W porę – i nie w porę…

W

Szczęść Boże! Kochani, dzisiaj wypada jedenasta rocznica święceń kapłańskich mojego Brata, Księdza Marka. Złączmy się wszyscy w modlitwie, aby Chrystus, Najwyższy Kapłan, uczynił owocną i skuteczną Jego posługę na dalekiej Syberii, ale też – aby bez względu na to, gdzie i kiedy nasz Jubilat będzie tę posługę pełnił, zawsze coraz bardziej odkrywał i zachwycał się pięknem kapłaństwa! I to są moje życzenia, jakie posyłam dziś wraz z modlitwą mojemu Bratu!
        Przypominam jednocześnie o Wielkiej Księdze Intencji – zaglądajmy tam i módlmy się. W tych intencjach co jakiś czas jakiś ksiądz odprawia Mszę Świętą. Poza tym – pamiętajmy o łączności o 20.00. 
          Zapraszam do refleksji nad tym, jak i kiedy świadczyć o Chrystusie…
                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota 9
tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań:  2 Tm 4,1–8;  Mk 12,38–44
Zaklinam cię wobec Boga i
Chrystusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i
na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, w razie potrzeby
wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie
bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych
pożądań – ponieważ ich uszy świerzbią – będą sobie mnożyli nauczycieli
.
Takie oto słowa
usłyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Drugiego Listu Pawła Apostoła
do Tymoteusza. I chyba musimy jasno i uczciwie stwierdzić, iż są one prawdą! Namnożyło się nam bowiem nauczycieli i
życiowych doradców!
I recept na
życie nam się namnożyło!
Ale – z tego, co pisze Paweł – tak samo było i za
jego czasów. Dlatego zachęca on swego umiłowanego ucznia i duchowego syna, aby z całą mocą i odwagą – bez względu na
okoliczności, reakcje i zadowolenie lub niezadowolenie słuchaczy – jasno i bardzo konkretnie dawał świadectwo
prawdzie, świadectwo Chrystusowi! Wbrew wszystkim i wszystkiemu! W porę i nie w
porę!
Tak, bo dla tego, kto nie chce świadczyć o Chrystusie, kto się boi, kto jest zalękniony, kto nosi
w sobie jakiś niezrozumiały kompleks niższości
– żadna pora nie jest dobra,
aby dawać świadectwo prawdzie. Bo raz jest zła pogoda, a raz zły nastrój. Raz jest
on zmęczony, a raz zapędzony. Innym razem znowu boi się, co powiedzą ludzie, a
innym razem – obawia się utraty pozycji lub czyichś względów. I tak raz za
razem człowiek taki stwierdza, że nie ma
kiedy, nie ma jak, nie ma komu, nie ma gdzie, nie ma sposobu o Chrystusie
świadczyć.
Czyli – mówiąc inaczej – nigdy
nie jest ta właściwa pora.
Tak właśnie podchodzi do
tego człowiek – jako rzekliśmy – zalękniony
i zakompleksiony.
Dla niego ani okoliczności nie są sprzyjające, ani czas
nie jest właściwy, ani nastrój dobry.
Z kolei dla tego, kto nosi w sobie odwagę Pawła i Tymoteusza,
kto jest radykalny w swojej postawie, kto jest mocny wewnętrznie i w pełni
zjednoczony z Chrystusem – nie ma nieodpowiedniego
czasu ani niesprzyjających okoliczności! Nie!
Bo taki człowiek ma odwagę nastawać w porę i nie w porę, dla niego
nie liczą się jakieś drugorzędne sprawy, czy czyjeś nieprzychylne opinie. Dla niego liczy się Chrystus, liczy się
prawda i liczy się wieczne zbawienie – gdyż to o nie właśnie rozgrywa się cała
sprawa!
Dzisiaj w Ewangelii Jezus
wyraźnie pokazuje, co się tak naprawdę liczy. Jednoznacznie przestawia akcent z
tego, co zewnętrzne i dla oka dostrzegalne – na to, co duchowe i co dostrzegalne jest sercem. Gdyby bowiem patrzeć tylko zewnętrznie,
to należałoby stwierdzić, że uboga wdowa
nie dała właściwie nic
do świątynnej skarbony, gdyż nominalna wartość jej
ofiary była praktycznie żadna. A jednak Jezus
jej ofiarę ocenił najwyżej, bo dostrzegł wielkie dobro jej serca.
I tak jest dokładnie w
całym naszym życiu i w całej naszej relacji z Jezusem: liczy się najbardziej to, co najmniej jest dostrzegalne zewnętrznie i
najmniej jest doceniane w potocznym odbiorze.
Liczy się to, co dokonuje się
w sercu, w duchu. A na końcu czasów – liczyć
się będzie to, co człowiek uczyni i czego dokona dla Jezusa i ze względu na
Niego.
Kochani, my o tym ciągle
zapominamy. Dlatego tak bardzo zależy nam na opinii otoczenia, na pozycji wśród
ludzi i na ludzkich względach, a tak
mało zależy nam na opinii Jezusa.
Czy nie czas już najwyższy zmienić to
nastawienie? Czy nie czas już przestawić
zasadnicze akcenty swego życia – i w porę oraz nie w porę żyć po Bożemu, a
także: o Jezusie świadczyć? W porę i nie w porę!
Wbrew wszystkim opiniom i
względom – i wbrew wielu przemądrzałym nauczycielom, którzy już wszystkie
rozumy „zjedli”!
Bo przecież – tak naprawdę
– liczy się to co duchowe. I to, co wieczne! Tak naprawdę – liczy się tylko Jezus! I wszystko, co do Niego prowadzi
i co nas z Nim jednoczy!
Zastanówmy się więc:
·       
Czy
w każdej chwili życia pamiętam o czekającym mnie Sądzie Bożym?
·       
Kiedy
w ostatnim czasie tak wyraźnie stanąłem w obronie chrześcijańskich wartości?
·       
Czy
kompleks niższości i zastraszenie na odcinku wiary to nie jest przypadkiem mój
problem?
W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem,
wiarę ustrzegłem

4 komentarze

  • Ja Oczywiście przyłaczam się do życzeń dla ks. Marka. Oby Duch Święty szczodrze obdarzał Ciebie swoimi darami ks. Marku! Szczęść Boże!

  • Bardzo serdecznie dziękuję za życzenia, pamięć, a zwłaszcza za modlitwę. O tę modlitwę dalej proszę. A u nas intensywnie, wróciliśmy tylko co, wczoraj, z obozu – rekolekcji dla dzieci, jutro Boże Ciało (tak, u nas jutro) i jubileusz ks. Andrzeja, parafianie coś szykują. U nas już wakacje, tylko studenci jeszcze sesje kończą. Pozdrawiam bardzo serdecznie. Z Bogiem.

  • Jeśli jeszcze i ja mogę….
    Podpisuję się pod wszystkimi życzeniami.
    Niech Pan Bóg prowadzi Ks dalej po pięknej lecz nie łatwej drodze. Drodze powołania.
    Pozdrawiam

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.