Na co? A to już w rozważaniu…
Gaudium et spes! Ks. Jacek
23 grudnia 2011., piątek,
do czytań: Ml 3,1–4;4,5–6; Łk 1,57–66
Na dzień przed tym, jak Kościół wieczornymi Nieszporami w dzień wigilijny, a następnie nocną Pasterką wejdzie w radosny czas świętowania Bożego Narodzenia, a więc na dzień przed 24 grudnia, Liturgia obwieszcza nam przyjście na świat Poprzednika Jezusa. Starotestamentalna zapowiedź pojawienia się Eliasza, który poprzedzi przyjście Pana, a którą to zapowiedź słyszeliśmy w pierwszym dzisiejszym czytaniu, spełniła się w osobie Jana Chrzciciela – co obwieściły nam słowa Ewangelii. Usłyszeliśmy bowiem wieść o narodzeniu tego niezwykłego człowieka, o którym wszyscy z podziwem mówili: Kimże będzie to dziecię?, widząc, że – istotnie – ręka Pańska była z nim.
Pojawienie się Jana Chrzciciela od razu nasuwa nam na myśl to wszystko, co wiąże się z jego postawą i jego posługą. I od razu mobilizuje nas wszystkich, a właściwie – każdego z osobna – do zintensyfikowania przygotowań, zwłaszcza duchowych, na przyjście Pana!
Kochani, Adwent się dopełnia. Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Mnóstwo pracy mamy wszyscy w domach. Tyle tylko, że okazuje się, iż w tym całym ferworze niektórzy naprawdę zapomnieli o tym, co najważniejsze. A przecież w ostatnią środę Benedykt XVI, na audiencji generalnej, przypomniał nam o tym duchowym wymiarze i przestrzegł przed zbytnim zapędzeniem w sferę materialną i zewnętrzną Świąt. Właśnie! Bo chyba nam to naprawdę grozi!
Zobaczmy, tyle przygotowań, godziny prześlęczane nad „garami” i piekarnikami, szał zakupów, wielkie sprzątanie… Psychologowie coraz częściej mówią nawet o świątecznym stresie! Otóż właśnie! I może się jeszcze okazać, że po tych wszystkich przygotowaniach zasiądziemy do suto zastawionych stołów i stwierdzimy, że jest… smutno! I wcale nas nie ucieszy mnogość potraw, wcale nas prezenty nie ucieszą, bo zaraz przyjdzie refleksja, wyrażana w znanym stwierdzeniu: „Święta, święta i po świętach…”. I wróci szarzyzna, i problemy wrócą, i obowiązki nasze codzienne, i mnóstwo różnych spraw, tak bardzo nas przytłaczających…
Więc – po co te Święta? I ta cała przedświąteczna gonitwa – po co?… Takie pytania zadaje coraz więcej osób! Ale takie pytania mogą być bardzo dobrym znakiem. Bo mogą wyrażać pragnienie czegoś więcej właśnie, aniżeli tylko zewnętrznego blichtru tych rzekomo najpiękniejszych i rodzinnych Świąt. On mogą być najpiękniejsze i mogą być bardzo rodzinne, i mogą stanowić wielki przełom w życiu rodziny, jeżeli przygotujemy się do nich duchowo. A tu mamy na myśli: stan łaski uświęcającej, a nie Spowiedź w ostatniej chwili, zaliczoną na przysłowiowej „jednej nodze”! Mamy tu na myśli modlitwę, Komunię Świętą stale przyjmowaną, udział w Roratach, realizację adwentowych postanowień…
Jeżeli zatem ktoś nie przychodzi nawet w tych ostatnich dniach na Roraty, tłumacząc to tym, że wcześniej to nie mógł z powodu studiów, pracy czy innych zajęć, a teraz nie może, bo musi lepić pierożki i piec ciasta – to znaczy, że nic nie rozumie, a ja nawet zaryzykowałbym pytanie o jego wiarę! Od razu zastrzegam, że ważę każde słowo i za każde biorę odpowiedzialność: należy zapytać o wiarę takiego człowieka!
