O Jezusie zapracowanym…

O
Szczęść Boże! Kochani, witam i pozdrawiam u progu nowego dnia. Za chwilę wyruszam do szkoły, gdzie będę w tym roku uczył klasy drugie i trzecie szkoły podstawowej. Mam nadzieję na dobrą współpracę z moimi nowymi Studentami.
      Życzę Wam wszystkim błogosławionego dnia! 
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
22 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Kol 1,1–8; Łk 4,38–44
POCZĄTEK
LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:
Paweł,
z woli Bożej apostoł Chrystusa Jezusa i Tymoteusz, brat, do
świętych i wiernych w Chrystusie braci w Kolosach: Łaska wam i
pokój od Boga, Ojca naszego.
Dzięki
czynimy Bogu, Ojcu Pana naszego Jezusa Chrystusa, zawsze ilekroć się
za was modlimy, odkąd usłyszeliśmy o waszej wierze w Chrystusie
Jezusie i o waszej miłości, jaką żywicie dla wszystkich świętych,
z powodu nadziei nagrody odłożonej dla was w niebie. O niej to już
przedtem usłyszeliście dzięki głoszeniu prawdy Ewangelii, która
do was dotarła. Podobnie jak jest na całym świecie, tak również
i u was owocuje ona i rośnie od dnia, w którym usłyszeliście o
łasce Boga i poznaliście ją w prawdzie według tego, jak
nauczyliście się od umiłowanego współsługi naszego Epafrasa.
Jest on wiernym sługą Chrystusa zastępującym nas; on też nam
ukazał waszą miłość w Duchu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Po
opuszczeniu synagogi w Kafarnaum Jezus przyszedł do domu Szymona. A
wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosił Go za nią.
On,
stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też
wstała i usługiwała im. 
O
zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite
choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł
ręce i uzdrawiał ich.
Także
złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży”.
Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały,
że On jest Mesjaszem.
Z
nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy
szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby
nie odchodził od nich.
Lecz
On rzekł do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą
Nowinę o królestwie Bożym, bo na to zostałem posłany”. I
głosił słowo w synagogach Judei.
Kiedy
tak uważnie wsłuchujemy się w dzisiejszą Ewangelię, to
zauważamy, że spotykamy się w niej z Jezusem zapracowanym.
Najpierw uzdrowienie teściowej Szymona, o zachodzie słońca wielka
akcja uzdrawiania, także – wyrzucanie złych duchów, które
pomstując, opuszczały ludzi, owładniętych uprzednio ich mocą.
Potem odejście na miejsce pustynne, ale to tylko na chwilę, bo
tłumy zaraz za Nim przyszły, chcąc Go zatrzymać u siebie.
Jednak Jezus postanowił odejść, bo także innym miastom trzeba
głosić Ewangelię…
Możemy
zatem powiedzieć, że jest to taka zwykła, normalna aktywność,
zwykłe zapracowanie, taka codzienność…
A w pierwszym
czytaniu Paweł Apostoł także nie porusza jakiegoś jednego, bardzo
konkretnego tematu, nie rozstrzyga jakiegoś problemu, natomiast
składa wielkie dziękczynienie za wiarę i chrześcijańską
postawę Kolosan.
I też zapewne powiedzielibyśmy – cóż w
tym nadzwyczajnego?
Owszem, to dobrze, że Kolosanie prezentują
taką postawę, ale wobec ogromu zaangażowania Pawła i Jego
Pomocników – cóż w tym szczególnego?
Oczywiście,
że nie jest to nic nadzwyczajnego, ale Paweł zauważa tę ich
postawę, docenia i dziękuje za nią Bogu. Kochani, jakie to ważne,
abyśmy dostrzegali w swoim życiu wielkość i ważność
codziennych naszych spraw, zajęć, praktyk religijnych.
Życie
bowiem człowieka tylko w niewielkim stopniu składa się z wydarzeń
wiekopomnych, nadzwyczajnych, szczególnych. Zasadniczo jednak utkane
jest z codziennego pacierza i innych modlitw, z coniedzielnej Mszy
Świętej, z comiesięcznej (oby!) Spowiedzi,
z codziennego
rannego wstawania i wychodzenia do pracy i do szkoły, z takiego
najzwyklejszego wykonywania zadań,
które stoją przed nami: w
szkole, w pracy, a po powrocie z nich – także w domu…
To
codzienne międzyludzkie relacje, codzienne spotkania,
rozmowy,
czasami także – niestety – napięcia, konflikty,
nieporozumienia, które jakoś trzeba rozwiązać w duchu miłości i
które jakoś trzeba wyprowadzić ku dobremu. Kochani, oto jest nasza
codzienność, a tym samym – oto jest nasza droga do Nieba. Nie
musimy szukać innej, jakiejś nadzwyczajnej, wiodącej przez
wyjątkowe wydarzenia i nadzwyczajne zwroty akcji.
Róbmy
swoje,
róbmy to, co mamy do zrobienia, ale róbmy to najlepiej,
jak tylko potrafimy
– tak właśnie, jakby to było coś
nadzwyczajnego i szczególnego, jakby od tego zależało dobro
całego świata!
Bo – w jakimś sensie – zależy…
Dlatego
doceńmy to, co jest naszą codziennością, dostrzeżmy jej wartość,
a nawet – zechciejmy się nią ucieszyć! Bo nasze codzienne
zapracowanie i takie najzwyklejsze spełnianie najzwyklejszych
obowiązków jest naprawdę piękne, o ile spełniamy je dla
Jezusa,
tak jak On swoje zapracowanie ofiarował w całości
każdej i każdemu z nas…

