Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Dzisiaj Niedziela – Dzień Pański. To moja ostatnia niedziela w Parafii Świętego Ojca Pio w Warszawie. W czwartek przeprowadzę się do Parafii Wniebowzięcia Matki Bożej w Celestynowie. I w czwartek jeszcze o tym napiszę więcej. Jednak już dzisiaj modlitwą dziękczynną ogarniam wszelkie dobro, jakie stało się moim osobistym udziałem w ciągu tego roku pracy.
Na przeżywanie Dnia Pańskiego przesyłam moje kapłańskie błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
21 Niedziela Zwykła, A,
Do czytań: Iz 22,19–23; Rz 11,33–36; Mt 16,13–20
Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? […] A wy – za kogo Mnie uważacie? Bardzo to ważne pytania, wręcz kluczowe dla wiary człowieka i dla jego samookreślenia się w obliczu Chrystusa. Bo trzeba jasno wiedzieć, w kogo się wierzy, jeżeli się w Niego świadomie wierzy i chce się postępować Jego drogami.
Na tak sformułowane przez Jezusa pytanie – jak słyszeliśmy – ludzie różnie odpowiadali. Jedni mieli Go za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni – za Jeremiasza, albo któregoś z proroków. Kiedy jednak pytanie skierowane zostało do samych Uczniów, wówczas Piotr, wiedziony wewnętrznym natchnieniem, dał odpowiedź, którą Jezus z radością przyjął i która do dziś dnia nas wszystkich zachwyca celnością, do tego jakąś głębią – i prostotą zarazem: Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga żywego! Cóż tu można dodać jeszcze więcej?
Pytanie o to, za kogo uważamy Jezusa, musimy także my jak najczęściej sobie stawiać. Okazuje się bowiem, że przekonanie, które wydawać by się mogło takie oczywiste, że przecież to Bóg, w którego wierzymy, do którego się modlimy, który czeka na nas w kościele, przychodzi w Komunii Świętej i mówi w swoim Słowie – że to przekonanie wcale takie oczywiste nie jest. Jakkolwiek bowiem może i tak o Jezusie mówimy, może nawet gdzieś wewnętrznie tak o Nim myślimy, to jednak w praktyce często nie ma to po prostu przełożenia na życie! Mówiąc inaczej – my wiemy, kim jest Jezus, ale z tego nic nie wynika dla naszej codzienności, dla naszego postępowania, dla naszych życiowych wyborów. Nic nie wynika – albo wynika niewiele!
Ja wiem, że w tej chwili niektórzy zaprotestują i powiedzą, że jest to opinia zbyt radykalna i nazbyt uogólniająca. Naturalnie, daleki jestem od jakichkolwiek uogólnień, które zawsze są krzywdzące. Tym bardziej w takiej kwestii, jak ta, o której tu dziś mówimy. Na pytanie bowiem postawione dziś przez Jezusa każdy musi odpowiedzieć w skrytości swego serca – akurat to pytanie jakoś tak wyjątkowo skierowane jest do konkretnego człowieka, nie może na nie odpowiedzieć jakaś grupa ludzi jednym głosem, bo każdy inaczej, bardzo osobiście i indywidualnie, przeżywa swą więź z Jezusem i swoje odniesienie do Niego. I wielu ludzi na pytanie: „Za kogo uważasz Jezusa?”, odpowiada tak, jak Piotr. Na szczęście, nie brakuje takich ludzi!
Jednak we współczesnym świecie, jak i w historii, wiele mieliśmy takich faktów i zjawisk, które pokazały, że kiedy człowiek nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć, albo jest mu ono zupełnie obojętne, wtedy w jego życiu, a przez niego – także w życiu innych – dokonuje się wiele zła. Całe bezbożne systemy totalitarne, z których jedne z hukiem się rozpadły, ale inne – póki co – jeszcze mają się dobrze, są potwierdzeniem tego, jak wielkie zniszczenie, jak wielkie cierpienie powodują ci, którzy nie liczą się z osobą i wolą Jezusa. Wszystkie totalitaryzmy są tego niezwykle czytelnym, brutalnym dowodem!
