Według ducha – czy według ciała?…

W

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 
        Z pewnym opóźnieniem zamieszczam słówko na dziś, zapraszając do refleksji nad życiem według ciała – i życiem według ducha! Bardzo ważna kwestia! 
       I właśnie w ten nurt refleksji chciałbym wpisać zaproszenie, z jakim zwracam się do Was, Kochani – zaproszeniem do lektury tygodnika „Uważam Rze”. Już sam tytuł, wiele mówiący, sytuuje to czasopismo w bardzo określonym nurcie. Oczywiście, jest to tylko moja propozycja, zaproszenie, w żaden sposób nie chcę wpływać na czyjekolwiek poglądy. Natomiast nie ukrywam swoich własnych, a ja osobiście uważam, że Polska znowu – tym razem dobrowolnie, przynajmniej w swych oficjalnych strukturach – uzależnia się od Rosji, a z Kościołem zaczyna prowadzić regularną walkę. Jacek Karnowski, w ostatnim „Idziemy” skwitował to cennym stwierdzeniem: „Czasy, można powiedzieć, wróciły do normy, bo znowu ślemy gniewne depesze do Stolicy Apostolskiej i kładziemy uszy po sobie w relacjach z Moskwą, nawet, gdy wrak niszczą łomem”. [„Idziemy” nr 27(304), s. 13]
       Na temat Zamachu Smoleńskiego już nie mam siły pisać, w poczuciu bezsilnej wściekłości, spowodowanej tym, co obecne władze w Polsce pokazały i nadal bezczelnie pokazują i cynicznie mówią w tej sprawie. Natomiast bardzo polecam Waszej uwadze artykuł z „Uważam Rze”, autorstwa Bronisława Wildsteina, pt. „Opozycja do psychiatryka” (nr 21 / 2011; 27. VI. – 3.VII. 2011., s. 52 – 54). Oczywiście, powstał on na kanwie ostatniego wybryku sądu, nakazującego psychiatryczne badanie Prezesa PiS, ale bardzo trafnie charakteryzuje sytuację społeczno – polityczną w naszym biednym Kraju. Przyznaję, że jestem porażony treścią tego artykułu – to znaczy tym właśnie, jak bardzo jest on prawdziwy i jak straszna jest ta prawda, którą przedstawia.
      Ciekaw jestem Waszych opinii w tej sprawie. A szczególnie – co sądzicie o tym, że trzeba tę sytuację wreszcie zmienić?! Czy nie trzeba tego uczynić jak najszybciej?! Przy najbliższych wyborach?! Ale czy w ogóle – Waszym zdaniem – jest to możliwe?
    Tymczasem proszę o modlitwę w intencji naszej Ojczyzny, aby się do końca nie stoczyła!
     Na Dzień Pański udzielam – jak zawsze – kapłańskiego błogosławieństwa: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
            Gaudium et spes! Ks. Jacek

