Ja jestem – który jestem!

J

Szczęść Boże! 
       Witam bardzo serdecznie i zapraszam do kolejnej refleksji nad Bożym Słowem. A tam słyszymy Boga objawiającego swe imię: Ja jestem – który jestem! Niech to imię brzmi w naszych sercach i niech wyznacza kierunek naszego myślenia i działania.
        Dziękuję za wczorajsze wpisy, dotyczące wewnętrznej „emigracji”. Jednocześnie podpisuję się pod podziękowaniami Domownika – jak wielokrotnie podkreślałem, jestem Wam, Kochani, bardzo wdzięczny za obecność i za wpisy. I zgadzam się z tym, że wszystkie wpisy są bezcenne i ogromnie wartościowe, chociaż tak bardzo różne. Ale to przecież dobrze!
A jeśli idzie o cierpliwość do Domownika, to jakoś sobie poradzimy! Bez obawy!
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek 15 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań:  Wj 3,13–20;  Mt 11,28–30
Oto Bóg wychodzi z inicjatywą wyzwolenia swego Narodu z ucisku, jakiego ten doświadczał w Egipcie. Tak, toBóg pierwszy wyszedł z taką inicjatywą, kiedy – jak sam powiedział Mojżeszowi – napatrzył się już, co Izraelitom uczyniono w Egipcie. Dlatego postanawia zainterweniować, a do tej szczególnej misji powołuje właśnie Mojżesza. To on najpierw ma pójść do swoich rodaków, aby obwieścić im zamiar Boży, a potem do samego faraona – w tym samym celu.
Żeby jednak uwiarygodnić tę swoją decyzję w oczach Izraelitów, Bóg – na prośbę Mojżesza – objawia swoje imię.Czyni to w pewnym sensie „nie wprost”, bowiem to, co zostało wymienione jako imię, to taka swoista „definicja” Boga: On jest tym, którego samą istotą jest istnienie! A zatem, jest toByt ze wszech miar konieczny – w przeciwieństwie chociażby do człowieka, który jest bytem przygodnym, istniejącym dlatego, że Bóg chciał, aby istniał. Tymczasem Bóg – dosłownie – musiał i musi istnieć, i nigdy nie mogłoby Go nie być!
Właśnie tę prawdę On sam wyraził swoim imieniem wobec Mojżesza, a Mojżesz właśnie tak sformułowane imię Boga miał przedstawić swemu Narodowi. Bóg objawia swe imię dlatego, że – jak wspomnieliśmy – chce uwiarygodnić w oczach Izraelitów misję, zleconą Mojżeszowi, w przeciwnym bowiem razie mogliby oni – zgodnie z obawami Mojżesza – odrzucić jego polecenia. Ale też poprzez ten gest Bóg chce odsłonić przed ludźmi część swojej istoty po to, by sam Mojżesz i wszyscy Izraelici mogli nawiązać z Nim osobowy kontakt.
Jest to zatem znakiem wielkiej życzliwości Boga wobec człowieka, wielkiej Jego troski i miłości wobec tego, którego stworzył, a który teraz potrzebuje Jego pomocy. I nawet nie zmienia owego wspaniałego obrazu rzeczy to, że imię, którym się Bóg określił, oznacza Jego nieuchwytność i tym samym udaremnia wszelkie próby dokładnego zdefiniowania Go, lub – tym bardziej – jakiejkolwiek dominacji nad Nim. Człowiek nigdy do końca nie zgłębi istoty Boga, ale… wcale nie musi tego czynić! Wystarczy, jeśli rozpozna Jego obecność i działanie po znakach, których doświadcza, a których Bóg – w całej historii zbawienia – dał tak bardzo wiele.
Najpiękniejszym zaś i najbardziej wyrazistym znakiem obecności Boga pomiędzy nami jest Ten, którego Prorok tak właśnie dosłownie określił: Bóg z nami – Emmanuel – Jezus Chrystus! W Osobie Jezusa Chrystusa Bóg – oczywiście: w pewnym sensie i we właściwy sobie sposób – ale stał się wręcz „dotykalny” dla człowieka! W Jego Osobie Bóg naprawdęstał się jednym z nas, stał się wyraźnie wśród nas obecny!
I właśnie ten obecny wśród nas Bóg dzisiaj wychodzi z podobną – jak ta w Egipcie – inicjatywą pomocy człowiekowi, ale już nawet nie w konkretnym kontekście niewoli Narodu Wybranego, ale w obliczu wszelkich ludzkich zniewoleń, potrzeb i utrudzenia. Jezus mówi bowiem:Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię! Przyjdźcie – wszyscy! Wszyscy – utrudzeni i obciążeni! To bardzo konkretne zaproszenie, ale i bardzo wielka łaskawość!
Ale taki już jest ten nasz Bóg. Nieraz to się wręcz naprasza człowiekowi ze swoją łaską i pomocą. A człowiek sporo jest w stanie zrobić, żeby tego Bożego wezwania nie usłyszeć, a jeżeli usłyszy – to zawsze ma powód, żeby z niego nie skorzystać! I dlatego dochodzi do takich sytuacji, że Jezus zaprasza i czeka ze swoim Słowem, ze swoimi Sakramentami, ze swoją obecnością w Eucharystii, ze swoją przebaczającą łaską w konfesjonale, ze swoim cichym czuwaniem w tabernakulum – a człowiek rozwiązania swoich dramatów szuka u wszelkiego rodzaju i różnego „kalibru” psychoterapeutów, albo w ogóle – u wróżek! A potem się dziwi, że zamiast wyzwolenia, znajduje jeszcze większe i jeszcze bardziej dotkliwe zniewolenie.
Dlatego warto może dać się zaprosić Bogu do współpracy i na Jego stwierdzenie: Jestem, który jestem – odpowiedzieć swoim: „Jestem, Panie!”
W tym kontekście pomyślmy:
  • Czy na modlitwie zawsze na bieżąco informuję Jezusa o moich problemach i potrzebach?
  • Na ile moje serce jest wyczulone i wrażliwe, aby usłyszeć Jezusową propozycję pomocy?
  • Czy sam potrafię wyjść do innych z delikatną, ale konkretną propozycją pomocy?
Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych!