I dzisiaj na naszych oczach rozgrywają się straszne dramaty, jak chociażby ten w Norwegii, czy inne zamachy bombowe w tylu już miejscach w Europie. Tak – w Europie! I w naszym kraju robi się coraz bardziej niebezpiecznie – nie trzeba daleko szukać. Dlaczego tak się dzieje? A skąd się wziął kryzys ekonomiczny, który nęka coraz więcej krajów, całą strefę euro, także kraje dotąd uchodzące za tak bogate i pewne siebie – skąd się to wszystko bierze?
Naturalnie, specjaliści i eksperci dadzą tysiące mniej lub bardziej przekonujących odpowiedzi, przeprowadzą setki szczegółowych analiz problemu, postawią diagnozy, zaplanują strategiczne działania! I co z tego? I nic z tego, bo ciągle okazuje się, że jest tylko gorzej! Świat już tak się zaplątał w tym wszystkim i tak pogubił, że naprawdę nie wiadomo, jak i gdzie szukać ratunku…
Ale – co tam świat? Tu, na naszym podwórku, widać tyle bolesnych zjawisk. A chociażby to, że na naszych ulicach jest coraz bardziej niebezpiecznie. I że musimy w naszych blokach i na naszych klatkach montować kolejne drzwi i kraty, monitoring i alarmy, a wokół domów: szczelne płoty i mocne bramy – a i tak to nie wystarcza! A któż pomyślałby kilkanaście lat temu, że po szkole muszą chodzić ochroniarze? I kto by pomyślał o szkoleniu, prowadzonym dla nauczycieli przez antyterrorystów, na wypadek agresji ze strony ucznia?
Kochani, w jakim kierunku to wszystko zmierza? I do czego my w końcu dojdziemy? Co się stanie ową granicą, owym punktem zwrotnym, w którym już nie da się dalej brnąć, ale trzeba będzie coś zasadniczego zmienić?… Bo przecież widzimy, że to, co się dzieje, przypomina taką samoistnie nakręcającą się maszynę: kiedy nastąpi jakiś zamach, wybuchnie bomba, czy ktoś kogoś zabije, lub pobije, wtedy wprowadza się przepisy, mocą których nakłada się na ludzi nowe ograniczenia i utrudnienia. Szybko jednak okazuje się, że to niewiele dało, bo przepisy już dawno zostały ominięte i zlekceważone, zło znalazło sobie drogę ujścia i dalej się panoszy, tylko w sposób bardziej przemyślany. I co się wtedy robi?
Wymyśla się kolejne przepisy, ograniczenia, zabezpieczenia, które momentami naprawdę stają się już coraz bardziej absurdalne! Tylko – ile można? Dokąd jeszcze można? Bo w którymś momencie człowiek skonstatuje, że już padł ofiarą totalnej groteski i sam sobie stworzył getto, którego żaden najeźdźca i żaden prześladowca by mu nie stworzył – on sam sobie stworzył, aby maksymalnie odgrodzić się od drugiego człowieka, żeby się przed nim zamknąć, odseparować, ukryć… I już naprawdę nie wiadomo – czy to śmieszne, czy tragiczne?
Cóż zatem robić? Jak czynić ten świat bardziej znośnym, bardziej bezpiecznym, możliwym do strawienia? Właśnie – należy odpowiedzieć sobie szczerze na pytanie, postawione przez Jezusa: A wy – za kogo Mnie uważacie? Przy czym – uwaga! Tu nie chodzi o odpowiedź daną jedynie werbalnie. Bo powiedzieć: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego! – to każdy może bez zbędnego wysiłku. Dlatego nie chodzi o odpowiedź wyrażoną tylko słowami.
