Czemu nie można się pochwalić?…

C
Szczęść Boże! Moi Drodzy, widzę, że sprawa kształtowania postaw Młodzieży i jej traktowania przez starszych leży Wam na sercu. Dziękuję za wczorajszą dyskusję, a Annie dziękuję za wytrwałą modlitwę w intencji moich Kandydatów. I jak zawsze, zgadzam się z J.B. w każdym elemencie Jej wypowiedzi. 
    Granice przyzwoitości nie mogą być przekroczone i gdyby w którymkolwiek przypadku należało postawić sprawę jasno i ostro, nie zawahałbym się ani przez moment. Pisałem natomiast, że zwykle w takich sytuacjach u nas Osoby takie same rezygnują. Natomiast ja nie miałem ani jednej takiej sytuacji, w której trzeba by było podjąć decyzję radykalną. Na szczęście! Gdybym jednak miał, to zapewniam – podjąłbym ją. 
    Dziękuję za wszystkie Wasze jakże mądre i pełne troski wypowiedzi.
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
11 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: 2 Kor 9,6–11; Mt 6,1–6.16–18
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Kto skąpo sieje, ten skąpo i zbiera, kto zaś hojnie sieje, ten
hojnie też zbierać będzie. Każdy niech przeto postąpi tak, jak
mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się
przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg.
A
Bóg może zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając
wszystko i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre
uczynki według tego, co jest napisane: „Rozproszył, dał ubogim,
sprawiedliwość jego trwa na wieki”.
Ten
zaś, który daje nasienie siewcy, i chleba dostarczy ku
pokrzepieniu, i ziarno rozmnoży, i zwiększy plon waszej
sprawiedliwości. Wzbogaceni we wszystko, będziecie pełni wszelkiej
prostoty, która składa przez nas dziękczynienie Bogu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Strzeżcie się, żebyście
uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was
widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który
jest w niebie.
Kiedy
więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy
czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę
powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz
jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby
twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w
ukryciu, odda tobie.
Gdy
się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach
i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom
pokazać. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty
zaś gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i
módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój,
który widzi w ukryciu, odda tobie.
Kiedy
pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni
wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę
powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś gdy pościsz,
namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że
pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój,
który widzi w ukryciu, odda tobie”.
Nieraz,
jak się czyta słowa Jezusa, zapisane w Ewangelii, to ma się ochotę
zapytać: Panie Jezu, czy Ty nie mógłbyś tego wszystkiego
uczynić nieco prostszym?
Czemu tak wysoko ustawiasz poprzeczkę?
Czemu wymagasz od nas aż tak trudnych rzeczy? To nie dość, że
daję jałmużnę, pomagam innym, okazuję im życzliwość – i
jeszcze
nawet nie mogę o tym nikomu powiedzieć? Co to
przeszkadza Tobie, Panie Jezu, lub komukolwiek?
Albo
czy nie jest moją wystarczająco dużą zasługą i osiągnięciem,
że się modlę pobożnie?
Czy naprawdę do pełni szczęścia
potrzebne jest to, że nikomu o tym słowem nie wspomnę? Czy
to aż takie ważne i konieczne? Przecież to może stanowiłoby
zachętę dla innych, aby i oni zaczęli się modlić.
A
znowu: kiedy podejmuję post – czy to nie jest jakimś sporym
dokonaniem?
Przecież nie wszyscy poszczą, a wręcz wydaje się,
że dzisiaj pości coraz mniej ludzi – naprawdę nie mogę ani
trochę pokazać, jaki ze mnie pobożny człowiek,
jaki oddany
sprawie, jaki pokorny? Czemu tego wszystkiego nie mogę czynić –
czy same pobożne praktyki nie są już na tyle ważne, że stanowią
dużą wartość – czy  trzeba jeszcze
powiększać
milczeniem o nich?
Dlaczego
tak ustawiasz sprawę, Panie Jezu? Przecież to się wręcz samo z
siebie mówi! Przecież to jest taka rzecz, o której nie można
nie powiedzieć!
A Twój Apostoł, Panie, Święty Paweł,
jeszcze dorzuca jedną myśl: każe dawać z radością, każe
się przy tym wszystkim cieszyć mówiąc, iż radosnego dawcę
miłuje Bóg.
A
może rzeczywiście jest w tym wszystkim jakaś cenna myśl? Apostoł
bowiem tak próbuje odpowiadać na nasze wątpliwości: A
Bóg może zlać na was całą obfitość łaski, tak byście mając
wszystko i zawsze pod dostatkiem, bogaci byli we wszystkie dobre
uczynki

[…]
Wzbogaceni
we wszystko, będziecie pełni wszelkiej prostoty, która składa
przez nas dziękczynienie Bogu.

Natomiast
Ty sam
mówisz
tak: Strzeżcie
się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po
to, aby was

widzieli;
inaczej
nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.

[…]
Kiedy zaś
ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni
prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój,
który widzi w ukryciu, odda tobie.
[…]
Ty zaś
gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl
się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który
widzi w ukryciu, odda tobie
.
[…]
Ty
zaś gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie
ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w
ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie…
Tak,
bo ci, którzy zabiegali o uznanie dla siebie, którzy obnosili się
na prawo i lewo ze
swoją
hojnością, ze
swoją
pobożnością, ze
swoim
poświeceniem – ci
wszyscy, jak mówi Jezus, swoją nagrodę już otrzymali.

