Szczęść Boże! Kochani, dzisiaj trzydziesta rocznica zamachu na Polskę. Rocznica tego dnia, kiedy Polacy Polakom wypowiedzieli wojnę, kiedy Polacy Polaków zdradzili. Polecam świetny artykuł Profesora Józefa Szaniawskiego, w „Niedzieli” z dnia 11 grudnia, na s. 12 – 15. Doskonały artykuł, bo Profesor – w swoim stylu – przytacza bardzo logiczną argumentację, konkretną faktografię, a do tego nazywa rzeczy po imieniu. Koniecznie przeczytajmy, moi Drodzy! I pomyślmy! I nie dajmy się zwodzić bzdurnym teoriom o rzekomym „mniejszym złu”!
Pomyślmy także o naszej obecnej sytuacji – o tym, że ofiara i poświęcenie tych, którzy ginęli i cierpieli dzisiaj są marnotrawione, a wolność i suwerenność Ojczyzny jest bezpardonowo oddawana w ręce Rosjan, Niemców… I to przez konstytucyjnych ministrów w czasie oficjalnych wystąpień. Majątek narodowy jest rozdawany na prawo i lewo, a wszystko to dokonuje się w atmosferze niespotykanej nigdy dotąd arogancji i bezczelności władzy! Władzy, którą Naród Jana Pawła II wybrał w wolnych wyborach i której teraz – poprzez potulne milczenie – na to wszystko pozwala!
Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!
A jednak, pomimo tego wszystkiego: Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wspomnienie Św. Łucji, Dziewicy i Męczennicy,
do czytań: So 3,1–2.9–13; Mt 21,28–32
Patronka dnia dzisiejszego, Święta Łucja, pochodziła z Syrakuz na Sycylii. Najstarszy jej żywot pochodzi z V wieku. Według niego, Święta miała pochodzić ze znakomitej rodziny. Była przeznaczona dla pewnego młodzieńca, pochodzącego z równie znamienitego rodu. Kiedy jednak udała się z pielgrzymką na grób Świętej Agaty do pobliskiej Katanii, aby uprosić zdrowie dla swojej matki, miała się jej ukazać właśnie Święta Agata i przepowiedzieć śmierć męczeńską, doradzając przy tym, aby się na nią przygotowała.
Kiedy więc Łucja powróciła do Syrakuz, wycofała się z zamiaru pójścia za mąż, rozdała majętność ubogim i złożyła ślub dozgonnej czystości. W tej sytuacji, niedoszły mąż, w akcie zemsty, wydał ją jako chrześcijankę. Kiedy nawet tortury nie załamały bohaterskiej Dziewicy, została ścięta mieczem. Działo się to 13 grudnia około 304 roku. Miała wówczas zaledwie dwadzieścia trzy lata.
Tak najkrócej przedstawia się przybliżony życiorys dzisiejszej Patronki, o której naprawdę nie za dużo wiemy. Jednak już to, co wiemy, pokazuje, że zaliczała się ona do owych pokornych, którym Bóg przez Proroka Sofoniasza w pierwszym czytaniu obiecuje zbawienie. I z pewnością okazała się tą, która nie tyle obiecywała coś Bogu, ile wprost swoją postawą potwierdziła przywiązanie do Niego i posłuszeństwo Jego woli. Uwierzyła bowiem Bogu – i to właściwie w tym czasie, kiedy Kościół dopiero się kształtował, dopiero się tworzył – ona już wtedy użyźniła go swoją krwią.
Bo ona od początku do końca – uwierzyła! Ona nie wahała się i nie zastanawiała jak ten syn z ewangelicznej przypowieści, który najpierw powiedział, że nie chce spełnić ojcowskiej woli, chociaż potem ją spełnił. Nie była również tą, która by przypominała pierwszego syna – dużo obiecującego, ale nic nie realizującego z tychże obietnic. Łucja była zdecydowana żyć i umierać dla Chrystusa – w każdym momencie swojej pielgrzymki przez ziemię.
