OBUDŹCIE SIĘ WRESZCIE!!!

O

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Wczorajsze komentarze pokazały mi z całą brutalnością, jak bardzo źle jest w Polsce. Trudno się dziwić działaniom władzy, jeżeli ma ona takich popleczników. Tylko proszę po raz któryś z kolei: podpisujcie się! Gdzie Wasza odwaga?! I nie używajcie wulgaryzmów! Bo to właśnie pokazuje, że brak Wam argumentów, a kierujecie się tylko zacietrzewieniem, ślepą nienawiścią i kłamstwem! 
      Nie poczuwam się do tego, żebym dzielił ludzi. Jeżeli głoszenie prawdy powoduje podziały – to trudno! Pan Jezus też to robił i nawet to zapowiadał. Dlatego informuję: na swoim blogu będę pisał to, co podpowiada mi moje sumienie! I nie obchodzą mnie tego typu „argumenty”… Prawda jest jedna! I jest – niestety – bardzo bolesna! A w umysłach wielu ludzi – niestety – mroki ciemności… Ludzie, OBUDŹCIE SIĘ WRESZCIE! I PRZEJRZYJCIE NA OCZY! I ZACZNIJCIE TRZEŹWO MYŚLEĆ!
        Dlatego tym usilniej polecam dzisiejsze rozważanie Księdza Marka!
Na religijne przeżywanie niedzieli udzielam wszystkim, także tym zacietrzewionym, kapłańskiego błogosławieństwa: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn i Duch Święty! Amen.
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Spróbujmy
zasiąść z Apostołami do stołu, i wsłuchać się w ich rozmowę, rozmowę od której
zaczyna się dzisiejsza Ewangelia. O czym rozmawiają?
Rozmowa
dotyczy zmartwychwstania Jezusa. Uczestniczą w niej ci, którzy szli do Emaus i
w drodze spotkali i rozpoznali Jezusa zmartwychwstałego. Uczestniczą w niej
również ci, którym Jezus objawił się w innym miejscu, oraz ci, którzy jeszcze
osobiście nie spotkali Jezusa, ale o nim słyszeli.
A zatem
wszyscy są świadomi tego, że Jezus żyje. Może inaczej: wszyscy oni wiedzą, że
Jezus żyje. Ale to jakby pozostaje na poziomie zasłyszanej informacji, pomimo,
że niektórzy mówią o osobistym doświadczeniu.
Ciekawe
jest to, jak zachowują się owi świadkowie Zmartwychwstałego, gdy on sam staje
pośród nich.
Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą
ducha. Lecz On rzekł do nich: Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości
budzą się w waszych sercach?
Jeszcze
raz spójrzmy na obfitą charakterystykę uczuć: Zatrwożonym i wylękłym; jesteście
zmieszani i wątpliwości budzą się w waszych sercach.
Oto ci
którzy już Go widzieli po zmartwychwstaniu, którzy w najgorszym wypadku
słyszeli kilka świadectw osobistego spotkania, tak Go witają.
Rozmawiali
o tym, ale nie dopuścili tego do świadomości. Nie uwierzyli. Fakt
Zmartwychwstania Jezusa nie stał się treścią ich życia. A czy z nami jest
lepiej?
Od świąt
minęło już dwa tygodnie, idzie trzeci. Przeżyliśmy wzruszające, piękne święta.
Może nawet byliśmy u spowiedzi, może nawet byliśmy na adoracji. Słyszeliśmy o
zmartwychwstaniu, ale czy to zmartwychwstanie przeniknęło nas, przeniknęło do
naszej świadomości? Czy to przeżycie zmartwychwstania widać jakoś w naszym
codziennym życiu?
Jezus
zasiada z uczniami do posiłku, robi coś zupełnie zwykłego, codziennego. Czemu?
Żeby pokazać, że jest nie jakąś zjawą, nie jakąś samą tylko nadprzyrodzonością.
Ale jest znów żyjącym jednym z nich.
Apostołowie
dorastali do tego, żeby uwierzyć, oraz żeby dać świadectwo. Powoli do tego
dochodzili. Dojrzewali.
Dopiero
gdy spotkali się z Jezusem, dopiero gdy z nim byli, dopiero wtedy zaczęli
zmieniać swoje zachowanie i swoje uczucia. Dlatego dalej czytamy już w
dzisiejszym fragmencie: Lecz gdy oni z
radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia… 
Spotkanie
z Jezusem zmieniło ich myślenie, spojrzenie i ich odczuwanie, zmieniło
radykalnie – od trwogi, lęku, wątpliwości do radości i zdumienia, zachwytu.
Popatrzmy
