Jak powinniśmy bronić wiary?

J

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Dzisiaj wpatrujemy się w niezwykłe bohaterstwo, jakiego przykład dają nam Męczennicy z Ugandy. 
        Ja zaś chciałbym polecić Waszej, Kochani, modlitwie mojego Najserdeczniejszego Przyjaciela, duchowego Synka, KSIĘDZA LESZKA MUĆKĘ, w dniu Jego imienin. Pomódlcie się, moi Drodzy, za tego młodego, bardzo zapalonego do pracy duszpasterskiej i otwartego na ludzi, pogodnego, choć tak w życiu doświadczonego Księdza, aby nigdy się nie „wypalił”, nie zniechęcił, a każdym swoim słowem i działaniem wskazywał ludziom na Chrystusa i prowadził do Niego. Ja z gorącego serca właśnie tego dzisiaj Mu życzę!
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie Św. Karola Lwangi i Towarzyszy, Męczenników,
do czytań:  Dz 18,9–18;  J 16,20–23a
Przeżywamy dzisiaj w Kościele wspomnienie Świętych Męczenników z Afryki. Północna część tego kontynentu wydawała wielu świętych do VIII wieku. Afryka Czarna, a więc Środkowa i Południowa,zetknęła się z Kościołem dopiero w połowie XIX wieku. Do Ugandy chrześcijaństwo dotarło w latach siedemdziesiątych. W 1879 roku przybyli tam – jak ich nazwano – „biali ojcowie”, a więc misjonarze z Europy, którzy spotkali się z przychylnością mieszkańców. Jednak w kilka lat później, razem z anglikańskimi misjonarzami, byli zmuszeni przez króla Mtera do opuszczenia kraju. Kiedy po jego śmierci wstąpił na tron Mwanga, rozpoczęło się krwawe prześladowanie chrześcijan.
Pierwsze prześladowanie dotknęło misję anglikańską. W miejscowości Natebe wbito na pale i żywcem spalono trzech uczniów szkockiego misjonarza, który uczył Murzynów czytać, pisać i wierzyć. Z rozkazu króla zginął następnie pierwszy anglikański biskup. Wkrótce ofiarą nienawiści padli także neofici katoliccy – wśród nich dworzanie króla.
Przez wiele dni na uwięzionych wywierano wszelkiego rodzaju presje i naciski. Wśród Męczenników było dwóch chłopców, liczących zaledwie dwanaście lat. Dnia 3 czerwca 1886 roku zapłonął stos.Zawiniętych w trzcinowe maty wyznawców Chrystusa kolejno wrzucano w płomienie. Było to w uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego.
Wśród Męczenników spalono między innymi Karola Lwanga – wodza jednego z plemion, przełożonego królewskich paziów. Miał dwadzieścia pięć lat. Ciało jego palono wolno na ogniu, zaczynając od stóp. Zgodnie z decyzją Papieża Piusa XI z 1934 roku, Święty Karol Lwanga ogłoszony został patronem młodzieży i Akcji Katolickiej w Afryce. Został on wyróżniony spośród innych dlatego, że nie tylko z uśmiechem poniósł śmierć, ale zachęcał innych do wytrwania.
Wraz z nim zginęło w ciągu tego jednego dnia, na tym samym miejscu, dwudziestu Męczenników. Dlatego dzień 3 czerwca Papież wyznaczył na ich doroczne wspomnienie. W tym gronie bohaterskich obrońców wiary znaleźli się – między innymi – pierwszy minister króla, naczelnik kilku wiosek murzyńskich, kapelmistrz królewski… Szczególne męki zastosowano wobec Macieja Kalemby, który był sędzią i namiestnikiem okręgu. Miał on pięćdziesiąt lat. Doprawdy, aż trudno tu opisywać, w jak okrutny i brutalny sposób pastwiono się nad nim, licząc, że wyrzeknie się Chrystusa. Ale – wszystko na próżno!
Krew męczeńska wylana w Ugandzie nie poszła na marne, aleużyźniła czarną glebę afrykańską, pomnażając zastępy chrześcijan.Karola Lwangę i jego Towarzyszy w roku 1920 beatyfikował Papież Benedykt XV, zaś 18 października 1964 roku, w niedzielę misyjną, Papież Paweł VI wyniósł wspomnianych Męczenników do chwały świętych.
