Zamienicie moją młodość na wieczną młodość z Chrystusem!

Z

Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiam Was wszystkich, Kochani, a szczególnie wszystkich Organistów – na czele z Panem Sławomirem Wąsowskim, Organistą z Celestynowa – a także wszystkich Muzyków i Śpiewaków Kościelnych. Niech przez wstawiennictwo swojej Patronki otrzymują wiele łask i natchnień z Nieba!
         A ja bardzo dziękuję Księdzu Markowi, że jest gotów w każdej chwili pomóc – poprzez przygotowanie rozważania. Ustaliliśmy, że będzie to czynił czwartek, ale w tym tygodniu prosiłem, aby była to środa i piątek – i Marek chętnie się na to zgadza. Bardzo za to dziękuję, a także Wam dziękuję za stałą obecność i komentarze. To wszystko podnosi poziom naszego bloga!
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Cecylii, Dziewicy i Męczennicy,
do
czytań:  Ap 5,1–10;  Łk 19,41–44
CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, ujrzałem na prawej ręce Zasiadającego na tronie księgę zapisaną wewnątrz i
na odwrocie zapieczętowaną na siedem pieczęci.
I
ujrzałem potężnego anioła, obwieszczającego głosem donośnym: „Kto godzien jest
otworzyć księgę i złamać jej pieczęcie?” A nie mógł nikt na niebie ani na
ziemi, ani pod ziemią otworzyć księgi ani na nią patrzeć. A ja bardzo płakałem,
że nikt nie znalazł się godzien, by księgę otworzyć ani na nią patrzeć. 
I
mówi do mnie jeden ze Starców: „Przestań płakać: Oto zwyciężył Lew z pokolenia
Judy, Odrośl Dawida, by otworzyć księgę i siedem jej pieczęci”. 
I
ujrzałem między tronem z czworgiem Zwierząt a kręgiem Starców stojącego Baranka
jakby zabitego, a miał siedem rogów i siedmioro oczu, którymi jest Siedem Duchów
Boga wysłanych na całą ziemię. I poszedł, i z prawicy Zasiadającego na tronie
wziął księgę. A kiedy wziął księgę, czworo Zwierząt i dwudziestu czterech
Starców upadło przed Barankiem, każdy mając harfę i złote czasze pełne kadzideł,
którymi są modlitwy świętych. I taką nową pieśń śpiewają: „Godzien jesteś wziąć
księgę i jej pieczęcie otworzyć, bo zostałeś zabity i nabyłeś Bogu krwią Twoją
ludzi z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu i uczyniłeś ich Bogu naszemu
królestwem i kapłanami, a będą królować na ziemi”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: „O
gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Ale teraz zostało to
zakryte przed twoimi oczami.
       Bo przyjdą na ciebie dni,
gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą
na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na
kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”.
Patronka dnia dzisiejszego,
Cecylia, jest jedną z najsłynniejszych
męczennic Kościoła Rzymskiego.
Niestety, o tej Świętej, tak bardzo
popularnej i czczonej w Kościele, posiadamy bardzo mało informacji historycznych. Nie wiemy nawet, kiedy żyła i
kiedy poniosła śmierć męczeńską. W pierwszych wiekach nie przywiązywano wagi
ani do chronologii, ani do ścisłych danych biograficznych. Dlatego dziś trudno nam odróżnić w opisie jej męczeństwa
fakty historyczne od legendy.
Zasadniczym dokumentem,
którym dysponujemy, jest pochodzący z V wieku opis jej męczeńskiej śmierci.
Według niego, Cecylia była wysoko
urodzoną Rzymianką. Przyszła na świat na początku III wieku.
Była ponoć
olśniewająco piękna. I – jak podaje stara tradycja – z miłości do Chrystusa
złożyła ślub czystości, chociaż rodzice obiecali
już jej rękę również wysoko urodzonemu poganinowi, Walerianowi.
W przeddzień
ślubu Cecylia opowiedziała mu o swym postanowieniu i o wierze chrześcijańskiej.
Ten, gdy się o tym
dowiedział, po kilku szczerych rozmowach dotyczących motywów decyzji swej
narzeczonej, sam dał się przekonać do
wiary.
Wówczas Cecylia zaprowadziła go w tajemnicy do Papieża, Świętego Urbana I. Ten, pouczywszy Waleriana o prawdach wiary,
udzielił mu Chrztu.
Z kolei, Walerian przyprowadził do Papieża swego brata,
Tyburcjusza. On również przyjął Chrzest.
Wkrótce potem wybuchło
prześladowanie. Skazano na śmierć