6 komentarzy

  • Czytając dzisiejsze rozważania księdza Jacka, przyszła mi do głowy pewna myśl,według której staram się żyć. Nie pamiętam, kto to powiedział, ani czy dokładnie ją zacytuję. Sens jej wygląda mniej więcej tak: "żyj tak jakby dzień, który przeżywasz był dniem ostatnim". Szczęść Boże Księże Jacku.
    Mirka od Ojca Pio

  • Uwielbiam Cię Stwórco Nieba i Ziemi za radość, smutek i każde cierpienie, bo Ty jesteś ze mną. Dziękuję za Twoją Opatrzność, która mnie prowadzi do Ciebie na wieczne z Tobą spotkanie. Kocham Cię Trójco Święta.

  • Strasznie ciekawe jest to, że wiara nie realizuje się w wielkich słowach i deklaracjach. To, jak człowiek jest święty i wielki widać po tym, jak bardzo jest przesiąknięty chęcią zmiany świata, takim totalnym oddaniem siebie w pracowaniu w winnicy Pańskiej. Ale taka działalność to są najzwyczajniejsze gesty, działania, wykonywanie obowiązków, wylewanie na drugich miłości – takiej czystej, braterskiej, motywującej i zasiewającej samoakceptację. To się rzuca w oczy, to kłuje, jak ten ktoś miłuje, pragnie, by inni byli również bliżej Boga (i tych ideałów). I myślę, że to pragnienie ciągle wzrasta a taki robotnik jest coraz bardziej zapracowany. Zapracowany Bogiem i zanoszeniem Go innym.

  • Szczęść Boże!
    Ode mnie tylko jedno zdanie, ale wydaje mi się, że jest bardzo wymowne i pragnę się z nim podzielić z Wami.

    "Nie dopuść do tego, by ludzie po spotkaniu z tobą nie odchodzili choć trochę szczęśliwsi." bł. Matka Teresa z Kalkuty

    Jest to myśl przewodnia dzisiejszego dnia powiązana z dzisiejszym Słowem, a szczególnie z ostatnim zdaniem z Ewangelii.

    Pozdrawiam serdecznie!

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.