O współpracy ziemi z Niebem…

O
Szczęść Boże! I znowu opóźnienie… I znowu przepraszam. Ale to już ostatni dzień proboszczowania w Celestynowie. Na szczęście! Dzisiaj już Szef wraca. A ja tymczasem właśnie jeździłem zamówić kwiaty na jutro, a potem – dyżur w kancelarii. 
    Wkrótce jednak idę na adorację Najświętszego Sakramentu. Będę także rozmawiał i o Was… I o współpracy nas wszystkich – z Niebem… Więcej o tym – w rozważaniu.
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Maksymiliana Kolbe, Kapłana i Męczennika,
do
czytań: Pwt 34,1–12; Mt 18,15–20
CZYTANIE
Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz
wstąpił z równiny Moabu na górę Nebo, na szczyt Pisga, naprzeciw
Jerycha. Pan zaś pokazał mu całą ziemię Gilead aż po Dan; całą
ziemię Neftalego, ziemię Efraima i Manassesa, całą krainę Judy
aż po Morze Zachodnie; Negeb, okręg doliny koło Jerycha, miasta
palm, aż do Soaru.
Rzekł
Pan do niego: „Oto kraj, który poprzysiągłem Abrahamowi,
Izraelowi i Jakubowi tymi słowami: «Dam go twemu potomstwu». Dałem
ci go zobaczyć własnymi oczami, lecz tam nie wejdziesz”.
Tam,
w krainie Moabu, według postanowienia Pana umarł Mojżesz, sługa
Pana. I pochowano go w dolinie krainy Moabu naprzeciw Bet–Peor, a
nikt nie zna jego grobu aż po dziś dzień. W chwili śmierci miał
Mojżesz sto dwadzieścia lat, a wzrok jego nie był przyćmiony i
siły go nie opuściły. Synowie Izraela opłakiwali Mojżesza na
stepach Moabu przez trzydzieści dni. Potem skończyły się dni
żałoby po Mojżeszu.
Jozue,
syn Nuna, pełen był ducha mądrości, gdyż Mojżesz włożył na
niego ręce. Słuchali go synowie Izraela i czynili, jak im rozkazał
Pan przez Mojżesza.
Nie
powstał więcej w Izraelu prorok podobny do Mojżesza, który by
poznał Pana twarzą w twarz, ani równy we wszystkich znakach i
cudach, które polecił mu Pan czynić w ziemi egipskiej wobec
faraona, wszystkich sług jego i całego jego kraju; ani równy mocą
ręki i całą wielką grozą, jaką wywołał Mojżesz na oczach
całego Izraela.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Gdy twój brat zgrzeszy przeciw
tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha,
pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź ze sobą
jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech
świadków opierała się cała prawda. Jeśli i tych nie usłucha,
donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech
ci będzie jak poganin i celnik.
Zaprawdę
powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w
niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej
zaprawdę powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś
prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w
niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem
pośród nich”.
Patron
dnia dzisiejszego, Maksymilian
Maria Kolbe, urodził się w Zduńskiej Woli w roku 1894.

Wstąpił do zakonu franciszkanów i w
roku 1918 otrzymał święcenia kapłańskie.

Gorliwy czciciel Matki Bożej, założył stowarzyszenie „Milicja
Maryi Niepokalanej” i powołał
do życia wydawnictwa
w
Polsce i w Japonii.
W
roku 1941 został przez Niemców osadzony
w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu,

gdzie dawał wszystkim przykład cierpliwości. Dobrowolnie przyjął
śmierć w bunkrze głodowym zamiast innego więźnia. Zginął
14 sierpnia 1941 roku, dobity zastrzykiem.

17
października 1971 roku, Papież Paweł VI dokonał osobiście, w
sposób uroczysty, Beatyfikacji Ojca Maksymiliana – w obecności
wielu tysięcy wiernych z całego świata i ponad trzech tysięcy
pielgrzymów z Polski. Kanonizacji
dokonał 10 października 1982 roku Jan Paweł II.