6 komentarzy

  • x Jacku
    Co do cierpliwości do mnie…
    ufff kamień z serca 🙂
    dziekuję…

    '' Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię! ''

    Bóg
    Niestrudzony chodzi wśród świata, zawsze tak samo, jednakowo w ogromnej tęsknocie woła Człowieka . Bóg któremu samotność jest obca , ogląda się za kimś, oglada się za nami…za Tobą, za mną byśmy weszli w Jego ramiona jak do otwartego domu.
    Bóg który nie ma względu na osobę, nie ma mniej lub bardziej lubianych ludzi. Nie wybierający bardziej świętych czy bardziej uczonych, młodszych, czy bardziej doświadczonych. Bóg nie patrzący na medale, ordery, czy wypielęgnowane ręce.On mówi…. Wszyscy….
    Kiedy tak sobie płyniemy przez wszystkie dni i noce do własnych kresów, świadomie kierujmy się ku wieczności. Jesteśmy utrudzeni codziennością, pracą każdego dnia, utrudzeni wychowywaniem własnych dzieci, utrudzeni samotnością, chorobą, problemami, utrudzeni … sobą..Nim podejdziemy do krzesła by odpocząć , podejdźmy wpierw do Niego,a On ujmie nam ciężaru jeszcze w tej chwili….
    Wśród ludzi utrudzonych…jestem i ja..tragarz życia, przychodzę, i proszę Go…
    ujmij ciężaru jakim jestem dla ludzi, dla siebie, a zamiast tego pokrzep Sobą

    Pozdrawiam
    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-14 09:37

    Przepiękne słowa – jak zawsze! Tyle tylko, że czasami człowiek zmęczony tymi wszystkimi wymienionymi wyżej "atrakcjami" życiowymi czuję się tak nimi przytłoczony, że nie ma ochoty rozglądać się jak jakimś wsparciem i poddaje się rezygnacji. A przecież Jezus czeka – naprawdę czeka… Chodzi tylko – po stronie człowieka – o przełamanie tego krytycznego momentu, kiedy się nic nie chce i ma się wszystkiego dosyć: żeby wtedy właśnie, wbrew sobie nawet, zwrócić się do Jezusa ze szczerym: "Ratuj!"
    Dziękuję i pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-07-14 09:52

  • '' … Chodzi tylko – po stronie człowieka – o przełamanie …

    '' … Chodzi tylko – po stronie człowieka – o przełamanie tego krytycznego momentu, kiedy się nic nie chce i ma się wszystkiego dosyć: żeby wtedy właśnie, wbrew sobie nawet, zwrócić się do Jezusa ze szczerym: "Ratuj!"

