Wiara na sto – czy na dziesięć procent?…

W
Szczęść Boże! Kochani, pierwszy tydzień wakacji. Ja dzisiaj pojadę do Domu Rodzinnego, ale po drodze – także do Kodnia, gdzie przed Obrazem Matki Bożej, we Mszy Świętej i osobistej modlitwie, będę polecał Was i Wasze sprawy, a także wszystkie intencje, zapisane w naszej Wielkiej Księdze. A jak Wasze wakacje?
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek  

Poniedziałek
13 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Rdz 18,16–33; Mt 8,18–22
CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Mężowie,
których gościł Abraham, odeszli i skierowali się ku Sodomie.
Abraham zaś szedł z nimi, aby ich odprowadzić.
A
Pan mówił sobie: „Czyż miałbym zataić przed Abrahamem to, co
zamierzam uczynić? Przecież ma się on stać ojcem wielkiego i
potężnego narodu i przez niego otrzymają błogosławieństwo
wszystkie ludy ziemi. Bo upatrzyłem go jako tego, który będzie
nakazywał potomkom swym oraz swemu rodowi, aby strzegąc przykazań
Pana, postępowali sprawiedliwie i uczciwie, tak żeby Pan wypełnił
to, co obiecał Abrahamowi”.
Po
czym Pan rzekł: „Skarga na Sodomę i Gomorę głośno się
rozlega, bo występki ich mieszkańców są bardzo ciężkie. Chcę
więc iść i zobaczyć, czy postępują tak, jak głosi oskarżenie,
które do Mnie doszło, czy nie; dowiem się”.
Wtedy
to ci mężowie odeszli w stronę Sodomy, a Abraham stał dalej przed
Panem. Zbliżywszy się do Niego, Abraham rzekł: „Czy zamierzasz
wygubić sprawiedliwych wespół z bezbożnymi? Może w tym mieście
jest pięćdziesięciu sprawiedliwych; czy także zniszczysz to
miasto i nie przebaczysz mu dla owych pięćdziesięciu
sprawiedliwych, którzy w nim mieszkają? O, nie dopuść do tego,
aby zginęli sprawiedliwi z bezbożnymi, aby stało się
sprawiedliwemu to samo co bezbożnemu. O, nie dopuść do tego. Czyż
Ten, który jest sędzią nad całą ziemią, mógłby postąpić
niesprawiedliwie?”
Pan
odpowiedział: „Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu
sprawiedliwych, przebaczę całemu miastu przez wzgląd na nich”.
Rzekł
znowu Abraham: „Pozwól, o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić
do Ciebie, choć jestem pyłem i prochem. Gdyby wśród tych
pięćdziesięciu sprawiedliwych zabrakło pięciu, czy w braku tych
pięciu zniszczysz całe miasto?”
Pan
rzekł: „Nie zniszczę, jeśli znajdę tam czterdziestu pięciu”.
Abraham znów odezwał się tymi słowami: „A może znalazłoby się
tam czterdziestu?” Pan rzekł: „Nie dokonam zniszczenia przez
wzgląd na tych czterdziestu”.
Wtedy
Abraham powiedział: „Niech się nie gniewa Pan, jeśli rzeknę:
może znalazłoby się tam trzydziestu?” A na to Pan: „Nie
dokonam zniszczenia, jeśli znajdę tam trzydziestu”.
Rzekł
Abraham: „Pozwól, o Panie, że ośmielę się zapytać: gdyby
znalazło się tam dwudziestu?” Pan odpowiedział: „Nie zniszczę
przez wzgląd na tych dwudziestu”.
Na
to Abraham: „O, racz się nie gniewać, Panie, jeśli raz jeszcze
zapytam: gdyby znalazło się tam dziesięciu?” Odpowiedział Pan:
„Nie zniszczę przez wzgląd na tych dziesięciu”.
Wtedy
Pan, skończywszy rozmowę z Abrahamem, odszedł, a Abraham wrócił
do siebie.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus zobaczył tłum dokoła siebie, kazał odpłynąć na drugą
stronę. Wtem przystąpił pewien uczony w Piśmie i rzekł do Niego:
„Nauczycielu, pójdę za Tobą, dokądkolwiek się udasz”.
Jezus
mu odpowiedział: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz
Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł wesprzeć”.
Ktoś
inny spośród uczniów rzekł do Niego: „Panie, pozwól mi
najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”.
Lecz
Jezus mu odpowiedział: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym
grzebanie ich umarłych”.
Przedziwny
targ, jaki prowadzi dziś Abraham z Bogiem, może nas bardzo
dziwić, a wręcz szokować.
Z każdym bowiem zdaniem, jakie
wypowiada on przed Panem, z każdą prośbą, z każdą liczbą owych
sprawiedliwych – liczbą stopniowo zmniejszaną – odnosimy
nieodparte wrażenie, że Abraham po prostu napina strunę. Coraz
bardziej!
Najpierw
pięćdziesięciu sprawiedliwych. Ale potem – może tak
czterdziestu pięciu?… A może czterdziestu?… A może
trzydziestu?… A może dwudziestu?… A może dziesięciu?…
Ostatecznie stanęło na dziesięciu i na tym rozmowa się
zakończyła, a Sodoma i Gomora – jak wiemy –
jednak został
y zniszczone. A zatem –
nawet dziesięciu się nie znalazło…
Cały
jednak ten dialog pokazuje, Kochani, jak bardzo miłosierny jest Bóg,
ale także – jak bardzo wyczekuje On wręcz inicjatywy ze strony
człowieka,
jakiegoś kroku w dobrym kierunku, jakiegoś gestu…
A przecież każdy z nas mógłby powtórzyć za Abrahamem: Pozwól,
o Panie, że jeszcze ośmielę się mówić do Ciebie, choć jestem
pyłem i prochem
.
Tak,
każdy z nas na takiej właśnie pozycji staje przed Panem: jesteśmy
pyłem i prochem.