teraz na nas, na nasze życie. Ile w nas jest lęku, różnorodnego lęku, często
nawet takiego, do którego sami przed sobą nie chcemy się przyznać, lęku, który
nas boli i niszczy. Jesteśmy jak ci zatrwożeni uczniowie. A ile w nas jest
wątpliwości? A z drugiej strony, ile w nim radości, nadziei, ile zachwytu,
zdumienia. Wydaje się, że gdybyśmy mieli określić siebie, czy podobni jesteśmy
do tych zalęknionych i wątpiących czy do tych zachwyconych i radosnych, to
niestety wielu z nas dużo łatwiej przedstawi się, jako ci, którzy przeżywają
lęk, jako ci którzy są zmieszani, mają wątpliwości, w różnych dziedzinach
wątpliwości, zarówno dotyczące wiary ale i wątpliwości, co do zwykłej
uczciwości, człowieczeństwa, zasad. Może to tylko moje odczucie, może o tym po
prostu mówi się głośniej, ale chyba te uczucia dużo bardziej dają o sobie znać
niż te drugie. Trudno jest spotkać człowieka szczerze szczęśliwego,
zachwyconego. Może czasem, może chwilowo, ale nawet ci najbardziej szczęśliwi,
gdy się ich lepiej pozna, albo sami się lepiej poznają, odkrywają przestrzenie
lęku i wątpliwości.
I jeśli
mamy mówić o autentycznej wierze, o przeżywaniu, a nie tylko „przeżuwaniu” świąt
zmartwychwstania, to musimy zdobyć się na wysiłek osobistego spotkania z
Jezusem. Kiedy Apostołowie zmieniają się, zmieniają swoje nastawienie, myślenie
i uczucia? Wtedy gdy osobiście, blisko, spotykają Jezusa, gdy na Niego patrzą,
gdy Go słuchają, z Nim są.
Nastawienie
Apostołów zmieniło się nie wtedy gdy rozmawiali o zmartwychwstaniu, ale wtedy,
gdy spotkali Zmartwychwstałego. Tu jest zasadnicza różnica między religijną wiedzą,
a doświadczeniem wiary. Nastawienie uczniów zmieniło się wtedy gdy z Nim
rozmawiali – a więc gdy się modlili, wtedy gdy na Niego patrzyli – czyli
adorowali, wtedy gdy z Nim jedli, a więc byli z Nim w codzienności.
Nasz lęk
może mieć różne podstawy: może wynikać z choroby, może być skutkiem wychowania,
czy jakichś przeżyć. Jednak jest w nas bardzo dużo takiego lęku, który jest w
nas dlatego, że do końca nie uwierzyliśmy w zmartwychwstanie, że jeszcze nigdy,
tak na poważnie, nie spotkaliśmy Jezusa, Zmartwychwstałego i Żyjącego.
Modlitwa,
adoracja, bycie z Jezusem w codzienności, jest sposobem na pozbycie się lęku,
tego co nas przybija. Postarajmy się w tym tygodniu mieć, taki czas, miejsce,
żeby spokojnie mówić, oddawać Jezusowi to, co w nas jest trudnego, to co nas
niepokoi, to co nas wewnętrznie boli.
Spróbujmy
pomyśleć, nawet teraz, co nas najbardziej trwoży, niepokoi, co nas boli. Z czym
tak najbardziej przychodzę dziś do Jezusa. On tu jest, bo przecież
zmartwychwstał i żyje.
Bracie i
Siostro, wyobraź sobie, pomyśl i poczuj Jego obecność, obecność żyjącego
Jezusa, dziś tu i teraz. Czy wierzysz, że On tu jest i że On może zmienić to co
jest trudne? Czy wierzysz, że ten konkretny problem Jezus może zmienić,
uzdrowić?
Poproś Go
o to.
Gdy
przyjmiesz Go w Komunii, a nawet jeśli nie możesz przyjąć to w czasie Komunii,
wyobraź sobie, że On staje żywy i prawdziwy przy tobie, dokładnie tak samo, jak
stanął przy Apostołach po zmartwychwstaniu. Usłysz Jego głos, zobacz Jego
twarz, dotknij śladów ran. A potem trwaj w tym zdumieniu, że to naprawdę nie
bajka. To fakt.
Może
odkryjemy z niezmiernym zaskoczeniem, że nasze człowieczeństwo, nasze życie, to
nie tylko materia, nie tylko doczesność, ta zwariowana pogoń za tym, żeby mieć,
ale to też, a nawet przede wszystkim duch, głębia, moralność aż wreszcie
wieczność.
Jezus
zmartwychwstał i żyje. Jest z nami. Spróbujmy w tym tygodniu więcej się modlić,
szukając w swoim życiu śladów, że On żyje. Spróbujmy więcej się modlić,
adorując to, że się nam objawia. Niech ta prawda nas zmienia, niech nas
uzdrawia.  

