Hosanna Synowi Bożemu!

H

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, już rozpoczynamy Wielki Tydzień. Zobaczcie, jak ten czas szybko upływa… Pomimo zapracowania, studiowania i wielu jeszcze innych codziennych „atrakcji” – postarajmy się wejść w ten czas w większym skupieniu, wyciszeniu… Zawalczmy o więcej czasu na modlitwę, czytanie Bożego Słowa, nie mówiąc już o Spowiedzi, której – jak wierzę – nikt nie zostawił na ostatnią minutę, na sobotni wieczór! Tym bardziej, że Święta w sensie ścisłym, liturgicznym, to nie tylko Niedziela i Poniedziałek Wielkanocne, ale Święte Triduum Paschalne. W kolejne jego dni będę przybliżał znaczenie każdego z nich, ale już dziś zaznaczam, że świętowanie Paschy Pana powinniśmy zacząć – przynajmniej w tym wymiarze religijnym – od Wielkiego Czwartku wieczorem.
          A na cały ten wyjątkowy Wielki Tydzień przyjmijcie płynące z gorącego serca kapłańskie błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                       Gaudium et spes! Ks. Jacek 

Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, A,
Do czytań:  Mt 21,1–11;  Iz 50,4–7; Flp 2,6– 11;  Mt 26,14–27,66
Bardzo często w naszych parafiach – głównie ze względów praktycznych – w Niedzielę Palmową opuszcza się homilię… Biorąc pod uwagę przepisy liturgiczne, nie powinno się tak właściwie czynić, jakiś krótki przynajmniej komentarz powinien się pojawić, jednak zwykle z powodu tego, że opis Męki Pańskiej jest i tak długi, a do tego jeszcze w wielu naszych kościołach czytany jest z podziałem na role; oraz wziąwszy i to pod uwagę, że w tym dniu odbywa się poświęcenie palm i procesja z nimi – rezygnuje się z homilii,aby w ten sposób zbytnio nie wydłużać liturgii.
Chociaż akurat ten argument jest raczej mało przekonujący, bo ci, którym zawsze jest za długo, to i w tę Niedzielę będzie za długo – bez względu na to, czy homilia zostanie wygłoszona, czy nie (dlatego permanentnie spóźniają się na Mszę Świętą, albo wychodzą przed czasem), dla tych zaś, którzy mają czas dla Boga, z pewnością nie będzie to czas zmarnowany!
Jednakże innym argumentem, przemawiającym za tym, żeby dziś nie mówić homilii, albo znacznie ją skrócić, jest sama treść przeczytanej Ewangelii o Męce Pańskiej. Cóż bowiem może nawet najbardziej wytrawny mówca, nawet najbardziej zdolny kaznodzieja – dodać jeszcze do tego, co zostało odczytane?
Oczywiście, poszczególne fragmenty tegoż opisu można komentować, wskazując na kontekst kulturowy, historyczny, także biblijny poszczególnych wydarzeń i znaków. Kiedy jednak weźmie się całą tę Historię w całości, kiedy się z uwagą wysłuchuje kolejnych słów Jezusa i słów Jego prześladowców; kiedy się widzi cały ten bezmiar zła, nienawiści, zemsty i wściekłości, którą oprawcy „wyładowywali” na Niewinnym, a także – widząc po stronie Jezusa spokój, cierpliwość i najgłębsze przekonanie o celowości tego wszystkiego, co się dokonuje, a wreszcie – klękając w ciszy po słowach obwieszczających Śmierć Zbawiciela, naprawdę powinniśmy pozwolić mówić swoim sercom… W najgłębszej ciszy…
Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mej twarzy przed zniewagami i opluciem. Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam – słyszymy w pierwszym czytaniu, w Proroctwie Izajasza…
A w drugim czytaniu, Paweł Apostoł mówi do Filipian, ale i do nas wszystkich: Chrystus Jezus istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w tym, co zewnętrzne uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej
Słuchając tych niezwykłych świadectw, pozwólmy swoim sercom zachwycić się – Miłością… Tak wielką – Miłością… I nie tylko zachwycić się, ale tą Miłością żyć…
A jeżeli mamy sobie pozwolić na postawienie jakiegoś pytania, to w tę Niedzielę nasuwa się tylko jedno: w jaki sposób ci sami ludzie tak szybko przeszli drogę od:Hosanna! do: Na krzyż z Nim!? Ci sami ludzie… I w której grupie ja jestem? Co ja – nie tyle słowami, ale czynami – konkretnie i codziennie wyrażam: Hosanna!, czy – Na krzyż z Nim!?

1 komentarz

  • "w jaki sposób ci sami ludzie tak szybko przeszli drogę od: Hosanna! do: Na krzyż z Nim!?" – trudno przejśc wobec tego pytania bez odpowiedzi, bez zastanowienia się chociaż chwilę: dlaczego?. Chrystus w ostatecznym rozrachunku stał się ofiarą tłumu, który w swojej masie – chociaż składa się z pojedynczych ludzi – jest specyficzną masą istnień, które to nie reagują tak refleksyjnie jak w odosobnieniu. Tłumem łatwo jest sterowac liderom czy podżegaczom. I czyż odpowiedzialnośc nie spoczywa wówczas właśnie na nich? Czyż 2000 lat po Męce Pańskiej nie słyszeliśmy w sierpniu 2010 roku w "katolickiej Polsce" tegoż samego skandowania tłumu: CHCEMY BARARBASZA!!!!
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-04-17 20:44

    A ja czasem zastanawiam się nad tym, jak my byśmy zareagowali, gdyby Mesjasz pojawił się teraz wśród nas. Czy bylibyśmy w stanie tak zaufać, że jest naprawdę tym, za kogo się podaje? Czy bylibyśmy jednak podobni do tego tłumu, który go ukrzyżował…? Taka moja osobista czasem pojawiająca się refleksja.

    ~Paulina, 2011-04-17 21:38

    A ja, czytając oba Wasze wpisy, po raz kolejny znajduję potwierdzenie tej prawdy, że demokracja jednak nie jest najdoskonalsza i nieomylna. Przecież – Jezusa skazano głosami demokratycznej większości, prawda?! A więc jednak – prawda nad demokracją! Większość, zwłaszcza poddana swoistej "psychozie tłumu" może przegłosować (wykrzyczeć, narzucić!) każde kłamstwo, każdy absurd!

    ~Ks. Jacek, 2011-04-19 16:35

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.