O Kaznodziei o pogodnym obliczu…

O

Szczęść Boże! Witam w dniu liturgicznego wspomnienia Świętego Dominika, Założyciela Zakonu Kaznodziejskiego, czyli dominikanów. Myślę, że jest to zakon bardzo wszystkim znany, prowadzi bowiem wszechstronną działalność na polu ewangelizacji. Przyjrzyjmy się zatem jego początkom i weźmy dla samych siebie i swojej postawy jak najwięcej z przykładu jego Założyciela.
       A na Pielgrzymce Podlaskiej dzisiaj obie kolumny wejdą do Suchedniowa. Polecam Waszej modlitwie Pielgrzymów, podobnie jak Karolina, której przejmujące świadectwo odczytałem pod wczorajszą datą. Ja jestem przekonany, że Bóg nie pozostawi samymi sobie tych dobrych ludzi, którzy tak wiele serca okazali Pielgrzymom, chociaż sami tak wiele stracili. Potrzebna jest natomiast modlitwa o przetrwanie trudnego czasu doświadczenia. I o to, żebyśmy wszyscy wreszcie zaczęli odczytywać znaki, jakie daje nam Pan!
                  Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Wspomnienie Św. Dominika, Kapłana,
do czytań:  Pwt 10,12–22;  Mt 17,22–27
Patron dnia dzisiejszego, Dominik, urodził się około 1170 roku w Caleruega w Hiszpanii. Pochodził ze znakomitego rodu kastylijskiego Guzmanów. Gdy miał czternaście lat, rodzice wysłali go do szkoły w Walencji. Następnie studiował w Salamance. W 1196 roku, po skończeniu studiów teologicznych, przyjął święcenia kapłańskie i wkrótce został mianowany kanonikiem katedry w Osmie. Pięć lat później został wiceprzewodniczącym tej kapituły.
Dominik gorliwie pracował nad sobą i nad bliźnimi, głosząc im Słowo Boże. Tymczasem król Kastylii, Alfons IX, wysłał biskupa diecezji, w której pracował Dominik, Dydaka, z poselstwem do Niemiec i Danii. A ponieważ Dydak był przyjacielem Dominika, dlatego też przyszły Święty towarzyszył biskupowi w podróży, w czasie której znalazł się nawet w okolicach Szczecina i polskiego Pomorza.
W drodze powrotnej do Hiszpanii, w południowej Francji, Dydak i Dominik zetknęli się z legatami papieskimi, wysłanymi tam do zwalczania powstałej właśnie herezji albigensów i waldensów. Sekta ta pojawiła się około 1200 roku w mieście Albi. Jej członkowie zaprzeczali ważnym prawdom wiary, między innymi Trójcy Świętej, Wcieleniu Syna Bożego, odrzucali Mszę Świętą, małżeństwo i pozostałe Sakramenty. Burzyli kościoły i klasztory, niszczyli obrazy i krzyże. W porozumieniu z legatami Dominik postanowił oddać się pracy nad ich nawracaniem. Do tej akcji postanowił włączyć się bezpośrednio także biskup Dydak.
Ponieważ heretycy w swoich wystąpieniach przeciwko Kościołowi atakowali go za majątki i wystawne życie duchownych, biskup i Dominik postanowili prowadzić życie ewangeliczne na wzór Pana Jezusa i Jego uczniów. Chodzili więc od miasta do miasta, od wioski do wioski, by prostować błędną naukę, a wyjaśniać autentyczną naukę Pana Jezusa. Innocenty III zatwierdził tę formę pracy apostolskiej. Odnotowano nawet pierwsze sukcesy.
Niebawem biskup musiał powrócić do swojej diecezji. Natomiast do Dominika dołączyło jedenastu cystersów, którzy postanowili wieść podobny tryb życia apostolskiego. Z nich właśnie powstał zalążek nowej rodziny zakonnej w 1207 roku. W tym samym jednak roku Papież ogłosił przeciwko albigensom i waldensom zbrojną krucjatę na wiadomość, że heretycy ruszyli na kościoły, plebanie i klasztory, paląc je i niszcząc. To skomplikowało pracę apostolską Dominika. Wtedy postanowił on zwiększyć posty, umartwienia, częściej się modlić.