37 komentarzy

  • WŁAŚNIE NAS KSIĄDZ OBUDZIŁ!!!
    A jak Ksiądz myśli? Skąd wczorajsze komentarze?
    Po pierwsze kwestia podpisywania się nie jest ważna bo to i tak forum. Każdy może podpisać się jak chce. I co zmieni się w momencie podpisania? Że Ksiądz obrazi nas z imienia i nazwiska, zamiast anonimów? Proszę się nie martwić i tak dociera do nas to co Ksiądz pisze. Poza tym chodzi tu przecież o poruszane przez Księdza tematy a nie personalia. Tworzenie bloga o tak radykalnych poglądach POLITYCZNYCH MUSI W KOŃCU SPOTKAĆ SIĘ Z ODZEWEM. A chyba nie w tym celu został Ksiądz przysłany na nasza Parafię (przynajmniej mam taką nadzieję).
    Pisze Ksiądz (jak mniemam nie obrażając nas), że "Wczorajsze komentarze pokazały mi z całą brutalnością, jak bardzo źle jest w Polsce. Trudno się dziwić działaniom władzy, jeżeli ma ona takich popleczników." A ja mam w takim razie inny pomysł. Niech Ksiądz za każdym razem gdy opublikuje kolejny wpis na blogu natychmiast wyśle link do Jedynego Słusznego Ojca Dyrektora i Jedynego Słusznego Prezesa w tym kraju. Po tym jak zakończy Ksiądz swoje "posługiwanie" w tej Parafii ciepła i pewnie lepiej płatna posadka w rozgłośni zapewniona.
    Po raz kolejny porównuje Ksiądz swoje poczynania do tego co robił Jezus. Gratuluję samokrytyki, a głównie nieomylności.
    Rozumiem również, ze nie interesują Księdza tego typu argumenty, bo jak spojrzymy dookoła to widzimy skąd Ksiądz czerpie takie wzorce.
    Proszę również pamiętać, że Ja też mogę pisać to co podpowiada mi sumienie, a ono mówi Mi, ze każdy ma prawo do swoich poglądów i o nie należy się w kulturalny sposób spierać, a nie uważać, ze jak się krzyknie i tupnie nogą (będąc Księdzem) to wszyscy muszą się podporządkować. Nie muszą i proszę nie wyskakiwać z tekstami o atakowaniu Kościoła w tym przypadku. To z poglądami POLITYCZNYMI (niestety jawnie prezentowanymi) Księdza się nie zgadzam, a żę Ksiądz wykorzystuje do tego Ambonę to już wyjątkowe nadużycie. Wszyscy widzimy co się dookoła dzieje, straszą nas WOJNĄ, nazywają się zdrajcami, do obcego Państwa wypisują bzdury o nieudolności (z czym akurat się zgadzam, jedynie nie popieram formy) polskiego rządu. Księdzu i tak wychwalanej toruńskiej rozgłośni pozostało jedynie napisać list do Papieża z prośbą o ekskomunikę naszych rządzących.
    Na koniec dodam tylko, że jest dużo fajnych wzmianek o religijności i duchowym aspekcie naszych Parafian i to jest coś bardzo optymistycznego. Wszelkie wrzutki polityczne nie powinny tu mieć miejsca i mam nadzieję, że Kiedyś Ksiądz to zrozumie.
    Czego oczywiście serdecznie życzę.