    To jedno słowo '' Ratuj'' jest często najtrudniejszym słowem do wypowiedzenia…Sama niejednokrotnie wypowiadam je wbrew samej sobie. Mimo, ze nie czuję potrzeby Jego obecności w trudnych chwilach , wypowiadam '' Ratuj '' Wypowiadam nie tyle, ze chcę, co '' muszę''
    Jestem na etapie '' muszę''' ale ufam, że kiedyś to się zmieni na '' chcę''
    Biję się z myślami, że moje '' Ratuj'' wymuszone, nie jest szczere , narzucone przez … Ale jeśli nie potrafi się inaczej, to lepiej '' na siłę' '' niż wcale…
    tak ?
    A może się mylę ?

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-14 10:13

    A bywa i gorzej: ucieka od Boga, Chrystusa i chowa się pod …

    A bywa i gorzej: ucieka od Boga, Chrystusa i chowa się pod różnymi maskami, fałszywymi ideami, intelektualnymi gadżetami i duchowosciami, które jeszcze dalej od Boga odciągają :(. A wszystko dlatego, że w takich momentach nie jesteśmy w stanie na Boga się otworzyc, zaufac Mu, oczekujemy cudu "tu i teraz", natychmiast!
    Z drugiej strony: ludzie, którym życie "idzie gładko", którzy bez większego wysiłku zdobywają to co chcą, odchodzą od Boga, bo są zbyt pyszni, zadufani w swoje umiejętności i możliwości. Dziękowac Bogu? A za co? Jaki Bóg? Przecież wszystko co mam zawdzięczam SOBIE! Hmmmm, to już lepiej stac się ………np. kabalistą – oooo co to tak :). Do kościoła pójśc ? Lepiej czerwoną wstążkę zawiesic na rękę ;)! I tak o tym co będzie lepiej wie wróżka i jej kryształowa kula niż Bóg :)!
    O rety, poleciałem trochę……przepraszam, ale ostatnie lektury mnie tak trochę "ustawiają"
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-07-14 11:01

    Coś w tym jest , co piszesz Robercie….
    A konkretniej pisząc o lekturach, co masz na myśli ?

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-14 13:10

    Coś w tym jest , co piszesz Robercie….
    A konkretniej pisząc o lekturach, co masz na myśli ?

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-14 13:10

    No właśnie, mnie też zaintrygowały te lektury i też chciałbym wiedzieć, o jakie chodzi. A co do pytania Domownika, czy się myli, to uważam, że absolutnie się nie myli. Bo takie "Ratuj" wypowiedziane wbrew sobie – to jest właśnie owo zapieranie się siebie, o którym w Ewangelii mówi Jezus. Kiedy nie da się inaczej, to jest to dobre wyjście z sytuacji!

    ~Ks. Jacek, 2011-07-14 13:59

    Trafiła mi w ręce "Dyktatura Relatywizmu" Roberto de Mattei" :).

    ~Robert, 2011-07-14 14:44

  • Robercie…
    Nie czytałam tej książki
    A możesz coś więcej na jej temat napisać ?

    Mam nadzieję, inaczej, ufam, że wiesz co '' mówisz'' – piszesz x Jacku odnośnie wymuszanego '' Ratuj''
    kolejny dowód na to, że Twój blog x Jacku jest bardzo potrzebny…
    nawet – zwłaszcza takiemu niedowiarkowi jakim jest Domownik – A 😉

    Pozdrawiam
    Domownik – A 

    ~Domownik – A, 2011-07-14 15:26

    Bardzo krótko, to bedzie taki skrót myślowy nie dotyczący bezpośrednio zagadnień z książki, ale moich refleksji na jej podstawie :): prof. de Mattei diagnozuje współczesny stan cywilizacji zachodniej, która w dziwnym owczym pędzie odrzuca to, co było jej fundamentem. Rozprawiamy się z Bogiem i Jego Dekalogiem "wysyłając Go w niebyt" , a jednocześnie pręgierz pseudo tolerancji zmusza społeczeństwa do posuwania się coraz dalej, dalej i dalej w tym swoistym "pomieszaniu z poplątaniem" w wymiarze moralnym, duchowym i intelektualnym. Nie żyjemy już w świecie wartości, tylko w świecie "przełamywania tabu", ciągłej pogoni za kolejnym ekstremum, za kolejną dawką ….. a w którym miejscu znajduje się nasza cywilizacja i czy mamy szansę to powstrzymac? Odsyłam do książki….. dodam tylko, że szansę mamy ;)!
    Pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-07-14 20:41