Dotychczasowe doświadczenie wykazało, że okazyjnie werbowani do tej akcji kapłani często nie byli do niej wystarczająco przygotowani. Wielu zniechęcał prymitywny styl życia i połączone z nim niewygody. Dominik wybrał więc spośród swoich współtowarzyszy najpewniejszych. Na jego ręce złożyli oni śluby zakonne w 1215 roku. Tak powstał Zakon Kaznodziejski, czyli dominikanie. Jego głównym celem było głoszenie Słowa Bożego i zbawianie dusz. Założyciel wymagał od zakonników ścisłego ubóstwa, panowania nad sobą i daleko idącego posłuszeństwa.
W tym samym roku odbył się Sobór Laterański IV. Dominik udał się wraz ze swoim biskupem, Fulko, do Rzymu. Innocenty III, po wysłuchaniu zdania biskupa, ustnie zatwierdził nową rodzinę zakonną. Zaraz po powrocie z soboru, w 1216 roku, Dominik zwołał kapitułę generalną, na której przyjęto regułę zakonu. Kiedy jednak po odbytej kapitule ponownie udał się on do Rzymu, dla zatwierdzenia reguły, Papież Innocenty III już nie żył. Na szczęście, jego następca, Papież Honoriusz III, w 1218 roku oficjalnie zatwierdził nowy zakon. Co więcej, wydał polecenie dla biskupów, by nowej rodzinie zakonnej udzielili jak najpełniejszej pomocy. Dominik założył również zakon żeński, zatwierdzony przez Honoriusza III dwa lata później.
Na kapitule generalnej, odbytej w Bolonii w 1220 roku, postanowiono – na podstawie nabytego doświadczenia – odrzucić z reguły i z konstytucji to wszystko, co okazało się nieaktualne. W miejsce odrzuconych wstawiono nowe artykuły, wśród których znalazł się między innymi ten, że zakon nie może posiadać na własność stałych dóbr, ale że ma żyć wyłącznie z ofiar. W ten sposób  wszedł on do rodziny zakonów żebrzących. W 1220 roku kardynał Wilhelm ufundował dominikanom w Rzymie klasztor przy bazylice Świętej Sabiny, który odtąd miał się stać konwentem generalnym zakonu.
Przed śmiercią Dominik przyjął do zakonu i nałożył habit Świętemu Jackowi i Błogosławionemu Czesławowi, pierwszym polskim dominikanom. Wysłał też swoich duchowych synów do Anglii, Niemiec i na Węgry.
Przez całe swoje życie Dominik odbywał częste podróże, głosząc Ewangelię i organizując wykłady z teologii. Zakładał nowe domy swego zakonu, który z tego powodu bardzo szybko się rozpowszechnił. W 1220 roku Honoriusz III powołał go na przełożonego generalnego. Wyczerpany pracą w prymitywnych warunkach, wrócił nasz Patron do Bolonii. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Miejcie miłość, strzeżcie pokory i nie odstępujcie od ubóstwa”. Zmarł 6 sierpnia 1221 roku, na rękach swych współbraci. W jego pogrzebie wzięło udział wielu dygnitarzy kościelnych.
Pochowany został w kościele klasztornym w Bolonii, w drewnianej trumnie, w krypcie tuż pod wielkim ołtarzem. Jego kult rozpoczął się zaraz po śmierci. Notowano za jego wstawiennictwem otrzymane łaski. Na tej podstawie, Papież Grzegorz IX, po przeprowadzeniu procesu kanonicznego, wyniósł Dominika do chwały świętych w 1234 roku.
Założony przezeń zakon wydał wielu Świętych. Położył też  wielkie zasługi na polu nauki, wydając uczonych na skalę światową w dziedzinie teologii, biblistyki czy liturgii. Kiedy zostały odkryte nowe lądy, dominikanie byli jednymi z pierwszych, którzy wysyłali tam swoich misjonarzy.
I właśnie w „Dziejach Zakonu Kaznodziejskiego” zapisano taką oto relację o Ojcu Założycielu: „Dominik odznaczał się tak wielką prawością obyczajów i tak niezwykłą żarliwością o sprawy Boże, że bez trudu można w nim było rozpoznać wybrane naczynie świętości i łaski. Wyróżniała go też niezachwiana równowaga ducha z wyjątkiem chwil, kiedy ogarniało go współczucie i miłosierdzie. Ponieważ zaś radosne serce wyraża się w pogodzie oblicza, dlatego pełna pokoju wewnętrzna postawa objawiała się na zewnątrz w serdeczności i wesołości spojrzenia. Wszędzie okazywał się człowiekiem ewangelicznym w słowie i czynie. Za dnia nikt nie był bardziej przyjazny i miły względem towarzyszy i braci – w nocy nikt bardziej oddany czuwaniom i modlitwie.