    • Rozumiem! Mam chwalić "naszych Parafian" i podkreślać ich religijność – wtedy wszystko jest w porządku. A jak napiszę coś krytycznego, to jestem złym księdzem. Wszystko jasne. I oczywiście, ja swoich poglądów politycznych nie mogę mieć, ale można mnie obrażać i wypisywać jakieś brednie o ciepłej posadzie w Jedynie Słusznego Dyrektora. Rzeczywiście więc, proszę się nie podpisywać. Właściwie już wszystko Pan (chyba Pan) o sobie powiedział! Ks. Jacek

  • I po raz kolejny 0 argumentów ze strony Księdza, a jedynie inwektywy o popieraniu rządu i nieumiejętności rozumienia Świata. Jak się rozpoczyna jakąś dyskusję to wypadałoby mieć jakieś argumenty.

  • To może ja w punktach, żeby było przejrzyście:
    1. Każdy z nas ma prawo do wypowiadania się zgodnie z tym co podpowiada mu jego sumienie. To prawda, ale…koniecznie trzeba spełnić jeden warunek – musimy być pewni, co do tego, że to nasze sumienie jest dobrze ukształtowane – tylko w takim wypadku mamy pewność, że podpowiada nam dobrze. W razie jakichkolwiek wątpliwości trzeba najpierw pytać (i to nie koniecznie tylko siebie) o jakośc sumienia, a potem można uczynić kolejny krok czyli wypowiadać się czy działać zgodnie z jego wskazaniami. Nie można podejmować żadnych działań, które podpowiada sumienie wątpliwe i sumieie błędne. W tym kontekście "dobrzy parafianie" (bo w końcu do świątyni parafialnej tacy tylko przychodzą i chyba za takich się uważają autorzy tych anonimów, jeśli o swojej parafii mówią "NASZA"), którzy obrażają publicznie choć anonimowo swojego duszpasterza (obojętnie czy to proboszcz, czy wikariusz, czy emeryt – rezydent) to chyba "dobrzy parafianie" tylko z etykiety, bo wnętrze tego opakowania jest już wątpliwe. Ciekawa jestem czy wtedy kiedy macie Państwo jakieś "duszpasterskie zapotrzebowania" (slub, chrzest, pogrzeb w rodzinie, jakiś osobisty problem) to też zwracacie się do swojego Księdza Wikariusza z prośbą o pomoc i wsparcie takim językiem jak w powyższych wpisach?
    2. Nikt chyba nie wymaga i nie oczekuje, żeby pod wpisem było imię nazwisko wiek i miejsce zamieszkania, ale do dobrego tonu należy jednak "jakoś" się podpisać. Wtedy nawet z odpowiedzią trochę prościej, bo jednaj kieruje się ją do konkretnego człowieka a nie do anonimowej próżni. Problem w tym, że jeśli się cokolwiek podpisuje to trzeba wziąć odpowiedzialność za słowo napisane wcześniej – a anonimowo wydawać by się mogło, że można się wywinąć… A cóż na to sumienie, do którego się odwoływaliśmy? Tak zupełnie nic? I wieczorem spokojnie można na siebie popatrzeć w lustrze?
    3. Zdaje się, że nawet anonimowi bywalcy tego formu są tu gośćmi mile widzianymi. Problem w tym, że kiedy się do kogoś przychodzi "z wizytą" szanuje się Gospodarza. Ja przynajmniej nie słyszałam w swoim życiu o gościach którzy przychodzą po to, żeby naubliżać tym, do których przyszli i zmieszać ich z błotem… Tymczasem nasi "anonimowi goście" nie pierwszy raz sobie na to pozwolili. Zastanawiam się gdzie się podziała elementarna kultura? Bez niej niestety nie da się też mądrze i dobrze dyskutować na żaden temat. Może więc zadbajmy najpierw o szacunek i kulturę słowa a potem podejmiemy dyskusję, bo jeśli dobrze się orientuję to ona na ogół wychodzi na tym forum nieźle tylko że zawsze z zachowaniem podstawowych zasad. Życzę dobrej niedzieli i serdecznie pozdrawiam. J.B.

