Jeden – do czterystu…

J

Szczęść Boże! Pozdrawiam u początku nowego tygodnia pracy i nauki (jeszcze…). Chciałbym zwrócić Waszą uwagę na artykuł Czesława Ryszki, zatytułowany: „Tajemnicze katastrofy i tajemnicze śmierci”, a zamieszczony w „Niedzieli” z 17 czerwca, na stronie 32. Przeczytajcie go koniecznie! Ja po przeczytaniu jestem po prostu wstrząśnięty. To znaczy, nie tym, co tam wyczytałem, bo skądinąd wiedziałem o większości owych „niespodziewanych” wypadków, „tajemniczych” katastrof i morderstw, spowodowanych przez „nieznanych sprawców”, ale zestawienie tego w jednym artykule, wyliczenie tego wszystkiego, w kontekście kolejnej tajemniczej śmierci – generała Petelickiego, w czasie meczu na Euro 2012 i w przy zupełnym milczeniu na ten temat w oficjalnych mediach, sprawia, że… włos mi się na głowie jeży… Naprawdę, zaczyna być groźnie! 
      Kochani, jeżeli ktoś jeszcze nie włączył się w Krucjatę Różańcową w intencji Ojczyzny, albo jeszcze za mało się za Ojczyznę modli lub wcale nie modli – to niech jeszcze dzisiaj zacznie! Bo jest naprawdę coraz mniej ciekawie… 
        Zapraszam do rozważenia dzisiejszego Bożego Słowa…
                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
11 tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań:  2 Krn 18,3–8.12–17.22;  Mt 5,38–42
CZYTANIE Z
DRUGIEJ KSIĘGI KRONIK: 
Król
izraelski, Achab, zwrócił się do króla judzkiego Jozafata: „Czy pójdziesz ze
mną przeciw Ramot w Gileadzie?” Odpowiedział mu: „Ja tak jak i ty, lud mój jak
i twój lud będziemy z tobą na wojnie”.
Ponadto
Jozafat rzekł królowi izraelskiemu: „Najpierw zapytaj, proszę, o słowo Pana”. 
Król
więc izraelski zgromadził czterystu proroków i rzekł do nich: „Czy powinienem
wyruszyć na wojnę o Ramot w Gileadzie, czy też powinienem tego zaniechać?” A
oni odpowiedzieli: „Wyruszaj, a Bóg je da w ręce króla”. Jednak Jozafat rzekł:
„Czy nie ma tu jeszcze jakiegoś proroka Pana, abyśmy przez niego mogli
zapytać?” Na to król izraelski odrzekł Jozafatowi: „Jeszcze jest jeden mąż,
przez którego można zapytać Pana. Ale ja go nienawidzę, bo mi nie prorokuje dobrze,
tylko zawsze źle. Jest to Micheasz, syn Jimli”. Wtedy Jozafat powiedział: „Nie mów
tak, królu”. Zawołał więc król izraelski któregoś dworzanina i rzekł: „Pośpiesz
się po Micheasza, syna Jimli”. Ten zaś posłaniec, który poszedł zawołać Micheasza,
powiedział mu tak: „Oto przepowiednie proroków są jednogłośnie pomyślne dla
króla, niechże twoja przepowiednia, proszę cię, będzie jak każdego z nich, taką,
żebyś zapowiedział powodzenie”. Wówczas Micheasz odrzekł: „Na życie Pana, na
pewno będę mówił to, co powie mój Bóg”. 
Potem
przyszedł przed króla. Wtedy król się odezwał do niego: „Micheaszu, czy
powinniśmy wyruszyć na wojnę przeciw Ramot w Gileadzie, czy też powinniśmy tego
zaniechać?” Wtedy do niego przemówił: „Wyruszcie, a zwyciężycie. Będą oni
oddani w wasze ręce”. Król zaś mu powiedział: „Ile razy mam ciebie zaklinać,
żebyś mi mówił tylko prawdę w imieniu Pana?” Wówczas on rzekł: „Ujrzałem całego
Izraela rozproszonego po górach, jak trzodę owiec i kóz bez pasterza. Pan Bóg
rzekł: «Nie mają swego pana. Niech wróci każdy w pokoju do swego domu»”. 
Wtedy
król izraelski zwrócił się do Jozafata: „Czyż ci nie powiedziałem? Nie prorokuje
mi pomyślności, tylko nieszczęścia”. Micheasz zaś mówił dalej: „Oto Pan dał
teraz ducha kłamstwa w usta tych twoich proroków. Pan bowiem zawyrokował twoją
zgubę”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚW. MATEUSZA: 
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i ząb
za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy
w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i
wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc
kroków, idź dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego,
kto chce pożyczyć od ciebie”.
Jakże bardzo ta sytuacja, o
której słyszymy w pierwszym czytaniu, przypomina
