Czy nie za późno na te lamenty?…

C

Szczęść Boże! I tak oto – kończy nam się czerwiec. Kończą się nabożeństwa czerwcowe, zaczynają się wakacje. Oby – nie wakacje od Boga! 
      Dzisiaj dwunastu moich Lektorów jedzie do Seminarium Warszawsko – Praskiego, gdzie przez tydzień będą przeżywali skupienie w ramach przygotowania do uroczystej promocji lektorskiej. Kurs lektorski prowadzimy sobie w Parafii – oczywiście, w łączności z kursem diecezjalnym – natomiast skupienie odbywa się właśnie w Seminarium. Polecam moich Lektorów Waszym modlitwom w tych dniach.
      A dzisiaj odrobina refleksji na temat… lamentacji!
                   Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Sobota 12
tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań:  Lm 2,2.10–14.18–19;  Mt 8,5–17
CZYTANIE Z
KSIĘGI LAMENTACJI: 
Zburzył
Pan bez litości wszystkie siedziby Jakuba; wywrócił w swej zapalczywości
twierdze Córy Judy, rzucił o ziemię, zbezcześcił królestwo i możnych. Usiedli
na ziemi w milczeniu starsi Córy Syjonu, prochem głowy posypali, przywdziali
wory; skłoniły głowy ku ziemi dziewice jerozolimskie.
Wzrok
utraciłem od płaczu, drgają me trzewia, żółć się wylała na ziemię przez klęskę
Córy mego ludu, gdy słabło niemowlę i dziecię na placach miasta. 
Do
matek swoich mówiły: „Gdzie żywność i wino?” Padały jak ciężko ranione na
placach miasta, gdy uchodziło z nich życie na łonie ich matek. 
Jak
cię pocieszyć? Z czym porównać, Córo Jeruzalem? Co ci przyrównać, by cię
pocieszyć, Dziewico, Córo Syjonu? Gdyż zagłada twoja wielka jak morze. Któż cię
uleczy? 
Prorocy
twoi miewali dla ciebie widzenia próżne i marne, nie odsłonili twojej złości,
by od wygnania cię ustrzec; miewali dla ciebie widzenia zwodnicze i próżne. 
Wołaj
sercem do Pana, Dziewico, Córo Syjonu; niech łzy twe płyną jak rzeka we dnie i
w nocy; nie dawaj sobie wytchnienia, niech źrenica twego oka nie zna spoczynku. 
Powstań,
wołaj po nocy do straży porannej, wylewaj swe serce jak wodę przed Pańskim
obliczem, podnoś do Niego swe ręce o życie twoich niemowląt, które padały z
głodu na rogach wszystkich ulic.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: „Panie,
sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”. Rzekł mu Jezus: „Przyjdę
i uzdrowię go”.
Lecz
setnik odpowiedział: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale
powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam
władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź
tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi”. 
Gdy
Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: „Zaprawdę
powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz
powiadam wam: Wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem,
Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną
wyrzuceni na zewnątrz w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Do
setnika zaś Jezus rzekł: „Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś”. I o tej
godzinie jego sługa odzyskał zdrowie. 
Gdy
Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Ujął
ją za rękę, a gorączka opuściła ją. Wstała i usługiwała Mu. 
Z
nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe
duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto spełniło się słowo proroka
Izajasza: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby”.
Jak cię pocieszyć? Z czym porównać, Córo
Jeruzalem
? Co ci przyrównać, by cię
pocieszyć, Dziewico, Córo Syjonu
? Gdyż zagłada twoja wielka, jak morze.
Któż cię uleczy
?