    • J.B. – ja też dziękuję za ten wpis :).
      "Państwo jakieś "duszpasterskie zapotrzebowania" (slub, chrzest, pogrzeb w rodzinie, jakiś osobisty problem) to też zwracacie się do swojego Księdza Wikariusza z prośbą o pomoc i wsparcie takim językiem jak w powyższych wpisach?" – aaaaa, wtedy zapewne nie bezpośrednio :), ale nie mam wątpliwości, że się nagadają po sąsiadach i rodzinie, że "czarni złodzieje" łupią i kasują za wszystko co się da, bo przecież muszą na mercedesy pozarabiac ;).

  • Bardzo dziękuję J.B. za odpowiedź! Dokładnie to samo chciałem napisać. A moich Szanownych Anonimowych Gości informuję: NIC SIĘ NIE ZMIENI W STYLU MOICH WYPOWIEDZI! Możecie być pewni! Bardzo Was pozdrawiam! Ks. Jacek

  • Możemy przekazać tyle radości, ile mamy jej w sobie. Mało mamy, to mało damy.
    Jesteśmy świadkami o tyle, o ile uczestniczymy w Jego śmierci i zmartwychwstaniu.
    O tyle, o ile sakrament chrztu rozwija się w nas, na ile nim żyjemy w naszej codzienności.
    Bóg jest obecny nie tylko jako Prawda, Dobro, Piękno, ale również jako Wcielone Słowo, które się uobecnia podczas Mszy w tajemnicy swojej męki, śmierci i zmartwychwstania. Byśmy mogli przyjść do Niego, gdyśmy pełni radości, nadziei, dziękczynienia. Gdy jesteśmy poranieni, obici, załamani, skrzywdzeni. Gdyśmy spostrzegli że nasze życie jest puste, miałkie, całkowicie bez wyrazu. Abyśmy obcując z Nim umęczonym i zmartwychwstałym uczyli się od Niego żyć w Dobru, Prawdzie, Pięknie.

  • Przykro czytac te komentarze.Niestety zacietrzewienie
    dominuje i to po obu stronach.Polityka stala sie nadrzedna
    wartoscia.Pytanie do czego to prowadzi?
    Życze wszystkim pokoju abyscie sie nie szarpali w takim
    stylu,to nie ma nic wspolnego z dyskusja.Zachowujecie sie
    jak nasi kochani politycy ,niech przynajmniej tutaj bedzie
    jakis poziom.
    Robson

