Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść?…

C

Szczęść Boże! Dzisiaj trochę o cierpliwości w działaniu i… w czekaniu na owoce!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Wspomnienie Św. Jana od Krzyża, Kapłana i Doktora Kościoła,
do czytań:  Iz 45,6b–8.18.21b–25;  Łk 7,18b–23
Nasz dzisiejszy Patron, Święty Jan, urodził się około roku 1542 w Fontivera w Hiszpanii. Wstąpił do zakonu karmelitów, a w roku 1568, pod wpływem Świętej Teresy z Avili, stał się pierwszym zakonnikiem zreformowanego Karmelu. Oddawszy się dziełu tej reformy, wiele wycierpiał trudów i przeciwności – takich, jak wielomiesięczne więzienie, chłosty, powszechna wzgarda ze strony współbraci… Zmarł w 1591 roku w Ubeda. Odznaczał się wielką świętością życia i mądrością, o czym świadczą jego pisma dotyczące życia duchowego.
Ideą, która przenikała jego serce przez całe życie, było pragnienie odnowienia swego zakonu w duchu pierwotnej reguły, w duchu pierwotnej gorliwości… Wspomniane przed chwilą cierpienia, jakie mu zadawali jego najbliżsi – współbracia zakonni – jasno dowodziły, że nie jest to dzieło łatwe, a wręcz bardzo trudne i bardzo kosztowne. I nie dlatego kosztowne, że wiązało się w licznymi wydatkami, potrzebnymi dla wprowadzenia nowych porządków, nie! Można by nawet stwierdzić, że było odwrotnie: wprowadzenie reform Jana raczej owocowało zmniejszeniem wydatków zakonnych, bo przecież wiązało się z surowszym, mniej kosztownym stylem życia.
Mówimy tu natomiast o kosztach duchowych, osobistych, a więc o tych ofiarach, które nasz Patron musiał znieść, aby jego dzieło zaowocowało. A co jeszcze bardziej dramatyczne, to fakt, że kiedy już po tylu cierpieniach i odrzuceniu udało mu się pozyskać dla reformy całkiem niemałą liczbę braci, to na pierwszej kapitule zreformowanego zakonu znowu przeważyła opcja łagodzenia reguły. Tak – łagodzenia tej zreformowanej reguły, która w swych założeniach miała być regułą surowszą, bardziej odnoszącą się do pierwotnej. I kiedy Jan umierał, to znowu było opuszczony, wzgardzony, po ludzku – przegrany…
Dzisiaj wiemy, że nie przegrał, że jego dzieło przetrwało i ciągle wywiera wpływ na życie Kościoła – tak, jak wywarło wpływ na duchowość Jana Pawła II, który w oparciu o dzieła Jana od Krzyża przygotował swoją rozprawę doktorską. Niemniej jednak, w tamtym momencie wiązało się to z bardzo dużym wyrzeczeniem ze strony naszego Świętego.
Co jednak jest bardzo ważne i bardzo charakterystyczne, to fakt, iż Święty Jan od Krzyża ani na moment – pomimo tylu sprzeciwów i trudności – nie zwątpił w słuszność swojej drogi. Chociaż w ciszy swego serca niejednokrotnie zapewne pytał Pana, czy to jest dobra droga? A powtarzając słowa swego Imiennika z dzisiejszej Ewangelii, zapewne niejednokrotnie zastanawiał się, czy w tym, co się dzieje, rzeczywiście jest i działa Jezus, czy jednak nie do końca
A Jezus udziela odpowiedzi nie wprost, ale wskazuje na swoje działania, na dokonane przez siebie znaki i cuda, które mają świadczyć o Jego boskości i Jego misji. Podobnie rzecz się ma z dziełem naszego dzisiejszego Patrona – właśnie fakt trwałości jego dokonań świadczy o tym, że były one prawdziwie Bożym działaniem.
Kochani, my też nieraz musimy poczekać na owoce dobra, które czynimy; na wzrost i rozwój ziarna, które wsiewamy w glebę serca swojego, czy swoich dzieci, czy swoich bliskich… My często chcielibyśmy tak od razu, a tymczasem – trzeba poczekać, a nieraz i ofiarę niejedną ponieść, i wyrzeczenie, i przykrość… I to ze strony tych, którym okazujemy tyle miłości, tyle dobroci…
A jednak, nie możemy zrezygnować z dobra, bo dzisiaj w pierwszym czytaniu słyszymy słowa samego Boga: Ja jestem Pan – i nie ma innego! Ja tworzę światło i stwarzam ciemności, sprawiam pomyślność i stwarzam niedolę. Ja, Pan, czynię to wszystko.
            Moi Drodzy, wszystko jest w ręku Boga! To On daje wzrost dobra, to On sam pomnaża owoce każdej naszej pracy: i tej duchowej, i tej intelektualnej, i także tej fizycznej. Z naszej strony potrzeba natomiast cierpliwości i zapału, aby ciągle zaczynać od nowa i nie załamywać się przy pierwszym, a nawet i kolejnym niepowodzeniu
            W tym kontekście zastanówmy się:
·        Czy dobro, które udało mi się uczynić, zawsze odnoszę do Boga, czy przypisuję wyłącznie sobie?
·        Czy na każdym kroku – ku utrapieniu otoczenia – nie przechwalam się swoimi dokonaniami?
·        Czy mam na tyle cierpliwości, żeby poczekać na owoce podejmowanego dobra?
Niebiosa, wysączcie z góry sprawiedliwość i niech obłoki z deszczem ją wyleją!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.