Ćwiczenie dobrej śmierci

Ć

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Dziękuję za wczorajsze komentarze. Dziś ks. Jacek z lektorami (prawie już) przeżywają swój dzień skupienia, warto o nich wspomnieć w swoich modlitwach. Piękne, że są młodzie chłopcy, którzy chcą służyć Bogu. Trzeba ich wspierać. Dziś choć to wspomnienie dowolne, to warto wspomnieć – Dzień Najświętszej Maryi Panny Ostrobramskiej – Matki Miłosierdzia. Niech ta co w Ostrej świeci Bramie, nam dziś przewodzi, prowadzi i pomaga.

(2 J 4-9)
Wybrana Pani, ucieszyłem się bardzo, że znalazłem wśród twych dzieci takie, które postępują według prawdy, zgodnie z przykazaniem, jakie otrzymaliśmy od Ojca. A teraz proszę cię, Pani, abyśmy się wzajemnie miłowali. A pisząc to – nie głoszę nowego przykazania, lecz to, które mieliśmy od początku. Miłość zaś polega na tym, abyśmy postępowali według Jego przykazań. Jest to przykazanie, o jakim słyszeliście od początku, że według niego macie postępować. Wielu bowiem pojawiło się na świecie zwodzicieli, którzy nie uznają, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele ludzkim. Taki jest zwodzicielem i Antychrystem. Uważajcie na siebie, abyście nie utracili tego, coście zdobyli pracą, lecz żebyście otrzymali pełną zapłatę. Każdy, kto wybiega zbytnio naprzód, a nie trwa w nauce Chrystusa, ten nie ma Boga. Kto trwa w nauce Chrystusa, ten ma i Ojca, i Syna.

(Łk 17,26-37)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego: jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki; nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich. Podobnie jak działo się za czasów Lota: jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali, lecz w dniu, kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba deszcz ognia i siarki i wygubił wszystkich; tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi. W owym dniu kto będzie na dachu, a jego rzeczy w mieszkaniu, niech nie schodzi, by je zabrać; a kto na polu, niech również nie wraca do siebie. Przypomnijcie sobie żonę Lota. Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. Powiadam wam: Tej nocy dwóch będzie na jednym posłaniu: jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Dwie będą mleć razem: jedna będzie wzięta, a druga zostawiona. Pytali Go: Gdzie, Panie? On im odpowiedział: Gdzie jest padlina, tam zgromadzą się i sępy.

Koniec roku liturgicznego, to czas zatrzymania i rozmyślania nad tym, co w ogóle możemy nazwać słowem „koniec”.

Rozmyślamy – o końcu czasów, o końcu świata, o wieczności.

Po co takie tematy? Czy Pan Bóg chce nas straszyć?

Może i tak. Jeśli nie może się dobić do nas dobrocią próbuje grozą wydarzeń. W każdym jednak przypadku chce nas zbawić.

Dziś słyszymy jak Jezus uprzedza nas, jak będzie w dniu jego przyjścia. Przede wszystkim to przyjście będzie niespodziewane.

Każdy z nas doczeka się tego dnia – albo w formie ostatecznej, albo indywidualnej – swojej śmierci.

Na co jednak szczególnie dziś, czytając ten fragment Ewangelii można i warto zwrócić uwagę.

Jezus porównuje ten dzień do dwóch opisów Starego Testamentu, odwołuje się do dobrze znanych wszystkim obrazów. Pierwsze to to, co było za czasów Noego, a więc potop, który był karą, jaką Bóg zesłał na ludzkość, ponieważ ludzie odwrócili się od Boga.

Drugi obraz, to obraz Sodomy, również obraz kary za zło.

W czym te opisy są podobne, co chce nam pokazać Jezus?

