Dobro naprawdę ma sens!

D
Szczęść Boże! Kochani, witam i pozdrawiam wszystkich w kolejnym dniu pielgrzymkowym. Jeżeli macie jakieś relacje z Pielgrzymek, w których uczestniczą Wasi Bliscy, to napiszcie coś na ten temat. I koniecznie zapewniajcie o naszej modlitwie – chociażby tej, zanoszonej codziennie w Celestynowie, w ramach Pielgrzymki duchowej. 
                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Św. Wawrzyńca, Diakona i Męczennika,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza: Mdr 3,1–9; J 12,24–26
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Dusze
sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało
się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za
nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w
pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich
pełna jest nieśmiertelności.
Po
nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem
doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak
złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę.
W
dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po
ściernisku. Będą sądzić ludzi, zapanują nad narodami, a Pan
królować będzie nad nimi na wieki.
Ci,
którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą
przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam
wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze,
zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten,
kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na
tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał mi
służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój
sługa. A jeśli kto Mi służy, uczci go mój Ojciec”.
Patron
dnia dzisiejszego, Wawrzyniec,
był diakonem Kościoła rzymskiego.

Poniósł śmierć męczeńską podczas prześladowania za cesarza
Waleriana, w
dniu 10 sierpnia 258 roku,

w
czternaście dni po śmierci Papieża
Sykstusa II, którego umęczono razem z czterema innymi
diakonami.
Cierpienia,
jakie zgotowano Wawrzyńcowi, aby zadać mu śmierć, były wręcz
odrażające. Ale zniósł
je wszystkie mężnie, do ostatniej chwili trwając przy Chrystusie.

Nad
grobem Wawrzyńca cesarz Konstantyn Wielki zbudował bazylikę. Kult
świętego Męczennika już
w IV wieku rozpowszechnił się w Kościele.
Jest
jakąś niezwykłą tajemnicą Kościoła, że świadectwa Świętych,
w tym jakoś tak szczególnie świadectwa Męczenników,
żywe i przemawiają do ludzi na tyle wieków

po tym, jak owi Święci żyli i chodzili po świecie. I to jest
jeszcze
jednym znakiem ich zwycięstwa

– oprócz wielu innych znaków, jakie odnajdujemy w ich
życiorysach.
To
prawda, że – tak jak chociażby w przypadku dzisiejszego Patrona –
wiadomości
historyczne są bardzo skąpe

i niewiele możemy powiedzieć o życiu, działalności i zasługach
takiego człowieka, możemy jednak z
całą pewnością stwierdzić, że żył blisko Boga, że właściwie
był z Nim w pełni zjed
noczony,
a to zjednoczenie potwierdził piękną i bohaterską śmiercią.
W
ten sposób spełniają się na nim słowa z Księgi Mądrości,
jakich dziś w pierwszym czytaniu wysłuchaliśmy: Dusze
sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało
się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za
nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w
pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich
pełna jest nieśmiertelności.
Po
nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem
doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak
złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę.

Właśnie
– ludzie, których życie jest całkowicie w ręku Boga, których
dusze są w ręku Boga, są zwycięzcami
i żyją u Boga, ale też żyją w pamięci i świadomości ludzi,

ich zaś świadectwo życia i postawy cały czas przemawia, cały
czas wskazuje kierunek ludziom różnych epok i wieków, podczas gdy
ich prześladowcy i przeciwnicy albo
są zapomniani i całkowicie giną w mrokach przeszłości,

albo – owszem – mają swoje miejsce w historii, ale takie
miejsce, jakie w chrześcijańskim wyznaniu wiary, w naszym Credo, ma
Piłat!
Ludzie
święci
właśnie w ten sposób stają się ziarnem pszenicy, które – jak
mówi Jezus w dzisiejszej Ewangelii – obumiera,
aby przynieść owoc obfity.

Samo ginie – ale niesie życie innym. Nienawidzi wręcz swego życia
na tym świecie, ale
zyskuje je na życie wieczne.

Bo kto chce służyć Jezusowi, tego uczci Ojciec i udzieli mu swoich
darów, uczyni go ostatecznie zwycięzcą.
Kochani,
myślę, że warto wziąć sobie głęboko do serca to dzisiejsze
pouczenie Pana – pouczenie wynikające
wprost ze wspomnienia Świętego Wawrzyńca,
Diakona
i Męczennika, człowieka
żyjącego tak wiele lat przed nami.