A jednym z konkretnych wymiarów naszego duchowego przygotowania i naszej postawy jest też sposób, w jaki potraktujemy naszych bliźnich, stojących za ladami sklepów. Co roku wraca ten problem – problem wcześniejszego zamknięcia sklepów w Wigilię. Obawiam się, że nie ma na co liczyć, skoro te sklepy otwarte są w każdą niedzielę. Ale problem największy nie jest w tym, że te sklepy są otwarte.
Problem jest w tym, że w niedzielę, że w Wigilię – sklepy te mają klientów! A kogo? Nie mamy wątpliwości: ludzi wierzących! Tak, właśnie tych, którzy prosto z kościoła w niedzielę idą na zakupy, a także tych, którzy jeszcze o godzinie szesnastej w Wigilię przypominają sobie, że przecież prezentów swoim bliskim nie zrobili… Trudno o bardziej drastyczny przykład braku miłości bliźniego!
Przecież ta kobieta, która siedzi przy kasie, czy stoi za ladą – to też matka, na którą dzieci czekają w domu i która też chciałaby się do tych Świąt przygotować! Ja wiem, że w tej chwili niektórzy mogliby mi powiedzieć, że przecież jest tyle innych zawodów, które wiążą się z koniecznością pracy w dni świąteczne, jak choćby lekarze, kierowcy, kolejarze… Tak, to prawda! Na to nie ma rady – to wynika z charakteru tych zawodów. Mówimy jednak o takiej sytuacji, w której ktoś musi pracować i nie może mieć czasu dla swoich bliskich – z powodu czyjejś głupoty, uporu, egoizmu i braku wiary!
Tak, właśnie tak o tym myślę! I wcale nie przepraszam za ostre słowa! Bo wyobrażam sobie, co by na taki stan rzeczy, jaki jest teraz u nas, powiedział Jan Chrzciciel…
Trochę nawiązując do wpisu ks. Jacka chciałbym w tym miejscu złożyc Wam Wszystkim życzenia miłych i radosnych Świąt. Miłości, miłości i miłości oraz zdrowia :), bo z resztą spraw z Bożą pomocą się uporamy! Ufajmy Panu i nie zatrzymujmy wzroku i serca tylko na powierzchownych oznakach świętowania (chociaż one też są ważne 🙂 ) – ale rozważmy czym tak w istocie dla nas i dla naszego życia są te kolejne narodziny Chrystusa.
Szczęśc Boże!
Robert
http://www.objawienia.pl/anna/spis-anna.html
Dasiek
Z wielką radością i nadzieją na cudowne rodzinne spotkania w te piękne Święta Bożego Narodzenia przyłączam się do życzeń Roberta. Aby ciepło naszych serc ogrzewało wszystkich zapomnianych, zagubionych i samotnych. Zaprośmy jutro Maleńkiego Jezuska do swoich domów, rodzin i serc i pielęgnujmy, aby Nowonarodzone Dzieciątko zawsze miało ciepło i miłość tak potrzebne do prawidłowego funkcjonowania rodzin.
Szczęść Boże!
Mirka
Kochani…
Życzę Wam
Nadziei
Własnego skrawka Nieba
Zadumy nad płomieniem świecy
Filiżanki dobrej pachnącej kawy
Piękna muzyki, poezji
Pogodnych Świąt
Odpoczynku
Zwolnienia oddechu
Nabrania dystansu do tego co Was na codzień otacza
Chwil roziskrzonych kolędą,śmiechem i wspomnieniami
Życzę Wam….
Błogosławionych Świąt.
Domownik – A
Dziękuję za te przepiękne życzenia, płynące z Waszych dobrych serc, Kochani. Wszystkie je odwzajemniam, a jednocześnie – pod wszystkimi się podpisuję. Błogosławionych Świąt w duchu wiary! Ks. Jacek