wiele sytuacji nam współczesnych.
Z jednej strony prorok Boży, prorok prawdziwy, a z drugiej strony – cała zgraja, bo
czterystu proroków fałszywych. I
opinia tych fałszywych, potulnie przychylna królowi – oraz opinia tego jedynego, całkowicie przeciwstawna.
Bardzo znamienna jest tutaj
proporcja: jeden do czterystu! I bardzo
znamiennie brzmią te oto słowa posłańca królewskiego, starającego się niejako „przygotować”
Micheasza, aby „właściwie” wypełnił
swoją rolę, czyli grzecznie przytaknął królowi.
Posłaniec wyraził to w
takich słowach: Oto przepowiednie proroków są jednogłośnie pomyślne dla króla, niechże
twoja przepowiednia, proszę cię, będzie jak każdego z nich – taką, żebyś
zapowiedział powodzenie.
Nic dodać, nic ująć. A wcześniej jeszcze słowa
króla izraelskiego, tak charakteryzujące prawdziwego Proroka: Jest
jeszcze jeden mąż, przez którego można zapytać Pana. Ale ja go nienawidzę, bo
mi nie prorokuje dobrze, tylko zawsze źle. Jest to Micheasz, syn Jimli
.
I tu jest, Kochani, całe
sedno sprawy: jeżeliby Micheasz nie
mówił tego, czego oczekuje Bóg, tylko król
– byłby pewnie na rękach
noszony. Ale ponieważ stawał zawsze po stronie prawdy, a ta niewygodna była
królowi, przeto jego słowo zlekceważono,
jego samego zaś spotkało uwięzienie. Król natomiast udał się na wojnę, na
której – zgodnie z zapowiedzią prawdziwego Proroka – poniósł klęskę i zginął.
Jednak ani tamto
doświadczenie, ani wielowiekowe doświadczenie wielu innych, którzy słuchając
fałszywych proroków zostawali oszukani – nie
przemawia do dzisiejszych fałszywych proroków ani ich uczniów.
Oto bowiem
okazuje się, że i dzisiaj ten, kto w imieniu Boga mówi słowa jedynej prawdy,
jest wyciszany, prześladowany, lekceważony. Kto zaś mówi słowa „wygodnej prawdy”, która w istocie jest całkowitym kłamstwem,
ten zdobywa poklask i uznanie. Tyle, że to
wszystko na krótką metę.
Bo jednak – jak mówi znane porzekadło – kłamstwo ma krótkie nogi, a prawda
rzeczywiście obroni się sama.
Na jej straży bowiem stoi sam Bóg.
Oczywiście, nam nie jest w
to łatwo uwierzyć. Przynajmniej – nie od razu. Dlatego chcemy za wszelką cenę dochodzić swojej prawdy,
swoich praw,
bo obawiamy się, że może nas coś ominąć, że możemy coś
stracić, że możemy zostać źle potraktowani… I to jest w gruncie rzeczy droga
słuszna, bo mamy prawo do prawdy o sobie,
nie musimy znosić fałszywych oskarżeń,
nie powinniśmy się zgadzać na to, że
ktoś nas – ot, tak sobie! – poniży, zlekceważy, obrazi…
Mogą być jednak takie
sytuacje, a nawet dość często się zdarzają, że owo krzywdzące traktowanie bardzo się nam daje we znaki, a prawda jest
celowo zagłuszana lub fałszowana.
I doświadczamy niesprawiedliwości,
poniżenia i innych tego typu dolegliwości duchowych, wiedząc doskonale, że prawda jest inna i że na to nie zasłużyliśmy
W każdej takiej sytuacji, jeżeli widzimy, że nie ma możliwości obrony, bo nikt
nas i tak nie posłucha, to trzeba sprawę oddać w ręce Boga, który – jako rzekliśmy
jest Stróżem prawdy i dzięki któremu
ta prawda jednak zwycięży.
Wcześniej czy później. A raczej wcześniej, niż później!
Do takiej właśnie postawy
zachęca nas Jezus w Ewangelii – do tego, abyśmy rozpaczliwie i panicznie nie dochodzili swego, zwłaszcza, gdy w
danym momencie jest to skazane na niepowodzenie. Prawda i tak zawsze zwycięży!
I zwycięży ostatecznie każdy, kto zachowując
swoją godność, z honorem potrafi stanąć po jej stronie,
nie ulegając modom,
nastrojom, opiniom, chęci przypodobania się, czy zdobycia poklasku. W
ostatecznym rozrachunku i na dalszą metę wygrywa ten, kto w decydującym momencie nie ulega strachowi i ma odwagę żyć w
prawdzie i dać świadectwo prawdzie.
W tym kontekście pomyślmy:
·       
Czy
zawsze mówię prawdę – nawet trudną?
·       
Czy
mówię zawsze całą prawdę, czy tylko częściową?
·       
Czy
potrafię przyjąć prawdę o sobie?
Oto Pan dał
teraz ducha kłamstwa w usta tych twoich proroków
.