14 Niedziela Zwykła, A,
do czytań:  Za 9,9–10;  Rz 8,9.11–13;  Mt 11,25–30
Słowa Boże, zapisane przez Proroka Zachariasza, a proklamowane w pierwszym czytaniu – słowa dotyczące pojawienia się tajemniczego króla, który przyniesie pokój, pomyślność i ogromną potęgę Jerozolimie – już w II wieku przed Chrystusem zaczęto uważać za przepowiednię odnoszącą się nie do jakiegoś politycznego władcy, panującego na ogromnym terytorium, jakie w wizji tej zostało przedstawione, a jakie jednak nigdy nie było faktycznie terytorium Izraela. Już wtedy natomiast traktowano te słowa jako zapowiedź pojawienia się mesjańskiego władcy, który przyniesie prawdziwy pokój duchowy tym, którzy ufają Panu.
Zrozumiałym jest, że tę zapowiedź zaczęto jednoznacznie kojarzyć z Osobą Jezusa Chrystusa. Ówpokorny, jadący na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy – czyż nie jest tym samym, który właśnie w taki sposób wjechał do Jerozolimy w Niedzielę Palmową? Tak, Jezus rzeczywiście przynosi pokój tym, co w Niego ufają. Dlatego dzisiaj mówi: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię – lekkie.
Myślę, Kochani, że te słowa śmiało odniesie do siebie wielu z nas. Bo my wszyscy mamy w swoim życiu dużo doświadczeń, które pozwalają nam widzieć siebie w gronie owych utrudzonych i obciążonych. Zapewne nikt z nas nie powiedziałby, że ma życie lekkie, łatwe i przyjemne. Nie, wręcz przeciwnie! Zapewne każdy z nas przedstawiłby wiele faktów świadczących o tym, że jego sytuacja jest wyjątkowo trudna i szczególnie dotkliwa. W rzeczywistości – takich czy innych trudności nie brakuje w życiu każdej i każdego z nas, jednak zazwyczaj swoje problemy zwykliśmy uważać za najważniejsze i najtrudniejsze.
Tak, czy owak, z nimi wszystkimi możemy – i powinniśmy – zwracać się bezpośrednio do Jezusa, który przychodzi do nas z propozycją pomocy i chce zaprowadzić w naszych sercach prawdziwy pokój. Dzisiaj – jak słyszymy w Ewangelii – wychwala On swego Ojca za to, że sprawy najważniejsze, sprawy Boże, objawił On prostaczkom. Nie: prostakom, a prostaczkom – czyli ludziom prostolinijnym, szczerym, otwartym, pokornym… Właśnie tym, którzy w Bogu samym nadzieję pokładają.
I chyba nie jest przypadkiem, że ów hymn pochwalny na cześć Ojca Niebieskiego za objawienie spraw Bożych prostaczkom, następuje bezpośrednio przed tym, jak Jezus wzywa do siebie i oferuje pomoc wszystkim utrudzonym i obciążonym. Z pewnością, nie jest to przypadek, a jasne i konkretne wskazanie, iż właśnie tym sposobem ratunku jest pełne zaufanie do Boga prostym i szczerym sercem.Absolutne otwarcie się na sprawy Boże: na Boże Słowo, na Jego łaskę w Sakramentach, na Jego miłość, wyrażającą się w różnych sytuacjach i postawach wielu dobrych ludzi, wśród których żyjemy…
A Święty Paweł Apostoł w Liście do Rzymian, którego fragmentu wysłuchaliśmy w drugim dzisiejszym czytaniu, jeszcze jedną myśl podsuwa nam pod rozwagę. Pisze on bowiem: Wy nie żyjecie według ciała, lecz według ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. […] Jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała, będziecie żyli.
Otóż właśnie, Kochani! Prawdziwym sposobem nazaprowadzenie w sercu trwałego pokoju i dźwignięcie się tego, co sprawia, iż bywamy utrudzeni i obciążeni – tym prawdziwym sposobem jest życie nie według ciała, ale według ducha. A cóż to znaczy? Przecież wszyscy żyjemy na ziemi,jako byty cielesne i nieraz to nasze ciało daje nam wyraźnie odczuć swoje potrzeby, swoje niedomagania…
Tak, to prawda! Jednak Apostoł dzisiaj zachęca bardzo jednoznacznie, aby to nie ciało i jego zachcianki rządziły nami, ale duch podporządkował sobie popędy ciała.Mówiąc zatem tak wprost – mamy opanowywać i utrzymywaćw granicach zdrowego rozsądku wszystkie potrzeby cielesne, pamiętając, że nie ciało i nie doczesność jestostatecznym celem naszego życia. I nie ciało stanowi całośćnaszego istnienia. Jest jeszcze sfera ducha – sfera bardzo  w naszym życiu istotna! I to ona ma być postawiona na pierwszym miejscu. Jeżeli zatem ktoś chciałby się tak w stu procentach oprzeć jedynie na sferze cielesnej, sferze doczesnej, musi liczyć się z tym, że wyjątkowo ciężko będzie przeżywał wszelkie utrudzenie i obciążenie. Dlaczego?