Warto uświadomić sobie, że wszystkie nasze dobre czyny są znane
Bogu i On sam będzie je oceniał. I
doceniał!

Nam
się nieraz wydaje, że nam coś nie wyszło, że nam nic nie wyszło,
żeśmy w życiu niewiele osiągnęli; że wszystko,
albo prawie wszystko przegraliśmy…

A oto okazuje się – często po jakimś czasie – że
jednak tak nie jest.

Sam
się przekonywałem – na przestrzeni tych kilkunastu lat swego
kapłaństwa – że nieraz wydawało się, iż wysiłek wkładany w
pracę duszpasterską, w pracę z młodzieżą, jest
bezowocny, jest zmarnowany, że nie warto było tak się angażować,

wkładając w to czas, a nieraz i pieniądze, bo wszystko przeminęło
bez odzewu i bez sensu… I oto nagle okazuje się, że ktoś
po latach wspomina owe spotkania,

owe wspólnie podejmowane inicjatywy, nawet
wspomina pojedyncze zdania czy słowa,

jakie kiedyś mówiłem na kazaniach czy w rozważaniach…

I
wtedy przychodzi takie pocieszenie, taka świadomość, że jednak
nie wszystko stracone,

nie wszystko przegrane, a
może nawet całkiem dużo jest
wygrane,
tylko trzeba było poczekać cierpliwie, albo się uważnie
rozejrzeć.
Dlatego,
Kochani, ilekroć podejmować będziemy jakieś dobro i ilekroć
przyjdzie nam dać z siebie coś więcej dla dobra ludzi, poświęcić
się jakoś, zaangażować – nie
dajmy sobie wmówić, że to bez sensu, że to naiwność, że to
marnowanie czasu czy energii. To nieprawda!
Nad
nami wszystkimi i nad tym, co robimy, jest Bóg Wszechmogący i
Wszechwiedzący – i to On ostatecznie jest Adresatem
każdego naszego dobrego słowa i czynu, każdej naszej dobrej myśli
i inicjatywy.

I to On wszystkiemu temu nadaje sens. I to On czyni nieśmiertelnym
i trwałym każde uczynione przez nas dobro

– nawet jeżeli ludzie go nie zauważą i szybko o nim zapomną. W
Bożych skarbcach wszelkie dobro jest przechowywane
i wypłacane nam samym,

ale i wielu innym ludziom – w czasie i w sposób, jakiego byśmy
się nawet nie spodziewali.
Dlatego
podejmując jakiekolwiek poświęcenie i dając z siebie coś innym,
a nawet – ponosząc takie czy inne wyrzeczenia i ofiary dla dobra
innych, nie
dopuszczajmy do siebie szatańskiej pokusy rezygnacji i poczucia
jakiegoś bezsensu,

ale wszystko od razu i bezpośrednio adresujmy do Boga, zawsze
pamiętając, iż jeżeli
ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo,
ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje
życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie,
zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał
Mi
służyć


jak
mówi Jezus
niech
idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli
kto Mi służy, uczci go mój Ojciec…

6 komentarzy

  • Dla mnie niezmiernie ważne a wręcz kluczowe okazało się spotkanie dla rodziców chrzestnych a potem rozmowa, które księże Jacku prowadzisz. Miałam wówczas podawać do Chrztu Św. moją malutką siostrzenicę Blankę, której rodzice żyją w niesakramentalnym małżeństwie, szwagier jest agnostykiem a ojciec chrzestny jest protestantem więc był tylko świadkiem Chrztu."Lepszego" zestawu chyba nie było:)
    To wtedy uświadomiłeś mi Ks Jacku swoim jak zawsze stanowczym zdaniem, że to na mnie spoczywa duża odpowiedzialność. A ja byłam daleeeko w lesie z moją wiarą. Szczerze mówiąc to zastanawiałam się czy nie zdezerterować i nie odmówić, ale szkoda mi było mojej siostry i siostrzenicy.
    To co usłyszałam wtedy o Chrzcie Św było piękne i uświadomiło mi, że jest to ogromny dar i przywilej jaki daje nam Bóg. Wtedy to aktem woli poprosiłam żebym uwierzyła w to wszystko co usłyszałam o Chrzcie Św. bo inaczej to wszystko nie ma sensu…Była to moja świadoma decyzja.Zdecydowałam się jednak podawać Blankę.
    Po trzech miesiącach które upłynęły od Chrztu Pan Jezus obdarzył mnie łaską nawrócenia poprzez świadectwa osób nawróconych, które "przypadkowo" przeczytałam(przypadek-jedno z imion Ducha Św :)).
    W tym czasie o moje nawrócenie modliła się moja koleżanka z pracy wraz ze swoim mężem i moja mama.
    Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było wstąpienie do Różańca Rodziców za swoje dzieci i dzieci chrzestne.
    Księże Jacku Bóg działa przez Ciebie z ogromną siłą…
    RenataB

