Oto czynię wszystko nowe!

O

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Witam i pozdrawiam w Dniu Pańskim. Dziś już 5 Niedziela Wielkanocy. Dziękujemy Panu za dar Jego Zmartwychwstania. A jednocześnie wchodzimy w tydzień, w którym będziemy mieli nieco wolnego od pracy i nauki, natomiast przeżywać będziemy ważne święta religijne i narodowe. Niech to będzie dobry czas – czas nie tylko odpoczynku, ale i modlitwy. Modlitwy za Ojczyznę…
      Kochani, raz jeszcze proszę o duchową modlitewną łączność o godzinie 20.00 oraz na modlitwie w ogóle. Sam o takiej łączności zapewniam. Proszę również o zaglądanie do Wielkiej Księgi Intencji.
     Na piękne i głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego posyłam kapłańskie błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek
5
Niedziela Wielkanocy, C,
do
czytań: Dz 14,21–27; Ap 21,1–5a; J 13,31–33a.34–35
CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Paweł
i Barnaba wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, umacniając
dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, bo przez wiele
ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Kiedy w każdym
Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili
ich Panu, w którego uwierzyli. Potem przeszli przez Pizydię i
przybyli do Pamfilii. Nauczali w Perge, zeszli do Attalii, stąd
odpłynęli do Antiochii, gdzie za łaską Bożą zostali
przeznaczeni do dzieła, które wykonali. Kiedy przybyli i zebrali
miejscowy Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich
zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary.
CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i
pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma. I Miasto Święte –
Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone
jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swojego męża. I usłyszałem
donośny głos mówiący od tronu: „Oto przybytek Boga z ludźmi: i
zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie «Bogiem
z nimi». I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd
nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie
będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły”. I rzekł Siedzący na
tronie: „Oto czynię wszystko nowe”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Po
wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: „Syn Człowieczy
został teraz uwielbiony, a w Nim został Bóg uwielbiony. Jeżeli
Bóg został w Nim uwielbiony, to Bóg uwielbi Go także w sobie
samym, i zaraz Go uwielbi.
Dzieci,
jeszcze krótko jestem z wami. Będziecie Mnie szukać, ale jak to
Żydom powiedziałem, tak i teraz wam mówię, dokąd Ja idę, wy
pójść nie możecie.
Daję
wam przykazanie nowe, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja
was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po
tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się
wzajemnie miłowali”.
Szczególnie
brzmią słowa Jezusa, zapisane w dzisiejszej Ewangelii, zważywszy
na to, że zostały one wypowiedziane pomiędzy dwoma
dramatycznymi wydarzeniami:
chwilę wcześniej Jezus odkrył
zamiar zdrady Judasza, a niedługo powie Piotrowi, że ten trzy razy
się go wyprze. Oto dwaj uczniowie, Apostołowie, ludzie tak bardzo
blisko związani z Jezusem, okażą się tymi, którzy od swego
Mistrza się odwrócą
, którzy swego Mistrza i Nauczyciela
zdradzą, wydadzą wrogom, nie przyznają się do Niego w bardzo
decydującej chwili. Jak szczególnie w takiej chwili brzmi
Jezusowa zachęta do miłowania się nawzajem…
Jezus
ukochał swoich uczniów – i wszystkich ludzi – tak bardzo, że
nie zawahał się oddać za nich życia. A oto dwaj uczniowie
odpowiadają na tę miłość – jeden strachem, drugi
przebiegłością i chytrością
, która każe wycenić przyjaźń
i miłość Mistrza tylko na trzydzieści nędznych srebrników.
Pomimo tego Jezus mówi o miłości, daje przykład miłości,
do miłości zachęca. Daje przykazanie nowe. Nowe – chociaż
dobrze znane.
Ale znane było ono w tej formie, że kazało
miłować Boga i bliźniego, jak siebie samego.
Jezus
dodaje jeszcze dzisiaj, że Jego uczniowie mają tak kochać, jak
On sam kochał.
A zatem – już nie tylko na sposób czysto
ludzki, a na sposób Jezusowy. Nie da się ukryć, że takie
polecenie, że takie przykazanie jest czymś zupełnie nowym i –
tak po ludzku tylko patrząc – o wiele trudniejszym! Bo
kochać tak jak inni – jeszcze jakoś się da. Ale kochać tak jak
Jezus – to już o wiele trudniej, bo to oznacza całego siebie
dać w ofierze Bogu i drugiemu człowiekowi.
Oznacza
to również, że nasza miłość, dobroć, życzliwość – ma się
kształtować na wzór miłości Jezusa: Jego uczniowie tak
mają przebaczać, jak Jezus przebaczał; tak mają pomagać,
jak Jezus pomagał; tak mają innych słuchać i starać się
zrozumieć
, jak ich Jezus słuchał i jak ich rozumiał.
Nie
wystarczy zatem tylko odpowiedzieć dobrem na dobro,
życzliwością na życzliwość i jedynie tym pomagać, którzy nam
pomagają; i tylko wobec tych zachowywać życzliwość, którzy
wobec nas taką zachowują. To za mało! Jezus każe przekroczyć
bariery i granice
– bariery swoich uprzedzeń, granice swojej
doraźnej wdzięczności wobec innych, każe przekroczyć samego
siebie
i dać więcej, aniżeli tylko tyle, żeby mi było dobrze
i żebym się nikomu przypadkiem nie naraził.
Tego
wszystkiego uczy nas Jezus – Ten, który dał przykazanie nowe i
Ten, który mówi dzisiaj do Jana w widzeniu, zapisanym przez niego w
Apokalipsie: Oto czynię wszystko nowe. I Ten, który
ukazuje Janowi Jeruzalem Nowe, a więc Niebo, miejsce wiecznej
szczęśliwości zbawionych. I Ten, który mówi, że śmierci
