Po co nam wskrzeszenie z martwych?…

P
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, bardzo przepraszam, że w ostatnim czasie z takim opóźnieniem i nieregularnie odpisuję na Wasze wypowiedzi, ale mam teraz taki młyn, związany – między innymi – ze zbliżającym się Bierzmowaniem w naszej Parafii, że nie wiem, za co się wziąć najpierw. Wierzę jednak, że z Bożą pomocą będzie się to udawało jakoś ogarnąć, a ja będę się starał sukcesywnie odpowiadać na Wasze wpisy. Proszę zatem o wyrozumiałość i już za nią dziękuję!
     Kochani, dzisiaj mój Brat, Ksiądz Marek, Współautor tego bloga, przeżywa dwunastą rocznicę święceń kapłańskich. Prośmy dla Niego o wszelkie Boże łaski i natchnienia do posługi, jaką spełnia w Kościele na Syberii i w wielu innych miejscach – i niech pozwoli cieszyć się owocami tej posługi. Niech zawsze ma przy sobie życzliwych ludzi, którzy wraz z Nim dzielić będą troskę o rozwój Bożego Królestwa w świecie.
     Na przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

10
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: 1 Krl 17,17–24; Ga 1,11–19; Łk 7,11–17
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Po
tych wydarzeniach zachorował syn kobiety, będącej głową rodziny.
Niebawem jego choroba tak bardzo się wzmogła, że przestał
oddychać. Wówczas powiedziała ona Eliaszowi: „Czego ty, mężu
Boży, chcesz ode mnie? Czy po to przyszedłeś do mnie, aby mi
przypomnieć moją winę i przyprawić o śmierć mego syna?”
Na
to Eliasz jej odpowiedział: „Daj mi twego syna”. Następnie
wziąwszy go z jej łona, zaniósł go do górnej izby, gdzie sam
mieszkał, i położył go na swoim łóżku. Potem wzywając Pana
rzekł: „O Panie, Boże mój! Czy nawet na wdowę, u której
zamieszkałem, sprowadzasz nieszczęście, dopuszczając śmierć jej
syna?” Później trzykrotnie rozciągnął się nad dzieckiem i
znów wzywając Pana rzekł: „O Panie, Boże mój! Błagam Cię,
niech dusza tego dziecka wróci do niego!”
Pan
zaś wysłuchał wołania Eliasza, gdyż dusza dziecka powróciła do
niego, i ożyło. Wówczas
Eliasz wziął dziecko i zniósł z górnej izby tego domu, i zaraz
oddał je matce. Następnie Eliasz rzekł: „Patrz, syn twój żyje”.
A
wtedy ta kobieta powiedziała do Eliasza: „Teraz już wiem, że
naprawdę jesteś mężem Bożym i słowo Pana w twoich ustach jest
prawdą”.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:
Oświadczam
wam, bracia, że głoszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymysłem
ludzkim. Nie otrzymałem jej bowiem ani nie nauczyłem się od
jakiegoś człowieka, lecz objawił mi ją Jezus Chrystus.
Słyszeliście
przecież o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem
judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży
i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm
przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem
szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowaniu tradycji moich
przodków.
Gdy
jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie
matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we
mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast, nie radząc
się ciała i krwi ani nie udając się do Jerozolimy, do tych,
którzy Apostołami stali się pierwej niż ja, skierowałem się do
Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku. Następnie trzy
lata później udałem się do Jerozolimy dla zapoznania się z
Kefasem, zatrzymując się u niego tylko piętnaście dni. Spośród
zaś innych, którzy należą do grona Apostołów, widziałem
jedynie Jakuba, brata Pańskiego.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego
uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej,
właśnie wynoszono umarłego, jedynego syna matki, a ta była wdową.
Towarzyszył jej spory tłum z miasta.
Na
jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz”.
Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli,
stanęli i rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań”. Zmarły
usiadł i zaczął mówić; i oddał Go jego matce.
A
wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: „Wielki
prorok powstał wśród nas i Bóg łaskawie nawiedził lud swój”.
I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej
okolicznej krainie.
Jeśli
się tak uważnie przyjrzeć, w jakim porządku ustawione są treści
Liturgii Słowa w niedzielę – którąkolwiek, także tę
dzisiejszą – to przekonamy się, że układ jest mniej więcej
taki, iż pierwsze czytanie dość mocno wiąże się z Ewangelią,
a drugie czytanie jest albo uszczegółowieniem jakiegoś aspektu,
albo pewnym dopowiedzeniem do tamtych treści.
I tak jest
dzisiaj: pierwsze czytanie i Ewangelia mówią o bardzo podobnym
wydarzeniu, natomiast czytanie drugie naświetla cały problem z
nieco innej strony.
Oto
w czytaniu z Pierwszej Księgi Królewskiej odnajdujemy opis
wskrzeszenia przez Eliasza syna kobiety,
u której się
zatrzymał. I dokładnie takie samo wydarzenie opisane zostało w
Ewangelii, tyle że sprawa dotyczy młodzieńca z Nain, a cudu
dokonał Jezus.
W każdym razie, w jednym i w drugim przypadku
mamy do czynienia z ewidentnym cudem, mamy do czynienia ze
wskrzeszeniem człowieka zmarłego,
mamy do czynienia z
absolutnym przekroczeniem wszelkich praw natury. I mamy do czynienia
z jakimś wielkim zmiłowaniem Boga nad człowiekiem w
sytuacji – po ludzku rzecz biorąc – beznadziejnej.
I
teraz, w kontekście tego, co mówimy, raz jeszcze pochylamy się nad
drugim czytaniem. I cóż tam odnajdujemy? Takie oto słowa Apostoła
Pawła: Słyszeliście
przecież o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem
judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży
i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm
przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem
szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowaniu tradycji moich
przodków.
Gdy
jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie
matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we
mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast, nie radząc
się ciała i krwi ani nie udając się do Jerozolimy, do tych,
którzy Apostołami stali się pierwej niż ja, skierowałem się do Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku
.
Mówiliśmy
sobie, że drugie czytanie uszczegóławia jakiś aspekt treści,
wcześniej przytoczonych. Jak
to wygląda w tym przypadku?

