Prośmy Boga o pokój!

P

Szczęść Boże! Dzisiaj w Asyżu przedstawiciele wielu religii będą modlić się o pokój. Zechciejmy i my włączyć się w to wspólne wołanie poprzez nasze modlitwy – tak o 20.00, jak i  wszystkie inne formy rozmowy w Panem. Prośmy Boga o pokój! W naszej Ojczyźnie – i na całym świecie. Chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, jak bardzo ta modlitwa dzisiaj jest konieczna!
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Czwartek 30 tygodnia zwykłego, rok I,

do czytań:  Rz 8,31b–39;  Łk 13,31–35

Faryzeusze, którzy przybyli do Jezusa, całkiem szczerze ostrzegają Go przed intrygami Heroda Antypasa. Cóż jednak mogą znaczyć intrygi tego przebiegłego lisa – jak się o nim wyraził Jezus – wobec niezmiennych i niezmierzonych planów samego Boga? Jezus doskonale zdaje sobie sprawę ze wszystkich niebezpieczeństw, jakie na Niego czyhają, ale przecież On po to właśnie przyszedł na świat, aby zmierzyć się z mocą zła i ostatecznie je zwyciężyć! Dokona się to w odpowiednim czasie – w czasie wybranym przez Boga – a ludzkie intrygi nie mają w tym względzie żadnego znaczenia.
Kochani, te słowa Jezusa napełniają nas pewnym optymizmem i nadzieją, że na świecie – na szczęście – nie wszystko dzieje się według ludzkich planów, tak często zmiennych i przewrotnych. Jest jeszcze Bóg, który ma swoje plany i do którego my, wierzący, musimy się jak najczęściej zwracać o pomoc. Jeżeli bowiem nawet ze strony ludzi przebiegłych mogą nas spotkać przeciwności i trudności, to czymże one są wobec mocy Bożej?
Święty Paweł w pierwszym czytaniu mówi dziś bardzo mocno i jednoznacznie: Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? […] Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? I dalej Apostoł niejako odpowiada sam sobie na tak postawione pytanie, gdy pisze: Jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani potęgi, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Tak, to prawda! Nikt i nic nas nie odłączy od Chrystusa i Jego miłości, o ile nie zrobimy tego my sami. A na ten problem mocno uczula nas Jezus, kiedy dzisiaj wypowiada słowa dramatycznego wręcz lamentu nad Jerozolimą, która zabija proroków, kamienuje tych, co są do niej posłani i wzbrania się przed – podejmowanymi przez Boga – próbami zaprowadzenia jedności i pokoju. Oto bowiem tutaj leży przyczyna wszelakich problemów: zamknięte serce człowieka!
Kiedy zatem dzisiaj podejmuje się jakiekolwiek próby zaprowadzania pokoju lub budowania jedności, dobrze byłoby zapewne skoncentrować cały wysiłek na formowaniu ludzkich serc i kształtowaniu w nich ducha miłości.
Na to właśnie zwrócił uwagę Ojciec Święty Benedykt XVI, kiedy w czasie wczorajszej audiencji generalnej na Watykanie, wprowadzając w przeżywanie dzisiejszego dnia modlitwy o pokój w Asyżu, tak mówił:
„To nie przy pomocy władzy, siły, przemocy, rozprzestrzenia się królestwo pokoju Chrystusa, ale poprzez dar z siebie, przez radykalną miłość, aż do umiłowania nieprzyjaciół. Jezus nie zwycięża świata siłą oręża, lecz mocą Krzyża, który jest prawdziwą gwarancją zwycięstwa. W konsekwencji więc każdy, kto chce być uczniem Pana, Jego wysłannikiem, musi być przygotowany na mękę i na męczeństwo, na utratę swego życia dla Niego, aby w świecie mogło zatryumfować dobro, miłość, pokój. Pod tym warunkiem – wchodząc w każdą rzeczywistość – będzie można powiedzieć: Pokój temu domowi.”
I dalej Ojciec Święty tak mówił: „Drodzy bracia i siostry, jako chrześcijanie chcemy prosić Boga o dar pokoju, chcemy modlić się, aby nas uczynił narzędziami Jego pokoju w świecie, który w dalszym ciągu jest rozdzierany nienawiścią, podziałami, egoizmem, wojnami… Chcemy Go prosić, aby jutrzejsze spotkanie w Asyżu przyczyniło się do dialogu między ludźmi różnych religii i aby przyniosło promień światła, zdolny oświecić umysły i serca wszystkich ludzi, aby urazy ustąpiły miejsca przebaczeniu, podziały pojednaniu, nienawiść miłości, przemoc łagodności, a w świecie zapanował pokój.”
Tak wzywał wczoraj Piotr naszych czasów słowami, które nie tylko w kontekście dzisiejszego dnia modlitw w Asyżu, ale stale zachowują swoją aktualność. Niech te wszystkie treści i wezwania – zarówno wypowiedziane przez Jezusa, jak i Jego Namiestnika na ziemi – zachęcą nas i zmobilizują, abyśmy począwszy od zaprowadzenia i utrzymywania pokoju we własnym sercu, a następnie we własnym domu, w swoim najbliższym otoczeniu, stawali się prawdziwymi i skutecznymi świadkami Bożego pokoju i Bożej miłości w świecie!
W tym kontekście zastanówmy się:
·        Czy stale zachowuję stan łaski uświęcającej, a więc stan wolności od grzechu ciężkiego?
·        Czy w swoim sercu nie pielęgnuję nienawiści do kogokolwiek?
·        Czy na bieżąco wyciszam kłótnie i nieporozumienia, jakie mają miejsce w moim domu i czy sam nie jestem ich przyczyną?
Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?