13 komentarzy

  • Obawiam się, że ze smiercią Petelickiego będzie podobnie jak ze smiercią Papały. Ach nie! Skąd! Przecież już wiadomo, że to samobójstwo.
    Po wczorajszym słowie ks. Marka i cytacie z naszego papieża, a także w kontekscie tego co w ostatnich latach dzieje się w Kosciele i wobec Koscioła, nasunęła mi się taka alegoria: Benedykt XVI – papież biczowany.

  • Moze lepiej pomodlmy sie za dusze generala i nie wysuwajmy zbyt pochopnych wnioskow jesli chodzi o przyczyne.Samobojstwo zawsze jest brane pod uwage w takich sytuacjach.Informacje podawane w mediach mowia o hipotezie.
    Nie warto juz na starcie wysuwac takich czy innych wnioskow skoro tak naprawde niwiele w tej sprawie wiemy
    Pozdrowienia
    Robson

    • Nie warto? Przecież ja ironizuję oficjalne wiesci. Jesli to było samobójstwo, to kluczowym jest pytanie: co (czyli kto 🙂 ), człowieka takiego jak Petelicki, zmusiło do tak drastycznego, ostatecznego kroku? Co do tego rodzaju sledztwa drogi Robsonie, to nie ważne jest ile hipotez zostanie założonych i zweryfikowanych, tylko to czy przypadkiem już nie jest wiadome jaki będzie jego wynik.

  • Dzsiejsza Ewangelia ….

