Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne – zmiłuj się nad nami!

S

Szczęść Boże! Dzisiaj Uroczystość Serca Jezusa. Przy okazji przypominam, że nie obowiązuje piątkowa wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych – właśnie ze względu na uroczystość liturgiczną. A w Szklarskiej – chłodno! To znaczy – za oknami, bo w sercach zupełnie inna atmosfera. Wszystkich Was, Kochani, ogarniam modlitwą, abyśmy nasze serca uczynili według serca Jezusa!
               Gaudium et spes! Ks. Jacek

Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, A,
do czytań:  Pwt 7,6–11;  1 J 4,7–16;  Mt 11,25–30
Kiedy uważnie słuchamy dzisiejszych czytań mszalnych, które liturgia Kościoła podaje nam w Uroczystość Najświętszego Serca Jezusa, to zauważamy, że tylko jeden raz, w Ewangelii, pojawia się słowo: „serce”, natomiast cała treść wszystkich trzech tekstów dotyczy wprost miłości. Właśnie – dzisiejsza uroczystość nie jest po to, aby wychwalać serce jako takie, ale miłość Boga do człowieka,której to serce jest symbolem.
Z dzisiejszych czytań mszalnych wynika, że ta miłość jest odwieczna i niezmienna. Od początku historii człowieka, Bóg obdarza go miłością i nie zmienia tego nastawienia,chociaż człowiek wielokrotnie dawał i wciąż daje ku temu powody… A dlaczego obdarza go tą miłością? Dlaczego wybrał sobie jeden naród, który uczynił swoją szczególną własnością? Nie wiemy!
Pierwsze czytanie, z Księgi Powtórzonego Prawa, nie daje nam na to odpowiedzi. Słyszymy jedynie słowa Mojżesza, skierowane do Narodu Wybranego: Ciebie wybrał twój Pan Bóg, byś spośród wszystkich narodów , które są na powierzchni ziemi, był ludem będącym jego szczególną własnością. I – co ciekawe – wybór Pana Boga nie był spowodowany jakimikolwiek szczególnymi zasługami tego właśnie Narodu. Mojżesz mówi bowiem: Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz dlatego, że Pan was umiłował. Tak po prostu! Pan was umiłował! Trudno o bardziej lapidarną, a jednocześnie jasną i konkretną odpowiedź.
Ale przecież to samo mówi Apostoł Jan w drugim dzisiejszym czytaniu, gdy stwierdza: W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On nas umiłował i posłał swojego Syna jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. I wreszcie słowa samego Jezusa, który wychwala Ojca Niebieskiego za to, że wielkie sprawy Bożeobjawił prostaczkom, a więc ludziom cichym i pokornym.
Zatem, miłość Boga do człowieka jest miłością darmową, jest miłością pełną, bezgraniczną, ofiarną. Nie rozróżnia ona ludzi na bogatych i biednych, na ważnych i mniej ważnych, a jeżeli nawet, to po to, aby wesprzeć bardziej właśnie tych słabszych i mniej ważnych, tak jak Naród Wybrany był ludem najmniejszym ze wszystkich. Taka jest jednak miłość Boga do człowieka.
Ale – uwaga! Koniecznie musimy dodać jeszcze jedno, niezwykle ważne stwierdzenie! A wynika ono także z dzisiejszych czytań: miłość Boga do człowieka jest konkretna! Wyraża się w bardzo konkretnych czynach! I takiej samej, bardzo konkretnej odpowiedzi ze strony człowieka, miłość ta się domaga!
W pierwszym czytaniu Mojżesz przypomina, że Bóg dochowuje przymierza, zawartego już z przodkami, czego dowodem jest chociażby wyprowadzenie Izraelitów z niewoli egipskiej. Jednak ten, kto sprzeciwia się Bogu i nienawidzi Go, może spodziewać się słusznej kary. Dlatego Mojżesz wzywa:Strzeż przeto poleceń, praw i nakazów, które ja tobie polecam dzisiaj pełnić.
Także Święty Jan mówi w drugim czytaniu: Umiłowani, jeżeli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy miłować się wzajemnie. […] Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim. I wreszcie słowa Jezusa, który mówi: Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię – lekkie.
A zatem, nie jakaś błoga bezczynność, ale właśnie podjęcie jarzma obowiązków i życiowych zmagań – w imię i w blasku miłości Chrystusa, w duchu tej miłości. Dlaczego o tym wszystkim mówimy, dlaczego na ten aspekt tak bardzo mocno zwracamy uwagę?