Chodzi o takie życie, o taką postawę, która potwierdzi, że moim Panem i Mesjaszem jest Chrystus, Syn Boga żywego! A z takiego postawienia sprawy wynikają bardzo określone konsekwencje, a więc – życie według woli Jezusa. Wprowadzanie Jego zasad. Kierowanie się Jego nauką. A wtedy się okaże, że i ochroniarzy tylu nie potrzeba, ani tylu systemów alarmowych, ani tylu krat lub zabezpieczeń, i nie potrzeba tworzenia całej gamy bzdurnych przepisów, coraz bardziej ograniczających człowieka i czyniących jego życie z jednej strony koszmarem, a z drugiej – kabaretem.
Tak, Kochani, bo jeżeli człowiek będzie się w swoim postępowaniu kierował fundamentalnymi zasadami, będzie budował na podstawowych, Bożych wartościach, głęboko w sercu noszonych i przeżywanych, to na pewno nie będzie musiał tworzyć kolejnych, coraz bardziej skomplikowanych i zaplątanych, czasami wręcz wykluczających się wzajemnie przepisów. I jeżeli człowiek w swoim sercu wyznaczy prawidłową granicę między dobrem a złem, jeżeli tam umieści pewne bramy i zabezpieczenia przez wpływem zła, wówczas o tyle samo mniej zabezpieczeń i systemów alarmowych będzie musiał tworzyć na zewnątrz. I jeżeli głęboko w sercu każdy odpowie sobie na pytanie, za kogo uważa Syna Człowieczego – i w sposób świadomy, szczery i z największym przekonaniem udzieli odpowiedzi takiej, jak udzielił dziś Piotr – to nie trzeba będzie szukać rozwiązania zawiłych problemów u innych ludzi, często tak samo, jak my, bezradnych!
Kochani, właśnie w tych dniach, nawet dokładnie dzisiaj, Papież Benedykt XVI przestrzega chrześcijan całego świata, zwłaszcza młodych, przed wykluczaniem Boga z życia osobistego, społecznego, narodowego, politycznego… Przestrzega przed budowaniem tylko na sobie i na swoim egoizmie. Przestrzega przed stawianiem siebie samego na miejscu Boga! Ten sam Papież już wielokrotnie w ciągu swego stosunkowo niedługiego Pontyfikatu wskazywał na konieczność wprowadzania zasad moralnych do biznesu, ekonomii, gospodarki… Nie da się bowiem tych spraw mądrze zorganizować i ułożyć, jeżeli wykluczy się z nich wszelką moralność, a wiec uczciwość przede wszystkim, ale też i rzetelność, dokładność, stosowny umiar, a wreszcie – pojmowanie człowieka, jako człowieka, jako kogoś obdarzonego godnością i indywidualnością, a nie przedmiot operacji finansowych.
Jeżeli z tych wszystkich obszarów wykluczy się Boga – a takie zakusy, a wręcz działania obserwujemy – to naprawdę nie unikniemy dramatów takich, jak te obecne, albo i większych. Bo trzeba nam sobie bardzo jasno i mocno uświadomić, że wykluczenie przez człowieka Boga ze swego życia – zawsze, ale to zawsze obróci się przeciwko samemu człowiekowi! Nie ma rady! I wszelkie próby przechytrzenia Boga – zawsze, ale to zawsze doprowadzą do tego, że człowiek wywiedzie w pole samego siebie! I wszelkie próby wykluczenia zasad, ustanowionych przez Boga, a w ich miejsce stanowienie zasad ludzkich – zawsze, ale to zawsze doprowadzi do totalnego chaosu, zamieszania i pogubienia się człowieka! I wszelkie próby zlekceważenia pytania o to, za kogo uważamy Syna Człowieczego – zawsze, ale to zawsze doprowadzą do tego, że człowiek po równi pochyłej stoczy się na dno rozpaczy!
