Wszyscy mamy być dobrymi pasterzami!

W

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Przeżywamy dziś czwartą Niedzielę Wielkanocną, zwaną też Niedzielą Dobrego Pasterza. Zapraszam do refleksji nad tym, kto dla kogo i w jaki sposób jest pasterzem. Życzę błogosławionej niedzieli i przypominam o uczestnictwie w całej Mszy Świętej (bez spóźnienia!), najlepiej – z przyjęciem Komunii Świętej. Przy okazji Dnia Pańskiego przesyłam moje kapłańskie błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Ducha Święty. Amen
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

4 Niedziela Wielkanocna, A,
do czytań:  Dz 2,14a.36–41;  1 P 2,20b–25;  J 10,1–10
Piękny obraz zawiera w sobie dzisiejsza Ewangelia:piękny obraz idealnych relacji łączących pasterza z jego owcami. Pasterz, to ten, który wchodzi przez bramę, a nie wdziera się jakimiś innymi drogami i sposobami. Pasterz to ten,którego głos owce znają, w przeciwieństwie do rozbójnika i złodzieja, których głos jest im obcy, dlatego za głosem ich nie pójdą… Pasterz dobry staje na czele swoich owiec i wyprowadza je na pastwiska, owce zaś pewnie i spokojnie za nim kroczą, bo z jego strony nie muszą obawiać się żadnego niebezpieczeństwa.
To Jezus jest takim dobrym Pasterzem. A żeby jeszcze mocniej i jeszcze wyraźniej podkreślić swoją odpowiedzialność za owce, swoje zatroskanie o ich dobro,porównuje siebie dodatkowo do bramy, przez którą owce przechodząc, znajdą drogę do Ojca.
W pierwszym odbiorze tychże słów Jezusa może w naszym sercu pojawić się wątpliwość, że przecież obraz owych wzajemnych relacji Jezusa z Uczniami, czy też ze wszystkimi, którzy Go słuchali, nie jest wcale taki idealny, bo Jezus nieraz musiał w ostrych słowach gromić zło i bardzo ostro reagować na takie czy inne postawy, a i ze strony owiec nie zawsze można było dopatrzeć się postawy posłuszeństwa i spokojnego podążania za Pasterzem. Wręcz przeciwnie – niejednokrotnie była to postawa buntu, nieposłuszeństwa, zamkniętego serca… A był i taki czas, kiedy owce zupełnie odrzuciły swego Pasterza!
Tak, to prawda! Ale też prawdą jest, że Dobry Pasterzzawsze kierował się w relacjach do swoich owiec – miłością, troską o nie. Dlatego głos spokojny musiał zamienić na głos podniesiony, bo zawsze chciał ustrzec owce przed grożącym im złem. Nie było to zatem motywowane nigdy jakąkolwiek złością, ale właśnie miłością i zatroskaniem. I nawet pomimo tego, że część owiec nie poszła za Nim, odwróciła się i zlekceważyła wszystkie zaproszenia, wszystkie wezwania, to jednak Jezus, Dobry Pasterz, nigdy nie przestał i nigdy nie przestanie wołać i zapraszać, nie przestanie kochać
A czynić to będzie przede wszystkim w swoim Kościele i poprzez swój Kościół. Oto dzisiaj, w pierwszym czytaniu, słyszymy Piotra, który zaświadcza publicznie o Zmartwychwstaniu Chrystusa, zaznaczając jednocześnie, iż przyjęcie tej prawdy domaga się odludzi postawy nawrócenia.Dzisiaj słyszeliśmy, że po tej przemowie przyjęło chrzest około trzech tysięcy ludzi! Nie zawsze jednak wołanie Kościoła od razu odnosi taki skutek. Pomimo tego – jak wspomnieliśmy –wołanie to rozlega się z całą mocą! Kościół głosem Chrystusa wzywa do nawrócenia, ciągle nawołuje po imieniu swoje owce, ciągle czeka na zagubionych… Taki już jest nasz Dobry Pasterz…
W imię tej miłości oddał On przecież życie za swoje owce. Święty Piotr mówi o tym w innym miejscu, w drugim dzisiejszym czytaniu, w ten sposób: On [Jezus] grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał – nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie. On sam, w swoim ciele, poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechu, a żyli dla sprawiedliwości. Taki jest nasz Dobry Pasterz!
W Jego imię – jak już mówiliśmy – Kościół wzywa do nawrócenia i prowadzi owce do bram zbawienia. A w Kościele specjalną rolę do spełnienia mają ziemscy pasterze, a więc ci, którzy powołani zostali do szczególnego zadaniaprowadzenia owiec Chrystusa do bram nieba. Oczywiście, mamy tu na myśli Ojca Świętego, biskupów, kapłanów, diakonów, alumnów, siostry i braci zakonnych. Wszyscy oniswoje życie oddają Chrystusowi do wyłącznej dyspozycji, aby w Jego imię nawoływać owce po imieniu i wzywać je do powrotu do Owczarni.
Ani na moment nie mogą oni przy tym zapomnieć, że działają w imieniu Jezusa, że troszczą się o Jego Owczarnię, że są Jego głosem, że działają Jego mocą! Nie są oni właścicielami Owczarni, nie są właścicielami owiec, nie mogą im szkodzić, ani – mówiąc kolokwialnie – rządzić nimi po swojemu, prowadzić ich swoimi prywatnymi drogami. Jeżeli tak próbowaliby robić, okazaliby się nie pasterzami, alezłodziejami i rozbójnikami, o których Jezus mówi dzisiaj w Ewangelii, a którzy w ten sposób powodowaliby z całą pewnością więcej szkody, niż pożytku!
