10 Tygodnia zwykłego, rok I,
czytań: 2 Kor 3,4–11; Mt 5,17–19
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Dzięki Chrystusowi taką ufność w Bogu pokładamy. Nie żebyśmy
uważali, że jesteśmy w stanie pomyśleć coś sami z siebie, lecz
wiemy, że ta możność nasza jest z Boga. On też sprawił, żeśmy
mogli stać się sługami Nowego Przymierza, przymierza nie litery,
lecz Ducha; litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia.
jeśli posługiwanie śmierci, utrwalone literami w kamieniu,
dokonywało się w chwale, tak iż synowie Izraela nie mogli
spoglądać na oblicze Mojżesza z powodu jasności jego oblicza,
która miała przeminąć, to o ileż bardziej pełne chwały będzie
posługiwanie Ducha? Jeżeli bowiem posługiwanie potępieniu jest
chwałą, to o ileż bardziej będzie obfitować w chwałę
posługiwanie sprawiedliwości. Wobec przeogromnej chwały okazało
się w ogóle bez chwały to, co miało chwałę tylko częściową.
Jeżeli zaś to, co przemijające, było w chwale, daleko bardziej
cieszy się chwałą to, co trwa.
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, że przyszedłem
znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale
wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie
przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie,
aż się wszystko spełni.
więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i
uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w Królestwie
niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki
w Królestwie
niebieskim”.
Testament przygotowywał na przyjście Mesjasza. Wydarzenia, które
wówczas się dokonywały, a które zostały zapisane na kartach
Pisma Świętego, prowadziły ludzi do tego, co potem dokonało
się w czasach Nowego Testamentu. Rozróżniając jedną –
nazwijmy to tak – epokę od drugiej, Apostoł Paweł mówi nawet o
posługiwaniu śmierci i posługiwaniu Ducha. Bardzo mocne
rozróżnienie. A później jeszcze mówi o posługiwaniu
potępieniu i posługiwaniu sprawiedliwości. O co w tym
wszystkim chodzi?
o to, że Prawo Starego Testamentu – jako rzekliśmy – było
przygotowaniem do przyjęcia tego Prawa, które
przyniósł Jezus: Prawa miłości. Właściwie, to
Jezus – jak sam powiedział – nie przyszedł znieść tamtego
Prawa, tylko je wypełnić: wypełnić nową treścią, pomóc je
właściwie zrozumieć.
tamte Prawo pokazywało ludziom, co jest złem, co jest grzechem i
nakładało kary za popełnienie grzechu. Ale ani tamte Prawo, ani
ofiary Starego Przymierza, nie mogły dać ludziom zbawienia.
One tylko przygotowywały na to wszystko, co przyniósł Jezus.
Dopiero On nadał nowy, a przez to – właściwy sens i
tamtym ofiarom, i tamtemu Przymierzu, i tamtym wydarzeniom. I to
właśnie w tym sensie Paweł Apostoł mówi dzisiaj: Dzięki
Chrystusowi taką ufność w Bogu pokładamy. Nie żebyśmy uważali,
że jesteśmy w stanie pomyśleć coś sami z siebie, lecz wiemy, że
ta możność nasza jest z Boga. On też sprawił, żeśmy mogli stać
się sługami Nowego Przymierza, przymierza nie litery, lecz Ducha;
litera bowiem zabija, Duch zaś ożywia.
bo to Duch Święty, którego Jezus obiecał swemu Kościołowi – i
którego ostatecznie mu podarował – pomoże zgłębić
to wszystko, co tu sobie mówimy, i należycie to przyjąć.
Czyli – mówiąc inaczej – pomoże odnowić nasze myślenie,
nasze spojrzenie i nasze odniesienie do spraw Bożych.
Oczywiście,
nie chodzi tu o odniesienie do
tradycji, czy wydarzeń Starego Testamentu, bo
my już
raczej
na
co dzień nie
odnosimy się
do nich w
żaden sposób.
Chyba, że ktoś pojedzie do Ziemi Świętej, to zetknie się z
pamiątkami po tamtych wydarzeniach i z tamtą kulturą. Ale w takiej
naszej codzienności nie to może być dla nas jakimś problemem,
natomiast może być problemem – i bardzo często, niestety, jest –
stare
myślenie.
zastarzałe, skostniałe, schematyczne, ciasne, pobieżne,
niepogłębione…
I to zarówno myślenie o Bogu, jak i o ludziach, a także o całym
otaczającym świecie i wreszcie – o sobie samych. Myślenie, które
opiera się na jakichś zasłyszanych
opiniach czy pobieżnych obserwacjach,
na jakichś szczątkach
wiedzy,
gdzieś tam wyniesionej jeszcze ze szkolnej katechezy, na
wypowiedziach „autorytetów” telewizyjnych i sensacjach
prasowych. Kochani, to właśnie na tym polscy katolicy – niestety
– budują swój pogląd o Bogu, o życiu, o ludziach, o sobie
nawzajem…
ile w tym wszystkim Ducha Świętego? Jak często jest On wzywany? I
ile w tym wszystkim Słowa Bożego, ile w tym wszystkim myśli Jezusa
Chrystusa?