  • Zgadzam się z wypowiedzią Robsona, ale nie zgadzam się na to, ze gdy autor tego bloga o tym pisze jako jedyny to jest dobrze i nikt nie ma prawa zwrócić mu uwagi. Dziwie się, że gdy czyta komentarze pisane na poziomie swoich wypowiedzi to powstaje wielkie oburzenie z Jego strony. Przypominam, że jest to reakcja na Jego wypowiedzi. Wszystko co Ksiądz pisze powinien skierować również do siebie. Moment, w którym to zrozumie będzie tym w którym nie będzie już konieczna interwencja osób trzecich.
    Ksiądz może mieć swoje poglądy polityczne (subiektywne, jak u każdego człowieka), jedynym problemem jest to w jaki sposób się nimi dzieli z pozostałymi. Przecież ironiczny cytat o ciepłej posadce jest tylko lustrzanym odzwierciedleniem wypowiedzi Księdza o obecnie rządzących, lub innych osobach. Jedno i drugie jest bez sensu, a moja wypowiedź była jedynie prowokacją, której Ksiądz nie odczytał. Jak czuje się człowiek, którego bez sensu o coś oskarżają? Bez dowodów, ot tak, na podstawie subiektywnych odczuć.
    Po raz kolejny cytuję Księdza słowa
    " Pomyślmy zatem:
    · Czy ja rozwiązywanie każdego problemu zaczynam od modlitwy?
    · Czy potrafię wziąć pod uwagę zdanie drugiej strony, czy to tylko ja mam zawsze rację?
    · Czy sam nie jestem przyczyną jakichkolwiek konfliktów?"
    I będę to już zawsze cytował w przypadku wypowiedzi obrażających innych. Naprawdę pasuje.
    Być może ja przesadzam, ale Ksiądz również i moim celem jest uświadomienie tego Księdzu.
    Cytując: "Rozumiem! Mam chwalić "naszych Parafian" i podkreślać ich religijność – wtedy wszystko jest w porządku. A jak napiszę coś krytycznego, to jestem złym księdzem. Wszystko jasne", myślę sobie: A gdyby Ksiądz powiedział coś dobrego o swoich parafianach, to czy wydarzyłoby się coś złego? Chodzi o umiar i o to by odpowiedzieć sobie na pytanie – Czy naprawdę jest tak źle, jak się to przedstawia? Nie sadzę.
    I również życzę spokojnego tygodnia. I żebyśmy nie byli straszeni wojną, czy innymi przesadzonymi reakcjami. Życzę wszystkim tego, by doświadczyli w tym tygodniu czegoś dobrego, a najlepiej wielu rzeczy i by umieli o tym opowiedzieć.
    Pozdrawiam

    • Trochę przerażające jest stwierdzenie "moja wypowiedź była jedynie prowokacją"…
      1. Po co taki rodzaj prowokacji, co ona miała pokazać, do czego zmierzała jaki był jej cel i sens?
      2. Zastanawiam się, czy ten rodzaj prowokacji nie jest przypadkiem wyraźnym przejawem nieuczciwości. Czasami warto prowokować, zwłaszcza jeśli owa prowokacja zmierza do osiągnięcia konkretnego dobra. Jaki jednak sens ma prowokacja z której wynikła jedynie brutalna, pełna epitetów dyskusja, której uczestnicy nie potrafią uszanować swoich rozmówców. Mnie trochę przypomina to sytuację, w której osmiolatek zjeżdża na sankach wprost pod nadjeżdżający samochów żeby sprawdzić hamulce auta i refleks kierowcy. Nielogiczne – prawda? Niestety owa "prowokacja" przynajmniej w moim odczuciu jest podobna, a do tego łamie elementarne zasady dobrego zachowania (niestety braku kultury nie da się przykryć nawet ładnie brzmiącymi życzeniem doświadczenia dobra i spokoju, bo w takim kontekście brzmią one dość sarkastycznie). Pozdrawiam serdecznie. J.B.

  • A wracajac jeszcze do marszu,co ma wspolnego chec obrony wolnosci slowa do kolejnego wiecu politycznego i rozgrywek liderow dwoch prawicowych partii.Moim zdaniem niewiele.Kolejna proba pozyskania elektoratu poprzez wykorzystanie katolickiego medium.
    W nawiazaniu do slow ks Jacka myslmy trzezwo rowniez i w tej kwestii.
    Robson

  • A ja po kilku dniach lektury tego bloga chciałbym poprosić autora, któremu zawdzięczam tę przemyślaną decyzję o podanie procedury aktu apostazji. Nie chcę partycypować w takiej wspólnocie, która ma coraz mniej wspólnego z prawdziwą wiarą, a jedynie pod jej płaszczykiem politykuje i walczy o władzę. Z góry dziękuję.
    IHSV.