    Robercie

    Dziękuję za konkretny skrót myślowy

    Domownik – A 

    ~Domownik – A, 2011-07-14 21:26

    A dlaczego dopiero wtedy kiedy nie da się inaczej. Zawsze da się inaczej tylko czy warto?

    ~Karolina, 2011-07-14 18:55

  • Nie bardzo wiem jak się odnieść do tej Twojej odpowiedzi Karolino

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-14 19:04

    to tak jak przy tej burzy. Wystarczy krzyknąc "Panie giniemy!" a burza umikła…

    ~Karolina, 2011-07-14 17:54

    '' to tak jak przy tej burzy. Wystarczy krzyknąc "Panie giniemy!" a burza umikła '

    Czasem gdy się zawoła Panie ginę… to dopiero porządna burza się rozpęta

    Domownik – A….

    ~Domownik – A, 2011-07-14 18:59

    tylko, że wtedy ta burza ma sens…

    ~Karolina, 2011-07-14 19:11

    Mam nadzieję, ze tak właśnie jest…

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-14 19:28

    jestem o tym przekonana!

    ~Karolina, 2011-07-14 20:24

    W takim razie gratuluję Ci przekonania – pewności….

    czy moja burza czy ma sens …
    okaże się, póki co, jest '' 10 w skali beauforta ''

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-14 21:32

    Przypomnij sobie jak było na łodzi w trakcie burzy. Apostołowie pewnie myśleli że zginą, a Jezus spał spokojnie obok nich. Był BARDZO blisko i nic im nie groziło. Pomimo iż nie czuli się zapewnie ani bezpieczni, ani zaopiekowani, myślę, że byli przerażeni i dobrze zdenerwowani na Jezusa, że nic nie robi.

    ~Karolina, 2011-07-14 22:12

  • Podpisuję się pod opinią Karoliny. Jezus ucisza nasze "złe" burze, a jeśli sam "rozpęta" jakąś "dobrą" burzę, to też na tym nie przegramy, nie stracimy, a zyskamy tęczę i blask – i świeże powietrze, które zwykle jest po każdej burzy. A Robertowi dzięki za propozycję lektury! Jak zawsze – trzyma rękę na pulsie!

    ~Ks. Jacek, 2011-07-14 22:23

    Nie w tym problem czy On jest blisko , czy daleko
    Odleglość Jego do mnie, na pewno nie jest taka sama jak moja w stosunku do Niego.. Z Jego strony jest On i Człowiek
    Z mojej jest ktoś jeszcze, kto stoi pomedzy mną a Nim
    niezależnie od tego czy tego chcę, czy nie 

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-14 22:30

    To znaczy – kto między Wami stoi?

    ~Ks. Jacek, 2011-07-14 22:35

    Myslę, że znasz odpowiedź na to pytanie x Jacku …..

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-14 22:42

    No, nie bardzo, bo nie wiem, czy na pewno dobrze zrozumiałem sens całej ostatniej wypowiedzi, dlatego domyślam się, o kogo chodzi, ale nie jestem całkiem pewny.

    ~Ks. Jacek, 2011-07-14 22:45

    x Jacku, myslę, ze dobrze zrozumiałeś…
    Przepraszam, ale więcej nie mogę nic napisać w tym temacie tutaj, przynajmniej nie na ogóle….
    Napisałam dziś Tobie co mam za parę dni ….
    Gdy to połączysz z Twoim domysłem, będziesz miał trafną odpowiedź…

    Domownik – A 

    ~Domownik – A, 2011-07-14 22:52

    Pewnie mam, ale do domysłów nie mogę się w żaden sposób tu odnieść! W każdym razie – niech to na ten czas wystarczy!