Jak to jest, moi Drodzy, że jesteśmy wszyscy – tak przynajmniej
mówimy – wierzącymi ludźmi, a tak nam się udaje ciągle
oddzielać
wiarę od codziennego
naszego myślenia:
od naszych poglądów, sądów, decyzji?… Przypomnijmy jeszcze raz
słowa Apostoła:
Dzięki
Chrystusowi taką ufność w Bogu pokładamy. Nie żebyśmy uważali,
że jesteśmy w stanie pomyśleć coś sami z siebie, lecz wiemy, że
ta możność nasza jest z Boga.
Kochani, my nic sami z siebie nie wymyślimy mądrego i sensownego,
jeżeli w
stu procentach nie oprzemy się na Chrystusie
i na Nim nie zaczniemy budować swego poglądu na życie… Jeżeli z
Nim nie
będziemy na osobistej modlitwie uzgadniać wszystkich swoich
decyzji…
Jeżeli przynajmniej niektórych z nich nie będziemy konsultować
także ze Spowiednikiem przy konfesjonale…
Jeżeli nie będziemy w Piśmie Świętym szukać światła i
wskazówek do codziennego swego postępowania i układania
międzyludzkich relacji…
tego wszystkiego zabraknie, to będziemy ludźmi
starymi w myśleniu, ludźmi zamkniętymi, zablokowanymi,
zaskorupiałymi!
A ta nasza wiara będzie taka, jaką prezentuje – niestety –
spora
część katolików polskich:
wiarą mdłą, bezbarwną, nie mającą przełożenia na życie, na
wybory moralne, a już tym bardziej polityczne; nie
mającą
odniesienia do codziennych relacji w rodzinie, w sąsiedztwie, w
pracy… My
się świetnie prezentujemy na wielkich uroczystościach religijnych,
patriotycznych, wspaniale
wyglądamy na spotkaniach z Papieżem, ale codzienność nieraz zdaje
się pokazywać, jakbyśmy nic
nie mieli wspólnego z wiarą i Kościołem!
wiem, że to surowa ocena i zapewne spotkam się z zarzutem o
biadolenie. Nie! Dostrzegam
również wiele pięknych postaw i
wiele
wręcz heroicznych świadectw przeżywania wiary w konkrecie
codzienności. Ale
niech może,
w takim razie, każda
i każdy z nas sam sobie uświadomi,
jaką
wiarę widzi u siebie – od tego trzeba zacząć! – a następnie:
jaką wiarę widzi u innych?
I niech się potem wypowie, czy ta ocena jest słuszna, czy nie.
jaka by nie była – z pewnością nigdy nic nie stoi na
przeszkodzie, aby prosić Jezusa o to, by dał nam swego Ducha, który
nauczy nas Prawo
Boże – Prawo Jezusowej miłości – dokładnie w życiu
wypełniać…
Przed oczekującymi Bierzmowania wielkie zadanie, bo " Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni." Dekalog, Pismo Święte- pozostaną niezmienne, będą obowiązywać ich całe życie. Duchu Święty, spraw by Twój dar dobrej rady, był przez nich przyjmowany z wdzięcznością. Niech będą świadomi bezpośrednich natchnień Twoich, czy pośrednich, wszak Ty Duchu Boży posługujesz się również ludźmi według swojej woli; tak księżmi, rodzicami, przyjaciółmi jak i przypadkowo spotkanym człowiekiem. Niech ich dobra wola, rozum, mądrość potrafi odróżnić ziarno od plew. Miej ich w swoim władaniu i opiece, przychodź każdego dnia do Nich ze swoimi siedmiorakimi darami.Amen.
O to i ja się modlę każdego dnia… Pozdrawiam! Ks. Jacek
Łączę się w modlitwie za celestynowską młodzież przystępującą do Bierzmowania. Aby otworzyli swe serca na przyjęcie Bożego Ducha i żyli w Nim na co dzień.
RenataB
Dużo tej modlitwy potrzeba… Dlatego – dziękuję! Ks. Jacek
A ja Księdzu nie zarzucę "biadolenia", ponieważ zgadzam się w 100% z tą oceną :). Tylko co dalej? Dokąd zmierzamy….?
Dobre pytanie. Ale chyba nie możemy tracić nadziei, tylko robić, co się tylko da na własnym odcinku, wspierając to modlitwą. Ja osobiście tak próbuję… Ks. Jacek