Dlatego, że do zwykłego zmęczenia codzienną pracą dojdzie poczucie bezsensu tego wszystkiego, co się robi. Człowiek, który całą swoją nadzieję pokłada w doczesności:w doczesnych sukcesach, bogactwach, stanowiskach, pozycji i prestiżu w społeczeństwie – kiedy tego wszystkiego zabraknie,czuje się totalnie zagubiony. Jeżeli bowiem nie stawia sobie celów wyższych, znacznie przekraczających pragnienia i potrzeby ciała, a zamyka swe dążenia i aspiracje jedynie do sfery doczesnej, musi – ale to absolutnie musi – poczuć się przegranym! Wcześniej, czy później! Raczej – wcześniej, niż później!
Po drugie – uleganie zachciankom ciała, z pominięciem sfery duchowej, sprawia, że jakkolwiek człowiek doznaje doraźnej przyjemności i uczucia spełnienia i nasycenia, to jednak szybko okazuje się, że jest… przesycony, a doraźna przyjemność wcale nie daje wewnętrznej radości.
Tak się dzieje – na przykład – z tymi, którzy w pocie czoła gromadzą tylko dobra materialne. Harują od rana do nocy, zarabiają takie, czy inne pieniądze, „ciułają” grosz do grosza, ale kiedy „naciułają” tych groszy całkiem sporo i jeżdżą dobrymi samochodami, i w wystawnych, bogatych domach mieszkają, nagle przekonują się, że… to nie jest to! Że to nie wszystko!
Podobnie i ci, którzy wytrwale zabiegają o zbudowanie swojej pozycji, o zdobycie wysokiego stanowiska, dużego znaczenia w swoim środowisku, dlatego też dążą za wszelką cenę do zdobycia choćby niewielkiej władzy – tak na początek niewielkiej, a potem do coraz większej i większej, i jeszcze większej… I bywa, że ją osiągają. Zdobywają znaczącą pozycję, prestiżowe stanowisko, intratną posadę… I – podobnie, jak w poprzednim przypadku – przekonują się nagle, że mając wszystko, co mieć i osiągnąć mogli, nie mają tak naprawdę nic! Czegoś im brakuje, do czegoś dalej dążą, nie czują się wcale szczęśliwi, a wręcz przeciwnie: stają się gnuśni, wypaleni, zniechęceni, przytłoczeni bezsensem swego – przecież tak renomowanego – życia!
Okazuje się bowiem, że i to nie wszystko, a cała sytuacja jest o tyle jeszcze trudna, że owo doświadczenie przekłada się na codzienną postawę takiego człowieka, którą z kolei – ponieważ to człowiek wysoko postawiony – boleśnie odczuwają jego podwładni, znoszący jego kaprysy, złe humory i różnego rodzaju fanaberie! A zatem, władza i pozycja to też nie wszystko!
Jeszcze innym sposobem życia według ciała jestuleganie mirażowi przyjemności seksualnych. Właśnie w imię tego dążenia, łamie się wszelkie nakazy i zakazy moralne, otwiera się kolejne „furtki”, przekracza się kolejne bariery, a kiedy za chwilowym uczuciem rozkoszy i przelotnym uczuciem przyjemności szybko pojawia się poczucie dojmującej pustki, wzmacnianej dodatkowo przez wyrzuty sumienia,wtedy próbuje się to wszystko zwyczajnie zagłuszyća wynaturzeniom i dewiacjom seksualnym nadać status normalności, a wręcz postawić je w pozycji uprzywilejowanej! Jednak, w ostatecznym rozrachunku jest to droga w pustkę, droga donikąd!
I tak samo rzecz się ma z innymi naszymi ludzkimi dążeniami, jak wszelkiego rodzaju życiowe pasje, upodobania, hobby, zainteresowania – wszystkie one są dobre i cenne, ale nie mogą być celem ostatecznym człowieka, celem samym w sobie. Szybko bowiem okaże się, że naprawdę – nie wystarczają! Już nie mówiąc o różnego rodzaju nałogach, jak alkohol, papierosy, narkotyki, hazard, które dość dobrze odgrywają rolę chwilowych „zagłuszaczy” sumienia, ale po których to sumienie tym głośniej alarmuje.
Kochani, to właśnie w odniesieniu do tych wszystkich sytuacji Paweł Apostoł mówi: Jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Oczywiście – śmierć duchowa, ta ostateczna! Aż tak mocno stawia sprawę Apostoł. Ale taka jest – niestety – prawda: po życiu głupim i pustym, pełnym doraźnych i chwilowych „przyjemnostek”, przychodzi rozgoryczenie i pustka, a na końcu śmierć!
Dlatego Apostoł zachęca do życia według ducha jako prawdziwego sposobu na mądre ułożenie sobie życia, a Jezus tych, którym życie już nieraz dało się we znaki i to, co doczesne, już ich rozczarowało – tych wszystkich Jezus dzisiaj wzywa i zaprasza: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię – lekkie.
W tym duchu pomyślmy:
  • Czy moje ludzkie upodobania i zachcianki umiem utrzymywać w granicach zdrowego rozsądku?
  • Czy nie ulegam pokusie wystarczania samemu sobie?
  • W jakim stopniu moje życie jest życiem według ciała, a w jakim – według ducha?
Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała, będziecie żyli!