To Pan nas wynosi do godności swoich dzieci i
chce nas obdarowywać rozlicznymi swymi darami,
w
tym – tak szczególnie – darem przebaczenia grzechów. Ale
my nie
potrafimy – nie chcemy! –

tego daru przyjąć.
W
tym dzisiejszym niesamowitym dialogu
– targu – Abrahama z Bogiem

właśnie to jakoś tak się rzuca w oczy, że Bóg z jednej strony
zapowiada surową karę, zniszczenie, unicestwienie Sodomy
i Gomory, a z drugiej strony jakby
wręcz wypatrywał możliwości ich uratowania!

Tak, dosłownie jakby mówił: dajcie
Mi jakiś pretekst, dajcie Mi jakiś argument na ich korzyć, jakiś
argument, żebym mógł ich uratować – jakikolwiek! Choćby
najmniejszy!
Kochani,
rzecz niebywała – Bóg
wręcz naprasza się człowiekowi, żeby go uratować,

żeby go obdarować, a człowiek nie chce, nie umie, nie dostrzega
tego, nie rozumie – czy
w ogóle jeszcze nie wiadomo, co myśli…

Ale co by nie myślał, to chyba nie myśli zbyt trzeźwo, bo okazuje
się, że Sodoma
i Gomora jednak zostały zniszczone,

a i dzisiaj wiele razy jest właśnie tak, że Bóg wychodzi z
inicjatywą, wychodzi ze swoją dobrocią, z propozycją swoich
darów, ale
ostatecznie nie może ich udzielić, bo człowiek albo nie wierzy w
to tak za bardzo, albo o to nawet nie prosi.