Waleriana i Tyburcjusza.
Kiedy namiestnik – sędzia, Almachiusz, dowiedział
się, że Cecylia jest chrześcijanką i że zarówno
własny majątek, jak i majątek Waleriana rozdała ubogim,
kazał ją
aresztować. Żołnierze, oczarowani jej pięknością, błagali ją, by nie narażała
swego młodego życia. Cecylia odpowiedziała jednak: „Nie lękajcie się spełnić nakazu, bowiem moją młodość doczesną zamienicie
na wieczną młodość u mego Oblubieńca, Chrystusa”.
Pod wpływem jej odpowiedzi miało nawrócić się kilkuset żołnierzy,
których przyprowadziła do Papieża Urbana, by udzielił im Chrztu. Sędzia także –
urzeczony jej urodą – błagał ją, by miała wzgląd na swoją młodość. Gdy Cecylia nie ustępowała, próbował
zmusić ją do wyparcia się wiary stosując męki. Gdy jednak i to nic nie dawało, rozgniewany namiestnik kazał ją ściąć
mieczem.
Kat wszakże na widok tak pięknej i młodej osoby nie miał odwagi
jej zabić.
Kiedy się to jednak
dokonało, chrześcijanie zebrali jej krew
jako najcenniejszą relikwię.
Ciało Świętej, w nienaruszonym stanie, w pozycji
leżącej, lekko pochylone ku ziemi, odkryto dopiero w 824 roku w katakumbach
Świętego Kaliksta, a następnie – na polecenie Świętego Papieża Paschalisa I – złożono w bazylice jej poświęconej na
Zatybrzu.
Bazylika ta stoi na miejscu, w którym Cecylia zamieszkała niegdyś
ze swym mężem. Wybudowano ją w IV wieku.
Cecylia jest Patronką chórzystów, muzyków, organistów i
zespołów wokalno – muzycznych.
A wiąże się to z legendą, według której miała ona
grać na organach. Wydaje się to raczej mało prawdopodobne, gdyż organy były
wówczas wielką rzadkością i miewali je tylko najbogatsi, na przykład – cesarz
Neron. Nie wykluczone jednak, że nasza
Patronka lubowała się w grze na jakimś innym instrumencie,
jak choćby – na
bardzo wówczas popularnej harfie.
Słowo Boże dnia
dzisiejszego – podobnie, jak we wszystkich tych dniach – koncentruje naszą
uwagę na ostatecznym rozstrzygnięciu
dziejów świata i człowieka.
Swoistą zapowiedzią tego ostatecznego
rozstrzygnięcia miało być zniszczenie
świątyni jerozolimskiej, jakie dokonało się w roku 70.
Dzisiaj Jezus
zapowiada to wydarzenie, a liczni pielgrzymi wędrujący po Ziemi Świętej odwiedzają
miejsce, z którego rozciąga się przepiękny widok na Jerozolimę i z którego to miejsca – według tradycji –
miał Jezus wypowiedzieć te słowa,
jakie dzisiaj usłyszeliśmy w Ewangelii.
A trzeba przyznać, że jest
to widok i dziś piękny, możemy zatem przypuszczać, że tak samo mógł zachwycać
dwa tysiące lat temu, chociaż miasto wówczas wyglądało zupełnie inaczej. Było
to jednak to samo miasto, a Jezus boleje, że
nie rozpoznało czasu swego nawiedzenia; że nie zauważyło wielkich wydarzeń,
jakie się w nim działy.
Oczarowani pięknem urody
dzisiejszej Patronki prześladowcy chcieli odwieść ją od wiary chrześcijańskiej.
Nie dostrzegali oni jednak, że Cecylia
wpatrywała się w o wiele piękniejsze jeszcze Oblicze swego Oblubieńca –
Chrystusa.
Ona bowiem rozpoznała czas swego nawiedzenia, rozpoznała czas
swego spotkania z Panem, dobrze wykorzystała szansę, daną jej z Nieba. Dlatego
pomimo młodego wieku i – jak słyszeliśmy – zachwycającej urody, pozostała wierna swojej wierze.
W nagrodę Pan zapisał jej
imię w swojej Księdze, którą Bóg podał Mu ze swego Tronu – jak to przedstawia
nam Jan Apostoł w pierwszym czytaniu – by mogła już na wieki dzieli radość z Tym, którego bezgranicznie pokochała.
Niech odważne świadectwo
Świętej Cecylii skłoni każdą i każdego z nas do odpowiedzi na takie oto
pytania:
·       
Czy
zauważam i wykorzystuję każdą okazję do świadczenia o swojej wierze?
·       
Czy
wszystkie swoje zdolności, umiejętności i osobiste walory wykorzystuję na
chwałę Boga – czy na chwałę własną?
·       
Czy
chętnie chwalę Boga swoim śpiewem, szczególnie w liturgii?
Godzien jesteś wziąć księgę i jej
pieczęcie otworzyć, bo zostałeś zabity i nabyłeś Bogu krwią Twoją ludzi z
każdego pokolenia, języka, ludu i narodu i uczyniłeś ich Bogu naszemu królestwem
i kapłanami, a będą królować na ziemi
!

