Jeszcze o Ojczyźnie naszej…

J

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w niektórych Waszych wpisach, a także w wypowiedziach mediów, również katolickich, pojawiają się wezwania do tego, aby na czas Świąt powstrzymać się od rozważań kwestii związanych z Dramatem Smoleńskim. Niektórzy uzasadniają to stwierdzeniem, że w wyjątkowym świątecznym czasie należy zaniechać roztrząsania spraw politycznych. Przyznaję, że zgadzam się z tym tylko częściowo, bowiem uważam, że wszystko, co związane jest ze Smoleńskim Dramatem, to nie sprawa „uciążliwej polityki”. Oczywiście, media publiczne i komercyjne celowo tak to pokazują, żeby wywołać w świadomości ludzi przekonanie, jakie u wielu udało im się wywołać, że dosyć już mówienia o tej sprawie. Ale to przecież właśnie o to im chodzi, aby w ten sposób zakamuflować prawdę!
         Ja tymczasem w ostatni czwartek słuchałem – jadąc samochodem – w Radiu Maryja rozmowy z Ewą Stankiewicz i Janem Pospieszalskim o okolicznościach powstawania filmów „Solidarni 2010” oraz „Krzyż”. Jestem do głębi poruszony tym, co usłyszałem: Marta Kaczyńska, tuż po śmierci swoich Rodziców, w trakcie przesłuchania prowadzonego przez prokuratorów polskich, ale według pytań przesłanych przez prokuraturę rosyjską, usłyszała pytanie, co jej Ojciec robił na pokładzie tego samolotu?!! Jak słusznie zauważył Jan Pospieszalski, fakt, że takie pytanie w ogóle przeszło przez gardło prokuratora polskiego, nawet jeżeli stawiają je Rosjanie, naprawdę świadczy o jakimś upadku instytucji państwowych. Rodziny Zabitych, na prośbę o otwarcie trumien, usłyszeli – już w Polsce – że nie jest to możliwe, bo rozciąga się nad nimi jurysdykcja rosyjska! A zatem – polska władza, w odniesieniu do polskich obywateli, na polskiej ziemi – kieruje się prawem rosyjskim!
          Dziennikarz „Gazety Polskiej” tylko dlatego, że stał pod sławnym już namiotem na Krakowskim Przedmieściu, trzymając aparat fotograficzny i laptop, został rzucony o ziemię i przyciśnięty kolanem do bruku, czego efektem było podejrzenie krwiaka w mózgu i uszkodzenie kręgosłupa w dwóch miejscach. Straż Miejska wygaszała wodą znicze i razem z kwiatami – tulipanami składanymi na cześć Marii Kaczyńskiej – wrzucała je do worków foliowych. Niektórzy ze strażników – to trzeba zauważyć – czynili to ze łzami w oczach… Młodzi ludzie, którzy „spontanicznie” wykrzykiwali w kierunku Obrońców Krzyża obraźliwe epitety, po zakończonej „akcji” regularnym szwadronem przemaszerowali do zaparkowanego w pobliżu busa, którym odjechali. Samych zaś Obrońców Krzyża wyciągano pojedynczo z grupy i wywożono do… szpitali psychiatrycznych! Albo wożono ich po mieście i „gdzieś tam” wysadzano…
           Niektórzy działacze niepodległościowi, na czele z Janem Pietrzakiem, dowodzą, że nawet za czasów stanu wojennego tak nie było! Bo wtedy chociaż kwiaty można było składać…
         Wybaczcie zatem, Kochani, że dziękując za Wasze wypowiedzi i prosząc o następne, jednak będę się upierał przy swoim i pozwolę sobie nie zgodzić się z tymi, którzy – opierając swe przekonania na oficjalnym przekazie medialnym – negatywnie wypowiadają się na temat Obrońców Krzyża i tych, którzy rozpaczliwie dążą do wyjawienia całej prawdy! Ja jestem całym sercem właśnie po stronie tych lekceważonych ludzi, całym sercem popieram działania Solidarnych 2010 i będę pisał i mówił to, o czym wiem, że jest prawdą! W każdym czasie!
                 Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
                             Ks. dr Jacek Jaśkowski