    • Prosisz o akt apostazji, co równoznaczne jest z zerwaniem więzi z Kościołem obrządku łacińskiego, porzuceniem wyznania chrześcijańskiego, Boga w wydaniu katolickim. A po chwili motywujesz to niechęcią uczestnictwa we wspólnocie, spowodowaną politykowaniem i walką o władzę.

      I dlatego pytam: wierzysz w Boga czy we wspólnotę parafialną? Wierzysz w Boga czy, w skłonnych do popadania w grzech, księży?

      Ja rozumiem, że niektórzy odchodzą od wiary, bo rozum ich ogranicza. Ale to dość paranoiczne, by podejmować tak kluczowe decyzje na podstawie sytuacji w rodzinie parafialnej czy kilku niepasujących Ci ideowo słów duszpasterza. Czy tak trudno zmienić parafię? Czy trzeba do tego wyrzec się Boga?

  • Jestem trochę poza kontekstem całej sytuacji, choć chyba mniej więcej "łapię", o co toczy się spór. O to, że w Polsce kościół "pcha się do polityki", tak? I "doi kasę od podatników"? A to jest zacofane i niezgodne z nadrzędną wartością, jaką jest dla wielu osób "nowoczesne europejskie państwo". Takie, w którym religia powinna być sprawą tak prywatną, że niewidoczną w ogóle publicznie. Najlepiej, żeby ksiądz się gdzieś schował 😉 broń Boże nie ubierał w sutannę, bo też może to kogoś urazić – i cichuteńko sobie tam coś odprawiał. Na tacę raczej też nie zbierał. W Radiu Maryja, jeśli już musi być, powinny być samiutke modlitwy i nabożne pieśni. Religia ma nie przeszkadzać państwu. Nie wiem, czy to o to chodzi?
    Mnie się wydaje, że ksiądz "z tego blogu" jest otwarty na krytykę, ale wszystko zależy od tego, jakim tonem zostatnie wypowiedziana. J.B. zwróciła na to uwagę zresztą. Jakbym była parafianką i miała tyle żalów do "swojego" księdza, to bym po prostu po męsku się z nim spotkała twarzą w twarz i mu wygarnęła :)zamiast anonimowo sobie używać w internecie.
    A z mojej "lokalnej" perspektywy – od kilku tygodni nasze miasto jest "disturbed" i czasem nas to kosztuje sporo niepokoju, bo żyć przecież trzeba. To jest wielki dar, że macie czas i możecie spokojnie wykorzystywać siły na takie spory, a nie tylko na sprawy "codzienne". Dobrego tygodnia życzę 🙂 Asia (Karaczi)

    • Prawdziwy głos rozsądku! Goście z parafii, myślę, że Ksiądz nie ma nic przeciwko dyskusjom. A terminy otwarcia kancelarii są szeroko znane – http://celestynow.waw.pl/ Kwestia ruszenia się sprzed monitora i pokazania czy rzeczywiście stać Was na autentyczną dysputę.

  • Cały czas to samo! Po prostu – księdzu nie wolno zająć jednoznacznego i stanowczego stanowiska, bo oddala od Kościoła i posługuje się mową nienawiści. Ale w drugą stronę można, prawda? O czym my tu mówimy?… Ostatecznie, nikt nie musi tego bloga czytać. Natomiast ja nie zrezygnuję z podejmowania tematów trudnych. Ks. Jacek

  • Prosiłem o procedurę aktu apostazji i ponawiam prośbę. Serio i szczerze. Ja się szczerze cieszę bo ksiądz swoim postępowaniem tylko mi pomógł, przez co przyczynił się do świadomej w odróżnieniu od chrztu, decyzji.

    • Doceniam (nie)dojrzałość decyzji. Jednak zastanawiam się "po co" to robisz? Idąc za słowem Roberta, po co wypisywać się z "instytucji", której nie jesteś członkiem? Po co ogłaszać światu, że się ucieka z domu, kiedy się go nie ma? Zrobisz jak uważasz, jednak moim zdaniem to jedynie chęć zwrócenia na siebie uwagi. Szkoda, że w taki sposób.