2 komentarze

  • Szczęśc Boże!
    Mnie Ksiądz nie musi zachęcac do czytania "Uważam Rze" – czytam od pierwszego numeru :). Co do spraw bieżących w naszej ojczyźnie: mam takie głębokie przekonanie, że "Wesele" Wyspiańskiego nabiera w ogromnym tempie aktualnego charakteru :/. Zwłaszcza chocholi taniec społeczeństwa.

    ~Robert, 2011-07-03 13:44

    Myślę, że pokładanie nadziei w jakiejkolwiek opcji politycznej jest dużym błędem. Bo nawet najbardziej szlachetne ideały nie zostaną wprowadzone w życie z powodu lęku utraty władzy bądź nacisków społecznych lub zagranicznych zobowiązań. Gdyby nawet opcja prawicowa otrzymała ogromne poparcie i zmiażdżyła konkurencje to nie będzie w stanie opędzić się od robactwa które zagnieździ się w jej łonie i zacznie rozkładać ją od środka.
    I jak później wytłumaczyć ludziom to, że źle wybrali i rozczarowali się.
    Polska nie zginie jeśli uzna Chrystusa Jezusa za Króla Polski przez rząd i episkopat w całym tego słowa znaczeniu. To znaczy przyjmie jego prawa bez żadnych kompromisów (np. aborcyjnych itp.) Od tego uzależniona jest Łaska Boża w przekazie Rozalii Celak.

    ~Dasiek, 2011-07-03 14:16

    Tu nie chodzi o pokładanie nadziei w opcjach politycznych – zgadzam się, że polityka "rządzi się wilczymi prawami" i bardzo często deklaracje polityków dalekie są od tego co rzeczywiście realizują. Chodzi jednak o to aby dokonywac wyborów zgodnych z własnym sumieniem i światopoglądem. Jeśli deklarujemy się jako katolicy, to powinien bliski nam byc światopogląd katolicki, jego wartości i społeczna nauka Kościoła – trudno wówczas dokonywac wyboru polityków biegunowo odległych i życiem i deklaracjami od tych wartości. Prawda jednak jest taka, że ludzie bardzo często postępują dokładnie tak jak politycy: deklarują jedno, a robią drugie :/.
    Dodam jeszcze drobny komentarz w/s wysyłania do psychiatry "myślących inaczej" (rzecz miała miejsce również z jednym z obrońców krzyża) – była to ulubiona metoda bolszewii pozbywania się krytyków systemu w myśl logiki: człowiek, który krytykuje najwspanialszy system na świecie, krainę wiecznej szczęśliwości, po prostu musi by wariatem!!! Czyżby powrót w tamte klimaty ;)?