Jakże jej świadectwo potrzebne jest nam, których wiara i postawa ciągle się chwieją i ciągle tak powoli się kształtują. Jak nam dzisiaj, Kochani, potrzeba ewangelicznego radykalizmu, jakże nam potrzeba konkretu! Nasze chrześcijaństwo – naprawdę: nie ujmując nic nikomu – to częstokroć chrześcijaństwo deklaracji, obietnic i kancelaryjnych zaświadczeń. A potrzeba chrześcijaństwa konsekwentnych postaw, chrześcijaństwa mądrych wyborów i chrześcijaństwa skutecznych działań i pięknych czynów! Czas najwyższy na takie chrześcijaństwo!
I może właśnie ten Adwent stanie się okazją do tego, aby całkowicie, radykalnie i konkretnie przemodelować swoje odniesienie do Boga?…
W tym kontekście zastanówmy się:
· Jak długa jest u mnie droga od złożenia obietnicy do jej realizacji?
· Czy nikomu nie zazdroszczę jego kontaktu z Bogiem i łask, które od Boga otrzymuje?
· Jak wygląda realizacja mojego adwentowego postanowienia?
Wy patrzyliście na to, ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby […] uwierzyć…
Obok artykułu Prof. Szaniawskiego polecam film Grzegorza Brauna pt. "Towarzysz Generał", który został wyemitowany przez tzw. telewizję publiczną (cokolwiek by to miało oznaczac) no i ….. stał się "półkownikiem". Dlaczego? Odpowiedź by może daje R.A. Ziemkiewicz diagnozując stan społecznej akceptacji dla zbrodni jaką był stan wojenny: http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/ziemkiewicz-mit-zalozycielski-w-koncu-upadnie
Niestety mam nieodparte wrażenie, że kiedy Jaruzelski uda się na sąd Boży, to jego szczątki spoczną z honorami godnymi bohaterów narodowych w alei zasłużonych na wojskowym cmentarzu na Powązkach. I będzie to wspaniałym zwieńczeniem i jaskrawym akcentem informującym gdzie tak naprawdę "wolna" ojczyzna i "wolny" naród się znajduje.
Pozdrawiam
Robert
Święta Łucja – Polska – 13 – grudnia – synowie.
Święta Łucja rozpaliła się ogniem wiary i miłości do Boga, mało mówiła, zrobiła wszystko ze swoim mieniem i swoim życiem co mogła i chciała. Zdecydowanie, konkretnie do końca. Nagrodą Świętość.
Polska przed 31 laty rozpaliła się, trochę więcej mówiła. W dzień, którego dzisiaj rocznicę obchodzimy została przygaszona, ale potem rozpłonęła. Ogień jednak nie był dostatecznie pilnowany i wrzucano do niego również kiepsko palący się materiał, jak i substancję gaszące.
Skutecznie.
Wiele Polacy obiecywali, czasem żarliwie, że świat się zadziwiał, ale jak co do czego, to praca poszła i idzie w innym kierunku.
Może, za moją Córką napiszę, nie Polacy, ale wielu, na tyle wielu, żeby dać mandat grupce, która dorobek wielu pokoleń ma niczym balast i jak np. tydzień temu wydaje zgodę na zawarcie dokumentu którego nie ma. A decydenci już zadbają o to, żeby był ,,odpowiedni".
,,Nagroda", za ustępowanie pola, nie wykonywanie obietnic, dawanie posłuchu innym – Polski może nie być.
Czyżby jednak ten Naród jak lawa był? Co jakiś czas domaga się wybuchu. Jeszcze mało ofiar, mało krwi, nie lepiej pracować?
Pracować i trwać z Panem Bogiem, bo wtedy było dobrze.
Naród polski zachłyśnięty kolejnym procesem wyzwalającym państwo do statusu niepodległego popełnił wielki błąd – nie zbudował w pełni demokratycznych organów władzy i nie wylał mocnego fundamentu opartego na stałych wartościach.
A teraz pokolenia wychowane w pełni naturalnej wolności tracą jej jakiekolwiek znaczenie. Nie potrafią zupełnie pojąć postawy patriotycznej, pronarodowej – "przecież to absolutnie nie idzie w parze z logiką". Dzisiejsza grupa młodych opiera swe poglądy na wydarzeniach zachodnich, na panujących tam trendach i przyzwyczajeniach (które ponadto bardzo często już teraz wychodzą tym państwom bokiem).
