Rachunek sumienia

R

Szczęść Boże! Moi Drodzy, mam dla Was pewną propozycję. Otóż, w tym roku dane mi jest prowadzić w Parafii Gorzkie Żale, a w ich trakcie – głosić kazania pasyjne. Ponieważ jest ich pięć – bo jedno wygłosi Rekolekcjonista, w czwartą Niedzielę Wielkiego Postu – więc będą one poświęcone pięciu warunkom Sakramentu Pokuty. Co prawda, w zeszłym roku już umieściłem słówko z ogólną charakterystyką wszystkich tych warunków, ale teraz chciałbym trochę poszerzyć każdy z nich, poświęcając każdemu oddzielne rozważanie. 
    Ponieważ kazania te będę wygłaszał w niedzielę wieczorem, dlatego zamieszczałbym je na naszym forum w poniedziałek, zamiast rozważania na dany dzień. Robiłbym to tak, jak dzisiaj, to znaczy: zamieszczałbym czytania z danego dnia, ale jako rozważanie – kazanie pasyjne. I tak – co poniedziałek. 
     Wiem, że może się komuś wydawać, iż za dużo jest mówienia o tym samym, bo ja osobiście rzeczywiście często i przy wielu różnych okazjach dotykam tematu Spowiedzi, ale codzienna praktyka przekonuje mnie, że w tej kwestii jest naprawdę bardzo wiele, a wręcz – coraz więcej do zrobienia. 
     Dlatego proszę Was o przyjęcie tego słowa, o jego przemyślenie, ale też i o to, abyście innym zwracali uwagę na potrzebę solidnego przygotowania i przeprowadzenia każdej Spowiedzi. Dla naszej chrześcijańskiej postawy – to naprawdę sprawa fundamentalna!
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek 1
tygodnia Wielkiego Postu,
kazanie pasyjne o
rachunku sumienia,
do czytań: Kpł
19,1–2.11–18; Mt 25,31–46
CZYTANIE
Z KSIĘGI KAPŁAŃSKIEJ:
Pan
powiedział do Mojżesza: „Mów do całej społeczności synów
Izraela i powiedz im: «Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty,
Pan, Bóg wasz. Nie będziecie kraść, nie będziecie kłamać, nie
będziecie oszukiwać jeden drugiego. Nie będziecie przysięgać
fałszywie na moje imię. Byłoby to zbezczeszczeniem imienia Boga
twego. Ja jestem Pan.
Nie będziesz
uciskał bliźniego, nie będziesz go wyzyskiwał. Zapłata najemnika
nie będzie pozostawać w twoim domu przez noc aż do poranka. Nie
będziesz złorzeczył głuchemu. Nie będziesz kładł przeszkody
przed niewidomym, ale będziesz się bał Boga twego. Ja jestem Pan.
Nie będziesz
wydawać niesprawiedliwych wyroków. Nie będziesz stronniczym na
korzyść ubogiego ani nie będziesz miał względów dla bogatego,
sprawiedliwie będziesz sądził bliźniego. Nie będziesz szerzył
oszczerstw między krewnymi, nie będziesz czyhał na życie
bliźniego. Ja jestem Pan.
Nie będziesz żywił
w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie
zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz mściwy, nie będziesz
żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz kochał bliźniego
jak siebie samego. Ja jestem Pan»”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie
w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim
tronie, pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie
narody, a On oddzieli jedne od drugich, jak pasterz oddziela owce od
kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.
Wtedy odezwie się
Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie, błogosławieni Ojca
mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od
założenia świata. Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem
spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście
Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a
odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie».
Wówczas zapytają
sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i
nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy
widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i
przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu
i przyszliśmy do Ciebie?» A Król im odpowie: «Zaprawdę, powiadam
wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich
najmniejszych, Mnieście uczynili».
Wtedy odezwie się
do tych po lewej stronie: «Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w
ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom. Bo byłem
głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście
Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem chory i
w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie».
Wówczas
zapytają i ci: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo
spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w
więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?» Wtedy im odpowie: «Zaprawdę
powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych
najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili». I pójdą ci na mękę
wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego”.
W imię Boże
rozpoczynamy nabożeństwa pasyjne w Wielkim Poście Roku Pańskiego
2013. Głoszone w ich trakcie rozważania poświęcimy – jeśli Bóg
pozwoli – przemyśleniu nieco głębszemu pięciu warunków
Sakramentu Pokuty.
Dobrze bowiem przygotowywana i przeżywana
Spowiedź jest z całą pewnością nieodzownym warunkiem naszego
– i to nie tylko wielkopostnego – nawracania się i kształtowania
swojej chrześcijańskiej postawy.