Kochani,
przenosząc tę historię, opisaną w dzisiejszym pierwszym czytaniu,
na
nasze realia,
można
by powtórzyć to, co wiele razy mówiliśmy już z tego miejsca:
jeżeli w naszej Parafii – o czym przekonuje nas wizyta
duszpasterska czy rozliczne rozmowy
w kancelarii lub w konfesjonale – jest
tyle problemów, tyle dramatów, tyle nieszczęść, łez i
cierpienia,

to wydawać by się mogło, że adoracja czwartkowa powinna gromadzić
takie
tłumy, że kościół nasz nie mógłby ich pomieścić! I środowa
nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy! I nabożeństwo
fatimskie!

I
w ogóle na codziennej Mszy Świętej i u Komunii Świętej powinno
być tyle osób, że w tym kościele nie powinni się nawet zmieścić.
Czy
tak jest? Dobrze wiemy…

I
dlatego sytuacja tak właśnie wygląda, że z jednej strony rozgrywa
się taki lub inny dramat, a z drugiej strony ten, kto go przeżywa…
no
właśnie – co robi?

Zdaje się, że po prostu bezradnie
patrzy
i narzeka, i przeklina, i pomstuje, i płacze, ale
nie pomyśli, żeby zgiąć kolana przed Panem, żeby wziąć
różaniec do ręki,

żeby zacząć szturmować Niebo o łaski, o pomoc, o ratunek…
Kochani,
nieraz już z tego miejsca mówiliśmy także, że Bóg chce również
dzisiaj
– tak, jak w czasach biblijnych – pomagać
człowiekowi.

Bóg i dzisiaj także – chce
go ratować.

Bóg i dzisiaj także – chce
go wysłuchać.

Bóg i dzisiaj także – chce
dokonywać cudów!

Tak, to nie przesada: Bóg
chce dokonywać cudów!

Chce uzdrawiać, jednoczyć zwaśnionych, leczyć chorą atmosferę w
rodzinie, w pracy – Bóg chce pomagać człowiekowi, chce
dokonywać cudów! Tu i teraz! U nas – w Celestynowie, w naszych
rodzinach, w Twoim i w moim domu!

Jeżeli tego nie dokonuje, to może dlatego, że tak, jak w Sodomie
i
w Gomorze nie
znalazł dziesięciu sprawiedliwych, tak u nas nie
znajduje wiary nawet na dziesięć procent!

Może
zatem
warto
posłuchać, co dzisiaj Jezus powiedział swoim rozmówcom w
Ewangelii, że pójście za Nim oznacza – po pierwsze – pójście
w rzeczywistość po ludzku nieznaną i wciąż nową,

czego symbolem jest brak stałego miejsca zamieszkania Jezusa i
poszukiwanie ciągle
nowych miejsc, a także oznacza
pójście zdecydowane, bez oglądania się wstecz

i bez ciągłego wzdychania za tym, co się zostawiło –
symbolizują
to
słowa Jezusa: Pójdź
za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych
.
To
właśnie nam,
którzy dzisiaj deklarujemy Jezusowi, że Go kochamy, że w Niego
wierzymy, że chcemy za Nim iść, On
sam odpowiada: Jeżeli chcesz za Mną iść – to
już teraz!
Jeżeli
Mnie kochasz – to
bez ograniczeń!

Jeżeli we Mnie wierzysz – to
na sto procent!

Jeżeli chcesz Mojej pomocy – to
Mi zaufaj! Bez zastrzeżeń!

I nie bój się, nie krępuj się prosić
Mnie o pomoc, o łaskę, nawet o cud!
Kochani,
to właśnie wtedy zaczną się dokonywać wielkie
rzeczy! 

9 komentarzy

  • Szczęść Boże na czas odpoczynku, ks. Jacku. Ja mam 365 dni wakacji :).
    Ps.Jutro w odpust Matki Bożej Licheńskiej powierzę wszystkie intencje swoje i z blogów i stron internetowych, które odwiedzam na Nieszporach i Mszy Świętej o 18tej w Licheniu.

