Jezus – realny, czy nierealny?…

J

Szczęść Boże! Witam wszystkich i pozdrawiam u progu nowego dnia. Zaraz wyruszam na kolędę, a po drodze jeszcze zbiórka Służby Liturgicznej. Dość intensywny dzień się zapowiada. Zresztą, jak kilka poprzednich… Dlatego słowa dzisiejszego rozważania odnoszę przede wszystkim do siebie… 
         Gaudium et spes!  Ks. Jacek

12
stycznia 2013., sobota,
do
czytań: 1 J 5,14–21; J 3,22–30
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA: 
Najmilsi:
Ufność, którą pokładamy w Synu Bożym, polega na przekonaniu, że
wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą.
A
jeśli wiemy, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb, pewni
jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go prosili. Jeśli ktoś
spostrzeże, że brat popełnia grzech, który nie sprowadza śmierci,
niech się modli, a przywróci mu życie, mam na myśli tych, których
grzech nie sprowadza śmierci. 
Istnieje
taki grzech, który sprowadza śmierć. W takim wypadku nie polecam,
aby się modlono. Każde bezprawie jest grzechem, są jednak grzechy,
które nie sprowadzają śmierci. Wiemy, że każdy, kto się
narodził z Boga, nie grzeszy, lecz Narodzony z Boga strzeże go, a
Zły go nie dotyka. Wiemy, że jesteśmy z Boga, cały zaś świat
leży w mocy Złego. Wiemy także, że Syn Boży przyszedł i
obdarzył nas zdolnością rozumu, abyśmy poznawali Prawdziwego.
Jesteśmy w prawdziwym Bogu, w Synu Jego, Jezusie Chrystusie. On zaś
jest prawdziwym Bogiem i Życiem wiecznym. Dzieci, strzeżcie się
fałszywych bogów.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA: 
Jezus
i Jego uczniowie udali się do ziemi judzkiej. Tam z nimi przebywał
i udzielał chrztu. Także i Jan był w Ainon, w pobliżu Salim,
udzielając chrztu, ponieważ było tam wiele wody. I przychodzili
tam ludzie i przyjmowali chrzest. Bo jeszcze nie wtrącono Jana do
więzienia.
A
powstał spór między uczniami Jana a pewnym Żydem w sprawie
oczyszczenia. Przyszli więc do Jana i powiedzieli do niego:
„Nauczycielu, oto Ten, który był z tobą po drugiej stronie
Jordanu i o którym ty wydałeś świadectwo, teraz udziela chrztu i
wszyscy idą do Niego”. 
Na
to Jan odrzekł: „Człowiek nie może otrzymać niczego, co by mu
nie było dane z nieba. Wy sami jesteście mi świadkami, że
powiedziałem: «Ja nie jestem Mesjaszem, ale zostałem przed Nim
posłany». Ten, kto ma oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel
oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości
na głos oblubieńca. Ta zaś moja radość doszła do szczytu.
Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał”.
Podejmując refleksję
nad dzisiejszym Bożym Słowem, warto zestawić ze sobą dwa zawarte
tam stwierdzenia. Jedno z Ewangelii, a mianowicie – słowa Jana
Chrzciciela o jego relacji do Jezusa: Wy
sami jesteście mi świadkami, że powiedziałem: «Ja nie jestem
Mesjaszem, ale zostałem przed Nim posłany». Ten, kto ma
oblubienicę, jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który
stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca.
Ta zaś moja radość doszła do szczytu. Potrzeba, by On wzrastał,
a ja się umniejszał
. A drugie
stwierdzenie – z Listu tegoż Apostoła, a dokładnie: pierwsze
zdanie dzisiejszej perykopy: Ufność,
którą pokładamy w Synu Bożym, polega na przekonaniu, że
wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą.