już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd
nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły.
Jezus czyni
wszystko nowe.
Dlatego
właśnie Ewangelię nazywa się Dobrą Nowiną, a
miejsce wiecznego przebywania zbawionych nazywa się Jeruzalem Nowym.
Wejść do Niego mogą zatem także tylko ludzie odnowieni.
Kochani!
To my mamy być tymi ludźmi odnowionymi. Jezus nas dzisiaj
zachęca do takiego przeżywania swojej wiary, aby każdy z nas mógł
stwierdzić o sobie: „Oto czynię wszystko nowe”. Oto
czynię wszystko nowe w swoim życiu, oto odnawiam swoje myślenie
i już nie będę na wszystko patrzył w taki sam, schematyczny
sposób; już nie będę mówił, że znam rozwiązanie wszystkich
problemów świata
i mam receptę na życie; że wiem wszystko,
co się wokół mnie dzieje, a mój osąd w tej sprawie jest
nieomylny.
Oto
czynię wszystko nowe w swoim życiu, oto odnawiam moje
odniesienie do drugiego człowieka
i już nie patrzę na niego
jak na intruza, który staje mi na drodze i przeszkadza; już nie
patrzę na niego z pogardą i politowaniem, ale dostrzegam w nim –
a przynajmniej próbuję dostrzegać – kogoś bliskiego,
nade wszystko człowieka, który też ma swoją godność, swoje
zdanie i może mieć rację, a ja mogę jej akurat nie mieć.
Oto
odnawiam moje odniesienie do Boga
i nie traktuję Go tylko jako
„złotej rybki” do spełniania moich trzech – albo i więcej –
życzeń, potrzebnego tylko wtedy, gdy mam jakieś zmartwienia i
braki, ale odnoszę się do Niego jak do Ojca, którego kocham
i którego słucham, którego wolę szanuję, z których się chcę w
pełni zjednoczyć.
Oto
odnawiam moje odniesienie do samego siebie
i zarówno nie
przeceniam swoich możliwości, nie uważam siebie za centrum kosmosu
i wszechświata, jak też nie umniejszam dobra, którego Bóg
we mnie i przeze mnie dokonuje, potrafię się z niego cieszyć i za
nie Bogu dziękować, potrafię je rozwijać.
Oto
czynię wszystko nowe
– mówi Jezus. „Oto czynię
wszystko nowe”
– z całą świadomością powtarza za Jezusem
każdy odważny Jego uczeń, każdy, kto nie boi się zmian,
kto nie boi się nowego spojrzenia, nowego stylu, nowego sposobu
bycia. Doświadczenie życiowe uczy nas bowiem, że potrzeba
odwagi do tego, aby podejmować nowe rozwiązania
. One nie
przychodzą łatwo.
Dowodnie
wskazuje nam na to Autor Dziejów Apostolskich w dzisiejszym
pierwszym czytaniu. Oto Paweł i Barnaba wracają do Listry, do
Ikonium i do Antiochii. A zatem wracają do tych miejsc,
w których już byli i w których założyli
Wspólnoty Kościoła. Okazuje się jednak, iż muszą tam się
jeszcze pojawić, aby podtrzymać na duchu młody Kościół,
aby umocnić chrześcijan w wierze, aby im uświadomić, a może
przypomnieć, że przez wiele ucisków trzeba nam wejść do
Królestwa Bożego.
Bardzo była potrzebna obecność
Apostołów w tych młodych Wspólnotach. Właśnie dlatego, że
wszystko było tak bardzo nowe, tak zupełnie inne. W ich
życiu wszystko się zmieniło. Stali się uczniami i wyznawcami
niezwykłego Nauczyciela.
Z
jednej strony – to wielka radość i zaszczyt, i zapał. Z
drugiej jednak strony – to pewne trudności, związane z nową
sytuacją, pewne wątpliwości i pytania. I nowe przeszkody, na
drodze spotkane. Dlatego tak bardzo potrzebna była obecność
Apostołów, aby umocnili, aby podtrzymali na duchu.
I
nam potrzeba, abyśmy jak najintensywniej korzystali z pomocy
tych, którzy głoszą nam Boże Królestwo i którzy – poprzez
sprawowanie Eucharystycznej Ofiary i szafowanie Sakramentów
do tego Królestwa nas zbliżają, pomagają nam zobaczyć i
zapragnąć tego, wspomnianego dzisiaj, Jeruzalem Nowego. Ale też
potrzeba, abyśmy byli dla siebie takimi apostołami, którzy
będą się nawzajem umacniali w wierze i którzy będą sobie
pomagali w przełamywaniu schematów. Tak u innych, jak i u siebie
– chociaż to ostatnie jest bez wątpienia najtrudniejsze.
Tego
dzieła trzeba się odważnie podjąć, bo niemożliwe, aby Bramy
Miasta Świętego – Jeruzalem Nowego – przekroczył człowiek,
który jest zamknięty w ciasnej skorupce swojego myślenia i
swojego ograniczonego spojrzenia. Potrzeba odnowy – odnowy
prawdziwej i odważnej!
Kochani!
Nie bójmy się nowych rozwiązań, nie bójmy się nowych skojarzeń,
nowego spojrzenia!
Nie bójmy się myśli dobrych, których do
tej pory nie odważyliśmy się do siebie dopuścić, nie bójmy się
spojrzenia na drugiego człowieka w sposób, w jaki nigdy na
niego nie patrzyliśmy, nie bójmy się innego zdania od tego, które
zawsze mieliśmy i uważaliśmy za najlepsze i nieomylne!
Kochani!
Nie bójmy się nowych rozwiązań!
To nie oznacza – bynajmniej
– abyśmy mieli dla samej zasady rezygnować ze swojego stylu, ze
swojego przemyślanego zdania, ze swojego sposobu na życie, ze
swoich najgłębszych przekonań – i na każdym kroku starali się
upodobnić do innych. Nie! Swoje zdanie mamy – i bardzo dobrze!
Mamy swój styl, swoją indywidualność – i nie może być
inaczej!
Chodzi
tu o to, aby nie zamknąć się definitywnie na inne zdania,
na inne możliwości. Aby pozwolić Bogu działać, kiedy zaproponuje
inne rozwiązanie, niż to nasze, aby przynajmniej z uwagą
wysłuchać innego zdania
od tego, do którego jesteśmy tak
bardzo przekonani. Wysłuchać i przemyśleć. Aby chociaż spróbować
spojrzeć
na Boga, na drugiego człowieka, wreszcie – na samego
siebie – inaczej niż dotychczas.
Panie
Jezu! Czyń nowym wszystko, co w nas!
Ucz nas dokładnego
wypełnienia przykazania nowego, które nam dzisiaj
przypomniałeś. Pozwól nam wzorować się tylko na Tobie! I czyń
zupełnie nowym całe nasze życie, naszą rzeczywistość, nasze
„dzisiaj”! Odnawiaj oblicze ziemi! A najpierw – i nade
wszystko – pomóż nam odważnie odnawiać oblicza naszych serc!