Oto jest właśnie ich nagroda: jakieś szczątkowe
uznanie u ludzi, jakieś drobne, mało znaczące słowo pochwały,
jakieś spojrzenie z udawanym podziwem…
A
tak naprawdę to nie ma żadnego większego znaczenia, bo ludzie mają
swoje sprawy, swoje zmartwienia i
o nich lubią rozmyślać, nie zakłócając sobie tych rozważań
myśleniem o drugich.
Tym
bardziej, jeżeli czyjaś pobożność miałaby dla nich stanowić
niejaki wyrzut sumienia, to już na pewno nie będą z podziwem
przyglądać się czyimś
postom czy modlitwom. Raczej
skrytykują taką postawę, żeby zagłuszyć wyrzuty sumienia.

A jeśli nawet powiedzą jakieś dobre słowo, to też będzie to
raczej reakcja chwilowa.
Dlatego
lepiej nie tam szukać uznania, nie u ludzi szukać nagrody, ale
właśnie u Boga. Wypracować w sobie taką
klasę, taki osobisty poziom,

żeby wręcz za
punkt honoru postawić sobie zasadę, że nikt się nie dowie o moim
poście,

nikomu nie powiem o pomocy, jaką innym wyświadczę; nie będę się
przechwalał swoimi sukcesami i osiągnięciami…
Wiecie,
Kochani, ja to widziałem na KUL, kiedy przez kilka lat tam
studiowałem i potem prowadziłem zajęcia: jak poszczególni
Profesorowie, ludzie naprawdę wielkiej wiedzy i na swój sposób
wielcy – nie
potrafili przeprowadzić wykładu, żeby nie nawiązać do swoich
publikacji, do swoich wystąpień, do swoich przemyśleń, do swoich
doświadczeń…

A w tym przechwalaniu się zawsze była jakaś nuta krytyczna o
osiągnięciach innego Profesora.
I
najciekawiej robiło się wówczas, kiedy się szło na
wykład do
tego drugiego, a
ten zaczynał pieśń pochwalną na temat swoich osiągnięć, swoich
publikacji, swoich doświadczeń, swoich przemyśleń

z krytycznym odniesieniem do doświadczeń tego pierwszego! Między
nami studentami zaraz pojawiał się uśmiech swoistego
politowania i takie komentarze nieco kąśliwe na temat takiej
nadymanej i podkreślanej wielkości… I
pytanie, czy
my też za kilka lat tacy będziemy?…
A
jakże na tym tle korzystnie wypadał w naszych oczach taki Profesor,
który odwoływał się do publikacji innych
Profesorów, a o swoich w ogóle nie wspominał,

chociaż powszechnie było wiadomo, że ma ich na konie dużo. Z
jakim podziwem patrzyło się na takiego człowieka i – co
ciekawe!
jak
chętnie sięgało się po jego publikacje!
Bo
to chyba tak jest, Kochani, że dobro
czynione po cichu, ze względu na Boga, woła głośniej, niż to
dobro rozgłaszane i po ludzku chwalone.

Jeżeli bowiem to wszystko, co robimy, oddajemy w Boże ręce,
to Bóg już wie, co z tym zrobić.

On, który widzi w ukryciu, sam nagrodzi. I okazuje się, że bardzo
często nagrodzi
już tu,
w
tym ziemskim życiu
,
kiedy to postawa
takich skromnych ludzi bardzo mocno do wszystkich przemawia – tym
mocniej, że wszyscy wiedzą, iż ten człowiek
czyni dobro, a się nim nie chwali.
Kochani,
czy stać nas – Was i mnie – na taką postawę? Jest
ona piękna, ale – zaprawdę – trudna!

Ale jaka wewnętrzna satysfakcja towarzyszy takiemu dobru, o którym
się wie samemu i o którym wie tylko Bóg… Jakaż to wielka
wewnętrzna radość! Może
warto spróbować, może warto się odważyć?…

5 komentarzy

  • można pomagać, pościć, modlić się i nikomu nie mówić, tylko czy aby, jesli potraktujemy to jako zasadę naszego postępowania, nie stanie się to doskonałą pozywką dla wewnętrznej pychy?
    nie raz się łapię, ze w moim przypadku właśnie tak jest..i wtedy cała radość gdzieś ulatuje..

    "Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce, nie żałując i nie czując się przymuszonym, albowiem radosnego dawcę miłuje Bóg" ..jak nauczyć się pokory, w której kazdy mój dar będzie wypływał z serca..i zostanie świadomość, że to była czyta miłość do Boga a nie moje wyrachowanie (takie z samego dna, którego nie widać na pierwszy rzut oka)

    czy tego można się nauczyć? czy taka otwartość serca jest Łaską o którą trzeba się modlić?
    Ania

  • Wyciągam wnioski, zaszywam się w swojej izdebce :), przestaję komentować ale nie przestaję czytać Księdza rozważań. Z Panem Bogiem.

  • Zgadzam się z Robertem, bo czytam swoje rozważanie i Wasze wpisy, Kochani, i doprawdy nie wiem, z czego Anna wydedukowała taką myśl, żeby zaprzestać komentowania. Ale by nam w ten sposób zrobiła przysługę! Nie ma o tym mowy! Prosimy o te mądre refleksje i piękne, głębokie modlitwy, którymi jesteśmy stale obdarzani! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.