To
na tym, Kochani, ma polegać owo umniejszanie się przed Panem: mamy
się w stu procentach oddać w Jego ręce. Mamy Mu powierzyć
całe swoje życie i wszystkie swoje sprawy. Mamy zdać się
absolutnie i bez zastrzeżeń na Jego – i tylko Jego –
świętą wolę!
Mówiliśmy
sobie już nieraz, że to nie jest łatwe. Oj, nie jest. Bo my ciągle
tak jakby obawiamy się tej woli, jakby nie do końca ufamy
Jezusowi…
Z jednej strony mówimy, iż wierzymy w Boga – i
bardzo często mówimy to naprawdę szczerze – natomiast w
konkretnej sytuacji nie potrafimy tak całkowicie zdać się na
Niego.
I dlatego nieraz uciekamy się do ludzkich układów,
podporządkowujemy się drugiemu człowiekowi, licząc na to, że
skoro jest to ktoś ważny, to może coś na tym zyskamy; może
zostaniemy docenieni, zauważeni, lepiej wynagrodzeni. I z wielu
jeszcze innych powodów stawiamy drugiego człowieka na pierwszym
miejscu w swoim życiu.
A ileż to razy na tym pierwszym miejscu
stawiamy samych siebie!
A
Jezus?
Jest,
gdzieś tam jest… Na uboczu, w kościółku, na obrazku, w
książeczce… Kochani, nasz problem, jaki da się zauważyć także
w czasie wizyty duszpasterskiej, polega na tym, że Jezus tak
naprawdę jest jeszcze dla nas taki mało realny!
Ja wiem, że to
brzmi może nieco dziwnie, ale tak to wygląda. A po czym to widać?
A
chociażby po tym, że kiedy rozmawiamy o jakichś trudnościach
codziennych – większych, czy mniejszych – i szukamy wspólnie
ich rozwiązania, to wymieniane są przeróżne na to sposoby,
ale modlitwa, wzmocnienie życia religijnego, częstsza Spowiedź lub
Komunia Święta – pojawia się gdzieś na dalszym miejscu, o
ile w ogóle się pojawia
wśród propozycji rozwiązania sprawy.

Najpierw
szukamy wielu różnych ludzkich sposobów, wchodzimy w takie, czy
inne kontakty z ludźmi, uzależniamy się od ludzi, próbujemy
różnych układów i znajomości, a gdzieś na końcu pojawia się
możliwość powierzenia sprawy Bogu
Tymczasem
zaś – powinno być odwrotnie! Bo tylko pełne wielkiej ufności
oddanie się Jezusowi,
poddanie się Jego woli, postawienie
Jezusa na pierwszym miejscu w swoim życiu, umiejętność ciągłego
umniejszania się przed Je
zusem: tylko to zapewni
porządek ludzkiemu życiu i pozwoli skutecznie ogarnąć to
wszystko, co niesie – i co jeszcze przyniesie – niełatwa
codzienność.
Bo
tylko uniżenie się człowieka przed Bogiem jest prawdziwym
wywyższeniem ludzkiej natury i afirmacją ludzkiej godności.

Tylko w pełnym posłuszeństwie woli Bożej jest prawdziwe szczęście
człowieka. Mówiąc już tak najkrócej: tylko w rękach Jezusa
człowiek jest w pełni bezpieczny.
Czy
jednak ja w to naprawdę uwierzyłem?… Czy stać mnie aż na
tyle odwagi?

15 komentarzy

  • "Ufność, którą pokładamy w Synu Bożym, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą." Jak ciężko w pełni zaufać Jezusowi. Często jakieś niepokoje, obawy, lęki o przyszłość biorą górę. Powinniśmy wyzbyć się tego wszystkiego i całkowicie oddać się Jezusowi, który kocha każdego człowieka. Co z nami będzie wtedy? Jest mnóstwo przykładów, a najdobitniejszymi są święci i błogosławieni. Ojciec Św. błogosławiony Jan Paweł II z dewizą "Totus Tuus" potrafił całkowicie zaufać Jezusowi i Maryi. Jest wspaniałym przykładem do naśladowania. Pomóż nam Panie wyzbyć się tego co przyziemnie i patrzeć z ufnością na to, co w górze. Pozdrawiam. Rafał

  • Witam
    Mysle,ze to o czym ksiadz mowi apropo realnosci Boga nie jest najmniejszym stopniu dziwne.
    Sam doswiadczam tego kazdego dnia.
    Doswiadczam tej kruchosci mojej wiary.
    Niby sie modle,niby wierze a jednak zawsze jest jakies ale.Trudno mi rzucic sie ku Niemu tak w 100 %,trudno uwierzyc ze kocha mnie bezwarunkowo i na zawsze.Sa takie momenty ale moja ludzka natura gdzies tam szuka dziury w calym.Ale z drugiej strony,czy mamy lepsza alternatywe niz uwierzyc do konca?
    Pozdrawiam