– takie oto słowa słyszymy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Księgi
Lamentacji. I kiedy je słyszymy, to aż samo na usta ciśnie się pytanie: Skąd ten żal? I dlaczego dopiero teraz
takie przebudzenie?
Dlaczego dopiero teraz takie lamentacje – żeby posłużyć
się tytułem księgi, z której zaczerpnięte są te słowa – dlaczego dopiero teraz?
Przecież przyczyna takiego
stanu rzeczy jest jasna i oczywista, a odnajdujemy ją w następnych zdaniach: Prorocy
twoi miewali dla ciebie widzenia próżne i marne, nie odsłonili twojej złości,
by od wygnania cię ustrzec; miewali dla ciebie widzenia zwodnicze i próżne.
Naturalnie,
mowa tu o prorokach fałszywych,
którzy nie pokazali ludowi jego grzechów, ale usypiali w bezczynności i tym
samym sprowadzali na złe drogi.
Na szczęście, nawet z tak
dramatycznej sytuacji jest ratunek. Oto bowiem słyszymy w dalszej części
czytania: Wołaj sercem do Pana, Dziewico, Córo Syjonu. Niech łzy twe płyną jak
rzeka we dnie i w nocy. Nie dawaj sobie wytchnienia, niech źrenica twego oka
nie zna spoczynku.
Właśnie – tylko takie całkowite zwrócenie się do
Pana może tę niezmiernie dramatyczną sytuację odwrócić. Ale – naprawdę – zaufanie
całkowite i bez żadnych zastrzeżeń!
Takie, jakiego przykład
daje nam dzisiejsza Ewangelia, w której słyszymy historie kilku uzdrowień: uzdrowienia sługi setnika, teściowej
Piotra, a następnie – całej rzeszy opętanych i dotkniętych rozmaitymi słabościami.
Wszyscy oni w akcie bezgranicznej wiary zwracali się bezpośrednio do Pana,
czego najpiękniejszym chyba przykładem była postawa setnika, a więc Rzymianina,
żołnierza okupanta, który zachwycił
samego Jezusa swoją wiarą
– większą od wiary wielu spośród Narodu
Wybranego.
Ta jego wiara wyraziła się
w słowach, jakie do dziś – w nieco zmodyfikowanej formie – wypowiadamy w każdej
Mszy Świętej: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko
słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą
żołnierzy. Mówię temu
: „Idź”, a idzie; drugiemu: „Chodź tu”, a przychodzi; a
słudze
: „Zrób to”, a
robi
.
Właśnie, a przecież Jezus
ma władzę większą od setnika, przeto
w Jego mocy jest przywrócić zdrowie choremu słudze. I tak się zresztą stało.
Ale stało się tak dlatego, że setnik ani
na chwilę nie zwątpił,
tak jak ani na chwilę nie zwątpił Piotr i jego domownicy, proszący o uzdrowienie
teściowej; i jak nie wątpili wszyscy
chorzy, którzy tłumnie otoczyli Jezusa,
licząc bardzo na Jego pomoc.
Dlatego ich choroby i dolegliwości nie stały się dla nich przyczyną klęski i
przegranej, ale właśnie stały się okazją
do objawienia się wielkiej chwały Bożej.
Kiedy natomiast mieszkańcy
Jerozolimy chcieli sami na własną rękę żyć i bez Boga, a nawet wbrew Bogu układać swoją rzeczywistość, wówczas stało się
to, co się stało, a nad czym można tylko i wyłącznie lamentować.
Kochani, wydaje się, że w
naszym życiu niejednokrotnie dochodzi do takich sytuacji, w których chcielibyśmy się podpisać pod słowami,
zapisanymi w dzisiejszym pierwszym czytaniu.
Bo odnosimy wrażenie, a nawet
jesteśmy wprost przekonani, że wszystko nam się – mówiąc kolokwialnie – na głowę wali i nic nam nie wychodzi. Wszystkie
nasze plany i zamiary rozpadają się jak domek z kart, a nasza codzienność to
pasmo niepowodzeń. Totalna klęska – jak nam się wydaje. I kiedy się nad tym
zastanawiamy, nie potrafimy często zlokalizować
przyczyny takiego stanu rzeczy.
A tymczasem przyczyna owa
być może tkwi w tym, co zostało wypowiedziane nad upadłą Jerozolimą, a co przed
chwilą cytowaliśmy z pierwszego czytania, iż fałszywi prorocy dawali nam wskazania próżne i kłamliwe. Być może
właśnie takich proroków słuchamy, być może takimi właśnie fałszywymi drogami
chodzimy, być może nasze nadzieje pokładamy
w kimś innym, a nie w Bogu.
I dlatego mamy to, co mamy. I zamiast jak
najszybciej uznać, że droga ta jest błędna i zawrócić z niej, to my jeszcze
bardziej w nią brniemy i rozkładamy ręce z rozpaczliwym pytaniem, dlaczego tak mi się nie układa?
Może więc warto już
zaprzestać poszukiwania rozwiązań
tymczasowych i środków doraźnych,
a wreszcie uporządkować swoje sumienie,
swoją relację z Bogiem – odnowić tę relację;  wzmocnić swoją modlitwę, pogłębić swoje religijne praktyki, powierzać Bogu za każdym razem
swojej zmartwienia, problemy, dramaty… Ale nade wszystko – zerwać z grzechem, który jest źródłem wszystkich niepowodzeń w naszym
życiu… Zerwać z grzechem, porządnie się wyspowiadać, przygotować się do Spowiedzi, a nie „klepać” co miesiąc te same dwa grzeszki!
Wiara setnika, Piotra i
jego rodziny oraz całej rzeszy chorych, którzy nie u kogo innego, jak u Jezusa
i tylko u Jezusa! – szukali
ratunku niech będzie dla nas czytelnym wskazaniem, a słowa setnika, wypowiadane
przez nas w czasie każdej Mszy Świętej, niech będą nie tylko piękną formułą liturgiczną,
ale prawdziwie wyrażają nasze odniesienie
do Boga i staną się naszym życiowym programem.
W tym kontekście zastanówmy
się:
·       
Czy
ja naprawdę ufam Jezusowi?
·       
Czy
ja naprawdę ufam Mu bezgranicznie?
·       
Czy
ja naprawdę nie ufam komuś innemu bardziej, niż Jezusowi?
On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze
choroby

2 komentarze

  • Jeśli mogę zapytać?
    Czy według Księdza bezgraniczne ufanie Jezusowi, to takie, że jak mamy jakiś problem, to nie przejmujemy się nim, bo oddajemy Jezusowi, ufamy Mu bezgranicznie i wierzymy, że to co się stało, to ma sens ,albo problem się rozwiąże z Bożą pomocą?

  • Tak, ale włączamy w to również naszą aktywność. To znaczy, ja robię, co mogę, aby go rozwiązać, ale cały czas proszę Jezusa, aby działał ze mną, aby mi podpowiadał najlepsze rozwiązania, aby dawał siły, natchnienia, cierpliwość… A w niektórych sytuacjach, kiedy już moja inwencja się wyczerpie – aby sam działał za mnie i sam problem rozwiązał! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.