    • To źle uważasz. Nie chcę być martwą duszą dla statystycznych 90% w czymś, co odbiega od tego, czym był na początku.

    • Twój wybór, tylko nie rozumiem po co robisz tyle szumu odnośnie swej osoby ?

      Dziesiątki ludzi odchodzi od Kościoła, ale zazwyczaj czynią to godnie.
      Nie szukają '' kozła ofiarnego'' na któego mogą 'wieszać psy'' tylko dlatego, by pokazać całemu światu co się chce uczynić.

      Jesteś człowiekiem wolnym, czyń co Ci podpowiada rozum i serce, ale nie obwiniaj innych za swoje niepowodzenia.

  • Anonimowy

    Wiele na temat apostazji jest w internecie.
    Samodzielne wyszukiwanie naprawdę nie boli.
    Jeśli jesteś na tyle dorosły jak piszesz, to bez rozgłosu, po cichu, wejdź na konkretną stronkę, wydrukuj sobie odpowiednie pismo w trzech egzemplarzach. Potem pójdź do swojego Proboszcza, poproś o podpis i pieczątkę.

    • Nie jestem '' Sługusem''
      Nie potrafisz nic innego prócz obrażania ?
      Nie zniżę się do Twojego poziomu, i nie odpowiem równie niegrzecznie jak Ty to uczyniłeś.
      Anonmowy Autorze
      Życzę Ci byś potrafił się oczyścić z egoizmu, i w sposób ewangeliczny spojrzeć na każdego człowieka.

    • Nikt tu nie jest sługusem ks. Jacka, jeżeli już komuś służymy, to Bogu. Każde słowo w obronie Autora jest wynikiem dobrej, wolnej woli – co dla ciebie jest rzeczą niezrozumiałą i niech tak już zostanie.

    • To przykre, że nie potrafiąc zaakceptować postawy jednego człowieka atakujesz i obrzucasz błotem drugiego. To przykre, bo świadczy to o Twym braku pokory i, w konsekwencji, braku chęci dojścia do dobrego zakończenia sprawy a jedynie pokazaniu, że "jestem fajny, bo mnie stać na własne (co z tego, że niekiedy bezpodstawne) zdanie."

      Sługusem tu nikt nie jest. Ja nic nie wiem o żadnych dobrach płynących ze "służenia" Księdzu. Wiem natomiast, że dla osoby zdrowej psychicznie naturalne jest bronienie Dobra.

  • Drogi IHSV znam kilka osob ktore podpisalo apostazje Czy teraz im lepiej? Nie wiem. Pamietaj jednak ze nikt nie zmusza Cie do sluchania Radia Maryja czy ogladania TV Trwam. W Kosciele sa rozne miejsca. Ty wyraznie jestes zraniony mocmo i obrazony na Kosciol. Jest wiele rowniez miejsc gdzie mozna rozmawiac o yakich problemach na spokojnie. Tylko do spokojnej rozmowy trzeba przestac atakowac.

  • Znam ludxi ktorzy podpisali apostazje i dopiero wtedy brz emocji mogli spojrzec na Kosciol zeby moc za nim zatesknic.Takze podpisuj jesli ma to pomoc wrocic Ci do Kosciola bardziej Swiadomie.

  • Kochani, ja myślę, że tę dyskusję trzeba już zakończyć. Widzimy, że logiczne argumenty nie mają tu znaczenia. Ja sam postanawiam – i Was proszę – o modlitwę w intencji ludzi poranionych, zarażonych nienawiścią, walczących z całym światem. Dziękuję tym, którzy próbując argumentować, podjęli dyskusję. Widzimy jednak, że to nie bardzo ma sens i możemy tak bez końca pisać. Proszę więc o modlitwę, bo bardzo jej potrzeba. Stosowne wezwanie zamieszczam za chwilę w Wielkiej Księdze Intencji. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.