Można chyba zaryzykować
stwierdzenie, że słabość i taka – jakby to określić –
miałkość, słabość świadectwa wielu chrześcijan dzisiaj wynika
wprost, między innymi, ze słabo przeżywanego życia
sakramentalnego.
Słaba, byle jaka,
szybka, nieprzygotowana, niedbała Spowiedź także nie pomaga w
kształtowaniu właściwej postawy
… Dlatego spróbujemy sobie
przemyśleć, jak przeprowadzić dobry rachunek sumienia, na czym
polega prawdziwy żal za grzechy, w czym się wyraża mocne
postanowienie poprawy, jak powinniśmy odbywać Spowiedź i jak potem
należycie zadośćuczynić Bogu i ludziom za swoje grzechy.
Dzisiaj, wychodząc od
tego odwiecznego pytania, jakie ludzkość od zawsze sobie
zadaje i zadawać będzie, a jakie Piłat postawił Jezusowi (chyba
nawet niekoniecznie oczekując odpowiedzi): Cóż to jest
prawda?
– właśnie od tego pytania wychodząc, zastanowimy
się nad rachunkiem sumienia. Czymże on jest?
Jest on wyrazem i
sposobem naszego stanięcia w prawdzie przed Bogiem i drogą do
uświadomienia sobie całej prawdy o sobie.
Szatan różnymi
sposobami próbuje ją zakamuflować, zakryć ją przed naszymi
własnymi oczami. My jednak nie możemy mu na to pozwolić. Dlatego
trzeba, żebyśmy starali się często – nawet codziennie –
czynić chociaż krótki rachunek sumienia. Nawet codziennie!
To
nie żadna przesada. Chodzi tu o takie krótkie, dwuminutowe
prześledzenie dnia i stwierdzenie, co się udało, a co się nie
udało… Taki mały, codzienny rachunek sumienia to autentyczna
droga do uświadomienia sobie pełnej prawdy o swoim życiu i
postępowaniu.
A już koniecznie –
należy przeprowadzić porządny rachunek sumienia przed
każdą Spowiedzią! To jest wręcz obowiązkowe!
Nigdy nie
możemy podchodzić do Spowiedzi na zasadzie: „A coś się tam
powie…”. Bo potem faktycznie tak jest: „coś tam” się
mówi
… Nie o to jednak chodzi, żeby „coś tam” powiedzieć,
albo żeby po półrocznej przerwie od ostatniej Spowiedzi dojść do
przekonania, że… właściwie to nie ma się z czego spowiadać
tylko żeby oczyścić się z grzechu i wejść na drogi
Boże.
Niektórzy to znowu
mówią: „Ja mam ponad siedemdziesiąt lat, to jakie ja mogę mieć
grzechy?”… Poważnie? Trzeba zrobić rachunek sumienia, to się
okaże, z jakim to „powodzeniem” i „fantazją” można
grzeszyć po siedemdziesiątce!
Może lepiej nawet nie wchodzić
w szczegóły, dość będzie jedynie wspomnieć, że nawet nie
wychodząc z domu, a spotykając się raz na miesiąc z kimś z
rodziny można posiać tyle intrygi i niezgody, że skłóci
się całą rodzinę na długie miesiące, lub lata! Kochani, to nie
są żadne wymysły, to są prawdziwe sytuacje! Można ciągłym
jątrzeniem naprawdę doprowadzić do takiej sytuacji – nie
wychodząc z domu i mając na karku siedemdziesiąt, czy nawet
osiemdziesiąt lat! I codziennie odmawiając Różaniec z Radiem
Maryja! Szatanowi ani wiek, ani ograniczona przestrzeń
działania
w niczym nie przeszkadza…
Dlatego – pokreślmy
to z całą mocą – koniecznie, przed każdą Spowiedzią,
czynimy rachunek sumienia.
A w jaki sposób?
Dobrze jest zawsze
posłużyć się jakąś pomocą, jakimś schematem – nie bójmy
się tego słowa w tym momencie!
– jakimś planem… Zwykle w
każdej książeczce do nabożeństwa znajdziemy propozycję takiego
rachunku sumienia, a więc pytania, na które trzeba odpowiedzieć.
Najczęściej są one ułożone według Dekalogu, dziesięciu
Bożych przykazań,
a w ten sposób naprawdę dotykają
wszystkich dziedzin naszego życia.
Czasami są one ułożone
według takiego oto planu: moje odniesienie do Boga, moje
odniesienie do całego otaczającego świata, moje odniesienie do
drugiego człowieka – i ostatecznie: moje odniesienie do samego
siebie.