Jednak czy taka postawa (tj. smutnego i pełnego równie smutnych refleksji Polaka) jest poprawna? Uważam, że nie.
Owszem, należy uświadamiać bliźnich o tym, co zauważamy, ale to nie wystarczy. Samo myślenie nigdy nic nie dało. Należy wyjść z tym do innych, rozmawiać o tym problemie.
Bóg jest w stanie wszystko uleczyć i wszystko naprawić. Ale nie będzie tego robił wbrew nam – musimy dać Mu na to przyzwolenie. I na to właśnie czeka nasz Pan – on ponownie kołacze do drzwi całego społeczeństwa, pragnie naszej miłości do Niego wyrażonej właśnie w pełni obywatelskiej postawie – wypełnionej dawaniem z siebie oraz rozumnością (która chyba w naszych czasach powoli schodzi z firmamentów sal balowych)
Jakkolwiek by nie było, coraz częściej dochodzi do mnie refleksja na temat misji chrześcijan w dzisiejszych czasach. Czy XXI wiek nie zmusza nas do wyjścia z domu do drugiego człowieka? Czy Jezus nie wymaga od nas ponownego pójścia na cały świat w Jego imię? Katolicy nic nie osiągną z samego siedzenia w swoich świątyniach. Nic w temacie budowania wspólnoty krajowej. Musimy być wyraźni i pełni mocy – tak jak nas Mistrz – w innym przypadku z naszego biadolenia nic nie wyniknie. A ponadto myślę, że wydarzenia bieżące są jasną i klarowną odpowiedzią na postawione wcześniej pytania.
Michale – zgadzam się z Tobą w poruszonych przez Ciebie kwestiach. Tylko dwie sprawy chciałbym doprecyzowac:
1. "A teraz pokolenia wychowane w pełni naturalnej wolności tracą jej jakiekolwiek znaczenie" – wydaje mi się, że to nie jest naturalna wolnośc, tylko jej ułuda. Ma to więcej wspólnego ze swawolą niż prawdziwą wolnością, której nierozerwalnym elementem jest odpowiedzialnośc.
2. "Jednak czy taka postawa (tj. smutnego i pełnego równie smutnych refleksji Polaka) jest poprawna? " – czyją postawę masz na myśli?
Bez refleksji, nie ma nic.
Nikt nie mówi, że to koniec.
Z siedzenia w kościele może nic nie wyniknie,
ale bez modlitwy, kroczenie za Mistrzem jest niepełne. Bez modlitwy też, działania do których zachęcasz, a które są słuszne, też mogą być trudne do podjęcia. Ja, tylko, na własnych siłach wolę się nie opierać.
A teraz jest taki czas, że można wyjść z domu, nie wychodząc z domu.
Być tam, gdzie siane jest zło. Jeśli nic dobrego nie zaczniemy siać, to plon zbierany będzie wyłącznie zły.
Pól, nie wychowywania, ale urabiania, jest bardzo wiele. W wielu nośnikach urabiania być się nie da TV np. Ale w internecie, mała nawet, ale świadoma siebie współdziałająca grupka może wile zrobić na obranych forach.
http://vod.gazetapolska.pl/843-rozmowa-niezalezna-janusz-szewczak-kupujcie-konserwy-zrobcie-zapas
Dasiek
Kochani, jakże ważnym jest, aby każdą myśl dopowiadać do końca. Bo z tego, co czytam, to wynika, że właściwie wszyscy mówicie o jednym i tym samym, różnice natomiast mogą dotyczyć rozumienia niektórych stwierdzeń. Przykład? Michał pisząc o tym, że nie można siedzieć tylko w kościele, ale trzeba działać, z pewnością – nie mam co do tego wątpliwości – nie wykluczył modlitwy jako podstawy wszelkich działań. Jednak dla pełnej jasności sprawy, Francesco w swojej wypowiedzi jeszcze to doprecyzował. I wszystko jasne! I takich zestawień jest tu kilka. Dlatego dopowiadajmy – na ile to możliwe – do końca swoje refleksje, żeby nie powstawały żadne rozdźwięki w sytuacji, gdy tak naprawdę wszyscy zgadzają się ze sobą co do podstawowych poglądów. A Michała prosiłbym, żeby zechciał odpowiedzieć na pytanie Roberta. Ks. Jacek