5 komentarzy

  • Moi Drodzy, oto komentarz Domownika na dziś:

    Dobre pytania …
    Warto się zastanowić, czy jest się wśród ludzi, człowiekiem który daje pokój, czy rozpętuje wojnę.
    No właśnie, jesteśmy ludźmi pokoju, czy wojny.

    Czy wiemy, co to znaczy nie tylko w teorii, ale przede wszystkim w praktyce, opanowywać swoje humory, kontrolować to co mówimy, swoje postępowanie.
    Czy jesteśmy świadomi reakcji ludzi, na to co mówimy, czy robimy ?

    Czy gdy wchodzimy do jakiegokolwiek pomieszczenia, ludzie się uśmiechają z wielką serdecznością na nasz widok, bo wiedzą, że pomożemy, uspokoimy, pochwalimy, doradzimy.
    Czy jesteśmy ludżmi nadziei ?

    Tak bardzo nam uciekło wszystko, co dotyczy panowania nad sobą.
    A przecież bez niego, nie ma rodziny, miejsca pracy, społeczeństwa…

    Odpowiadając na dwa pozostałe pytania

    '' Czy stale zachowuję stan łaski uświęcającej, a więc stan wolności od grzechu ciężkiego? ''
    Odpowiem bardzo konkretnie – nie zachowuję

    '' Czy w swoim sercu nie pielęgnuję nienawiści do kogokolwiek?''
    Nie umiem nienawidzieć.
    Kiedyś próbowałam wzbudzić w sobie nienawść do konkretnej osoby, która mnie bardzo w życiu skrzywdziła, ale na szczęście nie udało mi się to.

    Pozdrawiam
    Domownik – A

  • Dziękuję za ten komentarz. Nie bardzo natomiast rozumiem, co znaczy stwierdzenie, że "uciekło nam to wszystko, co dotyczy panowania nad sobą"?
    I jeszcze jedno: nie zachęcam do podejmowania w przyszłości prób wzbudzenia w sobie nienawiści! Ks. Jacek

  • Najprościej jak się da ….
    W codziennym życiu zapominamy o tym, jak panować nad sobą, swoimi emocjami …

    Też mam taką nadzieję, że więcej nie podejmę takiej próby.

    Pozdrawiam
    Domownik – A

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.