A w trakcie Mszy Świętej kanonizacyjnej, Ojciec Święty tak mówił w homilii: „Ci męczennicy z Afryki dodają do księgi zwycięzców, to jest Martyrologium, kartę opowiadającą o bolesnych i chwalebnych zarazem wydarzeniach. Zasługuje ona w pełni, aby dołączyć ją do owych wspaniałych opowiadań starożytnej Afryki, o których my, ludzie nowożytni, z naszą małą wiarą sądziliśmy, że już nigdy nie znajdą one sobie podobnych. […]
Któż mógłby przewidzieć, iż do wielkich męczenników i wyznawców Afryki […] dodamy pewnego dnia tak bardzo nam drogich: Karola Lwangę, Macieja Mulumbę Kalembę oraz ich Towarzyszy. Pamięci godni są też inni, należący do wyznania anglikańskiego, którzy ponieśli śmierć dla imienia Chrystusa. Ci Męczennicy afrykańscy stanowią początek nowej epoki. Oby się nie zwróciła ku prześladowaniu i konfliktom religijnym, ale ku chrześcijańskiej i społecznej odnowie.
Oto bowiem Afryka, zroszona krwią tych Męczenników, pierwszych w nowożytnej epoce – oby Bóg sprawił, by byli ostatnimi, skoro tak wspaniała jest i cenna ich ofiara – odradza się jako wolna i niepodległa.Zbrodnia, jakiej dopuszczono się na osobach świętych, jest tak haniebna, a zarazem znamienna, iż daje jasne i pewne podstawy dla moralnego kształtowania się nowego ludu, dla budowania jego duchowej tradycji, dla symbolicznego jakby ukazania i przyspieszenia przejścia z okresu kultury dawnej, niepozbawionej wprawdzie najlepszych walorów ludzkich, ale słabej, skażonej i jakby zniewolonej przez samą siebie – do takiej kultury społecznej, która zmierza do coraz bogatszych osiągnięć ducha i wyższych form życia społecznego.” Tyle Papież Paweł VI.
A my, słuchając dzisiejszego czytania z Księgi Dziejów Apostolskich, znajdujemy Pawła Apostoła, którego słowa Jezusa, wypowiedziane w widzeniu, wzmacniają do dalszych wysiłków w dziele ewangelizacji, a jednocześnie od razu przekonujemy się, jak bardzo słowa te były aktualne i potrzebne, bowiem – jakby na zawołanie – Żydzi wystąpili przeciwko Pawłowi z zaciekłym atakiem.
Jednakże – o dziwo! – ratunek przyszedł ze strony, z której może sam Apostoł nawet się go nie spodziewał! Oto sam prokonsul rzymski, zanim jeszcze Paweł zdążył cokolwiek powiedzieć, po prostu zwyczajniezlekceważył oskarżycieli i bezceremonialnie wypędził ich z sądu.Można się wręcz uśmiechnąć, słysząc o takim załatwieniu sprawy, ale to pokazuje, że nie zawsze my chrześcijanie musimy „stawać na szańcach”, aby bronić wiary – czasami można wykorzystać ku temu taką czy inną sytuację, zbieg okoliczności, czy jakieś sprzyjające warunki, które niejako same się tworzą.
Niekiedy to i owo trzeba obrócić w żart, czasami się uśmiechnąć, innym razem jakimś jednym, prostym słowem rozwiązać sytuację, świadcząc o Chrystusie. Kiedy jednak pojawiają się sytuacje i okoliczności bardzo poważne, w których nie da się w sposób lekki i „bezbolesny” sprawy rozstrzygnąć, wtedy trzeba jasno i zdecydowanie stanąć w obronie wiary, jak tego przykład dają Święci Męczennicy afrykańscy. Nie za cenę krwi, co prawda, bo my na szczęście dzisiaj zasadniczo takiej ofiary składać nie musimy. Ale są sytuacje, w którychrównie jednoznacznie i zdecydowanie trzeba nam pokazać, w kogo wierzymy i jakie to ma dla nas znaczenie.
A Jezus sam nas w tym umacnia, mówiąc w Ewangelii: Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat. Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać.
W tym kontekście pomyślmy:
  • Czy wykorzystuję każdą nadarzającą się, nawet drobną okazję, aby w sposób radosny i pogodny zaświadczyć o Chrystusie?
  • Czy tam, gdzie tego nie potrzeba, nie wysuwam do obrony wiary najcięższych argumentów?
  • Czy nikogo „na siłę”, w sposób nachalny, nie próbuję nawracać?
Znowu jednak was zobaczę i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać.