Ci, których Jezus zaprasza do współpracy w swoim dziele pasterzowania, zawsze winni być posłuszni Jego głosowi i stanowić niejako przedłużenie działalności samego Jezusa, stać się dosłownie narzędziem w Jego ręku. Jest to zadanie bardzo wyjątkowe, bardzo zaszczytne, z całą pewnością także niełatwe. Dlatego do jego podjęcia Jezus powołuje określone osoby, które mają się następnie do pełnienia tak zaszczytnej funkcji należycie przygotować i potem cały czas kontrolować swoją postawę, czy aby na pewno kroczą dobrą drogą, wskazaną przez Jezusa, czy są dobrymi pasterzami, jak dobry jest ten jedyny Pasterz,będący ich wzorem.
W pełnieniu swoich zadań winni być oni też wspierani przez całą wspólnotę Kościoła, przez swoją Owczarnię –szczerą i serdeczną modlitwą oraz życzliwością! Dzisiejsza niedziela jest dniem, w którym wspieramy modlitwą powołanych do zaszczytnej służby Bożej, jednocześnie takżeprosząc o nowe i dobre powołania do pracy w Winnicy Pańskiej.
Jednakże nie można owej misji, owego zadania bycia dobrym pasterzem ograniczać tylko do osób duchownych,bo przecież poprzez Chrzest Święty wszyscy zostaliśmy włączeni do potrójnej misji Chrystusa: kapłańskiej, prorockiej i królewskiej, zwanej także pasterską. I właśnie ta ostatnia z wyliczonych tu misji polega na tym, że od chwili Chrztu my wszyscy stajemy się dla siebie nawzajem pasterzami, wszyscy jesteśmy za siebie nawzajem, za swoje zbawienie odpowiedzialni!
Przeto nie można powiedzieć, że czyjaś niewłaściwa postawa – to „nie mój problem”. I nie można łatwo usprawiedliwić siebie i zwolnić z obowiązku upomnienia, zwrócenia uwagi, reakcji na zło! Szczególnie w stosunku do osób sobie znanych, bliskich, członków rodziny czy przyjaciół – jesteśmy zobowiązani być takimi dobrymi pasterzami. Co to znaczy?
To nie znaczy bynajmniej, żebyśmy wywyższali się nad innych, żebyśmy na innych patrzyli z góry, pouczali ich, chcieli nad nimi dominować, czy innymi po swojemu rządzić. Nie! Dobry pasterz nie tak postępuje. Chodzi tu mianowicie o to, aby być dla innych dobrym przykładem, aby nasza postawa była dla innych zachętą, zaproszeniem, aby była argumentem przekonującym ich do tego, że warto iść drogą Chrystusa! Kiedy inni będą widzieć nas, kroczących tą drogą, to i sami będą mogli za nami podążyć!
Oczywiście, z naszej strony będzie to zawszepropozycja, zachęta, nigdy jakiś nakaz, czy besztanie kogokolwiek, ale konkretny dobry przykład, wparty modlitwą za innych. Już bowiem starożytni powtarzali przysłowie, iż słowa uczą, ale przykłady pociągają. I dobry przykład, dany koledze przez kolegę, albo przez kogoś bliskiego, zawsze jest argumentem o wiele silniejszym i o wiele bardziej przekonującym, niż pięć nawet najpiękniejszych kazań księdza!
Bo jeżeli nasi bliscy zobaczą nas, czyniących dobro, to przekonają się, że taka postawa jest możliwa, że to nie jest tylko piękna teoria, ale że można przełożyć ją na praktykę życia, zatem – postawa taka  ma sens i w dodatku daje nam, którzy tak postępujemy, prawdziwą satysfakcję i dużo wewnętrznej radości. I to właśnie w ten sposób, Kochani, będziemy dla siebie nawzajem stawali się dobrymi pasterzami – na wzór jedynego Dobrego Pasterza, Jezusa Chrystusa, który nie tylko swoje owce prowadzi, ale i życie swoje za nie oddaje.
Tak i my mamy za siebie oddawać swoje życie: nie w sensie męczeństwa, przelewania krwi, ale ofiarowania innymswojej modlitwy, a także – swego czasu, cierpliwości, sił i talentów, które pożytkować będziemy dla dobra swoich najbliższych.
Kiedy więc dzisiaj modlimy się o nowe i dobre powołania do służby Bożej w Kościele, to nie zapominajmy, że nas wszystkich łączy to pierwsze, podstawowe i najważniejsze powołanie, jakim jest powołanie do świętości, w osiąganiu której mamy sobie nawzajem pomagać, jako ludzie sobie nawzajem oddani i za siebie nawzajem przed Bogiem –odpowiedzialni! Nie ma zatem powołania lepszego i gorszego, ważniejszego i mniej ważnego, bardziej lub mniej nobilitowanego – wszystkie one bowiem schodzą się w tym jednym i wszystkie one mają prowadzić do zbawienia!
W tym kontekście pomyślmy:
  • Czy zawsze modlę się za swojego Proboszcza i innych księży, czy jedynie ich krytykuję i stawiam wymagania?
  • Czy mam poczucie osobistej odpowiedzialności przed Bogiem za zbawienie swoich najbliższych?
  • Jak na co dzień realizuję tę odpowiedzialność – co mogę jeszcze czynić więcej?
Pan mym Pasterzem – nie brak mi niczego!