    ~Robert, 2011-07-03 18:11

    Jeśli sumienie jest wypaczone a światopogląd zależny od tego jak pełna jest kiesa to możemy się deklarować jako katolicy i co z tego. Deklaracja nic nie znaczy. To smutne, że muszę wybierać między złem a mniejszym złem lub zakłamaniem. Przykazanie miłości jest największym przykazaniem jakim powinniśmy się kierować. Tak więc dobro nawet dla największych naszych prześladowców powinno być naszym pragnieniem. Bóg jest największym dobrem dla człowieka nawet dla największego naszego wroga.

    ~Dasiek, 2011-07-03 18:58

  • "To smutne, że muszę wybierać między złem a mniejszym złem lub zakłamaniem. " – nie musisz :), natomiast uważam, że warto głosowac skoro już mamy "demokrację" – jest to w końcu jedna z nielicznych możliwości wpływania na losy kraju, która w jakiejś znikomej (ale zawsze!) cząstce przypada i na mnie ;). Poza tym nie jest tak do końca, że wszyscy politycy się "politycznie prostytuują" ;), chociaż w systemie partyjnym jaki zafundowała nam rzeczywistośc trudno jest do prawdy przebic się ludziom szczerym i prawym. Miałem nie dawac przykladów z nazwiska, ale powiem szczerze, że swego czasu bardzo podobała mi się postawa Marka Jurka – ceniłem go, że w imię wyznawanych wartości był w stanie poświęci tzw. "pozycję" i "stanowisko".
    Robert

    ~Robert, 2011-07-03 19:49

    Co z Polską-nasze państwo to teatr wojny. Według mnie wysokie poparcie dla PO ujawnia kogo w naszym kraju jest więcej, tak cwaniaków, którzy dorobili się majątków i stanowisk.
    Gdzie się podział honor Polaka- dla naszego rządu śmierć prezydenta to drobiazg i z tego powodu nie będzie psuł stosunków z Moskwą.Godzimy się być wasalami a nasz kraj to taki z którym nikt się nie liczy.
    A co Donald- najpierw budował Irlandię teraz zapowiada polską Barcelonę w której zakłada, że nikt z jego ludzi nie będzie się nisko kłaniał związkowcom i klęczeć przed księdzem.
    ''Układ'' działa-prokurator Pasionek odsunięty od śledztwa bo chciał wyjaśnić kto ponosi odpowiedzialność za katastrofę.
    Co ja myślę-to się zmieni, dojdzie do rewolucji bo ''historia kołem się toczy''.
    Urszula

    ~Urszula, 2011-07-03 16:27

    Ulu – zgadzam się z Tobą, ale mam nadzieję, że do "rewolucji" nie dojdzie, tylko że nastąpi jakieś "opamiętanie się" w tym procesie upadku. Słowo "rewolucja" ma dla mnie zawsze znaczenie bardzo pejoratywne ;).

    ~Robert, 2011-07-03 18:17

    Dzisiaj bez komentarza
    Weszłam tylko się z Wami przywitać.
    Powiedzieć Wam dobrze, że jesteście, i życzyć spokojnego wieczoru.

    Pozdrawiam
    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-03 19:54

    Dziękuję i wzajemnie 🙂

    ~Robert, 2011-07-03 20:32

    Wielkie dzięki za wszystkie wpisy i za Waszą troskę, Kochani, o Ojczyznę! Do Waszych refleksji odniosłem się w poniedziałkowym wpisie wstępnym. Raz jeszcze – wielkie dzięki! Dzielmy się troską i refleksjami na te ważne tematy!

    ~Ks. Jacek, 2011-07-05 10:11

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.