Szczęść Boże! Witam serdecznie i zapraszam do refleksji nad postawą Świętego Pawła, który – jak mógł – radził sobie z przeciwnościami. Jak trzeba było – szyciem namiotów zarabiała na utrzymanie. Ale przede wszystkim – głosił Słowo z wielką mocą! Dobrego dnia!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 6 tygodnia wielkanocnego,
do czytań: Dz 18,1–8; J 16,16–20
Oto dzisiaj towarzyszymy Pawłowi w Koryncie. Apostoł udał się do tego zdeprawowanego miasta, posłuszny natchnieniom Ducha Świętego. Cały czas bowiem starając się docierać przede wszystkim do dużych ośrodków miejskich, właśnie w nich zakłada Paweł wspólnoty, których zadaniem będzie oddziaływanie na okoliczne mniejsze miejscowości.
Widzimy jednocześnie, że w spełnianiu swej misji Paweł ucieka się do różnych metod i sposobów; takich chociażby, iż włącza w swoją pracę apostolską – swoją zwykłą ludzką pracę: szycie namiotów. Dzięki temu był – jeśli tak można powiedzieć – w pełni niezależny, gdy idzie o swoje utrzymanie. Jednakże pracę apostolską uważa za priorytetową, dlatego kiedy Sylas i Tymoteusz dołączają do niego, oddaje się już wyłącznie głoszeniu Słowa.
I znowu udowadnia Żydom, że Jezus jest Mesjaszem – i znowu Żydzi stawiają ostry opór, który Paweł kwituje stwierdzeniem: Krew wasza na waszą głowę, jam nie winien. Od tej chwili pójdę do pogan. I rzeczywiście, przykre doświadczenia z Żydami powodowały, że Paweł coraz bardziej kierował się do tych, którzy z pogaństwa nawracali się na chrześcijaństwo, a coraz bardziej oddalał się od synagogi.
Dzisiejsze pierwsze czytanie kończy się optymistycznie: Wielu słuchaczy korynckich uwierzyło i przyjmowało wiarę i chrzest. Uwierzył nawet Kryspus, przełożony synagogi. Jednak droga, na jakiej osiągał Paweł takie owoce, była – jak widzimy – bardzo często niezwykle trudna. Jutro usłyszymy dalszy ciąg dzisiejszego fragmentu, a w nim słowa pocieszenia, jakie Jezus w widzeniu skierował do Pawła właśnie w Koryncie.
Ale nie mamy wątpliwości, że Paweł stale miał w świadomości to, co dzisiaj Jezus powiedział w Ewangelii, zapowiadając swoje przejście do Domu Ojca. A powiedział On: Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat będzie się weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość.
Otóż właśnie! Doraźne trudności, przeciwności, opór ze strony ludzi, czy może nie od razu widoczne owoce naszego zaangażowania i pracy nie mogą gasić w nas ducha i zapału, nie mogą zniechęcać nas do czynienia dobra i świadczenia o dobru! Wręcz przeciwnie, wzorując się na zaradności, pracowitości i sile woli Pawła Apostoła, winniśmy wciąż z nowym zapałem zaczynać od nowa i przecierać Jezusowi nowe szlaki – w swoim życiu i w życiu swoich bliskich! Wciąż od nowa! Wbrew wszystkiemu – i pomimo wszystko!
W tym duchu zastanówmy się:
- Czy moje codzienne zajęcia: w domu, lub w pracy – są moją drogą do zbawienia i świadectwem mojej wiary?
- Czy nie tłumaczę zbyt dużą ilością codziennych zajęć swoich zaniedbań w sferze duchowej?
- Czy mam odwagę po raz któryś z kolei zaczynać od nowa tworzenie dobra, pomimo przeciwności?
Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość!
Wracając jeszcze do artykułu ks. Kowalczyka: w dużej mierze zgadzam się z tezami tam zawartymi. Bardzo ważną sprawą jest poruszony wątek Strauss-Kahna. Tak – niestety, ale pytanie "kto nam rządzi", jakiego pokroju ludzie mają wpływ na najważniejsze sprawy świata, jest stale aktualne :/.
~Robert, 2011-06-02 11:01
Rzeczywiście, to dość istotny problem, poruszony przez Ojca Kowalczyka. Chociaż ja osobiście zwróciłem większą uwagę na tę część artykułu, którą możemy odnieść do tematu naszej dyskusji. Bardzo podoba mi się tak przejrzyste i konkretne postawienie sprawy przez Autora! Pozdrawiam!
~Ks. Jacek, 2011-06-03 23:59