Na czym polega prawdziwa wiara?…

N

Szczęść Boże! Piękne przeżycia towarzyszyły wczorajszemu rozpoczęciu Roku Wiary: uroczysta Msza Święta i przepiękna, głęboka homilia Benedykta XVI, a potem procesja światła wieczorem. Bardzo to wszystko przypominało rozpoczęcie Soboru Watykańskiego II pięćdziesiąt lat temu. Oby poruszyło nasze serca i skłoniło do głębokiej refleksji nad stanem naszego osobistego odniesienia do Boga – nad stanem naszej wiary… 
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Piątek 27
tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań:  Ga 3,7–14;  Łk 11,15–26
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW: 
Bracia:
Zrozumiejcie, że synami Abrahama są ci, którzy polegają na wierze. I stąd Pismo
widząc, że w przyszłości Bóg na podstawie wiary będzie dawał poganom
usprawiedliwienie, już Abrahamowi oznajmiło tę radosną nowinę: „W tobie będą
błogosławione wszystkie narody”. I dlatego tylko ci, którzy polegają na wierze,
mają uczestnictwo w błogosławieństwie wraz z Abrahamem, który dał posłuch wierze.
Natomiast
na tych wszystkich, którzy polegają na uczynkach Prawa, ciąży przekleństwo.
Napisane jest bowiem: „Przeklęty każdy, kto nie wypełnia wytrwale wszystkiego,
co nakazuje wykonać Księga Prawa”. A że w Prawie nikt nie osiąga usprawiedliwienia
przed Bogiem, wynika stąd, że „sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. Prawo nie opiera
się na wierze, lecz mówi: „Kto wypełnia przepisy, dzięki nim żyć będzie”. 
Z
tego przekleństwa Prawa Chrystus nas wykupił, stawszy się za nas przekleństwem,
bo napisane jest: „Przeklęty każdy, którego powieszono na drzewie”, aby błogosławieństwo
Abrahama stało się w Chrystusie Jezusie udziałem pogan i abyśmy przez wiarę
otrzymali obiecanego Ducha.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
Jezus wyrzucał złego ducha, niektórzy z tłumu rzekli: „Przez Belzebuba, władcę
złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę,
domagali się od Niego znaku z nieba.
On
jednak znając ich myśli rzekł do nich: „Każde królestwo wewnętrznie skłócone
pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i szatan sam z sobą jest skłócony,
jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam
złe duchy. Lecz jeśli Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy, to przez kogo je
wyrzucają wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem
Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy
mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy
mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, zabierze wszystką broń jego, na
której polegał, i łupy jego rozda. 
Kto nie jest ze Mną, jest
przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza. Gdy duch nieczysty opuści
człowieka, błąka się po miejscach bezwodnych, szukając spoczynku. A gdy go nie
znajduje, mówi: «Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem». Przychodzi i zastaje go
wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów, złośliwszych
niż on sam; wchodzą i mieszkają tam. I staje się późniejszy stan owego człowieka
gorszy niż poprzedni”.
Żydzi bardzo chętnie powoływali się na Abrahama i na swoje
pochodzenie od niego.
Paweł jednak podkreśla w dzisiejszym pierwszym
czytaniu, iż być synem Abrahama oznacza w rzeczywistości coś więcej, niż pochodzić od niego w sposób genealogiczny. Oto
bowiem Abraham jest wzorem bezwarunkowego
zawierzenia Bogu.
Jak pamiętamy, ufał on nawet wtedy, kiedy Bóg poddał go bardzo mocnej próbie, żądając
ofiary z jedynego, wytęsknionego i umiłowanego syna Izaaka. Jak się później
okazało, Bóg wcale nie chciał odebrać Abrahamowi syna, przekonał się jednak, że ma w nim przyjaciela i człowieka oddanego w