  • Na początku naszego dzisiejszego spotkania z księdzem Jackiem, padło pytanie jak nasze wakacje? Chciałam się podzielić swoimi przemyśleniami na ten temat. Tak się złożyło, że mam teraz bardzo dużo czasu, ponieważ jestem na zwolnieniu lekarskim od końca maja i jeszcze chyba długo pobędę. Zawsze w biegu, energiczna, pełna entuzjazmu nagle musiałam spowolnić ze względu na chore serce (wieńcówka). Ta choroba to dar od Boga. Widać potrzeba się zatrzymać, aby dostrzec problemy innych ludzi. Teraz doskonale rozumiem kondycję zdrowotną mojego byłego męża (jesteśmy od 8 lat po rozwodzie, ale nie przed Bogiem), który od ok 5 lat choruje na serce i na nic nie ma siły. Ja dumna i beztroska w tej chorobie usłyszałam stop. Mogę przeanalizować całe swoje życie. Myślę również, że być może ta choroba ma posłużyć opamiętaniu mojego młodszego syna (faktycznie jedynego opiekuna mieszkającego ze mną), który już na dniach planuje się wyprowadzić z rodzinnego domu i zacząć życie w grzechu ze swoją prawdopodobnie przyszłą żoną. Żadne moje argumenty nie trafiają do młodych. Jedynie westchnienie do Boga pozostawia nadzieję na zmianę mojego zdrowia i zachowania syna. Proszę Was wszystkich o modlitwę w tej intencji, a Księdzu Jackowi i moim blogowym siostrom i braciom życzę udanego wypoczynku wakacyjnego w przyjaźni z Bogiem.
    Mirka od Ojca Pio

    • Taki czas wyciszenia i spowolnienia – to wielka łaska. Tym, którzy jej aktualnie nie otrzymują od Pana winna przyświecać myśl, aby samemu sobie tworzyć chociaż chwile takiego zatrzymania, w czasie których będą mogli złapać głębszy oddech… Oczywiście, w tym znaczeniu duchowym… Ks. Jacek

    • Droga Mirko! Życzę powrotu do zdrowia, o czym będę pamietał w modlitwie – z wiarą i z działaniem da się! Gdybys czegos potrzebowała: daj znać poprzez blog lub na prywatnego maila – jestem z tej samej parafii :).
      Pozdrawiam serdecznie
      R.

    • Z tego, co się orientuję, to Nekatechumenat, pomimo wstępnej pozytywnej oceny Kościoła, ciągle jeszcze jest badany w wielu kwestiach szczegółowych, chociażby liturgicznych. Nie jestem dokładnie obeznany w temacie, ale z tego, co odszukuję w pamięci, to chyba jakoś tak wygląda. Nie ukrywam też, że mam sporo osobistych zastrzeżeń do stylu, w jakim prowadzi on swoje nauczanie i swoją liturgię. Natomiast nie wiem, czy jest owa "Bibuła", na której opublikowany został wskazany artykuł. Ja już coś z tej "Bibuł" czytałem i powiem szczerze – mam dużo więcej wątpliwości, niż w odniesieniu do Neokatechumenatu. Kto stoi za tym pismem? I kto przez nie tak naprawdę wyraża swoje prywatne opinie?… Ks. Jacek

    • Ks. Jacku, jestem głęboko o tym przekonany, że za bibułą z pewnoscia nie stoi obecny premier polskiego rządu ;). Znalazłem tam kilka nazwisk autorów, znanych również z innych serwisów nizależnych, a ogólne przesłanie serwisu jest mocno patriotyczne, piętnujące antywartosci chrzescijańskiej cywilizcji. Sporo rzeczy pobrzmiewa miętą do tradycjonalizmu, chociaż niepokoi echo lefebrowskiego sedewakantyzmu. Chociaż, z drugiej strony podobno Benedyktowi XVI mocno zależało na powrocie bractwa na łono KK.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.