Oto nasz Bóg, któremu zaufaliśmy…

O

Szczęść Boże! Pozdrawiam serdecznie w kolejnym dniu Adwentu. Wszystkich zapraszam na Roraty, na Rekolekcje, do Spowiedzi adwentowej… I przypominam o postanowieniach, które warto z tej okazji podjąć…
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
1 tygodnia Adwentu,
do
czytań: Iz 25,6–10a; Mt 15,29–37
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA: 
W
owym dniu: Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej
górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z
najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.
Zedrze
On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarzy wszystkich ludów,
i całun, który okrywał wszystkie narody. Raz na zawsze zniszczy
śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę
swego ludu po całej ziemi, bo Pan przyrzekł. 
I
powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że
nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy
się i radujmy z Jego zbawienia! Albowiem ręka Pana spocznie na tej
górze.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA: 
Jezus
przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział.
I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając ze sobą chromych,
ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u
nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że
niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą.
I wielbiły Boga Izraela.
Lecz
Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: „Żal Mi tego tłumu.
Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich
puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze”. Na to
rzekli Mu uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba,
żeby nakarmić takie mnóstwo?”. Jezus zapytał ich: „Ile macie
chlebów?” Odpowiedzieli: „Siedem i parę rybek”. Polecił
ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i
odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś
tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano
jeszcze siedem pełnych koszów.
Ludzie
przyszli do Jezusa, a
On im pomógł.

Uzdrowił wielu chorych, pozwalając im chodzić, mówić, widzieć…
A potem, kiedy byli głodni, dał
im jeść

I to dał tak wiele, że nawet ułomków siedem koszów zebrano, a to
oznacza, że jedzenia było po prostu w
nadmiarze.

Oczywiście,
ten pokarm mógł owym ludziom wystarczyć tylko
na ten jeden raz,
bo
przecież nie można się najeść na tydzień do przodu, albo na rok
do przodu. Podobnie i ci, których Jezus uzdrowił, z czasem zapewne
znowu pozapadali na jakieś choroby, a
na pewno też wszyscy pomarli.

Można zatem powiedzieć, że Jezus doraźnie im pomógł,
jednorazowo rozwiązał ich problemy, w tej jednej sytuacji okazał
im wsparcie.
Warto
było?

Trzeba było robić tyle przysłowiowego „zachodu”, żeby zaraz i
tak powróciły te same potrzeby, te same sprawy, te same
problemy?…
Warto
było. A przekonuje
nas o tym Prorok Izajasz w
pierwszym
czytaniu.
To bowiem, co Jezus uczynił tym, wśród których wówczas żył i
głosił Słowo Boże, tego
wszystkiego dokonuje także teraz,

a dopełni się to wszystko w
owym dniu

jak to określa Prorok Izajasz. Zatem, to wszystko, co Jezus czynił,
chodząc po ziemi, stało się zapowiedzią
tego wszystkiego, co dokona się w wieczności,
a
wcześniej jeszcze tego, co za sprawą Jezusa będzie się dokonywało
w
życiu ludzi Jemu wiernych.
Uczta,
którą Jezus wyprawił swoim słuchaczom tam, nad Jeziorem
Galilejskim, stała
się zapowiedzią Uczty
Eucharystycznej,
w
której wszyscy uczestniczymy, a także – Wiecznej
Uczty Zbawionych w Niebie.
Dlatego
wszystko, co Jezus czynił i czyni, ma przełożenie na wieczność,
ma odniesienie do zbawienia i nigdy nie jest słowem, czynem czy
gestem, uczynionym
dla jakiegoś kaprysu, dla jakiegoś zwyczaju, czy dla zaskoczenia
widzów i słuchaczy.

Każde słowo i gest Jezusa ma najgłębsze
odniesienie

do spraw zbawienia, do spraw Nieba, do spraw wiecznych…
I
może tego my również powinniśmy się nauczyć, o to się postarać
i nad tym popracować w czasie tegorocznego Adwentu, aby każde
nasze słowo miało sens,

aby każda
nasza myśl miała jakąś głębszą treść,

aby każdy
nasz czyn miał znaczenie.

A wszystko razem – aby miało odniesienie do wiecznego zbawienia,
aby stawało się naszym krokiem do Jezusa…
W
tym kontekście zastanówmy się:
  • Czy
    każde moja myśl ma jakąś głębszą treść?
  • Czy
    każde moje słowo ma
    sens?
  • Czy
    każdy mój czyn ma znaczenie?
Oto
Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy
z Jego zbawienia
! Albowiem ręka Pana spocznie na tej górze.

2 komentarze

  • Trudno jest iść mając z sobą ułomnych, niewidomych, chromych, niemych, i wielu innych chorych. Chorzy opóźniają szybkość marszu. Jednak nic nie znaczą te trudności , gdy celem wędrówki jest spotkanie z Chrystusem. Wystarczy tylko podejść i położyć ich wszystkich u nóg Jego. No właśnie, chodzi o tę postawę; być u stóp Chrystusa.
    Maria wybrała najlepszą cząstkę będąc u Jego stóp. Nie chodzi o stan zdrowia, ale o miejsce przebywania.
    Tak naprawdę nikt kto przychodzi do Pana nie odchodzi w taki samym stanie. Uchwycenie Jego w dłonie, dotknięcie Go, usłyszenie Jego słowa sprawia, że uzdrowienie staje się realnym faktem. Każdy z nas jest tego świadkiem. My niemi zaczynamy mówić, ułomni w pełni sił, kulawi skaczemy z radości, ślepcy zrywają bielmo z oczu. Dokonuje się to w naszych sercach. Bóg je zna i działa w nich. Wydarza się to w naszej codzienności, a my to głosimy całemu światu.
    Żyjemy we wspólnocie. Nie skupiamy się tylko i wyłącznie na naszych słabościach, niedociągnięciach, wadach, Tłumy przychodzą i przynoszą, przyprowadzają ze sobą chorych wszelkiego rodzaju. Bóg nie zapomina o prozaiczności życia. On nakierowuje oczy uczniów na dziś. Byśmy nie uciekali w jakieś egzaltowane przeżywanie rzeczywistości. Bo nie Ci, co ciągle, nieustannie wołają, krzyczą Panie, Panie, wejdą do królestwa niebieskiego, ale ci, co pełnią wolę Ojca. Prawdziwe zdumienie i uwielbienie prowadzą do pełni nie gdzieś tam i kiedyś, ale tu i teraz.

    Tylko ten, kto zaryzykuje złożenie w ręce Chrystusa siebie i swych dóbr, odkryje sytość swoją i innych, a na dodatek zobaczy ogrom ułomków. Wszystko to przewyższy w zdumiewający sposób początkowy wkład.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.