Bo słowo „miłość” dla tak wielu ludzi kojarzy się ze zwykłym, przelotnym uczuciem. Wystarczy tylko posłuchać piosenek, emitowanych we wszystkich po kolei mediach. Bardzo często – niestety – miłość sprowadzana jest do seksualnego współżycia. Ale nawet jeżeli nie aż tak jest pojmowana, to z całą pewnością nazbyt często widziana jest pobieżnie i mało odpowiedzialnie. Niestety, musimy przyznać, że takie pojmowanie sprawy prezentują także ludzie zaangażowani we wspólnoty religijne, zwłaszcza młodzieżowe. Kiedy posłucha się niektórych rozważań i śpiewów, jakie wykonują oni w trakcie różnego rodzaju nabożeństw, adoracji czy czuwań, to dochodzimy do wniosku, że ta miłość Boża to naprawdę taki „słodki cukierek”, który można sobie bez niczego wziąć i zjeść – i zachwycać się, jaki jest słodki.
Oczywiście, ja bym nie chciał tutaj powiedzieć, że tak jest w każdym przypadku, bo wielokrotnie mamy też do czynienia z właściwym rozumieniem Bożej miłości, jednak – niestety – nie brakuje takiego „słodkiego ględzenia”, w którym słowo „miłość” odmieniana jest przez wszystkie przypadki, ale tak naprawdę nic z tego nie wynika i na pewno nie ma żadnego przełożenia na życie.
A tymczasem – miłość domaga się konkretu! Bardzo konkretnej postawy! Miłość domaga się czynów! I domaga się konsekwencji! A jeżeli mówimy o konsekwencji, to nie unikniemy tematu trudności, walki ze słabościami, walki z samym sobą… I przeciwności, z jakimi na co dzień przychodzi się zmagać, gdy chcemy żyć prawdziwą miłością.
Dlatego miłość niejednokrotnie będzie oznaczała sytuacje trudne, sytuacje wymagające i wyczerpujące, czasami będzie wiązała się z koniecznością – na przykład –zwrócenia komuś uwagi, upomnienia go, a to z kolei pociąga za sobą możliwość utracenia kontaktu z tym, czy innym człowiekiem… Nieraz konsekwentna postawa miłości będzie oznaczała utratę popularności w swoim otoczeniu, bo konsekwencja i jednoznaczność zwykle nie przysparzają popularności u ludzi.
Jednak miłość do Boga, będącą odpowiedzią na Jego miłość do człowieka, musi polegać na wypełnianiu Jego przykazań, w tym tego najważniejszego – przykazania miłości właśnie! A to nie zawsze bywa łatwe. Tymczasem musimy jasno sobie powiedzieć, że nie ma innej drogi przez życie – mówimy o jakiejś drodze sensownej! – jak tylko właśnie ta droga: droga tak rozumianej miłości!
I nie można innego stylu życia opatrzyć tytułem: „miłość”, jak właśnie ten, który polega na konsekwencji, a czasami też – wyrzeczeniu, ale zawsze: na konkretnym i solidnym wypełnianiu Bożych przykazań! Nie ma innej, jakoby łatwiejszej drogi! Nie ma, chociaż ludziom wydaje się, że jest i takiej ciągle poszukują!
Dlatego idą na moralne kompromisy, ciągle otwierają sobie przeróżne „furtki”, przełamują kolejne moralne granice, wytyczają nowe szlaki, które bardzo szybko okazują się bezdrożami… Naprawdę, nie ma innego sposobu na mądre i sensowne życie, nie ma innego sposobu na to, aby się wśród tylu życiowych meandrów nie pogubić, jak właśnie wierne kroczenie drogami Bożymi, polegające na słuchaniu Boga i wypełnianiu Jego przykazań. Kto proponuje inne drogi, inne rozwiązania, inne sposoby na życie – jest kłamcą, żerującym na ludzkiej naiwności, a nieraz także: na ludzkim zagubieniu!
Jeżeli dzisiaj modlimy się: „Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serca nasze według serca Twego!”, to nie co innego mamy na myśli, jak właśnie prośbę o ukształtowanie w nas postawy jednoznacznej i bezkompromisowej, która będzie odpowiedzią na bezkompromisową i jednoznaczną miłość Boga do nas – miłość najbardziej chyba czytelnie wyrażoną w Ofierze Krzyżowej Chrystusa! A to był bardzo mocny konkret!
I właśnie o naszą miłość, wyrażoną w konkrecie codzienności, dzisiaj przede wszystkim chodzi! Wtedy będziemy mogli pięknie i poetycko stwierdzić, że nasze serca przyłożyliśmy do serca Jezusa i uzgodniliśmy rytm naszych serc z Jego sercem. Właśnie wtedy będzie to prawdą, kiedy potwierdzą to konkretne czyny!
W tym duchu zastanówmy się:
  • Czy moje chrześcijaństwo nie sprowadza się do pięknie brzmiących, ale pustych słów i obietnic?
  • Jak ja tak naprawdę pojmuję miłość?
  • Co ja tak naprawdę uważam za swój najważniejszy cel w życiu?
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

2 komentarze

  • \\\\\\serdecznie pozdrawiam z Żelechowa szczerze brakuje nam słów Księdza ,wszystkiego dobrego .