Myślę, że bez trudu odnajdujemy pewne odniesienie.
Oto
bowiem w pierwszym czytaniu i w Ewangelii słyszymy o wskrzeszeniu
dwóch młodych ludzi ze
śmierci fizycznej, cielesnej…

Owszem, to znak niezwykły, nadzwyczajne dokonanie, będące zarówno
dla
jednej, jak i drugiej matki źródłem nieopisanej radości,

natomiast dla nas wszystkich powodem
nadzwyczajnego podziwu.

Ale – powiedzmy sobie szczerze – obaj ci ludzie jednak
kiedyś zmarli

i dziś, gdyby nie te zapisy na kartach Pisma Świętego, któż
wiedziałby o tym, że w ogóle istnieli?
Oczywiście,
nie chcemy w ten sposób powiedzieć – żeby nie popaść w jakąś
drugą skrajność – że nic
się nie stało, nic się nie dokonało, że to wskrzeszenie to w
sumie nic takiego.

Nie, tego nie mówimy, natomiast staramy się dostrzec
odniesienie jednego i drugiego wskrzeszenia do rzeczywistości
wyższych.

Jakie
to odniesienie? Na
czym polega?
Właśnie
to podpowiada nam Święty Paweł. W słowach, które przed chwilą
raz jeszcze przytoczyliśmy sobie, odnajdujemy świadectwo
innego, ale równie cudownego wskrzeszenia: wskrzeszenia duchowego!

Ze śmierci grzechu, z otchłani zagubienia, Pan
wskrzesił Pawła do zupełnie innego życia.
Chociaż
bowiem w wymiarze fizycznym żył on – i miał się nawet całkiem
dobrze – to
w wymiarze duchowym był całkowicie umarłym!

I z tej duchowej śmierci Pan go dźwignął, podniósł, wskrzesił…
Które
wskrzeszenie jest bardziej cudowne? Które bardziej spektakularne?
Które ważniejsze?
Może
nie ustawiajmy problemu w ten sposób, ale dostrzeżmy
działanie Boga,

dokonującego wówczas i dziś cudów w naszym życiu – i za te
cuda dziękujmy! Umiejmy dostrzec ogromne
znaczenie wszelkich znaków zewnętrznych dla życia duchowego,
wewnętrznego…

A prosząc o łaski nam potrzebne, zawsze miejmy to na względzie, że
Pan
udzieli nam zawsze i wszystkiego – ale tego wszystkiego, co służyć
będzie naszemu zbawieniu.

Bo
cóż nam z darów, które służyłyby tylko chwilowemu zadowoleniu?
I po co dary i znaki, które miałyby służyć zaspokojeniu
ciekawości, nasyceniu próżności, poprawie nastroju – jeżeli
wszystkie one nie miałyby służyć zbawieniu?
Dlatego
kiedy prosić będziemy Boga o to,
czy tamto,
a natychmiast tego nie otrzymamy, albo
otrzymamy inaczej, niż byśmy chcieli,

albo w innym czasie, albo w innym stopniu – to zanim zaczniemy
narzekać, że nas Bóg nie słucha, że nas pomija, że się nami
zabawia, że nas nie kocha – spróbujmy
spojrzeć nieco dalej,

spróbujmy wybiec oczami wyobraźni nieco do przodu i pomyśleć, czy
na pewno dobre jest to, o co prosimy? Czy na dalszą metę jest
dobre? Czy na pewno posłuży sprawie wiecznego zbawienia?
Bo
to życie ziemskie wcześniej, czy później się skończy. A czasami
wcześniej, niż później. Życie ziemskie wskrzeszonych dziś
młodych ludzi też
się kiedyś skończyło.

Ale ich życie wieczne trwa do dziś – i trwać będzie. Wierzymy,
że jest to życie szczęśliwe –
o
ile tylko zrobili dobry użytek

z tego, co im Bóg podarował, co im uczynił.
Jeżeli
zatem trudno nam będzie dostrzec zamiar Boży i dobro, wynikające z
tego, że Bóg jednak postępuje
z nami po swojemu, a nie „po naszemu”,

to prośmy Go chociaż o tę odrobinę zaufania do Niego – taką
odrobinę, która pozwoli nam przyjąć Jego dary, nawet jeżeli ich
nie rozumiemy lub chcielibyśmy innych. A kiedy je przyjmiemy –
niech
nam pomoże w pełni je wykorzystać… I żadnego nie zmarnować…
Żadnego…

7 komentarzy

  • Dziękuję Księże Jacku za te, jak zwykle, wspaniałe rozważania Słowa Bożego. Korzystając z okazji pragnę również tą drogą złożyć najlepsze życzenia księdzu Markowi za Jego dwunastoletnią posługę duszpasterską. Niech zaangażowanie Jego w pracy na Syberii i na "siostrzanym" blogu będzie dla nas świadectwem miłości, oddania drugiemu człowiekowi i wierności Bogu. Szczęść Boże obydwu Księżom i gratulacje także dla rodziców Jaśkowskich, że za Ich przyczyną Kościół Boży może cieszyć się posługą Ich synów.
    Mirka od Ojca Pio.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.