Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Moi Drodzy, dzisiaj cały dzień – pomiędzy Mszami Świętymi – będę się wczytywał we wszystkie wpisy, jakie pojawiły się w ostatnich dniach. Naprawdę, zależy mi na odpisywaniu na bieżąco, ale teraz mam tak aktywny czas, że wystarcza go – też czasami „na styk” – tylko na bieżące zamieszczanie rozważań. Staram się też czytać wpisy w miarę ich pojawiania się, ale na odpisanie potrzeba trochę czasu i… natchnienia. Dzisiaj biorę się za to – również w części „prywatnej” bloga. Dziękuję za wyrozumiałość i liczę na nią w przyszłości. I oczywiście – proszę o wpisy i o to, abyście to Wy, Kochani, na bieżąco się do nich odnosili. Jednocześnie serdecznie dziękuję tym, którzy zabierają głos.
A tak swoją drogą – już tydzień minął od Beatyfikacji Jana Pawła II. A w mojej pamięci i sercu wszystko żyje i wraca tak, jakby było przed chwilą. Czas płynie szybko! Oby nie zatarł wagi tej wielkiej Beatyfikacji, ale stał się przestrzenią zgłębiania nauczania Wielkiego Papieża i kształtowania życia według Jego przykładu!
A na dzisiaj zapraszam ponownie do refleksji nad Wydarzeniem Emaus!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
3 Niedziela Wielkanocna, A,
do czytań: Dz 2,14.22–28; 1 P1,17–21; Łk 24,13–35
Już po raz drugi w ostatnich dniach pochylamy się nad fragmentem Ewangelii Łukasza, opisującym wydarzenie Emaus. Poprzednio czytaliśmy je i rozważaliśmy w środę w Oktawie Wielkanocy. Jest to bowiem wydarzenie bardzo ważne, pełne głębokiej symboliki. Ma nas ono nauczyć odkrywania obecności Jezusa w naszym życiu. Jezusa Zmartwychwstałego!
Jak dzisiaj słyszymy, Apostołom zmierzającym do Emaus wcale nie przyszło to łatwo. W ogóle nie poznali Mistrza, swojego Mistrza – Tego, którego przecież tak dobrze znali – nie poznali Go, kiedy dołączył do nich niejako niepostrzeżenie… Dlatego wypowiedzieli przed Nim – nie wiedząc, że to On – całe swoje rozczarowanie sytuacją, która miała miejsce, a która ich w jakiś sposób przerosła. A na całą tę trudną do ogarnięcia sytuację złożyło się wszystko to, co się stało z Jezusem z Nazaretu, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu – jak arcykapłani i[…] przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali.
Taką relację tajemniczemu Nieznajomemu złożyli dwaj Uczniowie, dopowiadając całe swoje zaskoczenie, przerażenie i – jako rzekliśmy – rozczarowanie tym, co zaszło. Z ich ust bowiem padły bardzo znamienne słowa: A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela! Otóż właśnie: A myśmy się spodziewali…
Kochani, czego człowiek spodziewa się od swojego Boga? Czego od Niego oczekuje? Jakie ma plany wobec swego Boga? Jakie nadzieje z Nim wiąże? I na ile jest w stanie przyjąć inne rozwiązanie – inne w stosunku do tego, co sobie zamierzył i zaplanował?… Jakże często człowiek wyraża uczucie rozczarowania, jakże często jest zawiedziony swoim Bogiem… Bo Bóg zrobił tak, a nie tak, a człowiek tymczasem się spodziewał… Ludzkie plany – i Boże plany. Ludzkie nadzieje – a Boże działanie. Ludzkie oczekiwania – a Boże dary. Ludzkie drogi – i Jezus na nich.
Jakże to znamienne, Kochani, że całe dzisiejsze wydarzenie dokonało się w trakcie drogi. Jezus wchodzi na ludzką drogę dyskretnie, bez żadnego narzucania i pragnienia nachalnej dominacji – towarzyszy człowiekowi, wyjaśniając mu Pisma, tłumacząc Mu swoje zasady, objawiając swoją wolę. A kiedy przychodzi moment ku temu stosowny,zaprasza człowieka do stołu, aby łamać Chleb i ten Chleb – żywy i prawdziwy Chleb – podać mu do spożycia, wzmacniając w ten sposób jego siły. A ten Chleb, to przecież nic innego, jak Jego Ciało, wino zaś – to Jego Krew.Właśnie to Ciało, które wisiało na Krzyżu; właśnie ta Krew, która po tym krzyżu spływała na ziemię…
Kochani, co jeszcze Jezus mógł dać nam więcej? Czego my się jeszcze spodziewamy? Jest z nami na drodze naszego życia, zawsze jest tuż obok, w każdej chwili mamy Go do swojej dyspozycji. Zawsze, kiedy tylko chcemy, możemyusłyszeć, przeczytać Jego Słowo i przy tylu okazjach otworzyć się na to, jak to Słowo On sam nam wyjaśnia: w homiliach, w czasie Spowiedzi, także poprzez lekturę prasy katolickiej, dobrych książek i mądrych programów telewizyjnych i audycji radiowych. Tymi wszystkimi kanałami – nie wyłączając także Internetu – docierają do nas słowa rozważań, refleksji nad Bożym Słowem. Naprawdę, pomocy tych mamy pod dostatkiem!