Zawsze,
ilekroć czytam opisy rozstania się Mojżesza z tym światem, czy w
ogóle zapisy z ostatniego okresu jego życia, zastanawia mnie, iż z
jednej strony odnajdujemy zapisy o niezwykłej roli Mojżesza i
nadzwyczajnym jego znaczeniu,

także o jego przyjaźni z Bogiem i jego wyjątkowej pokorze, o jego
szczególnej osobowości, a z drugiej strony ciągle jest
przypominany ów brzemienny w skutkach błąd Mojżesza
– błąd kosztujący go tak wiele, bo aż zamknięcie możliwości
wejścia do Ziemi Obiecanej. Samo się aż nasuwa pytanie: to
w końcu dobry był to człowiek, czy niedobry?

Posłuszny Bogu, czy zbuntowany?
A
może całe sedno problemu jest w tym właśnie, iż skoro był tak
blisko Boga, to powinien Mu naprawdę bezgranicznie zaufać,
a ponieważ zawahał się przy wodach Meriba i tej ufności zabrakło,
to w jego przypadku
błąd ten jest o wiele bardziej znaczący, niż w przypadku kogoś,
nie będącego tak blisko?…
Tak,
czy owak, dzisiejszy opis wpisuje się jakoś w myśl, zawartą w
Ewangelii, a mianowicie: myśl o współpracy człowieka z
Bogiem,
ziemi z Niebem. Oto
bowiem słyszymy: Zaprawdę
powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w
niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.
Dalej zaprawdę
powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą,
to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie
są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

Jak
zatem zauważamy
Niebo przychyla
się do próśb,

jakie są zanoszone z ziemi. Więcej – Niebo
akceptuje rozwiązania i rozstrzygnięcia,

jakie podejmowane są na ziemi. Oczywiście, pod warunkiem, iż
one podejmowane na Bożą chwałę i zgodnie z Bożym zamysłem.
Przykład
takiej właśnie współpracy z Niebem dają nam ci dwaj wielcy
ludzie, których wspomina dzisiejsza Liturgia: Mojżesz
i Maksymilian Maria Kolbe
.

Ich
więź z Bogiem była
wręcz nieprawdopodobna. I choć ich
życie było
całkowicie różne:

w różnym czasie przebiegało, w zupełnie różnym kontekście, w
całkowicie innych warunkach, inaczej się skończyło, inną miało
długość swego trwania na ziemi – to jednak tym, co łączyło
świadectwo owych dwóch niezwykłych mężów, to była bardzo
intensywna współpraca z Niebem.
Obaj
dokonali rzeczy niezwykłych, obaj dokonali ich bardzo wiele, ale
obaj dokonywali
tego na chwałę Boga i pod Jego osobistym wejrzeniem.

Obaj też pozostawili niezatarty świat w historii i w ludzkich
sercach.
Dziękując
Bogu za to ich świadectwo i za wszystko, co dali oni światu i
ludziom, jednocześnie – na podstawie doświadczenia Mojżesza przy
wodach
Meriba oraz na podstawie niezwykłego heroizmu Maksymiliana –
uświadamiamy sobie, że decyzja
o wyborze Boga musi być bardzo jednoznaczna i konsekwentna.

I nie może wiązać się z wahaniem na prawo i lewo, ale jeżeli
chcemy z Niebem nawiązać współpracę, to musimy to traktować
naprawdę poważnie!

Bo Bóg nas właśnie tak traktuje.
I
On na pewno hojnie
wynagrodzi

tego, kto całym sercem i całym życiem Jemu się odda. Ale z całą
pewnością zapyta też tego, kto tak wiele od Niego otrzymał, a tak
mało ich
wykorzystał i
jest taki
niejednoznaczny
i niezdecydowany
w swojej postawie – co
zrobił z darami, które otrzymał od Pana?

Bo – zaprawdę – współpraca z Niebem to rzeczywistość
przepiękna. Ale i poważna.
Daje
bardzo wiele, ale może
też sporo kosztować.

Związuje jednak człowieka mocno z Bogiem, co sprawia, że człowiek
na pewno nie
zostanie „na lodzie” – osamotniony i zagubiony.

I także innym ma
szansę pomóc
się odnaleźć i stanąć na nogi ale
tylko tym, którzy
dadzą się zaprosić
do owej
współpracy…
I
to właśnie także o tym rozmyślamy, trwając
przed Panem, ukrytym w Najświętszym Sakramencie,

w czasie nabożeństwa adoracyjnego, w celestynowskiej świątyni. 

