Niech Matka Boża nas wspomaga!

N

Szczęść Boże! Kochani, dziękuję serdecznie za wszystkie przejawy życzliwości, jakie różnymi drogami do mnie docierały w tych dniach. Dzisiaj około 10.00 wracam już na Parafię, wszystko jest w porządku, szczegółowe wyniki badań będą jeszcze docierały. Ale jest dobrze. Dzięki za modlitwę i pamięć!
        Pozwólcie, że w imieniu nas wszystkich złożę serdeczne życzenia imieninowe dzisiejszej Solenizantce, a naszej stałej Komentatorce na blogu, J.B. Niech Ją Pan wspomaga we wszelkim dobru, jakie każdego dnia podejmuje, głosząc Boże Królestwo młodym ludziom. Niech sam będzie dla Niej światłem i natchnieniem, niech obdarza – jak dotąd – stałą pogodą ducha, radością i nadzieją, oraz zdrowiem. Zechciejcie, moi Drodzy, włączyć osobę Solenizantki do swoich modlitw.
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
N. M. P. Wspomożycielki wiernych,
do
czytań:  Dz 22,30;23,6–11;  J 17,20–26
Nabożeństwo do Matki Bożej
Wspomożycielki, którą dzisiaj w liturgii wspominamy, sięga początków chrześcijaństwa. Kiedy tylko zaczął rozwijać się
wśród wiernych kult Matki Zbawiciela, równocześnie ufność w Jej przemożną przyczynę
u Boskiego Syna nakazywała do Niej
zwracać się we wszystkich potrzebach życia.
Przeto tytuł Wspomożycielki wiernych
zawiera w sobie wszystkie wezwania,
w których Kościół wyrażał Najświętszej Maryi Pannie potrzeby i troski swoich
dzieci.
Pierwszym, który w historii
Kościoła użył tego określenia, był żyjący w IV wielu Święty Efrem, diakon i największy poeta syryjski, doktor Kościoła.
Napisał on, że „Maryja jest Orędowniczką i Wspomożycielką dla grzeszników i
nieszczęśliwych”. W tym samym czasie Święty
Grzegorz z Nazjanzu, patriarcha Konstantynopola i doktor Kościoła
nazywa Maryję
Wspomożycielką rodzaju ludzkiego. Z treści pism doktorów Kościoła wynika, że
przez słowo „Wspomożycielka” rozumieli oni wszelkie
formy pomocy, jakich nam Matka Boża może udzielić.
Tak więc pierwotne nabożeństwo
do Najświętszej Maryi Panny Wspomożycielki zawierało w sobie przekonanie wiernych
o wszechpośrednictwie łaski, to znaczy, że Maryja jest Szafarką Bożych łask. 7 października 1571 roku, oręż chrześcijański
odniósł decydujące zwycięstwo nad flotą turecką,
która zagrażała bezpośrednio
Italii. Na pamiątkę tego zwycięstwa Święty Papież Pius V włączył do Litanii Loretańskiej
nowe wezwanie: „Wspomożenie wiernych,
módl się za nami”.
Z kolei, 12 września 1683 roku, król Jan III
Sobieski rozgromił pod Wiedniem Turków.
Na podziękowanie Matce Bożej za to
zwycięstwo, Błogosławiony Papież Innocenty XI, w roku 1684 zatwierdził w
Monachium, przy kościele Świętego Piotra, bractwo Matki Bożej Wspomożycielki
Wiernych. Wreszcie, w roku 1816, tytuł
Matki Bożej Wspomożenia wiernych wchodzi urzędowo do liturgii Kościoła
,
kiedy Papież Pius VII ustanawia święto
Matki Bożej pod tym wezwaniem na dzień 24 maja,
jako podziękowanie Matce Bożej,
że właśnie tego dnia, uwolniony z niewoli Napoleona, mógł szczęśliwie powrócić
na osieroconą przez szereg lat stolicę rzymską.
W Polsce wielkim czcicielem Matki Bożej Wspomożycielki
był – między innymi – Prymas Polski, Stefan Kardynał Wyszyński.
I to dzięki
jego staraniom, w dniu 5 września 1958 roku, Episkopat Polski wniósł do Stolicy Apostolskiej prośbę o
wprowadzenie święta Maryi Wspomożycielki wiernych
do liturgicznego kalendarza
polskiego. Pasterze Kościoła w naszej Ojczyźnie chcieli w ten sposób podkreślić,
że naród nasz nie tylko wyróżniał się
wśród innych narodów wielkim nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny,
ale
że może wymienić wiele dat, w których doznał Jej szczególniejszej opieki. I oto
dzisiaj przeżywamy jedno z takich wspomnień.
            W
liturgii Słowa, którą stanowią czytania przeznaczone na kolejne dni siódmego
tygodnia wielkanocnego, słyszymy opis bardzo ciekawego wydarzenia. Apostoł Paweł,
stojąc przed rzymskim trybunem, oskarżany przez Żydów, podejmuje bardzo ciekawą i sprytną linię obrony.
Otóż, widząc, że jedna część oskarżycieli składa się z saduceuszów, a druga z faryzeuszów, a jednocześnie wiedząc, że saduceusze nie uznają zmartwychwstania,
ani życia duchowego, faryzeusze zaś
