A gdyby Pan przyszedł dzisiaj?…

A
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, ponieważ muszę zastępować Księdza Proboszcza, wytrwale pielgrzymującego na Jasną Górę, a to się wiąże z pisaniem ogłoszeń, intencji i codziennym załatwianiem pięciu tysięcy różnych spraw, dlatego dopiero dzisiaj po obiedzie poświęcę czas na spokojne wczytanie się w ostatnie Wasze wpisy i na odpisanie tego i owego. Tymczasem dziękuję, że pomimo moich opóźnień – Wy zawsze jesteście i dzielicie się swoimi refleksjami…
     Moi Drodzy, nie zapominajmy o Pielgrzymach. My w Celestynowie cały czas trwamy na posterunku duchowym. Ja w tę modlitwę włączam także Was i Wasze sprawy.
     Na głębokie i radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                     Gaudium et spes!  Ks. Jacek

19
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Mdr 18,6–9; Hbr 11,1–2.8–19; Łk 12,32–48
CZYTANIE
Z KSIĘGI MĄDROŚCI:
Noc
wyzwolenia oznajmiono wcześniej naszym ojcom, by nabrali otuchy
wiedząc niechybnie, jakim przysięgom zawierzyli. I lud Twój
wyczekiwał ocalenia sprawiedliwych, a zatraty wrogów. Czym bowiem
pokarałeś przeciwników tym uwielbiłeś nas, powołanych.
Pobożni
synowie dobrych składali w ukryciu ofiary i ustanowili zgodnie
Boskie prawo, że te same dobra i niebezpieczeństwa święci podejmą
jednakowo. I już zaczynali śpiewać hymny przodków.
CZYTANIE
Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia:
Wiara jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem
tych rzeczywistości, których nie widzimy. Dla niej to przodkowie
otrzymali świadectwo.
Przez
wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego,
by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł
nie wiedząc, dokąd idzie. Przez wiarę przywędrował do Ziemi
Obiecanej jako ziemi obcej, pod namiotami mieszkając z Izaakiem i
Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy. Oczekiwał bowiem
miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i
budowniczym jest sam Bóg.
Przez
wiarę także i sama Sara mimo podeszłego wieku otrzymała moc
poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił
obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego,
powstało potomstwo tak liczne, jak gwiazdy niebieskie, jak
niezliczony piasek, który jest nad brzegiem morskim.
W
wierze pomarli oni wszyscy, nie osiągnąwszy tego, co im
przyrzeczono, lecz patrzyli na to z daleka i pozdrawiali, uznawszy
siebie za gości i pielgrzymów tej ziemi. Ci bowiem, co tak mówią,
okazują, że szukają ojczyzny. Gdyby zaś tę wspominali, z której
wyszli, znaleźliby sposobność powrotu do niej. Teraz zaś do
lepszej dążą, to jest do niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się
nosić imię ich Boga, gdyż przysposobił im miasto.
Przez
wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to
jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę,
któremu powiedziane było: „Z Izaaka będzie dla ciebie
potomstwo”. Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen wskrzesić także
umarłych, i dlatego odzyskał go jako podobieństwo śmierci i
zmartwychwstania Chrystusa.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Nie bój się, mała trzódko,
gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Sprzedajcie
wasze mienie i dajcie jałmużnę. Sprawcie sobie trzosy, które nie
niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej się nie
dostaje ani mól nie niszczy. Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i
serce wasze.
Niech
będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie. A wy podobni do
ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci; aby
mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi
słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę
powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a
obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej
straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.
A
to rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie
złodziej ma przyjść, nie pozwoliłby włamać się do swego domu.
Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie
domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”.
Wtedy
Piotr zapytał: „Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy
też do wszystkich?” Pan odpowiedział: „Któż jest owym rządcą
wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą,
żeby na czas wydzielał jej żywność? Szczęśliwy ten sługa,
którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. Prawdziwie
powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli ów
sługa powie sobie w duszy: Mój pan ociąga się z powrotem – i
zacznie bić sługi i służebnice, a przy tym jeść, pić i upijać
się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa,
i o godzinie, której nie zna; każe go ćwiartować i z niewiernymi
wyznaczy mu miejsce.
Sługa,
który zna wolę swego pana, a nic nie przyrządził i nie uczynił
zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie
zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę.
Komu
wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele
zlecono, tym więcej od niego żądać będą”.
Słowa, zapisane przez
Łukasza w jego Ewangelii jasno wyrażają prawdę chyba nam
wszystkim dobrze znaną: mamy być gotowi na przyjście Pana.
Jezus dzisiaj mówi: Niech będą przepasane biodra wasze i
zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi, oczekujących swego pana,
kiedy z uczty weselnej powróci; aby mu zaraz otworzyć, gdy
nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan
zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam:
Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie
im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie,
szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.
A
potem – te słowa, w których słyszymy, jak wielka nagroda
czeka sługę,
którego powracający pan zastanie przy pracy,
gotowego, czuwającego… I jak wielka kara, jak wielka klęska
czeka tego,
kogo powrót pana zastanie w trakcie hulanki,
obżarstwa, rozpusty i wyraźnego lekceważenia poleceń mu wydanych
i zadań mu wyznaczonych.
Myślę,
że nikogo z nas specjalnie to nie dziwi, bo całość nauczania
Jezusa idzie po tej linii: Jezus zawsze wzywa do czuwania, do
pełnej gotowości, w każdej chwili życia każe spodziewać się
spotkania z Bogiem. Tego ostatecznego spotkania.
Tak Jezus
nauczał i tak naucza w Jego imieniu Kościół, a jednak widzimy, że
i za czasów Jezusa, i przez dwadzieścia wieków istnienia Kościoła,
i wreszcie w naszych czasach nie brakuje – niestety – takich,
którzy albo nie uwierzyli w moc tych Jezusowych słów, albo nie
docenili ich znaczenia, albo się nimi do końca nie przejęli.
Oto
bowiem okazuje się, że ciągle są tacy, których powrót Pana
zastaje zupełnie nieprzygotowanych. I w naszych czasach takich
sytuacji i takich ludzi także nie brakuje. Tych, którzy się nie
spodziewali.
Tych, którzy co prawda widzieli w życiu wiele
sytuacji, kiedy to nagle i nieoczekiwanie odchodził ktoś bliski,
ktoś znajomy, ktoś w sile wieku i z wielkimi planami na przyszłość:
oto odchodził niejako z marszu, zupełnie się tego nie
spodziewając, zupełnie tego nie przewidując ani nie planując,
zupełnie też zaskakując swym nagłym odejściem wszystkich wokół…
– nie brakuje zatem takich, którzy wiele takich i podobnych
sytuacji widzieli,
nawet je bardzo osobiście przeżywali,
wylewali morze łez za tymi, którzy tak niespodziewanie odeszli, a
jednocześnie w ich świadomości tkwiło bardzo mocne
przekonanie, graniczące wręcz z pewnością,
że – co prawda
– tego czy owego to spotkało, ale mnie to nie spotka! Ode mnie
jest to bardzo odległe! To jakaś nierealna perspektywa!
To
fakt, że będąc na pogrzebie kogoś tak nagle zmarłego słyszało
się w kazaniu, iż trzeba czuwać, bo nie znamy dnia ani godziny…
Bardzo często na takich niespodziewanych pogrzebach nawet czyta się
tę dzisiejszą Ewangelię. I gdzieś tam w kąciku serca nawet
pojawi się taka myśl: A co by się stało, gdybym to ja miał
być tym następnym?
Zwykle wtedy taki zimny dreszcz przechodzi
po plecach.
Ale