Albo też – ułożone są według schematu mszalnego,
wyrażonego słowami: „zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i
zaniedbaniem”,
przy czym nie
chodzi o to, żeby te słowa powiedzieć na Spowiedzi, tylko żeby
według nich przeprowadzić analizę myśli, słów,
konkretnych czynów, ale właśnie: także zaniedbania, z
którego jakoś tak najrzadziej się spowiadamy.
Rachunek sumienia,
przeprowadzony według konkretnego planu, według konkretnych pytań,
pozwoli nam uświadomić sobie pewne rzeczy, z których w ogóle
nie zdawaliśmy sobie sprawy,
kiedy – jak my to określamy –
tak „ogólnie” zastanawiamy się nad sobą. Postawienie
konkretnych pytań pomoże nam uświadomić sobie – nieraz z
niemałym zdziwieniem! – że oto jeszcze tego nie robię właściwie,
i tego, i tamtego
… Stąd też bardzo ważnym jest, aby taki
solidny rachunek sumienia przeprowadzić, aby mieć na to spokojny
czas, a zatem nigdy nie wolno czynić tego w pośpiechu, w biegu,
w ciągu pięciu minut przed Spowiedzią
I zawsze należy
poprzedzić go modlitwą do Ducha Świętego o światło, o
właściwe rozeznanie, a przede wszystkim – co jest może
najtrudniejsze – o odwagę uświadomienia sobie, że taki
właśnie jestem,
że tyle to a tyle rzeczy jeszcze mi nie
wychodzi! Ale też
tyle rzeczy mi wychodzi! Rachunek
sumienia to nie jest tylko uświadamianie sobie zła! On musi się
rozpocząć od uznania dobra w sobie, uświadomienia sobie
tegoż dobra i podziękowania za nie Bogu!
Ma to być – jak sama
nazwa wskazuje – rachunek, rozrachunek między dobrem, a złem!
Dlatego nie może prowadzić do tego, że tylko zło w sobie
będziemy widzieli,
bo to nie jest prawdą, ale też nie może
nas utwierdzić w jakimś zachwycie nad samym sobą i własną
doskonałością,
bo to też nie będzie prawdą! A w rachunku
sumienia nade wszystko właśnie – chodzi o prawdę! O całą
prawdę o sobie!
Nie bójmy się tej
prawdy! Nie ukrywajmy jej przed swoimi własnymi oczami!
Nie
udawajmy, że jesteśmy inni, niż jesteśmy naprawdę! To w niczym
nie pomoże, a tylko utrudni naszą dalszą pracę nad sobą. Dlatego
odkrywajmy pełną prawdę o sobie samych!
Niech nam w tym pomoże
takie spokojne, sumaryczne zapisanie wyniku naszej refleksji na
kartce.
Bardzo bym to polecał, żeby rachunek sumienia robić z
kartką i długopisem w ręku.
I czy później z tej kartki
skorzystamy na Spowiedzi, czy nie – to już jest mniej ważne. Ale
jeżeli ja mam przed oczami wypisane wyniki mojej refleksji – to
już jest jakiś konkret!
Solidnie zrobiony
rachunek sumienia – z wynikami wypisanymi ewentualnie na kartce –
ma nas przygotować do dokładnego i należytego wyznania grzechów
na Spowiedzi.
Jak powinno wyglądać takie wyznanie?
Powinniśmy je zacząć
od wymienienia grzechów ciężkich, które wyznajemy co do liczby
i okoliczności.
I znowu: chodzi o to, aby przede wszystkim
samemu jasno uświadomić sobie swoje grzechy, ale też i o
to, aby Spowiednik mógł odpowiednio pouczyć. Bo przecież inna
będzie rozmowa z osobą, która raz nie była na Mszy Świętej z
lenistwa
– co jest grzechem ciężkim – a inna z osobą,
która przez ostatni czas raz była na Mszy Świętej. Dlatego
ważna jest liczba, ale też i okoliczności, które modyfikują
wartość moralną każdego czynu,
może się bowiem okazać, że
ten czy tamten czyn, akurat w tych okolicznościach, nie jest
grzechem ciężkim, a ten znowu jest. Spowiednik zawsze pomoże to
ocenić.
Po grzechach ciężkim
następuje wyznanie grzechów powszednich, które wymieniamy
tylko ogólnie, unikając nieco śmiesznego wyliczania, w stylu:
„zakląłem – siedem razy; źle pomyślałem – pięć razy;
krzywo popatrzyłem na innych – osiem razy” – i tak dalej…
Zawsze zastanawiam się, jak takie osoby to liczą: na
komórce, czy może supełki zawiązują na sznurówce?… Unikajmy
takiej sztuczności.
Jeszcze, co do wyznania
grzechów, to warto zwrócić uwagę, aby obejmowało ono wymienienie
konkretnych czynów, a nie zjawisk abstrakcyjnych.