  • Kilka dni temu otrzymałam sms-em prośbę o modlitwę za matkę, która miała zaplanowaną wizytę, by usunąć dziecko 11 stycznia. Rozesłałam do 10 -11 osób. Napisałam na kilku blogach, na tym również. Na spotkaniu modlitewnym podjęliśmy wspólną modlitwę. Dowiedziałam się we wspólnocie, że te smsy krążyły po całej Polsce. Dziś przeczytałam na jednym blogu, że Dziecko uratowane! Pan wysłuchał naszych modlitw! Bóg istnieje, Jest realny i działa! Chwała Panu! Pan jest Wielki!. Pan, jest Miłością! Pan, nasz Stwórca hojnie obdarza, gdy ufnie , bezinteresownie prosimy.

    • Ostatnio było głośno o tej kobiecie, co miała termin aborcji na 11 stycznia (być może mowa cały czas o tej samej osobie). Ja wyczytałam, że szukają tej kobiety, ponieważ znalazło się małżeństwo, które chciało przygarnąć to dziecko. Jednak skoro nie usunęła dziecka, to myślę, że może za kilka miesięcy poczuje co to znaczy być mamą i nie odda dziecka. Miejmy taką nadzieję.
      Pozdrawiam
      Gosia

  • Nie rozumiem, jednak dlaczego św. Jan Ewangelista nie poleca modlitwy za ludzi, za grzechy przeciw Duchowi Świętemu ? "Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. W takim wypadku nie polecam, aby się modlono."
    Gdyby Ksiądz Jacek się odniósł do tego, byłabym wdzięczna.
    W jakimś komentarzu do Ewangelii czytałam, że nie poleca, nie równa się, że zabrania, ale mimo wszystko, wyczuwam może niefortunne przetłumaczenie tego wersetu na polski, bo nie wiem jak w innych przekładach.

    • Rzeczywiście, w nowszym tłumaczeniu znalazłem tak ujęte to zdanie: "Jest też grzech prowadzący do śmierci, lecz nie o nim mówię, zalecając modlitwę". Wydaje się, że w tym ujęciu decyzja bardziej pozostawiona jest temu modlącemu się – lub nie modlącemu – człowiekowi. Mowa tu jest o grzechu prowadzącym do śmierci WIECZNEJ, dlatego bardziej chyba należy zwrócić uwagę na postawę samego grzesznika: oprócz bowiem modlitwy innych nie do zastąpienia jest jego własna decyzja, dotycząca zmiany życia. Dlatego możemy mieć tu do czynienia z taką sytuacją, w której ktoś otwarcie, wbrew wszystkiemu i wszystkim, świadomie wybiera grzech, zło, śmierć… Jeżeli sam człowiek nie podejmie decyzji o zmianie swego życia, to modlitwa nic mu nie pomoże, bo nikt nikogo nie nawróci i nie zbawi na siłę. Być może – o to chodzi w powyższym fragmencie. A jest to niewątpliwie dość trudny moment w Piśmie Świętym… Ks. Jacek

    • "Trudnych momentów" w Pismie jest sporo, ale w moim odczuciu to dobrze :).
      "Jeżeli sam człowiek nie podejmie decyzji o zmianie swego życia, to modlitwa nic mu nie pomoże, bo nikt nikogo nie nawróci i nie zbawi na siłę" – no własnie, ale tu pozostaje nam jednak nadzieja i przede wszystkim modlitwa o nawrócenie takiego człowieka. Uważam, że dla Boga nie ma "spraw beznadziejnych" :).

  • Jedno z najpiękniejszych świadectw w całej Biblii. Świadectwo miłości
    złączonej nierozerwalnie z pokorą. Świadomość swego miejsca.
    Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał. Na tyle, na ile Bóg
    wzrasta we mnie, we wspólnocie, której część stanowię, na tyle też
    rośnie we mnie świadomość kim jestem, jakie jest moje miejsce i jakie
    jest miejsce Boga w tym wszystkim.

  • Dziękuję, ks. Jacku za odpowiedź. Ja jednak będę modliła się, pukała do Miłosiernego Serca Jezusa, zatapiała w Ranach Jego osoby, które są mi bliskie a daleko odeszły od Boga. Tak jak Robert napisał " dla Boga nie ma nic niemożliwego", póki człowiek żyje, może dosięgnąć go łaska Boża, tak jak np. Szawła.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.