zaraz przechodzi,
bo z pogrzebu się wróci, jeszcze parę razy
o tym nagle zmarłym człowieku się wspomni, jednak życie idzie
dalej i bieg spraw nie pozwala na to, aby zbyt długo zatrzymywać
się nad tymi refleksjami,
bo trzeba do pracy, bo trzeba na
studia, bo trzeba do szkoły, bo trzeba tyle to a tyle przeróżnych
spraw jeszcze podjąć i zrealizować. I gdzieś tam, w całym tym
natłoku, zapominamy nawet o najcięższych i najtrudniejszych
przeżyciach…
Ile
tego typu sytuacji nawet w naszej Parafii wydarzyło się w
ostatnim czasie,
na przestrzeni chociażby ostatniego roku, czy
kilku ostatnich lat? W ilu pogrzebach ludzi tak nagle i
niespodziewanie
spośród nas wyrwanych uczestniczyliśmy?
Czy po tych wszystkich pogrzebach chociaż pomyśleliśmy przez
chwilę, że nasz pogrzeb może być następnym?…
I
żeby wszystko było jasne – tu nie chodzi wcale o to, aby żyć
w jakiejś ciągłej psychozie strachu.
Tu nie chodzi o to, aby
ciągle chodzić ze spuszczona głową i jak mnisi z jednego z
surowych zakonów ciągle powtarzać: „Memento mori” –
„Pamiętaj o śmierci”. Nie, tu nie chodzi o jakąś psychozę,
jakieś katastroficzne wizje, jakieś ciągłe życie w przerażeniu
i niepewności jutra… Tu chodzi o życie mądre, życie
rozsądne, życie sensowne… Tu chodzi o życie, które ma jakiś
cel i jakiś sens!
Tu
chodzi o życie, którego ważną częścią i ważną treścią jest
wiara – wiara, o której Autor Listu do Hebrajczyków mówi w
drugim czytaniu, iż jest poręka tych dóbr, których się
spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy
.
Wiara, która w życiu Abrahama, Sary, czy Izaaka dokonała tak
wielkich rzeczy!
Trzeba
nam, Kochani, ciągle stawiać pytania o poziom naszej wiary! Bo
to właśnie wiara jest owym znakiem czuwania! Czuwanie polega
właśnie na wierze!
Nie na wielkich deklaracjach i uroczystych
zapewnieniach, ale na konkretnej postawie – na życiu według
wiary. Może zatem ta dzisiejsza niedziela dobrą jest okazją ku
temu, aby zastanowić się nad tym, jak wygląda moja wiara. A co za
tym idzie – jak to jest z moim czuwaniem, z moją gotowością
na spotkanie Pana?
Gdyby
się bowiem okazało, że dzisiaj miałby być mój ostatni dzień –
co bym zrobił? Gdyby się okazało, że dzisiaj wieczorem
przyjdzie zawał, który zabierze mnie z tego świata, albo gdybym
się teraz dowiedział, że wsiądę do samochodu i nie dojadę na
miejsce – co bym w takiej sytuacji zrobił? Czy mógłbym
powiedzieć: „Panie Jezu, ja jestem gotowy”?
A
może dopiero szukałbym gwałtownie jakiegoś księdza, żeby się
wyspowiadać?
A może z przerażeniem w oczach szukałbym całej
armii ludzi, których musiałbym przeprosić, którym
musiałbym zwrócić pieniądze lub inne rzeczy, na temat których
musiałbym wyprostować krzywdzące opinie, jakie wypowiadałem za
ich plecami? Na jakiej czynności Pan zastałby mnie, gdyby dzisiaj
do mnie niespodziewanie przyszedł? Jaki stan mojego serca
zobaczyłby?
Gdzie
by mnie zastał w niedzielę? Czy przypadkiem nie w trakcie
niepotrzebnej pracy? I jaką atmosferę zastałby w moim domu? I
wiele podobnych jeszcze pytań moglibyśmy postawić.
Pierwsze
czytanie,
z Księgi Mądrości, zapowiada radosne wyzwolenie,
jakiego dokona Bóg wobec tych, którzy Mu bezgranicznie ufają.
Drugie czytanie mówi o wielkich rzeczach, których Bóg
rzeczywiście dokonał w życiu tych, którzy Mu zaufali. A Jezus w
Ewangelii mówi: Niech będą przepasane biodra wasze i
zapalone pochodnie. A wy podobni do ludzi, oczekujących swego pana,
kiedy z uczty weselnej powróci; aby mu zaraz otworzyć, gdy
nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan
zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę powiadam wam:
Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie
im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie,
szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.
Z kolei, życie mówi,
że ta zapowiedź Jezusa rzeczywiście się sprawdza. Aż nadto
często!
A
moje serce – co na to wszystko mówi?
Jaką odpowiedzią na te
wszystkie Boże wezwania jest moje codzienne życie, moja postawa –
tu i teraz?…