    ~olab., 2011-07-01 18:48

    Nie wiem, jak Ksiądz to robi, ale trafia idealnie w moje "problemy", rozterki z poruszanymi tematami. Dziś czytałam z zapartym tchem.

    Podoba mi się stwierdzenie, że miłość wiąże się nie tylko z przyjemnością i radością ale i z trudem, pewnymi wyrzeczeniami, akceptacją drugiego człowieka.

    "Czasami będzie wiązała się z koniecznością – na przykład – zwrócenia komuś uwagi, upomnienia go, a to z kolei pociąga za sobą możliwość utracenia kontaktu z tym, czy innym człowiekiem…" – tak, właśnie kilka dni temu zrozumiałam, że jeśli mnie ktoś upomni, to nie oznacza, że robi to z nienawiści, by zrobić mi na złość.

    Pozwolę sobie przywołać sytuację z życia: nasz "studncko-niedzielno-spotkaniowy" kolega P. (niech pozostanie ta odrobina anonimowości – mam nadzieję, że się nie obrazi!!! – materiał czysto edukacyjny;) upomniał mnie nieznacznie, gdy napisałam coś niestosownego o "starych babciach".

    Początkowo się oburzyłam, że jak On w ogóle może zwrócić mi uwagę, jednak po przemyśleniu – doszłam do wniosku, że niektórych rzeczy sami nie zauważamy – mówimy coś, co jest dla nas wręcz naturalne, nie zdając sobie sprawy z tego, że możemy np. kogoś tym urazić – ale właśnie dlatego, że dla nas jest to normalne – niezauważalne, potrzebujemy upomnienia drugiego człowieka.

    Pozdrawiam serdecznie w pierwszy piątek miesiąca (kurczę! właśnie się zorientowałam, że to 1 pt!:D}

    ~Katri, 2011-07-01 22:00

    Eucharystia
    Od samego początku wokół stołu eucharystycznego zbierali się, gromadzili się ludzie wierzący w Chrystusa. Właśnie przy tym stole uczyli się miłości, wzajemniego wspierania, a nawet umierania za drugich. Tak było zawsze, i jest do dzisiaj,. W naszej samotności, naszym smutku, w naszej codzienności, w naszym zwątpieniu On jest kimś nam najbliższym, kto chce uczestniczyć w naszym życiu, i pomaga nam nadawać mu sens.
    Czym jest miłość ?
    Ilu ludzi na świecie, pewnie tyle definicji …
    Miłość to kochanie, przebaczanie, uczenie, czasem karcenie
    Miłość to trud każdego dnia
    Miłość to umiejętność zamiany ja na drugi człowiek
    Miłość to bezinteresowne czynienie dobra, itd, itd
    Dla mnie miłość to.. …..
    coś co nadaje sens mojemu zyciu każdego dnia
    powoduje , że wstaję o świcie, i zamiast poddania się, uśmiecham się do ludzi i mówię im – dobrze, że jesteście…..

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-02 07:24

  • Definiujemy miłość, zatem ja również się wypowiem.
    Może zabrzmi to bardzo infantylnie, ale uważam, że miłość, to takie uczucie, które można porównać do nadmuchiwania kolorowego balona.
    Gdy moje serce jest pełne miłości, zaczyna się "powiększać", jak balonik, kolory stają się bardziej wyraziste – wszystko jest łatwiejsze.
    Na ten balon składa się nie miłość od drugiego człowieka, a miłość ogólnie – balonik rośnie, gdy pomyślę o czymś, co sprawia radość, gdy ktoś powie miłe słowo, gdy wydarzy się coś niespodziewanego, ale pozytywnego.

    ~Katri, 2011-07-02 14:00

    Miłość…nadaje sens życiu ludzkiemu.Myślę, że każdy z nas ma potrzebę miłości; kochać i być kochanym. Przeżywamy miłość każdy na swój sposób.Dla mnie miłość to dar Boży z którego powinnam korzystać i to korzystać tak, aby kiedyś dotrzeć do bram raju.
    Jeszcze jedno- kiedyś słyszałam, że prawdziwa miłość to cierpienie.Może coś w tym jest.Może tak naprawdę miłość polega na cierpieniu i sprawdzeniu w różnych sytuacjach życiowych jak bardzo nam zależy na drugim człowieku i ile dla nas znaczy
    Przepraszam Księdza za tą Syberię- należy mi się jedynka z geografii .
    Pozdrawiam.

    ~Urszula, 2011-07-02 17:52

    Dziękuję za pozdrowienia z Żelechowa! I za refleksję o miłości, która oznacza również… upomnienie właśnie! Tak, jak pisała o tym Katri. Niestety, tego "trudnego" wymiaru miłości często nie dostrzegamy i za mało go doceniamy… A miłość również wiąże się z cierpieniem. Zwykle, niestety, błąka się ono gdzieś blisko miłości… Ale to nie cierpienie jest celem miłości, tak jak nie jest celem ludzkiego życia!

    ~Ks. Jacek, 2011-07-05 10:28

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.