2 komentarze

  • Niebo i ziemia nowa nic nowego nie przynoszą. To na pierwszym miejscu uświadomienie sobie tego, co już mamy, dostrzeżenie głębi i wartosci tego, wyciągniecie korzyści dla siebie i innych. Ile wala się po ziemi wartości. Jak wiele ziemi nieuprawianej. Jakie przestrzenie nieba niezagospodarowane.
    Chodzi o to byśmy ciągle rozwijali w sobie życie i pewność, ze w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy. Wszędzie są możliwe skrajności, ale niech nikt nie nazywa przesadą tego, ze staramy się o nowe niebo i ziemię nową w naszym sercu, że pragniemy zadbać o jej uprawę i nieskazitelność. Wiemy, że kochać nalezy, bo miłość prawdziwa oddaje chwałę Bogu. Miłując współuczestniczymy w Bożej miłości. Każda Eucharystia jest owym jak Ja was umiłowałem. Każde spotkanie na modlitwie uczy nas Jego modlitwy miłości, dialogu miłości, bo każda modlitwa inną być może. Nowe wcale nie oznacza coś nowego, dotychczas nieznanego, z innej planety przybyłego. Nowe jest w starym , byle się pochylić, byle się zatrzymać.
    Na ile miłujemy, na tyle Go wyznajemy. Na ile staramy się kochać, na tyle naśladujemy Pana.

  • Prawdę mówiąc, nie zrozumiałem pierwszego zdania. Oraz tego, że "nowe jest w starym"… Zawsze? Chyba wtedy nie można mówić o prawdziwej nowości… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.