4 komentarze

  • Wiara człowieka to konkret wyborów i związanych z nimi konsekwencji. Jak już ruszy to koło to się toczy, Nie ma mowy o żadnym przymusie. Wierzący wie i akceptuje fakt, iż trzeba przejść drogę, że tu na ziemi jesteśmy gośćmi i pielgrzymami, że odchodzimy stąd ku pełni.
    Wiara jest również stylem życia. Trzeba nam go poznawać i rozwijać. Nalezy go pogłębiać i stawać się coraz bardziej chrystusowym. Wierzyć to otworzyć się na Boże Królestwo już nam dane. Wyborem wiary jest wolność, ale nie wolność od wszystkiego ( samo – wola). Nieustanna czujność. To owo napięcie, tak żywe i pulsujące między już , a jeszcze nie. Na pierwszym miejscu to potrzeba czujności w oczekiwaniu na przyjście Boga. Bo w pierwszym rzędzie to On przychodzi i kołacze. A przychodzi niespodziewanie choć zapowiedziany.
    Kolejny wybór wiary to bycie tu i teraz rządcą wiernym i roztropnym. Świat dla wierzącego staje się domem, przejściowym, ale domem, o który należy się troszczyć. Wierzący nie ma nic na własność, bo dla niego wszystko darem jest.
    Na pewno pozycja społeczna i wynikające z niej funkcje są także darem. W małżeństwie, w rodzinie, w sąsiedztwie, w społeczeństwie są ustanowieni nad innymi, aby na czas wydzielali jej żywność. To odnosi się do wszelkiego rodzaju władzy, która została złożona w nasze ręce. Bo chrześcijanin zaangażowany jest w sprawy tego świata mając przed oczami Boga i tylko wtedy dobrze wypełnia posługę i to przynosi mu poczucie szczęścia. Oczwywiście istnieje możliwość sprzewierzenia się powołaniu. U źródeł tego jest zawsze odejście od Pana, wywyższanie się, próba zajęcia miejsca Boga. Matka, która zapomina o dziecku. Ojciec, który zaniedbuje rodzinę. Małżonkowie, którzy nie rozwiają relacji między sobą. Lekarz czy nauczyciel, którzy nie rozwiają swej wiedzy. Ludzie w społeczności poddający się bezmyślnie i biernie władzy. I ci, którzy będąc u władzy kierują się prywatą. Można by wymieniać wiele przykładów….
    Każdemu z nas wiele dano. Niech każdy zrobi sobie listę dobrodziejstw. Nie chodzi o listę posiadanych dóbr. Zróbmy listę dóbr, których rdza nie niszczy, ani złodziej nie ukradnie. Zróbmy listę darów i zastanówmy się co z nimi uczyniliśmy….

    Pozdrawiam.
    Życzę Blogowej Rodzince dobrej niedzieli.

    • Z całą pewnością ta lista będzie bardzo długo. Nieraz doradzam ludziom zrobienie takiej listy i uczynienie z niej intencji swojej modlitwy. Szczególnie może to pomóc ludziom, którzy są zgaszeni, smutni, którym się wydaje, że im nic nie wychodzi i niczego dobrego w życiu nie doświadczają… Postawienie sobie przed oczyma takiej listy Bożych dobrodziejstw naprawdę przekierowuje myślenie na inne, właściwe tory… Ks. Jacek

  • Zatrzymałam się na Słowach "Wyszedł( Abraham) nie wiedząc, dokąd idzie." to tak jak ja ( my) idziemy przez życie i nie wiemy co nas czeka, dziś , jutro , pojutrze. Wierzymy jednak w Opatrzność Bożą, wierzymy że Bóg nad nami czuwa, staramy się odczytywać wolę Bożą i mamy ufność, że Pan doprowadzi nas do ziemi obiecanej. Mamy nadzieję, że jeśli będziemy mieć wiarę taką jak Mojżesz, by wyrazić zgodę na ofiarę z siebie samych i z wszystkiego cośmy otrzymali z woli Bożej tu na ziemi, to Bóg przyjmie naszą ofiarę lub nas zwolni z niej.
    Moim zadaniem jest: poznać wolę Bożą w stosunku do mnie i ją wypełnić.
    Duchu Święty, oświecaj mnie każdego dnia. Duchu Święty, kieruj moją wolą. Amen.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.