stopniu bezgranicznym.
I to właśnie w takim sensie mogą się do Abrahama przyznawać
ci, którzy chcieliby uważać go za swego ojca. Nie wystarczy – by to jeszcze raz
powtórzyć – pochodzenie fizyczne, pochodzenie genealogiczne. Nie wystarczy także wypełnianie nakazów
Prawa,
których zresztą nie sposób było wypełnić, szczególnie gdy to Prawo
zostało „obudowane” wieloma dopowiedzeniami i szczegółowymi przepisami. Tego
nie tylko nie dało się przestrzegać – to
trudno było nawet poznać i się w tym „połapać”.
Dlatego człowiek ciągle żył
w świadomości jakiegoś niespełnienia, z poczuciem winy, w ciągłym strachu… No
właśnie – w atmosferze prawdziwego
przekleństwa Prawa.
I z tego przekleństwa Jezus wyzwolił ludzi. Już nie
trzeba zatem wypełniać wielu zawiłych i drobiazgowych wymogów, ale trzeba uwierzyć Jezusowi. I pójść za
Nim. Zaufać Mu bezgranicznie.
Tylko pełne zjednoczenie z Chrystusem pozwoli
pokonać przepaść, dzielącą Boga i człowieka
– przepaść grzechu.
I właśnie w tym zawierzeniu Bogu Żydzi powinni naśladować
Abrahama. W innym miejscu Jezus mówi, że gdyby byli oni rzeczywistymi dziećmi
Abrahama, to i w Niego by uwierzyli.
Dzisiaj wiemy, że naród żydowski nie
rozpoznał w Jezusie Mesjasza.
Owszem, Żydzi przyznają się do Abrahama i
nadal uważają go za swego ojca, ale odrzucają
Jezusa jako Syna Bożego.
Nie o takie synostwo chodzi.
A dla nas, Kochani, to
także jest bardzo silne przypomnienie i ostrzeżenie, że nie samo pochodzenie i wychowanie w katolickiej rodzinie, ani nie
przynależność formalna do Kościoła, czy nawet – przynależność do różnych wspólnot określa nastawienie człowieka i
odniesienie do Boga, ale żywa wiara.
Prawdziwa wiara. Całkowite zaufanie do Boga. I poddanie się Jego mocy, a wyzwolenie
się z mocy szatana.
Dzisiejsza Ewangelia
pokazuje proces, który i w naszych czasach ma miejsce, a mianowicie: uleganie przez ludzi wpływom szatana, który
swoje macki zapuszcza naprawdę głęboko w ludzie serca.
Jezus wyzwala z jego
mocy, może się jednak okazać, że człowiek
jest chwiejny
i pomimo tego, że jego serce zostało wymiecione ze zła i
uporządkowane, zaczyna się znowu do zła skłaniać.
To zresztą jest taką prawdą
dobrze znaną, Kochani, że serce ludzkie
pustki nie znosi,
dlatego jeżeli nie jest napełnione Bogiem, to musi się
napełnić czymś innym. Czym? Kim? Ewangelia dzisiejsza jasno to pokazuje i mocno
ostrzega, że stan owego człowieka staje
się w ten sposób gorszy, niż poprzedni.
Dlaczego gorszy? Bo nie dość, że
wrócił do zła, to jeszcze zmarnował dar
Bożej łaski!
A to już jest zupełna katastrofa!
Rok Wiary to dobry czas do modlitwy i refleksji nad stanem
mojej wiary, nad stanem mego serca, i nad tym, komu ufam:
czy Jezusowi – i tylko Jemu?
A może trochę Jemu, a trochę – nawet w większym stopniu – komuś innemu? I czy w moim sercu jest Boży porządek, czy
szatański bałagan?
Kochani, nie zmarnujmy tego
świętego czasu – Roku Wiary właśnie! Jeżeli go dobrze i w pełni przeżyjemy,
podejmując serdeczną modlitwę i odważną, naprawdę
odważną i szczerą refleksję,
to przekonamy się, jak wiele na tym zyska
nasza wiara i jak głęboka więź połączy nas znowu z Jezusem.
Mając to wszystko na
względzie, pomyślmy:
·       
Czy
spowiadając się ze swoich grzechów, mam za każdym razem szczere pragnienie
poprawy z jakiejś konkretnej słabości?
·       
Czy
nie ma we mnie cichego wewnętrznego przywiązania do jakiegokolwiek grzechu –
choćby w niewielkim stopniu?
·       
Czy
o mojej wierze świadczą czyny, czy przechwałki?
I abyśmy przez wiarę otrzymali
obiecanego Ducha

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.