uznają
jedno i drugie – Paweł właśnie ten temat rzucił im jako przysłowiową „kość niezgody”.
Kiedy bowiem stwierdził, że
właśnie za to jest więziony, iż spodziewa się zmartwychwstania, doprowadził do ostrego spięcia pomiędzy oskarżycielami.
A to już wystarczyło, aby całą sprawę
momentalnie zakończyć.
Trybun bowiem musiał zadecydować o wyprowadzeniu go
z sali, w obawie, że zostanie w końcu rozszarpany.
Moi Drodzy, zauważmy spryt
i inteligencję Pawła: on sam nie musiał się w ogóle silić na żadne argumenty
czy jakąś wyszukaną linię obrony. On po prostu doprowadził do tego, że sami oskarżyciele poróżnili się między sobą!
I już nic więcej nie było trzeba.
Kochani, już nieraz rozważaliśmy sobie, że aby
bronić wiary, świadczyć o wierze, przyznawać się do niej, wcale nie trzeba od razu podejmować wielkiej
dyskusji,
nie trzeba chwytać się najsurowszych środków, najbardziej wyszukanych
argumentów czy jakichś niebotycznych sposobów. Czasami wystarczy odrobina dobrego humoru, szczypta inteligencji, jedno
celne zdanie, jeden szczery uśmiech, jedno głębokie, pogodne spojrzenie w oczy
adwersarza
… Naprawdę, wystarczy niewiele, ale w odpowiednim czasie i z
należytą intencją – i odwagą!
Jak jednak wyczuć ten odpowiedni czas, jak trafić z tą dobrą myślą,
dobrym słowem? Jak je znaleźć? Jestem przekonany, że z pomocą pospieszy nam Maryja Wspomożycielka wiernych, która – jak
słyszeliśmy to przed chwilą – także w
różny sposób na przestrzeni wieków
okazywała swą matczyną troskę Kościołowi.
Bo czyniła to i na polu walki, i w realiach
zbrodniczego systemu komunistycznego,
jaki panował w naszym kraju (o ile
jeszcze w dużej mierze nie panuje…); czyniła to w wielu innych okolicznościach
życia ludzi jej oddanych. Czyni to i
dzisiaj – właśnie w naszych realiach i w sytuacjach, w których się obecnie
znajdują Jej dzieci.
I z pewnością nie odmówi pomocy nikomu, kto z
dziecięcą ufnością o tę pomoc i wsparcie się zwróci.
W ten sposób rozwiązanie
podobne do tego, jakie dzisiaj powziął Paweł przed trybunałem, może i w naszym
życiu okazać się rozwiązaniem trafnym: właśnie takie inteligentne wybrnięcie z trudnej sytuacji, bez angażowania całej mocy
i siły, i wielu różnych środków.
A w ten sposób możemy
również innym pomóc znaleźć dobre wyjście z ich trudnej sytuacji, możemy także
wobec innych stać się świadkami Chrystusa – o co zresztą On sam modlił się w
dzisiejszej Ewangelii: Ojcze Święty, nie tylko za nimi proszę, ale
i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie – aby wszyscy stanowili
jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas,
aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś,
przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a
Ty we Mnie
!
Kochani, żeby ten stan osiągnąć, żeby ten stan codziennie osiągać – wcale nie trzeba aż tak dużo!
A przynajmniej – nie zawsze trzeba dużo! Natomiast zawsze bardzo się przyda pomoc Maryi – Wspomożycielki wiernych
            W
tym kontekście zastanówmy się:
·       
Jak
często szczerze rozmawiam z Jezusem i Jego Matką o moich problemach – jak
często proszę Ich o pomoc?
·       
Jak
częściej daję świadectwo swej wiary: z uśmiechem i humorem, czy ostrym słowem i
krzykiem?
·       
Czy
staram się każdą życiową sytuację, w jakiej się znajduję, wykorzystać do
zaświadczenia o swej wierze?
Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby
miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była – i Ja w nich

4 komentarze

  • Przyłączam się do życzeń imieninowych dla J.B. :). Czyli pierwszy człon inicjałów już nie jest taki tajemniczy ;). Pozdrawiam serdecznie. Szczęśc Boże!

  • Ja także przyłączam się do imieninowych życzeń dla J.B. Niech Matka Boża wspomaga Cię i chroni od wszelkich niebiezpieczęstw duszy i ciała.
    Sto lat!!!
    Z modlitwą… Tekla

  • Bardzo dziękuję za życzliwość i pamięć – przede wszystkim Księdzu Jackowi. Doświadczyłam po wielokroć wielkiego serca Księdza i jestem za nie Panu Bogu bardzo wdzięczna. Wdzięcznością ogarniam też "Blogową Rodzinkę". Polecam się Waszej modlitewnej pamięci i serdecznie pozdrawiam. J.B

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.