Kochani, nie da się świata zbudować bez Chrystusa! Nie da się żyć bez Chrystusa! Trzeba się wreszcie przestać oszukiwać i przestać kombinować, a wejść na prostą drogę – drogę posłuszeństwa Bogu! On jest naprawdę mądrzejszy od człowieka i On naprawdę człowieka poprowadzi! Człowiek nie jest w stanie ogarnąć wielkości i mądrości Bożej – jak to pięknie ujął dziś w drugim czytaniu Święty Paweł: O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi. Kto bowiem poznał myśl Pana, albo kto był Jego doradcą? Właśnie – na pewno nikt z ludzi!
A najciekawsze jest to, że kiedy człowiek pominie Boga i sam na własną rękę zacznie budować, to nie tylko zamysłów Bożych nie ogarnie, ale i w swoich własnych, ludzkich machinacjach, sam się wreszcie pogubi!
Dlatego warto poddać się władzy kluczy – tej duchowej władzy, którą Jezus powierzył Piotrowi i jego następcom w swoim Kościele, a która zapowiedziana została w Proroctwie Izajasza, w dzisiejszym pierwszym czytaniu – i pod przewodnictwem Piotra naszych czasów, Ojca Świętego Benedykta XVI i pozostających z nim w jedności pasterzy tegoż Kościoła, poszukiwać osobistej odpowiedzi na pytanie, za kogo każda i każdy z nas uważa Syna Człowieczego? Kim On tak naprawdę jest? I co z tego wynika dla mojego życia i mojej codzienności?
Niech szczere zwrócenie się ku Jezusowi i ku Jego zasadom zaowocuje tym, że nasza rzeczywistość zacznie odzyskiwać blask… normalności. Niech to się stanie dzięki Jezusowi i przez Niego, albowiem – jak słyszeliśmy to w drugim czytaniu – z Niego i przez Niego, i dla Niego jest wszystko. Jemu chwała na wieki. Amen
Myślę, że dwa tysiące lat temu, i dziś, ludzie mają duży problem by uznać Chrystusa za swojego Pana. Ludzie zawsze się odwracali, odwracają, i będą odwracać od Niego. Jesteśmy grzeszni, taka nasza natura.
'' Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? […] A wy – za kogo Mnie uważacie? ''
Dobre pytanie…
Dlaczego Chrystus wybrał na jednego z dwunastu – Judasza, który Go zdradził.
Dlaczego wybrał Szymona Piotra, i uznał go za skałę, na której budować będzie swój Kościół.
Wybrał tego, który zaparł się Go w chwili próby.
Dlaczego wybrał synów Zebedeuszowych, którzy prosili, aby w nowym królestwie mogli siedzieć przy Nim, jeden po prawicy, drugi po lewicy. Dlaczego wybierał takich, którzy domagali się wynagrodzenia za to, że poszli za Nim. Dlaczego wybrał takich, którzy w chwili gdy Go pojmowano – uciekli.
Ale to własnie oni ponieśli śmierć męczeńską za Chrystusa. Jak ogromną drogę Ci ludzie odbyli. Jakiż to przykład,i szansa dla nas samych.
Pozwolę sobie Wam, i sobie samej zadać pytanie…
Ile w nas młodego Piotra. Ile w nas posługiwania się Chrystusem do osiągnięcia własnych celów. I nawet jesteśmy gotowi pójść za Nim, byle tylko nas obdarzył, uchronił, zachował, ubezpieczył – sprawił, żebyśmy długo żyli, i żeby nam się dobrze powodziło. Jaka jest długa jeszcze przed nami droga do prawdziwej wiary w Chrystusa….
Nie odpowiem na to pytanie x Jacku '' Za kogo uważam Chrystusa ''. Mogę jedynie napisać, że wiem, za kogo powinnam ….
Życzę Wam dobrej niedzieli
Domownik – A
Rzeczywiście, w kontekście tej wypowiedzi, pozostaje tylko raz jeszcze postawić sobie pytanie: Za kogo uważam Syna Człowieczego i… może zamilknąć?… Ks. Jacek