1 komentarz

  • Każdy dzień życia , jest dniem przeżytym w Jego rękach.. Sam Najwyższy pobudza mnie do dobra, przynagla, niepokoi, uspokaja, ucisza, błogosławi..To On cały czas pobudza mnie, bym przełamywała swoje lenistwo, zazdrość, nienawiść, interesowność. To On pobudza mnie, bym była dobra, pracowita, wyrozumiała, wolna, radosna, bezinteresowna. Każdego dnia daje mi szansę jednoczenia się z Nim…
    To z Jego strony…
    A teraz ja..
    Potem wszystko zależy ode mnie. Na ile przyjmę, na ile odsunę, na ile udam, że nie widzę, że nie wiem o co chodzi, że mnie to nie dotyczy. Wszystko co dobre w moim życiu zaczyna się od Niego, wciąż jestem w Jego rękach, i mam świadomość, że ostateczne roztrzygnięcie zależy tylko ode mnie. Bóg – Ojciec nie jest słaby, ani naiwny., wiem, że Go nie oszukam. On się nie da okłamać, ani nabrać na moje '' sztuczki''. On zrobi dosłownie wszystko, by mnie nauczyć rozumu. Zbieram , i będę zbierała takie lanie, dostaję, i będę dostawała takie ciegi, jakie uzna za potrzebne, by ze mnie uczynić Człowieka…On nie przepuści mi niczego…Bo podobno bardzo mnie kocha..

    Dziękuję za przypomnienie o Mszy, właściwie powinnam napisać, księże jestem '' zła'' na Ciebie za to. Bo próbuję o niej '' zapomnieć'' , a Ty x Jacku przypominasz……

    Pozdrawiam, i życzę x, i Wam którzy tutaj zaglądacie, dobrej niedzieli…

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-05-15 07:46

    "Bo podobno bardzo mnie kocha"… To ja życzę przekonania się, że naprawdę kocha! A Msza Święta pomaga w to uwierzyć i tego doświadczyć! Wspieram modlitwą intensywne poszukiwania prawdy…

    ~Ks. Jacek, 2011-05-15 17:10

    Dziękuję za modlitewne wsparcie z x strony.
    Daleka droga do tego bym się przekonała , i uwierzyła , ze tak właśnie jest.
    A Msza…Teoretycznie x masz rację…

    ~Gość – A, 2011-05-15 17:32

    Szczęśc Boże!
    Niestety, ale są tacy, co zamiast zachęcac lub przynajmniej byc obojętnymi, namawiają do porzucenia Kościoła. Błazenada robiona z tak daleko idącej w konsekwencje rzeczy jaką jest apostazja: http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/polityk-urzadza-tydzien-wystepowania-z-kosciola,1,4303970,wiadomosc.html
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-05-16 14:54

    Ja myślę, że takich zachowań i głosów nigdy nie zabraknie. Zawsze gdzieś tam pojawiały się na obrzeżach Kościoła. Ale trzeba je potraktować tak, jak na to zasługują – ze szczerym i serdecznym… lekceważeniem! Liczy się nasza postawa i nasze osobiste związanie z Jezusem, bez względu na to, co o tym powiedzą inni, zwłaszcza tacy komentatorzy!

    ~Ks. Jacek, 2011-05-18 07:51

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.