    Jak często słyszymy w życiu '' dobrą radę'' : Oko za oko i ząb za ząb
    Jesteśmy cywilizowanymi ludźmi, wszystko idzie z postępem do przodu, a ciągle korzystamy z tej zasady.
    Dobrze wiemy, że życie tą regułą nie prowadzi do niczego dobrego.
    Żyjąc nią, zamiast jednego ślepca mamy dwóch.
    Mechanizm zła właśnie działa w ten sposób. Sam się nakręca, coraz bardziej, coraz mocniej i szybciej. Prosty przykład – Popchnąłeś mnie, to ja cię przewrócę.
    Ta chęć zemsty, często wydaje się nam taka oczywista.
    Dochodzimy do wniosku, że nie możemy inaczej postąpić.
    A od tego dzieli nas tylko jeden krok od zabijania bez powodu, bez zastanowienia się.
    Naszym zadaniem jest unikanie zła.
    Nie powinniśmy się z nim bratać, nie wchodzić w żaden dialog, bo wtedy zło nie ma pukntu zaczepienia. Nie powinniśmy przyzwalać na zło w naszej zwykłej codzienności.
    Nasze sumienia podpowiada nam jasno co i jak. Stąd najbardziej odpowiednią pracą nad zrozumieniem dzisiejszej nauki jest rozwój naszych sumień.
    Gdy idziemy za złem tysiąc kroków, to nie dziwmy się że pójdziemy już bezwolnie dwa i trzy tysiące. Zło – przychodzi taki moment , że zmusza,a my jak automaty za nim idziemy.
    Dobra recepta….
    Dajmy temu, kto nas prosi.
    Oczwyiscie dać miarą dobrą. Jeśli dajemy z serca to wtedy zło atakuje. Dzielenie się jest całkowitym zaprzeczeniem mechanizmu zła.
    Dając potrzebującemu oddalamy się od zła, bo…. zajmujemy się dobrem.
    Zło w 100% kusi do odwrócenia się od tego, kto naszej pomocy potrzebuje.

  • Tajemnicze katastrofy i tajemnicze śmierci

    Czesław Ryszka

    Prof. Wiesław Binienda prawie udowodnił, iż rządowy tupolew pod Smoleńskiem nawet nie dotknął brzozy, nie przewrócił się na grzbiet, tylko rozpadł na tysiące kawałków w powietrzu z powodu dwóch wybuchów na pokładzie

    W związku z Euro 2012 media zamieniły się w pracownie sondażowe, prognozują i wyliczają, które z państw ma szansę zdobyć mistrzostwo Europy. Nie jestem wielkim znawcą ani też zagorzałym fanem sportowym, natomiast kibicuję, a nawet więcej – uczestniczę w polityce, i tu moje wyliczenia mogą niektórych zaszokować. Nasz nieszczęśliwy kraj – mówiąc słowami Stanisława Michalkiewicza – może zdobyć przywództwo w konkurencji, którą w PRL uprawiali tzw. nieznani sprawcy, czyli krótko mówiąc – funkcjonariusze służb.
    I tak w latach 90. minionego wieku były to tajemnicze zgony osób badających aferę FOZZ lub zajmujących się mafią paliwową. Przypomnę śmierć Jarosława Ziętary – dziennikarza śledczego, który wytropił aferę w PKS Śrem. Michał Falzmann, kontroler NIK badający sprawę FOZZ – umarł „na serce”. Jego przełożony – prezes NIK Walerian Pańko zginął kilka miesięcy potem – w przeddzień zapowiedzianego ogłoszenia wyników sprawy FOZZ. Wraz z nim w wypadku samochodowym zginął Janusz Zaporowski – dyrektor Biura Informacyjnego Kancelarii Sejmu. Wypadek przeżyli żona Pańki oraz kierowca służbowej lancii. Trzej policjanci, którzy jako pierwsi byli na miejscu wypadku i mogli potwierdzić, że przyczyną wypadku był wybuch, utonęli kilka miesięcy później podczas weekendowego wypoczynku (wszyscy trzej świetnie pływali); także kierowca, skazany na więzienie, wkrótce zmarł.

  • Jezeli w gre wchodza sluzby nie ludzmy sie ze sprawy te zostana wyjasnione.Sluzby to panstwo w panstwie i zaden polityk czy inny ambitny dziennikarz nie odwazy sie zaglebiac w te tajemnice.I to niezaleznie od kraju,opcji politycznej czy ustroju.W moim przekonaniu nie istnieje cos takiego jak kontrola nad sluzbami
    Robson

  • Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
    Księżę Jacku!
    Serdecznie dziękuję Księdza za dobry pomysł- za wstawianie codziennych czytań!!!
    Wiele Dzięki!!!

    Szczęść Boże!
    Pozdrawiam gorąco.
    Z Panem Bogiem.

    Z modlitwą.
    Józefa

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.