1 komentarz

  • Nic na siłę, nic na gwałt. Nie przemocą, ciągnięciem za kołnierz, na sznurku…Powinno się szanować wolność drugiego Człowieka., uratować jego godność. Nawet wtedy gdy nie ma racji, gdy się w 100 % myli., nawet gdy błądzi, grzeszy.. Tylko, a może aż w pełnej wolności możemy służyć Bogu, ludziom

    Pozdrawiam

    Gość – A

    ~Gość – A, 2011-06-03 11:06

    Pełna zgoda z opinią "Gościa" – należy szanować godność i wolność człowieka, przy zachowaniu prawa do niezgadzania się z jego poglądami. A prowadzić do Chrystusa powinno się własnym przykładem i radosnym świadectwem – czyż nie? Serdecznie pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-06-03 23:46

    Tak ks Jacku, masz rację …

    A co do modlitwy za ks Leszka….
    Poprosiłam grupkę dobrych znajomych, by się pomodlili w tej intencji ….
    Będzie dobrze 🙂

    Pozdrawiam
    Gość – A 

    ~Gość – A, 2011-06-04 04:32

    Bardzo dziękuję!

    ~Ks. Jacek, 2011-06-05 11:36

    Dzisiaj będę się modlił w intencji ks. Leszka :). Zachęcam również wszystkich do odmawiania Nowenny do Ducha Świętego – dzisiaj mamy pierwszy dzień :).

    ~Robert, 2011-06-03 13:08

    Dziękuję za modlitwę w intencji Księdza Leszka! Dla mnie osobiście to bardzo ważna sprawa, dlatego szczerze dziękuję! I oczywiście podpisuję się pod zachętą do Nowenny do Ducha Świętego – jutro wspomnę o tym we wpisie wstępnym. Serdecznie pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-06-03 23:51

    ks. Leszek – przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale miałem problem z internetem – tutaj na wschodzie :). Jestem bardzo miłe zaskoczony i wdzięczny Ks. Jackowi i Wam – Znajomym Ks. Jacka – za modlitwę w mojej intencji. Kiedy dowiedziałem się że modlicie się za mnie – to tego samego dnia postanowiłem włączyć Was do mojej modlitwy Brewiarzowej i trwa ona do tej pory. Dziękuję za Modlitwę

    ~Wdzięczny, 2011-06-28 23:57

    ks. Leszek – przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale miałem problem z internetem – tutaj na wschodzie :). Jestem bardzo miłe zaskoczony i wdzięczny Ks. Jackowi i Wam – Znajomym Ks. Jacka – za modlitwę w mojej intencji. Kiedy dowiedziałem się że modlicie się za mnie – to tego samego dnia postanowiłem włączyć Was do mojej modlitwy Brewiarzowej i trwa ona do tej pory. Dziękuję za Modlitwę

    ~Wdzięczny, 2011-06-28 23:59

    No, wreszcie!

    ~Ks. Jacek, 2011-07-05 11:35

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.