Oszczędny w słowach, rozmawiał albo z Bogiem na modlitwie, albo o Bogu – i polecał braciom czynić to samo. Często i gorąco prosił Boga, aby dał mu miłość zdolną wyjednywać i przekazywać ludziom zbawienie. Uważał bowiem, że wtedy będzie naprawdę należał do Chrystusa, gdy całkowicie poświęci się zdobywaniu dusz, podobnie jak Zbawca wszystkich, Jezus Chrystus, cały się ofiarował dla naszego zbawienia. W tym celu – zgodnie z zamiarem Bożej Opatrzności – założył Zakon Braci Kaznodziejów.
Ustnie i pisemnie często zachęcał braci wymienionego Zakonu, aby stale pogłębiali znajomość Starego i Nowego Testamentu. Nosił zawsze ze sobą Ewangelię Mateusza i Listy Pawła. Czytał je tak często, że znał je prawie na pamięć. Dwa albo trzy razy wyznaczany był na stolicę biskupią. Za każdym razem odmawiał, przedkładając ponad biskupstwo życie w ubóstwie z braćmi. Aż do śmierci zachował nietkniętą chwałę dziewictwa. Za wiarę w Chrystusa pragnął doznawać chłosty, ćwiartowania i śmierci. Ojciec święty Grzegorz X powiedział o nim: „Znałem go jako człowieka, który wiernie wypełniał wskazania Apostołów, i nie wątpię, że wraz z nimi dzieli chwałę niebios”. Tyle z pisemnej relacji o życiu Świętego Dominika.
A my, słuchając Bożego Słowa, przeznaczonego w liturgii Kościoła na dzisiejszy dzień, stwierdzamy, że życie naszego Patrona było realizacją wezwania, jakie Mojżesz na pustyni skierował do Izraelitów: A teraz, Izraelu, czego żąda od Ciebie twój Pan Bóg? Tylko tego, byś się bał swojego Pana Boga, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył twemu Panu Bogu z całego swojego serca i z całej swej duszy, strzegł poleceń Pana i Jego prawy, które ja ci podaję dzisiaj dla twojego dobra. […] Bójcie się Pana Boga swego, Jemu się oddajcie, służcie Mu i na Jego imię przysięgajcie. On waszą chwałą, On waszym Bogiem. Dokładnie tak postępował Święty Dominik.
Przez całe życie zależało mu najbardziej na tym, aby swoją postawą dawać przekonujące świadectwo o Chrystusie. To dlatego postanowił żyć w ubóstwie, to dlatego zapewne również kształtował w sobie postawę radosnego apostoła o pogodnym obliczu – pomimo cierpień i przeciwności, które wewnętrznie przeżywał.
W tej swojej postawie naśladował Jezusa, postanawiającego – jak słyszymy dziś w Ewangelii – zapłacić podatek na świątynię, którego jako Boży Syn oczywiście płacić nie musiał, jednak nie chciał dawać ludziom złego przykładu nawet poprzez to, że ktoś mógłby źle zrozumieć Jego intencje. Nie jest to bynajmniej jakaś gra pozorów, czy zdobywanie taniej popularności za pomocą chwytliwych zabiegów czy zewnętrznych gestów. Jest to natomiast wielka troską o pełną jednoznaczność, konsekwencję i czytelność przekazu, z jakim wychodzi się do ludzi. I to nas właśnie zachwyca w postawie Jezusa – i to także podziwiamy w postawie Jego gorliwego Ucznia, dzisiejszego Patrona, Świętego Dominika.
W tym kontekście zastanówmy się:
·        Czy moje czyny i słowa współgrają ze sobą i wszystkie razem – są czytelnym potwierdzeniem mojej wiary?
·        Jak często z własnej inicjatywy podejmuję rozmowę na tematy religijne?
·        Czy moje wypowiadanie się na tematy związane z wiarą nie ma charakteru nieznośnego moralizowania czy uciążliwego pouczania innych?
Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.