Sobota 5 tygodnia Wielkiego Postu,
do czytań:  Ez 37,21–28;  J 11,45–57
W słowach pełnych pokoju i nadziei, Bóg zapowiada przez Proroka Ezechiela – w pierwszym czytaniu –zjednoczenie swego ludu na jednej ziemi, pod rządami jednego króla. Przed naszymi oczami malują się dziś piękne obrazy ludu schodzącego się ze wszystkich stron, z rozproszenia, po to, aby zamieszkać w kraju, w którym zapanuje pełna harmonia, oparta na przestrzeganiu Prawa Bożego.
Słyszymy taką oto zapowiedź Boga: I zawrę z nimi przymierze pokoju: będzie to wiekuiste przymierze z nimi.Założę ich i rozmnożę, a mój przybytek pośród nich umieszczę na stałe. Mieszkanie moje będzie pośród nich, a Ja będę ich Bogiem, oni zaś będą moim ludem. Ludy zaś pogańskie poznają, że Ja jestem Pan, który uświęca Izraela, gdy mój przybytek będzie wśród nich na zawsze.
Tak, rzeczywiście, Bóg wiele razy zawierał przymierza ze swoim ludem, jednak były one sukcesywnie łamane poprzez długie pasmo niewierności, dokonywanych przez Naród Wybrany. Dlatego Bóg zapowiada przymierze nowe i trwałe, którego gwarantem będzie król z dynastii Dawida – nie kolejny w chronologii jakiś król, ale wybrany, jedyny, duchowy władca, który zjednoczy Naród na zupełnie innych, nowych zasadach, nie ograniczając swego działania jedynie do wymiarów politycznych. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z tego, że owym Królem i Przewodnikiem ludu będzie Jezus Chrystus, Boży Syn.
Potwierdzenie takiego rozumienia sprawy odnajdujemy zresztą w dzisiejszej Ewangelii, w której słyszymy dokładnie taką samą zapowiedź, jak w Proroctwie Ezechiela, ale wyrażoną w zupełnie innych, o wiele bardziej dramatycznych okolicznościach!
Oto bowiem jesteśmy świadkami obrad Wysokiej Rady – organu ustanowionego przez Rzymian w 65 roku przed Chrystusem; organu składającego się z arystokracji żydowskiej, do którego kompetencji należało ściąganie podatków, dokonywanie spisów ludności, rozstrzyganie niektórych kwestii związanych z obronnością i wreszcie – kwestii religijnych. I właśnie owo szacowne gremium zbiera się i dyskutuje, bowiem niepokoi ich wiara w Jezusa, jaką u części Żydów wzbudziło wskrzeszenie Łazarza. W wypowiedziach poszczególnych członków Rady wyraźnie widać, że ulegają oni panice, ich wypowiedzi są przesadnie katastroficzne. Przecież przyjęcie nawet przez wszystkich wiary w Jezusa wcale nie musiało prowadzić do zbrojnej interwencji Rzymu! 
Cała jednak sytuacja daje najwyższemu kapłanowi Kajfaszowi sposobność wypowiedzenia – na mocy swego urzędu – proroctwa, dotyczącego charakteru śmierci Jezusa. Ma to być niejako śmierć zastępcza: za lud, za naród… I faktycznie, śmierć Jezusa miała taki charakter, jednak Kajfasz z całą pewnością nie wypowiedział tego w odniesieniu do misji zbawczej Jezusa, ale bardziej w znaczeniu politycznym. Kajfasz nie był w stanie przeniknąć planu Bożego wobec Jezusa!
Natomiast cała opisana sekwencja wydarzeń, potwierdzona dodatkowo rozmowami mieszkańców Jerozolimy, udających się na święto, wyraźnie wskazuje na to, że napięcie osiąga już szczyt. Jezus, w pełni świadomygrożącego mu po ludzku niebezpieczeństwa, w tym czasie wycofuje się z okolic Jerozolimy, aby niedługo już powrócić i dokonać dzieła zjednoczenia swego ludu mocą Męki, Śmierci i chwalebnego Zmartwychwstania.
Właśnie tak trzeba nam rozumieć wypowiedź Kajfasza, przez niego samego pojmowaną tylko w ramach politycznego widzenia sprawy, dla nas jednak będącą zapowiedzią trwałej i niezniszczalnej jedności z Chrystusem wszystkich, którzy wierzą w Niego i w pełni się z Nim łączą, całkowicie się Mu oddając!
            W tym kontekście zastanówmy się:
  • Czy moje przygotowanie do Świąt nie ogranicza się tylko do kwestii zewnętrznych – czy przygotowuję się też duchowo, religijnie?
  • Co robię, aby w swoim otoczeniu budować jedność – w imię Jezusa, w którego przecież wierzę?…
  • Czy słowa Jezusa wywołują w moim sercu pokój i radość, czy panikę i wyrzuty sumienia?
Jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, ze Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno.

