Szczęść Boże! Kochani, dzisiaj moje słówko, ale przez najbliższe dni będzie trochę „słówek” z Syberii. Bardzo dziękuję Markowi za ten szczery dar.
A Wam dziękuję za bezcenne komentarze. Także za te, z którymi się nie do końca zgadzam, albo wcale się nie zgadzam. Wszystkie stanowią wielkie dobro. Wczoraj po południu spokojnie poczytałem wpisy z ostatnich dni, to i owo napisałem… Bardzo liczę na to, że J.B. podzieli się z nami dowcipem o tym ojcu, który słuchał kazania syna…
Dzisiaj zaś – przypowieść o faryzeuszu i celniku.
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Sobota 3
tygodnia Wielkiego Postu,
tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Oz 6,1–6; Łk 18,9–14
czytań: Oz 6,1–6; Łk 18,9–14
Jezus
powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi
gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić,
jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił:
„Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, oszuści, cudzołożnicy,
albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze
wszystkiego, co nabywam”.
powiedział do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi
gardzili, tę przypowieść: Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić,
jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił:
„Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, oszuści, cudzołożnicy,
albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze
wszystkiego, co nabywam”.
Tak, Boże, dziękuję Ci, że
nie jestem jak moja synowa, albo jak mój zięć. I dziękuję Ci za to, że nie
jestem, jak moja sąsiadka, albo jak ten mój kolega z pracy – prawdziwy bezbożnik!
Ja – to co innego! Zachowuję post w
każdy piątek, chodzę do kościoła co niedzielę, a nawet i w tygodniu. Daję na tacę,
składam ofiary na różne zbiórki.
nie jestem jak moja synowa, albo jak mój zięć. I dziękuję Ci za to, że nie
jestem, jak moja sąsiadka, albo jak ten mój kolega z pracy – prawdziwy bezbożnik!
Ja – to co innego! Zachowuję post w
każdy piątek, chodzę do kościoła co niedzielę, a nawet i w tygodniu. Daję na tacę,
składam ofiary na różne zbiórki.
Ja jestem spokojnym
człowiekiem. Ja nikogo nie zostawię w
potrzebie. Ja wszystkim pomagam. Ja się nie potrafię na nikogo pogniewać.
Ja jestem taki człowiek, że z każdym porozmawiam, dla każdego znajdę czas. Ja
tam się z nikim nie kłócę. To najwyżej synowa – o ta, to dopiero zakała! A z jakiej ona rodziny?! Ach, co to za
rodzina! Ja to syna dobrze wychowałam, on zawsze do kościoła chodził. To
przy niej tak się popsuł. Ale ja tam się nie wtrącam, może „z czasu” coś powiem,
ale ja tam nic nie mówię, bo ja nikomu źle nie życzę.
człowiekiem. Ja nikogo nie zostawię w
potrzebie. Ja wszystkim pomagam. Ja się nie potrafię na nikogo pogniewać.
Ja jestem taki człowiek, że z każdym porozmawiam, dla każdego znajdę czas. Ja
tam się z nikim nie kłócę. To najwyżej synowa – o ta, to dopiero zakała! A z jakiej ona rodziny?! Ach, co to za
rodzina! Ja to syna dobrze wychowałam, on zawsze do kościoła chodził. To
przy niej tak się popsuł. Ale ja tam się nie wtrącam, może „z czasu” coś powiem,
ale ja tam nic nie mówię, bo ja nikomu źle nie życzę.
No i ja grzechów to nie mam, bo co ja mogę mieć za grzechy, jak ja całymi
dniami z Radiem Maryja się modlę i cztery Różańce dziennie odmawiam. A co w
tej polityce się dzieje? No, ja się może czasem zdenerwuję, ale to na tych polityków.
Ale tak – to grzechów nie mam, bo ja się cały dzień z Radiem Maryja modlę…
dniami z Radiem Maryja się modlę i cztery Różańce dziennie odmawiam. A co w
tej polityce się dzieje? No, ja się może czasem zdenerwuję, ale to na tych polityków.
Ale tak – to grzechów nie mam, bo ja się cały dzień z Radiem Maryja modlę…
Natomiast celnik stał z
daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił:
„Boże, miej litość dla mnie, grzesznika”.
daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił:
„Boże, miej litość dla mnie, grzesznika”.