4 komentarze

  • Bóg płacze nad każdym z nas.
    Nie jest On mazgajem, beksą.
    Nie rozpłakał się, bo nic Mu się nie udaje.
    On doskonale wie jak oporny jest materiał nad którym pracuje. Ale wie też, jak kruchy i delikatny jest człowiek. Jego działania wyznaczają delikatność i roztropność. Tak, jak dobry sadownik przycina latorośle, bo to jest konieczne do tego, by przynosiły owoc. Wiemy też,ze nie przycina każdego dnia, ze czeka na odpowiedni moment. Jak pasterz wierny zostawia stado i idzie szukać jednej zagubionej owieczki. Jednocześnie jak rozrzutny siewca wysypuje ziarno , gdzie się da i gdzie popadnie.
    Miłość odrzucona nieustannie będzie płakać z jednego powodu : O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi. Oznacza to, że możemy poznać, że została nam dana zdolność dostrzeżenia przychodzącego Pana. Tyle z tym, że nie wykorzystano jej. Odrzucona miłość płacze, bo spotyka zatrzaśnięte drzwi, bo ktoś te drzwi przed nosem Mu zamyka i powtarza z uporem : wynoś się.
    Prawdziwa miłość nie płacze dlatego, że została zraniona, ale dlatego, że zdaje sobie sprawę z tego, że umiłowany ryzykuje śmierć, zniszczenie czyli nie ma tam nic z egoizmu. Centrum tego płaczu stanowi ten, kto odrzucił dar miłości.
    Każdego dnia doprowadzamy Boga do płaczu. Chociaż wiemy, że Chrystus nie odpuści, bo umiłował nas aż do końca, bo wydał samego siebie za nas.
    Konsekwencje nierozpoznania, odrzucenia czasu nawiedzenia są opłakane. Co by było gdyby rolnik czekał do późnej jesieni ze żniwami. Albo piekarz z wypiekiem chleba. Nikt nie zostawia jabłek na jabłoni aż do nadejścia mrozów. Wiemy, co grozi uczniowi, który zadanych lekcji nie odrobi. Zawinione zaniedbanie zawsze prowadzi nas do rozsypki. Zły duch ma wtedy przyczółki, z których atakuje, by nas osłabić i co gorsze zniszczyć. Zły uczyni wszystko, by kamień na kamieniu z naszego domu nie pozostał. Dziwne jest jednak to, że w sytuacjach tego rodzaju zamiast je podejmować z pokorą i odwagą, my zakrywamy sobie oczy i udajemy, ze nic nie widać, że tak naprawdę nic się nie dzieje.
    Jesteśmy naznaczeni nieumiejętnością Bożego patrzenia i zbyt wiele nie czynimy, by poprawić nasz wzrok. Spróbujmy podnieść oczy. Nie bójmy się spojrzeć ku Bogu i słuchać Jego wołania. Bóg nie powiedział, że gdy przyjdą na nas dni, gdy nasi nieprzyjaciele otoczą nas wałem, oblegną nas i ścisną zewsząd, gdy powalą nas na ziemię to jesteśmy na wieki przegrani. Pamiętajmy, że mamy wielkiego Orędownika u Ojca, Chrystusa, który wstawia się na nami nieustannie.

    • O tak. Konsekwencje naszych uczynków poniesiemy na swoich ramionach. Czy nie warto zadać sobie trud w poszukiwaniu tego, co służy pokojowi.

      Od września 1937 roku Rozalia otrzymuje szereg proroczych wizji, w których żądania Jezusa wobec Polski i świata zostały bardzo wyraźnie sprecyzowane. Od spełnienia tych żądań Bóg uzależniał los naszej Ojczyzny i innych narodów. Istotę tych objawień można sprowadzić do warunku: jeśli Polska chce ocalić siebie, musi uznać Jezusa swym Królem w całym tego słowa znaczeniu poprzez Akt Intronizacji. Ma być on dokonany przez cały Naród, a w szczególności przez władze państwowe i kościelne, które w imieniu Narodu mają wspólnie dokonać w sposób uroczysty tego Aktu. W następstwie za przykładem Polski pójdą inne narody i także one dokonają Aktu Intronizacji Jezusa na swego Króla. Wszystkie narody, które nie uznają Jezusa swym Królem, zginą.

      Dasiek

  • "Jeżeli Polska nie odrodzi się duchowo, nie porzuci swych grzechów, to zginie, bo czyni Mi straszną zniewagę." – jeżeli Jezus z wizji Rozalii miał na mysli Polskę (w zasadzie nie wiem, czy tu chodzi o Polaków jako naród, czy obywateli Polski żyjących w jej granicach przed II WŚ ?) jaką znała Rozalia, to zdecydowanie można stwierdzić, że się dokonało. Tamta Polska zginęła.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.