1 komentarz

  • Szczęśc Boże,
    o wszystkich przypadkach, które Ksiądz wspomniał słyszałem i czytałem (jest ich zresztą – niestety – o wiele, wiele więcej). W moim przypadku powstrzymanie się od wypowiedzi dotyczących spraw naszej rzeczywistości, chocby i fundamentalnych z pewnością nie jest spowodowany mainstreamowymi insynuacjami, a po prostu pewnym obyczajem. Jako – w zasadzie – człowiek myśli konserwatywnej – przywiązuję się do tradycji, tych rodzinnych również :). Zaznaczam jest to powstrzymanie się – nie rejterada 😉 – na okres Wielkiego Tygodnia – bo jest to dla mnie czas niezwykły, można rzec: intymny w przeżywaniu czegoś niesubstancjalnego. Zgadzam się z Księdzem, że ojczyzna leże powinna na sercu w każdym czasie, i u mnie leży w tym okresie w modlitwie. Obiecuję, że po świętach "zejdę na ziemię" 😉 i temat będę podbijał dopóki będą chętni do dyskusji :). Bóg zapłac za mądre słowa wstępne do dzisiejszego wpisu.
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-04-16 13:18

    Dodam jeszcze króciutko, że wypowiedź Dawida (jako najdłuższa, reprezentująca odmienne zdanie np. od mojego) nie jest czymś nadzwyczajnym w sensie zawartych w niej tez. Znaczna częśc mediów – za J.K. Mikke tzw. reżimowych 🙂 – właśnie taki, wręcz modelowy typ światopoglądu kreuje :), który, przy całym szacunku dla większości społeczeństwa, mi nie odpowiada. I w całym tym rozgardiaszu chodzi o to, żeby ci którzy śmią myślec i mówic inaczej, niż ten ogólnie przyjęty sposób rozumowania, nie był obiektem drwin, wyszydzenia – gnojenia po prostu. Nie dajmy się zwariowac powiedzonkom: "prawda leży po środku", "Między Bogiem a prawdą" itp. Prawda zawsze leży tam gdzie leży, a Bóg jest Prawdą.
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-04-16 13:48

    Dziękuję za obie wypowiedzi. Proszę moich sugestii z wpisu wstępnego nie traktować jako zarzut pod swoim adresem. W pełni podzielam pogląd o przeniesieniu całej sprawy na sferę ducha, sferę modlitwy. Ja sam też zapewne tak zrobię. Chodziło mi natomiast o te głosy fałszywej – jak by to określić – pobożności, religijności, według których każdy argument, także i ten religijny, jest dobry, oby tylko nie drążyć prawdy! Natomiast kapitalnym wydaje mi się to zdanie o prawdzie, która nie leży po środku, ale leży tam, gdzie leży! Właśnie! A my musimy ją odważnie wskazywać!

    ~Ks. Jacek, 2011-04-16 22:29

    Szczęśc Boże!
    Nie, proszę Księdza, nie traktuję tego jako zarzut – potraktowałem to raczej jako motywację do dalszej dyskusji :).
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-04-17 19:56

    O. K. Świetnie!

    ~Ks. Jacek, 2011-04-19 16:39

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.