Boże, ja naprawdę sobie nie
radzę ze swoim życiem. Tyle już postanawiałem, a tu ciągle to samo. Ja już nie mam siły… Boże, pomóż mi,
daj jakieś natchnienie… I daj trochę więcej cierpliwości. Bo ja naprawdę bardzo
chcę się zmienić, ale nie potrafię… Nie potrafię… Boże, ja już nie mam siły.
Tyle razy Cię zawiodłem… Nie śmiem nawet
oczu wznieść ku Tobie, ani spojrzeć w oczy ludziom. Boże, tak mi wstyd… Tak
mi wstyd…
radzę ze swoim życiem. Tyle już postanawiałem, a tu ciągle to samo. Ja już nie mam siły… Boże, pomóż mi,
daj jakieś natchnienie… I daj trochę więcej cierpliwości. Bo ja naprawdę bardzo
chcę się zmienić, ale nie potrafię… Nie potrafię… Boże, ja już nie mam siły.
Tyle razy Cię zawiodłem… Nie śmiem nawet
oczu wznieść ku Tobie, ani spojrzeć w oczy ludziom. Boże, tak mi wstyd… Tak
mi wstyd…
Powiadam wam: Ten odszedł
do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony,
a kto się uniża, będzie wywyższony.
do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony,
a kto się uniża, będzie wywyższony.
Pogarda i zadufanie
Dwa słowa które tworzą nierozerwalną parę, która idzie ramię w ramię, gdy tylko pozwolimy na to, by zamieszkały w naszej codzienności.
Kto z nas nie doświadczył chociaż raz spojrzenia z pogardą ?
Zadufanie w sobie, to nic innego jak wywyższanie siebie. Dzieje się tak poprzez porównywanie z innymi, co z reguły prowadzi do pogardzania nimi.
Na pewno poczucie wyższości jest jedną z wielu pokus złego ducha. To zły duch dąży do tego, by zamieszać w hierarchii wartości, by zamienić środki na cel, by człowiek się skupił przede wszystkim na sobie, by już nikogo obok nie dostrzegał. A jesli już dostrzeże, to jako głupca, rzecz zagrażający jego życie.
Świątynie są miejscem modlitwy. To właśnie tam przychodzimy, by stanąć przed Bogiem, by z Nim porozmawiać. Tyle, że potrzeba nam pokory.
Gospodarzem , Panem domu, jest Bóg, i nie możemy o tym zapominać, że to my przychodzimy do Jego domu.Przychodzimy jako Jego dzieci.
Ale tak naprawdę, to od nas, ludzi modlących się, zależy co z niej – Świątyni uczynimy.
Od nas samych zależy czy dom modlitwy pozostanie nim, czy przemienimy go w jaskinię zbójców, lub targowisko.
To od nas zależy, czy modlitwa stanie się pianiem samochwały o swej świetności, czy też osobowym, żywym, intymnym spotkaniem się z Żyjącym.
Faryzeusz jest dumny z siebie. Jest dumny z tego kim jest, co uczynił, dokąd doszedł.
Jest pysznym człowiekiem, a wiemy doskonale, że pycha zaślepia.
Celnik wbija wzrok w ziemię.
Nie z zawziętości, ale w pokorze serca.
Nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu.
Celnik wie, że potrzebuje przebaczenia, by nie wzgardzić sobą, by nie wzgardzić innymi.
Jak wiele prawdy o nas wychodzi na modlitwie, w naszym sposobie modlenia się. Modlitwa objawia nam siebie, kim jest dla nas Bóg, kim my sami jesteśmy, według jakich wartości żyjemy.
Niech będzie pochwalony Jezus Crystus! Tak wiele mam grzechów, tak wiele, że nie wiem, jak jeszcze żyję na świecie…Ale kiegy Bóg zechce, jak Bóg zechce,gdzie Bóg zechce…Wszystko myślę- dlaczego grzeszę? Bóg nas widzi. Oczywiście, nikt nie chce pomylić się…Ale… Czy mam pokorę? Prawdziwą pokorę? ..To jest dobrze pytania. Codziennie trzeba odpowiedzieć…Gdzie prawdziwa pokora, tam i prośba o przebaczenie.„Boże, miej litość dla mnie, grzesznika”…Z Bogiem.
Serdecznie pozdrawiam. Józefa
Bardzo dziękuję za oba świadectwa… Ks. Jacek
Bardzo serdecznie dziękuję!
Dobrego dnia. Z Bogiem. Józefa
Szczęść Boże! Ks. Jacek