A i „łamanie Chleba” odbywa się na tylu ołtarzach właściwie o każdej porze dnia, a nierzadko i nocy, dlatego mamy tak wielki wybór możliwości uczestniczenia we Mszy Świętej, w czasie której – jeżeli jesteśmy w stanie łaski uświęcającej – możemy przyjąć Komunię Świętą. Mamy takie możliwości, bo Jezus nam je podarował, pozostawił – On, który za nas, za każdego z nas indywidualnie oddał życie na Krzyżu i dla nas zmartwychwstał: On sam nas tak bezgranicznie ubogacił! A my ciągle zdajemy się mówić Mu:A myśmy się spodziewali… A myśmy nie na to czekali… A my czego innego chcemy…
Naturalnie, kiedy tak teraz tego słuchamy, to każdy zapewne myśli sobie: „To nie o mnie! Ja nie jestem takim kapryśnym dzieckiem! Ja nigdy tak do Boga nie mówię!”Czy aby na pewno? A czy to, że ciągle na modlitwie narzekamy, iż brakuje nam tego i tego, i jeszcze tamtego, i ciągle o to się dobijamy, mówiąc przy tym, że Bóg nas nie wysłuchuje, albo może i o nas zapomniał, natomiast tak rzadko dziękujemy za to, co mamy – czy to nie świadczy o takiej właśnie postawie?
Może zatem trzeba, abyśmy w tę trzecią Niedzielę Wielkanocną raz jeszcze docenili to, kim jesteśmy dla Jezusa, jak bardzo jesteśmy przezeń obdarowani i jak cudownym jest to, że mamy Go zawsze na wyciągnięcie ręki! Z tego oczywiście wynikają pewne konsekwencje i zobowiązania.
Pierwszym jest to, o czym mówi dzisiaj Święty Piotr w czytaniu z Dziejów Apostolskich. Apostoł ten, dając wobec wielkiego zgromadzenia zdecydowane i jednoznaczne świadectwo o Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, rozpoczyna je w sposób znamienny: Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, przyjmijcie do wiadomości i posłuchajcie uważnie mych słów. Tak, moi Drodzy – najpierwtrzeba tę wieść przyjąć do wiadomości. Tak głęboko do serca, do swojej świadomości!
Potem, mamy rozpoznać znaki Jego działania i obecności w naszym życiu. Mamy Go rozpoznać w Jego Słowie, które nam głosi i wyjaśnia, oraz w Ofierze Mszy Świętej, a także w wielu innych sytuacjach i wydarzeniach. To jest zobowiązanie drugie.
Na trzecie wskazuje nam znowu Święty Piotr, tyle że w czytaniu drugim, w swoim Liście, gdzie pisze: W bojaźni spędzajcie czas waszego pobytu na obczyźnie, oraz w innym miejscu: Wy przez Niego uwierzyliście w Boga, który wzbudził Go z martwych i udzielił Mu chwały, tak że wiara wasza i nadzieja są skierowane ku Bogu. Pisząc o obczyźnie, nie miał Piotr na myśli emigracji w sensie społecznym, czy geograficznym, ale w ogóle całe ziemskie życie człowieka,które nie jest jego ostatecznym przeznaczeniem, nie jest jego ojczyzną, bo tą ojczyzną jest Niebo. Zatem, jako trzecie jawi się zobowiązanie do mądrego życia na ziemi – życia naznaczonego głęboką nadzieją i wiarą w Boga, który tak wielkich dzieł i znaków dokonuje.
I wreszcie zobowiązanie czwarte: zobowiązanie do świadczenia o tym, co się samemu przeżyło i co się każdego dnia przeżywa. Zauważmy, że Uczniowie z Emaus, kiedy już wreszcie dotarło do nich, z kim mają do czynienia,natychmiast udali się w drogę powrotną do Jerozolimy. A przecież dopiero co planowali zostać na noc po przebyciu drogi długości ponad jedenastu kilometrów z Jerozolimy do Emaus! Oni tymczasem natychmiast postanowili wracać do pozostałych Apostołów, aby zdać relację z tego, co przeżyli –aby zaświadczyć o spotkaniu ze Zmartwychwstałym.
Tak i my, Kochani, natychmiast, tu i teraz, od dzisiaj – mamy dawać świadectwo o obecności Chrystusa Zmartwychwstałego! W ten sposób i sami będziemy leczyć się i dźwigać z owej smutnej postawy, wyrażającej się w słowach:A myśmy się spodziewali… – i innym będziemy w tym pomagali.
Jest to konieczne zwłaszcza dzisiaj, w czasach tak ciężkich i smutnych; w czasach, w których tak wielu ludzi nie widzi dla siebie żadnych szans i perspektyw, traci nadzieję, popada w rozczarowanie, a nawet w rozpacz – właśnie w takich czasach potrzeba naszego świadectwa: świadectwa głęboko w sercu przeżytego spotkania z Chrystusem Zmartwychwstałym! Świadectwa dawanego Jego obecności w naszym życiu, świadectwa dawanego Jego działaniu!
Kochani, my wszyscy jesteśmy zobowiązani do tego, byśmy zabierali ze sobą na drogę do Emaus tych wszystkich,wśród których żyjemy i dla których żyjemy, aby na tej drodze móc razem doświadczyć – obecności Zmartwychwstałego!
W tym kontekście pomyślmy:
- Czy jestem szczerze wdzięczny Bogu za to, co mi daje, czy ciągle spodziewam się czegoś innego, czegoś więcej?
- Czy Zmartwychwstanie Jezusa traktuję jako punkt odniesienia dla mojego życia, czy ciągle tylko jako piękną tradycję, baśń, lub legendę?
- Czy w Błogosławionym Janie Pawle II widzę Świadka Zmartwychwstania, którego przykładem chcę się kierować, czy jedynie miłego i słodkiego staruszka, z którym pozuje się do zdjęcia?
Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali po łamaniu chleba.