    ~Ks. Jacek, 2011-07-14 22:58

    ks Jacku
    właśnie napisałam Tobie konkretną odpowiedź, sprawdź…..
    Tutaj na ogóle póki co, musi wystarczyć to co napisałam….

    przepraszam, ale nie mogę inaczej….

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-14 23:10

    myślę, że jesteś bliżej Boga niż myślisz!

    ~Karolina, 2011-07-15 03:33

    I znowu podpisuję się pod opinią Karoliny! Z całym przekonaniem! A do samej Karoliny pytanie: czemu o 3.30 nie śpi, tylko siedzi przed komputerem? Czy ma czas na spanie, czy aż tak mocno jest zapracowana?

    ~Ks. Jacek, 2011-07-15 07:32

  • Moja Droga – pamiętaj, że Zły potrafi również budowac miraże, które skutecznie (z perspektywy człowieka) przysłaniają Boga. W rzeczywistości jednak, to tylko ułuda, blaga, która wsparta modlitwą i zaufaniem Chrystusowi pęknie jak bańka mydlana. Wiem, że może łatwo jest pisac z pozycji, kiedy tego typu cierpienie jest pewną abstrakcją, ale często potrzeba nam słów wsparcia, takich zwykłych słów otuchy i rad – chocby tych najbanalniejszych :).
    Pozdrawiam serdecznie, moja modlitwa będzie przy Tobie.
    Robert

    ~Robert, 2011-07-15 09:41

    akurat dzięki Bogu moi pacjenci zasneli :))) Ja nie mogę, ale oni powinni 🙂

    ~Karolina (KB), 2011-07-15 09:55

    '' Moja Droga pamiętaj , ze zły ….''

    Twoja wypowiedź jest skierowana do konkretnej osoby
    Nieskromnie zapytam…
    Do mnie ?

    Jeśli tak, to dziękuję za słowa otuchy
    I niestety ,a może stety, mam świadomość tego, ze zły potrafi budować…..''
    Masz rację, całkiem inne są odczucia gdy się pisze o tym z pozycji obserwatora, a inne gdy się samemu na własnej skórze doświadcza.
    Ale i tak dziękuję, za to co napisałeś….

    Pozdrawiam
    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-15 10:30

    Ja też nie spałam nic w ogóle tej nocy….
    Trzeba było telepatycznie dać mi znać Karolino, że również nie śpisz 🙂

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-15 10:34

    Bardzo się cieszę, że – jak się nieskromnie wyrażę – moja Ekipa Blogowa wspiera się nawzajem nie tylko za dnia, ale i nocą! Pozostaje mi tylko przeprosić, że nie zawsze będę w stanie dotrzymywać Wam kroku! Ale – "wicie, rozumicie" – starość, nie radość!

    ~Ks. Jacek, 2011-07-15 10:42

    '' Ale – "wicie, rozumicie" – starość, nie radość! ''

    A młodość nie wieczność x Jacku 🙂
    I proszę mi nie pisać takich tekstów '' starość nie radość ''
    bo …. delikatnie przypominam , ze jesteśmy z tego samego rocznika 🙂

    hmmm
    ale i starość ma swoje plusy, zwłaszcza gdy pamięć szwankuje , ale o tym już kiedyś pisałam tutaj na blogu 🙂

    A co do wspierania się Twojej Ekipy x Jacku….
    Tworzymy wspólnotę , i widać, ze ona się wzmacnia…
    a na jej czele stoi Pasterz – Przewodnik….
    Przykład idzie z góry , nooo tooo może odłożysz x Jacku ''starość '' na dalszy plan…..i…
    oj, chyba się właśnie naraziłam, ale co tam, ryzyko jest wpisane w życie Człowieka :))

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-15 10:54

    Do Ciebie, do Ciebie 🙂

    ~Robert, 2011-07-15 11:03

    Robercie
    W takim razie bardzo dziękuję 🙂

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-15 12:13

    dałam znać i to nawet nie telepatycznie 😛 A teraz ide odpocząć chwile…

    ~Karolina (KB), 2011-07-15 12:48

    Wiem, ze dałaś… ja odwzajemniłam po niedługim czasie 🙂
    Dzięki….

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-07-15 12:51

    Dziękuję za tę wymianę zdań. Coś mi się wydaje, że chyba trochę "porozrzucało" te wypowiedzi. Ale myślę, że każdy doszedł, która do której…

    ~Ks. Jacek, 2011-07-15 22:52

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.