4 komentarze

  • Dla człowieka wierzącego sprawy nieba i ziemi są wiążące. Nie da się ich oddzielić czy rozdzielić mówiąc, że te przynależą tylko do ziemi,a te tylko do nieba. Co nas obchodzi grzech naszego brata ? Obchodzi nas przede wszystkim sam brat. A wiemy, ze jego grzech rani Boga, jego samego i nas, czyli wspólnotę Kościoła. O niszczycielskiej mocy grzechu nikogo nie trzeba uświadamiać. Nikt zaś nie musi dojść do skrajnych skutków grzesznego życia, by dopiero stamtąt to sobie uzmysłowić.
    Grzech naszego brata rozrywa więzi między niebem i ziemią. Dlatego w trosce o niego chrześcijanin staje do walki. Stopniowość, o której mówi dziś Chrystus podkreśla delikatność, ale i stanowczość w patrzeniu na grzech i jego działanie na człowieka i w człowieku. Nie wolno nam odpuścić, zostawiać na potem.

    Widzimy znamiona wzrastającej walki, jakby podnoszenia poprzeczki, bo nie wszystko pójdzie, tak jak z płatka: w cztery oczy, w oparciu o słowo dwóch lub trzech świadków, odniesienie do kościoła. Podjąć nalezy odpowiednie i godziwe kroki, by zrobić to, co możliwe, cały czas powierzając te sprawy Bogu i prosząc o Jego mądrość i roztropność.
    Dziś upominanie, wykazywanie grzechu niemodnym , czy wręcz niebezpiecznym się staje, a efektem tego, jest to, że ludzie nie upominają się o ważne sprawy w swym życiu.
    Zajęczy lęk wypełnia głowy i serca człowiecze. Co nas to ochodzi ? Przecież są doroślu ? Nikt nikomu nie każe wchodzić buciorami w życie drugiego. Odpowiedzialność deklaruje przyjęcie pawłowego jedni drugich brzemiona noście. Obchodzi mnie moj brat, a nie jego grzech. Punktem wyjścia nie jest potępienie bliźniego, ale ratowanie go z rąk śmierci. Pozyskanie brata nie zalezy od naszego działania. To musi być jego wybór, ale jeśli nikt mu nie powie, to skąd będzie mieć możliwość rozważenia zmiany decyzji ?
    Jeszcze jeden wymiar nieba i ziemi, a mianowice modlitwa. Ona jest jest zwolennikiem tych dwóch rzeczywistości. Nie modlitwa Zosi – samosi, ale modlitwa wspólnoty, bo dwaj lub trzej tworzą jej zalążek. Tylko idzie o to, by zgodnie o coś prosić. Do tego trzeba wyplenić chwasty egoizmu, które zagłuszają harmonię, wprowadzają fałszywe nutki. To trochę tak jakby w orkiestrze każdy muzyk grał po swojemu. A dyrygentem w modlitwie jest Duch Święty. A siłą scalającą jest gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich , czyli bycie z – Panem, zebranie się w Jego imię.

    • Oczywiście, że chodzi o brata, a nie o jego grzech, a jeżeli koncentruję uwagę na grzechu, to o tyle, o ile niszczy brata i dlatego trzeba umiejętnie go pokonywać… (oczywiście: grzech, a nie brata). Ks. Jacek

  • Koronka do Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie ( odmawiana na różańcu )

    Na początku:
    Ojcze nasz…,Zdrowaś Maryjo…,Wierzę w Boga…
    Na dużych paciorkach:
    Niech będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament, prawdziwe Ciało i Krew Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
    Na małych paciorkach:
    O Jezu obecny w Przenajświętszym Sakramencie- bądź dla nas i całego świata źródłem łask życia wiecznego. ( 10x )
    Na zakończenie:
    Niech będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament, prawdziwe Ciało i Krew Pana naszego, Jezusa Chrystusa. ( 3x )

    (za pozwoleniem władzy kościelnej Kuria Metropolitalna Białostocka z dn. 26.09.2011r, nr 718/11/A )

    Ps. Dzielę się tym co sama otrzymałam z miesiąc temu i właśnie tą koronką adoruję na początku Najświętszy Sakrament.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.