Proście – a otrzymacie! Kołaczcie – a otworzą wam!

P

Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam serdecznie, zapraszając do refleksji nad tematem modlitwy. Jezus mówi nam, jak powinniśmy się modlić i jaką postawę wobec Boga przyjmować.
     A tak w ogóle, to dziękuję za obecność na blogu i za komentarze, a szczególnie Domownikowi – Annie, która przez moją pocztę przesyła swoje rozważania, bo „normalną” drogą, z niewiadomych powodów, nie da się wysłać. Bardzo jestem wdzięczny za takie zaangażowanie. Czekam na następne wpisy i na dalsze komentarze!
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Czwartek 27 tygodnia zwykłego, rok I,

do czytań:  Ml 3,13–20a;  Łk 11,5–13

Zawsze bardzo zastanawiała mnie ta przypowieść Jezusa, którą przed chwilą usłyszeliśmy. Nie bardzo mogłem zrozumieć, dlaczego człowiek, do którego przyjaciel zwrócił się z prośbą o pożyczenie trzech chlebów, robi aż taki problem z tego, żeby mu ich użyczyć. To prawda, że rzecz dzieje się w środku nocy, ale skoro już ten i tak go obudził, to wstałby szybko, dał czego potrzebuje – i byłby spokój. A tak to tylko skomplikował i wydłużył całą sprawę.
Tego typu wątpliwości – przyznaję – miałem zawsze przy czytaniu tego fragmentu, dopóki w zeszłym roku nie miałem możliwości pielgrzymować do Ziemi Świętej i nie zobaczyłem – na przykładzie miejsca zamieszkania Świętej Rodziny – na czym w rzeczywistości problem polega.
Otóż w przeciętnie sytuowanych materialnie rodzinach gospodarz i jego domownicy, ale także jego zwierzęta – wszyscy razem spali na kamiennej podłodze, przy czym ludzie spali na rozłożonych na niej matach. W podłodze zaś wydrążone były tak zwane silosy, a więc nisze na przechowywanie żywności. I teraz, żeby cokolwiek stamtąd w środku nocy można było wydostać, trzeba było całą rodzinę obudzić, zwinąć maty, otworzyć przykrywę takiego silosu, wyjąć te – powiedzmy – trzy chleby, następnie wszystko zamknąć, rozłożyć maty i poczekać, aż wszyscy usną. A w przypadku małych dzieci nie jest to takie proste. Poza tym, zanim się uspokoiły rozbudzone zwierzęta, to też sporo czasu mijało.
Widzimy zatem, że tak naprawdę był to niemały problem dla takiego gospodarza: wstać i – ot, tak sobie! – dać trzy chleby. Nie chodziło bowiem o jego jakieś wyjątkowe skąpstwo, ale o całe to wspomniane zamieszanie. Na takim właśnie przykładzie Jezus przekonuje swoich słuchaczy do intensywnej, wytrwałej modlitwy.
Owym gospodarzem jest oczywiście Bóg. I to nie w tym sensie, że jest On marudny, że lubi, jak Go ludzie proszą, a On teraz im pokaże, kto tu rządzi i może łaskawie udzieli pomocy, a może nie udzieli – nie! Bóg – to też możemy wywnioskować z omawianej przypowieści – jest w stanie bardzo zaangażować się dla dobra człowieka. Ale od człowieka również oczekuje pewnego zaangażowania, starania, serca włożonego w modlitwę, aby na tej drodze człowiek nauczył się prosić o to, co jest dla niego naprawdę dobre i naprawdę potrzebne, a nie tylko o to, co jest jego chwilową zachcianką i kaprysem. I aby nauczył się wytrwałości oraz zaufania do Boga.
A jeżeli takie postawy w sobie wypracuje, to Bóg nie pozostanie głuchy na jego wołanie. Bo Bóg zawsze wysłuchuje człowieka, gdy ten do Niego się zwraca. Zawsze! Tylko nie zawsze od razu spełnia ludzkie oczekiwania. Także dlatego, że one naprawdę nie zawsze są dobre – o czym człowiek sam niejednokrotnie z czasem się przekonuje.
A poza tym, sposób działania Boga odbiega od ludzkiego sposobu rozumienia danej sprawy, o czym bardzo jasno mówi dzisiejsze pierwsze czytanie. Oto, na narzekanie ludzi, iż Bóg zwleka z wymierzeniem sprawiedliwości, On sam odpowiada, że nastąpi dzień rozstrzygnięcia, w którym bardzo wyraźnie będzie widać różnicę miedzy sprawiedliwym, a krzywdzicielem; między tym, który służy Panu, a tym, który Mu nie służy… Ale stanie się to w czasie i w sposób przewidziany przez Pana.
Módlmy się zatem, Kochani, wytrwale i z bezgraniczną ufnością, będąc przekonani, że jeżeli Bóg nie po naszemu, a po swojemu naszą modlitwę wysłucha i nasze prośby spełni, to my tylko i wyłącznie na tym zyskamy!
W tym kontekście pomyślmy:
·        Czy zawsze dobrze wiem, o co proszę Boga – czy są to rzeczy ważne i pożyteczne dla mojego zbawienia?
·        Czy moja modlitwa jest wytrwała, ufna, szczera?
·        Czy modlę się z poddaniem się woli Bożej?
Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą

5 komentarzy

  • Bardzo dziękuję za to dzisiejsze Słowo powiedziane do nas a zwłaszcza "proście a otrzymacie". Dziękuję również Księdzu Jackowi za wytłumaczenie nam tego problemu z przechowywaniem żywności i pozornej niechęci do pożyczenia trzech chlebów przyjacielowi.
    Mam poważny problem z moimi dziećmi. Od 1,5 miesiąca są rodzicami wspaniałej dziewczynki. Jednak jeszcze przed jej narodzeniem, syn zapowiedział mi, że nie będą dziecka chrzcić. Obydwoje są katolikami, przysięgali sobie miłość przed Bogiem w kościele w obecności kapłana ponad cztery lata temu. Mają zamiar uczynić to na jej prośbę, gdy dorośnie. Przecież, jeśli nie wprowadzą jej sami
    w tajemnicę miłości Chrystusa, ona nigdy nie zapragnie tego Chrztu. Dlatego ja, babcia Natalki, modlę się codziennie przez wstawiennictwo błogosławionego Jana Pawła II i św. Ojca Pio o łaskę nawrócenia rodziców wnusi i jak najszybszy Chrzest dla malutkiej. Bardzo proszę o włączenie tej intencji do codziennej wspólnej modlitwy o godz. 20.

    Bóg zapłać
    Mirka

  • Tak, pamiętam zmartwienie Mirki, bo chyba już dyskutowaliśmy o tym na blogu. Będę również pamiętał o tej intencji w mojej modlitwie.
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

  • Mam nadzieję, że Ksiądz się nie obrazi, ale chciałbym zamieścic link do strony, gdzie można sprawdzic jak w ubiegłej kadencji głosowali posłowie poszczególnych partii, okręgów itd. w sprawach ważnych dla Nauki KK. Jeśli ktoś ma problemy z rozważeniem w sumieniu na kogo oddac głos w nadchodzących wyborach, to moze to trochę pomoże: http://sprawdzposla.pl/
    Pozdrawiam
    Robert

  • Dziękuję za Wasze wpisy, Kochani! Odpowiem na nie w wolniejszej chwili, czyli dzisiaj przed północą. A teraz szybko zamieszczam komentarz Domownika – Anny, która nadal ma jakieś problemy techniczne. A przy okazji ogromnie dziękuję za determinację!

    Oto ten tekst:

    Gdy znajdziemy się w potrzebie, zazwyczaj udajemy się do przyjaciela, bo mamy świadomość tego, że on nas wysłucha, wspomoże. Przyjaźń – prawdziwa przyjaźń zawsze działa w obie strony. Do Przyjaciela nie zwracamy się tylko wtedy, gdy znajdujemy się w potrzebie. Przyjaźń jest stałą relacją, która trwa, i rozbudowuje się latami, a czasem przez całe życie. Albo czynimy to razem, albo nie mamy prawa do korzystania z określenia – przyjaźń. W przyjaźni jest miejse na chwile radości, i na smutek. Razem się przeżywa, doświadcza chwile wspaniałości naszego istnienia, jak i bezsensu. Kto jeśli nie przyjaciel, jest w stanie nam powiedzieć, gdy błądzimy, albo czynimy zło. Tak samo jest w sytuacji, gdy nam czegoś zabraknie. W pierwszej kolejności zwracamy się do przyjaciela ( oczywiście nie mówię – piszę o wykorzystywaniu dla własnej wygody) który zawsze jest blisko. W prawdziwej przyjaźni nie liczy się ani przestrzeń jaka dzieli, ani czas. Przyjaźń to dobra szkoła przyjmowania i dawania tego, co nazywamy dzieleniem. W przyjaźni nie ma mowy o oddaniu, bo zostało nam to dane. Dziś Ty pomagasz mnie, jutro ja Tobie. Nie pomoc jako interes, ale zwykły, prosty odruch serca. Uczymy się wypowiadać swoje potrzeby , uczymy się prosić, a wiemy na pewno z własnego doświadczenia, że łatwiej jest ofiarować,niż poprosić, i pomoc przyjąć. Z jednej strony wstydzimy się prosić, bo nie chcemy by nas uznano za ''żebraków'', a przecież do przyjaciela się zwracamy, czyli do kogoś kto nas zna, przed kim nie musimy grać, zakładać masek.
    Ale trzeba też pamiętać, że przyjaciel nie jest naszą własnością, nie jest do naszej dyspozycji, nie jest naszym służącym. Przyjaciel ma prawo, i obowiązek mieć własne życie. W prawdziwej przyjaźni uczymy się dostrzegać potrzeby innych ludzi, i pomagamy im bez wahania , bo jest to normalne, wręcz oczywiste.

    Istnieją trzy postawy, o których nie pamiętamy na co dzień.
    Jeśli nie poprosimy , nie dostaniemy
    Jeśli nie szukamy, nie znajdziemy
    Jeśli nie pukamy, to nikt nam drzwi nie otworzy.
    Nie prosimy, bo się wstydzimy
    Nie szukamy, bo twierdzimy, że to nie ma sensu, samo sie znajdzie
    Nie pukamy, bo nawet do drzwi nie chce się nam podchodzić.

    Bądźmy przyjaciółmi….

    Pozdrawiam
    Domownik – A

  • Pełna zgoda z tym, że słowa "przyjaciel" zbyt łatwo używamy, wcale nie mając na myśli tego, co tu Anna wyliczyła jako cechy istotne prawdziwej przyjaźni. Rzeczywiście, prawdziwego przyjaciela poznaje się w biedzie. Naprawdę! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.