Dlatego nie
mówmy: „byłem niegrzeczny, byłem leniwy, za mało miałem
miłości” – tylko wskażmy na konkretne czyny, które to
potwierdzą!
Podobnie, nie mówmy: „zgrzeszyłem przeciwko
czwartemu przykazaniu, szóstemu przykazaniu” – tylko jakie
czyny były tym grzechem?
Bo w takiej sytuacji ksiądz też
mógłby powiedzieć – na przykład: „To za pokutę proszę:
książeczka do nabożeństwa, strona czternasta”.
A przecież
– nie o to chodzi. Chodzi natomiast o wyznanie spójne i konkretne:
„to zrobiłem, to zrobiłem, to mi nie wyszło”…
Mówię o tym dlatego,
że my, Spowiednicy, nieraz spotykamy się z takimi pewnymi – jak
to niektórzy z uśmiechem nazywają – kategoriami penitentów.
Są na przykład penitenci z kategorii „morskiej”. Ich
wyznanie grzechów, to: „może zrobiłem to, może
zrobiłem tamto, a może zakląłem, a może się
pokłóciłem…”. Ma się ochotę odpowiedzieć takiemu komuś:
„To ja ci może udzielę rozgrzeszenia, a może nie
udzielę…”.
Inna znowu kategoria
penitentów – to kategoria „zegarmistrzowska”. Ich
wyznanie zawiera stwierdzenia w stylu: „Czasem zakląłem,
czasem się zdenerwowałem, czasem coś pomyślałem, a
czasem nie pomyślałem…”. Przecież wiadomo, że wszystko
robi się „czasem”,
przecież nikt nie klnie ciągłym
potokiem słów, bez chwili przerwy, tylko robi to „czasem”. Jest
to zatem niedbalstwo przy wyznawaniu grzechów.
Starajmy się przeto
konkretnie wskazać uczynki – swoje uczynki! – unikajmy
natomiast przysłowiowego „bicia się w czyjeś piersi”…
Naturalnie, nieraz jest konieczne wskazanie kontekstu, w jakim
doszło – na przykład – do kłótni w małżeństwie… Jeżeli
mam jakiś problem ze współmałżonkiem, to trzeba to
zasygnalizować. Nie może to jednak przerodzić się w faktyczne
wybielanie siebie, a przerzucanie całej winy na innego.
Nieraz się bowiem
zdarza, że ktoś o swoich grzechach tylko bardzo delikatnie
napomknie,
ale o innych to już tak szeroko i barwnie opowiada,
że można odnieść wrażenie, iż tak naprawdę to tylko ci „inni”
grzeszą, a on – jedyny święty i sprawiedliwy – musi wśród
takich grzeszników męczyć się codziennie
i dlatego nieraz
zdarzy mu się – oczywiście, z ich winy! – nieznacznie się
zdenerwować… Nie możemy tak do tego podchodzić! Jak
najbardziej, trzeba wskazać na kontekst, ale mówimy o swoich
grzechach.
Naturalnie, bardzo
byłoby wskazane poinformowanie Spowiednika, nad czym się
szczególnie pracuje, jakie postanowienie się realizuje, jakie są
wyniki tej pracy;
co wychodzi, a co nie wychodzi, z czym mam
największe trudności… To pokazuje, że ktoś do tych spraw
podchodzi bardzo poważnie i w sposób zaplanowany, przemyślany…
Ale znowu – nie
chodzi o to, żeby zamiast wyznania grzechów było tylko
wyliczanie pochwał na swoją własną cześć,
a więc
opowiadanie, jak to ja się codziennie modlę, jak słucham Radia
Maryja, jak to nigdzie z domu nie wychodzę i niczego złego nie
robię, jak to wszystkim pomagam, za wszystkich się modlę, nigdy
niczego złego nawet nie pomyślałem… Owszem, można i trzeba
wskazać na dobro, ale nie można ograniczyć do minimum, albo
pominąć całkowicie uświadomienie sobie grzechu!
Kochani, to właśnie
tak ma wyglądać i do takich rezultatów powinien nad doprowadzić
– porządny rachunek sumienia. Ma nam on pomóc odnaleźć
odpowiedź na pytanie,
na które Piłat nie odpowiedział sobie,
bo tak do końca wcale tego nie chciał – na pytanie o prawdę. O
prawdę o sobie.
Jeżeli chcemy dobrze się wyspowiadać i chcemy
naprawdę coś zmienić w swoim życiu, a nie tylko udawać przed
Bogiem i samymi sobie, że coś robimy, to powinniśmy zacząć od
porządnego i odważnego rachunku sumienia.
Najlepiej
codziennego, ale obowiązkowo – przed każą Spowiedzią!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.