  • Z mojej parafii idzie 23 pielgrzymka od 7 sierpnia w liczbie ponad 200osób. Wpisałam swoje intencje i pozdrowienia dla Jasnogórskiej Matki do księgi intencji, która będzie zawieziona i przedstawiona 13 sierpnia Matce Bożej. Modlę się codziennie za wszystkich uczestników ale szczególnie wspominam Elę z Blogowego Różańca, która poinformowała nas o niedyspozycji nogi. Rok temu też miała nadwyrężone ścięgno Achillesa. Niech Pan błogosławi i wspiera Wszystkich pątników w drodze do Mateńki.

  • Słowo klucz, które odpowiada na pytanie po co obumieranie brzmi z miłości. Bo miłość prawdziwa przekłada się na konkret pragnień, myśli, decyzji, słów i czynów, które z kolei możemy sprowadzić do wspólnego mianownika służby.
    Miłość i służba tow duchowości chrześcijańskiej synonimy. Obejmują całość tego, co nazywamy boskością i człowieczenstwem. Bóg jest miłością, a człowiek jest mozliwością miłowania. Prawdziwa miłość i służba wypływają z całego serca, a ich realizacja obejmuje całą duszę, cały umysł, całe ciało i wszystkie siły. Nie da się kochać prawdziwie kochając wybiórczo. Nie da się służyć naprawdę wybierając tylko to, co się podoba.
    Obumieranie z miłości to nic innego jak konsekwencja samego miłowania. Jest to obumieranie, które przynosi obfity plon. Tylko takie daje dobre owoce. Bo prawdziwa miłość nie pozostaje sama, nie jest egoistyczna, nie zamyka się w sobie i tylko na siebie. Sam Bóg który jest miłością, i który oddał się całkowicie i we wszystkim człowiekowi z miłości. Nic dla siebie nie zachował. Takie obumieranie to służba, a jej największym przykładem jest męczeństwo. Pomyślmy o męczeństwie z miłości, bo u tych, co przelali krew dla Chrystusa o takim mówić należy. Są oni jak ziarno pszenicy wrzucone w ziemię. Pozornie umarli,a to obumarcie przyniosło życie, stało sie zaczynem dla świata. W miłości nie zważa się na życie – kochamy Boga, a nie życie. Dopiero w Tym, który jest miłością odkrywamy właściwy wymiar tego, czym jest zycie i inne wartości. Gdy Bóg jest najważniejszy to wszystko inne się nie liczy,a dokładnie wszystko inne nabiera sobie właściwego sesnu. męczennicy nie szafowali zyciem, nie gardzili nim. Czyż takie powolne obumieranie ( utrata zycia) nie naznacza naszej codzienności ? Matka i ojciec, którzy poświęcają się swoim dzieciom ? Rodzice pracujący w pocie czoła na utrzymanie rodziny ? Lata, które płyną i sprawiają, że po czasie żywotności przychodzi czas osłabienia, niemocy ? Ile służby czynionej drugiemu ? Dziś za mało uświadamiamy sobie słowa Chrystusa : cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych Mnieście uczynili.

    • Dlatego nieraz mówi się, że codzienna wierność miłości we WSZYSTKICH okolicznościach życia jest nieraz trudniejsza, od pojedynczego aktu męczeństwa, który oczywiście też jest wielkim bohaterstwem. Ale owo trwanie wydaje się nieraz trudniejsze… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.