilę żadnej władzy, co ostatecznie potwierdziło się w momencie zmartwychwstania.
Dla nas, Kochani, cała ta sytuacja to powód do wielkiej radości i nadziei, że pomimo, iż spotykamy się z tyloma przeciwnościami ze strony osób nam bliskich, czy innych; że doświadczamy tylu sytuacji niesprawiedliwego traktowania, krzywdzących opinii, pomówień, oskarżeń, nieuzasadnionych pretensji; pomimo, że nieraz znajdujemy się w sytuacji, w której jakby wszystko się przeciwko nam zwróciło i wszyscy przeciwko nam się zmówili – to jednak nasza moc jest w Jezusie, a zatem należy Mu w całej pełni zaufać i pozwolić Mu zwyciężyć w całej tej trudnej sytuacji! 
Najgorzej tylko, gdyby się okazało, że znajdujemy się nie tyle po stronie tych niesprawiedliwie prześladowanych, ile – niestety – po stronie prześladowców
W tym kontekście pomyślmy:
  • Jak reaguję na spotykające mnie przejawy niesprawiedliwego, krzywdzącego traktowania ze strony innych?
  • Czy nigdy nie znalazłem się w gronie tych, którzy niesprawiedliwie krzywdzą innych – chociażby przez obmowę?
  • Czy wszystkie moje zamiary zawsze są szczere i dobre?
I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie, lecz prawdziwy jest tylko Ten, który Mnie posłał!

1 komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.