1. Człowiek nie oczekiwał Bożej sprawiedliwości, był głuchy na Boże słowo, na zwracaną uwagę. Człowiek był pochłonięty swoimi sprawami, także i grzechami. Człowiek nie myślał o następstwach swoich uczynków, nie robił rachunku sumienia, nie podejmował pracy nad sobą. Człowiek odszedł od Boga. Tu pozostaje nam zapytać samych siebie, czy ja nie odszedłem od Boga? Czy ja nie ugrzęzłem w błocie swoich grzechów? Czy podejmuję pracę nad sobą? Czy robię rachunek sumienia?

2. Zło nigdy nie ma ostatniego słowa. Zło ma swój kres. W przypadku tego co działo się za czasów Noego, i tego co działo się za czasów Lota, w Sodomie, wszystko to było do czasu, wszystko to miało swój koniec. To są słowa – z jednej strony przestrogi – twój grzech będzie miał swój koniec, lepiej pomyśleć o tym wcześniej; z drugiej strony nadziei – twoja krzywda, niesprawiedliwość, jakiej doświadczasz, nie będzie trwała wiecznie – zło ma swój koniec, nie do niego należy ostatnie słowo.

3. Przykład Noego i przykład Lota pokazują, że nawet w samym centrum zła i grzechu można pozostać wiernym Bogu. Można wytrwać w wierności, można się nie poddać pokusie, że przecież tak robią wszyscy, zło nie musi mieć na nas wpływu. Tacy sprawiedliwi, wierni, dobrzy ludzie, nawet jeśli jest ich bardzo mało, są zbawieniem dla ludzkości, są tymi, na których ludzkość się opiera. Warto być wiernym do końca.

Na koniec… – Jezus uprzedza nas, abyśmy byli gotowi na koniec.

Św. Jan Bosko robił swoim wychowankom ćwiczenia dobrej śmierci. Mieli oni przeżywać dzień tak, jakby był on ostatnim. W tym dniu przystępowali do spowiedzi, Komunii, słuchali konferencji o rzeczach ostatecznych, o wieczności, mieli cały ten dzień, raz w miesiącu, przeżywać jak ostatni.

Dzięki temu, potem możemy się zachwycać piękną korespondencją między umierającym Dominikiem Savio a drugim chorym chłopcem. W tych listach jakimi się wymieniali było takie zdanie – kto z nas będzie pierwszy w niebie, niech poda rękę drugiemu.

Oni się śmierci nie bali, oni się do śmierci przygotowywali.

Proponuję dziś takie ćwiczenie dobrej śmierci. Przeżyjmy ten dzień, jak gdyby był ostatnim. A może i będzie…

Matko Miłosierdzia, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej.

2 komentarze

  • Bóg przychodzi niespodziewanie, nie ma się czasu nawet na to, by zejść do mieszkania, gdzie są przygotowane rzeczy na drogę. Powinnismy być gotowi do drogi natcyhmiast, gotowi ze świadomością, że nic na tę drogę zabrać nie można.
    Nie zabranie się do tego specjalnego pociągu, ociąganie się, sprawia, że potop czy deszcz ognia i siarki niszczą i gubią. Nie chodzi o to, by wejść do bylejakiego pociągu. Każdy z nas ma bilet i trzeba go trzymać mocno w garści i mieć zawsze przy sobie. Nie ma na tym bilecie daty wazności, nie ma kilometrów. Jedynie możemy odczytać stację początkową : poczęcie, narodziny i chrzest i końcową : niebo, bycie z Bogiem.
    Wiem, że mój pociąg nadjeżdża.
    Czasem spoglądam w stronę peronu, i się zastanawiam, ile zostało mi czasu jeszcze, do ujrzenia tego jednego pociągu.
    Gdy nadejdzie dzień Syna Człowieczego, to będzie świeto w całej okazałości. Zostaniemy zaproszeni do uczestnictwa w nim. Zadnego oglądania się za siebie, żadnych sentymentów, bo przecież wierzymy, że w Nim jest pełnia, że w Bogu owo wszystko odnajdziemy i to w całej okazałości.
    Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. Pamiętajmy, że to nie my, ale On będzie brał.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.