O tych, co udaremniają zamiary Boże…

O

Szczęść Boże! Zauważam, Kochani, że poruszenie na blogu spraw związanych z naszą Ojczyzną powoduje zwykle mocną dyskusję. Tak było po wpisie z 13 grudnia. Cieszę się bardzo, że sprawy te leżą Wam na sercu! Wpisuje się to w wartki nurt prawdy, jaki płynie z niezależnych mediów, z TV TRWAM i Radiem Maryja na czele. Jak się poczyta Wasze wypowiedzi i jak się posłucha audycji i programów tychże mediów, ale też artykułów z „Gazety Polskiej”, „Uważam Rze”, a z drugiej strony – jak się obejrzy „Wiadomości” w TVP 1 (chociażby wczorajsze – na temat podsumowania „sukcesów” polskiej „prezydencji”), to możemy mówić o zgrzycie, o jakim wspominam dzisiaj w rozważaniu. Tyle, że na innej płaszczyźnie… 
     W każdym razie, to od nas zależy, kogo słuchamy i w co wierzymy. Tylko od nas! A w tym kontekście nie mogą nadziwić się tylu naszym Rodakom, którzy są głusi na ewidentne argumenty i dają się – na własne życzenie – ogłupiać tym, którzy już otwartymi tekstami mówią tak, jak mogą mówić tylko zdrajcy Ojczyzny! Dlaczego ci ostatni w ogóle mogą publicznie mówić to, co mówią? Dlaczego oni jeszcze zajmują miejsca w rządzie, w sejmie? Bo im ktoś na to pozwolił – w wolnych wyborach!
     Kochani, czy my, mądry i tak doświadczony Naród – żeby posłużyć się sformułowaniem z dzisiejszej Ewangelii – nie udaremniamy zamiarów Bożych co do nas i nie niweczymy jakiejś wielkiej, dziejowej szansy, poświęcając tak swobodnie narodową wolność i suwerenność, za którą tylu naszych Poprzedników przelewało krew?…
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Czwartek 3 tygodnia Adwentu,
do czytań:  Iz 54,1–10;  Łk 7,24–30
Zwróćmy, Kochani, uwagę na zestawienie dwóch fragmentów dzisiejszej Liturgii Słowa. Oto w pierwszym czytaniu słyszymy: Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju – mówi Pan, który ma litość nad tobą. A w Ewangelii słyszymy: Faryzeusze zaś i uczeni w Prawie udaremnili zamiar Boży względem siebie, nie przyjmując chrztu od niego. Czy widzimy, moi Drodzy, dramatyzm tego zestawienia? Czy czujemy, do jakiego zgrzytu tu dochodzi?
Oto miłość Boża rozlewa się szeroką falą i na podobieństwo miłości pomiędzy małżonkami ogarnia serca ludzkie – a tu opór! A tu stanowcze: „Nie!”
Jak wielką władzę ma człowiek, skoro może udaremnić zamiar Pana Boga! Jak wielką moc ma w sobie człowiek, że może Boga uczynić bezsilnym! Jest to moc wolności – wolności, która może być wolnością życia bez Boga… Czy jednak o taką wolność chodzi?
Oczywiście, że nie! A jednak wiemy i widzimy, że bardzo często tak właśnie wolność jest traktowana i tak jest używana. Człowiek może sprzeciwić się Bogu i udaremnić zamiary Boga względem siebie. Może. I z tej możliwości – niestety – korzysta… Znamy takich ludzi i widzimy, na czym polega ich dramat. Na czym ?
Na tym, że oni myślą, iż są w porządku, iż są tak bardzo blisko Boga, iż są najporządniejszymi z porządnych. A tu nagle słyszą, że udaremniają zamiar Boga względem siebie…
Kochani, musimy koniecznie z tej sytuacji wyprowadzić wnioski dla siebie! Koniecznie! Żebyśmy nie wpadli w taką pułapkę, w jaką wpadli faryzeusze, którzy zbyt szybko uwierzyli w swoją doskonałość i świętość. Nigdy nie wolno nam usypiać czujności! Nigdy nie wolno nam uwierzyć, że jesteśmy już na tyle doskonali i zjednoczeni z Bogiem, że mamy patent na zbawienie i gwarancję szczęścia wiecznego. Nigdy! Raczej trzeba wciąż od nowa przyjmować miłość Boga, którą nasze serca są wprost zalewane – przyjmować z dziecięcą radością i szczerością, a nie wmawiać sobie, że ja już jestem tak z Bogiem zżyty, że jesteśmy dosłownie „kumplami”…
Nie jesteśmy „kumplami”! Bóg jest Bogiem, jest Ojcem, a my – Jego dziećmi. Jego kochanymi dziećmi! Kochanymi przez Boga – ale nie zawsze dającymi się kochać
Czy zatem dzisiejsze Słowo Boże nie powinno stać się takim swoistym ostrzeżeniem i przypomnieniem dla nas – i tych wszystkich, którzy uważają się za „porządnych” chrześcijan?

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.