Dał nam Pan ducha trzeźwego myślenia!

D
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Serdecznie pozdrawiam u progu nowego dnia – Dnia Pańskiego. Moi Drodzy, dzisiejszy dzień corocznie przywołuje mi na pamięć Plac Świętego Piotra i uroczystość Beatyfikacji bohaterskich Unitów – Męczenników z Pratulina. Działo się to właśnie 6 października, w roku 1996. Wtedy też jedyny raz w życiu miałem szczęście rozmawiać z Janem Pawłem II, uczestniczyłem bowiem w papieskiej asyście. Byłem na czwartym roku Seminarium. Naprawdę, niezwykłe to przeżycie! Pamiętam rozmowę z Papieżem minutę po minucie… Piszę to także w kontekście zbliżającego się w Polsce kolejnego Dnia Papieskiego.
    Zapraszam do rozważenia Bożego Słowa, a na głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego przesyłam kapłańskie błogosławieństwo – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

27
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: Ha 1,2–3;2,2–4; 2 Tm 1,6–8.13–14; Łk 17,5–10
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA HABAKUKA:
Dokądże,
Panie, wzywać Cię będę, a Ty nie wysłuchujesz? Wołać będę ku
Tobie: „Krzywda mi się dzieje”, a Ty nie pomagasz? Czemu każesz
mi patrzeć na nieprawość i na zło spoglądasz bezczynnie? Oto
ucisk i przemoc przede mną, powstają spory, wybuchają waśnie.
I
odpowiedział Pan tymi słowami: „Zapisz widzenie, na tablicach
wyryj, by można było łatwo je odczytać. Jest to widzenie na czas
oznaczony, lecz wypełnienie jego niechybnie nastąpi; a jeśli się
opóźnia, ty go oczekuj, bo w krótkim czasie przyjdzie niezawodnie.
Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie
dzięki swej wierności”.
CZYTANIE
Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najdroższy:
Przypominam ci, abyś rozpalił na nowo charyzmat Boży, który jest
w tobie przez włożenie moich rąk. Albowiem nie dał nam Bóg ducha
bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź
się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz
weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii
według danej mocy Boga.
Zdrowe
zasady, któreś posłyszał ode mnie, miej za wzorzec w wierze i
miłości w Chrystusie Jezusie. Dobrego depozytu strzeż z pomocą
Ducha Świętego, który w nas mieszka.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Apostołowie
prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”. Pan rzekł: „Gdybyście
mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie:
«Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam
posłuszna.
Kto
z was mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci
z pola: «Pójdź i siądź do stołu»? Czy nie powie mu raczej:
«Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i
napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił»? Czy dziękuje
słudze za to, że wykonał to, co mu polecono?
Tak
mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy
nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”.
Albowiem
nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego
myślenia.
Kochani, to
właśnie jest najkrótsza definicja chrześcijanina: człowiek,
który nie ma w sobie nic z bojaźni, który nie boi się
nikogo i niczego, bo ma w sobie ducha mocy i miłości – i
trzeźwego myślenia właśnie.

A
zatem, jest to człowiek, który twardo stąpa po ziemi. To nie jest
jakiś naiwniak,
który wierzy w baśnie, to nie jest ktoś oderwany od
rzeczywistości i żyjący pod kloszem,

w świecie swoich idei – nijak się mających do twardych realiów
życia. Nie, Kochani, my chrześcijanie nie jesteśmy takimi ludźmi!
I nie dajmy sobie wmówić, że takimi jesteśmy!
Pozbądźmy się wreszcie wszelkich kompleksów i przestańmy się
wstydzić swojej wiary.
Mamy prawo być dumni ze swego wybrania, ze swego chrześcijaństwa,
albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale
mocy i miłości, i trzeźwego myślenia.
A
Święty Paweł pisze
jeszcze dalej
bardzo jasno – i bardzo mocno zarazem: Nie wstydź się
zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź
udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według
danej mocy Boga.
Zdrowe zasady, któreś posłyszał ode mnie,
miej za wzorzec w wierze i miłości w Chrystusie Jezusie. Dobrego
depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka
.
Moi
Drodzy, jakie to jest wszystko proste, kiedy się o tym na kazaniu
mówi, lub kiedy
się tego na kazaniu słucha.
Ale dlaczego w praktyce codziennej wcale się to takie proste nie
okazuje? Jakże nam trzeba często powtarzać za Apostołami:
Przymnóż nam wiary. A
Jezus nam – tak, jak im – odpowie: Gdybyście mieli
wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij
się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna
.
A
my się na to bardzo zdziwimy, bo przecież chodzimy do kościoła, i
pacierz odmawiamy, i spełniamy – jakoś tam, lepiej lub gorzej,
ale jednak spełniamy – religijnej praktyki. I
tu nagle słyszymy, że jeśli ta nasza wiara będzie chociażby
taka, jak ziarnko gorczycy, to będziemy prawdziwych cudów
dokonywać.
Taka maleńka,
maciupcia – jak ziarnko gorczycy. To co –
nawet taka nie jest? To jaka w końcu ma być? I jaka w
takim razie jest?
Czy aż tak
bardzo mała, że prawie niewidoczna? Czy Jezus uważa nas naprawdę
za niewierzących?
Na
te wszystkie pytania Jezus nie odpowiada wprost, ale prowokuje
do pewnej refleksji
poprzez
ukazanie typowej sceny z relacji: pan – sługa. Sługa,
który zmęczony
wraca z pola, bynajmniej nie zasiądzie od razu do stołu. On musi
jeszcze obsłużyć swego pana, a dopiero potem sam się
pożywi.
A pan, kiedy sobie
zje, po prostu odejdzie od stołu, w ogóle nie przejmując
się sługą.
Miałby mu może
jeszcze dziękować za to,
że zrobił to, co do niego należało? Jeszcze tego nie było!
No
właśnie – a dlaczego nie? Dlaczego pan nie mógłby
podziękować słudze za to, co robi?

Czy tylko dlatego, że to, co robi, należy do jego obowiązków,
więc nie ma mu za co dziękować? Czy to wystarczający
argument?
A z drugiej strony –
czy sługa ma tę świadomość, że jest właśnie sługą
– i to często słabym,
wręcz
nieużytecznym – który ma najlepiej, jak się da, wykonać to, co
powinien? Czy ma świadomość, że cała jego moc jest z
Boga,
więc nie może na sobie
koncentrować całej uwagi i sobie przypisywać wszystkich zasług?
Kochani,
ile musi się zmienić w naszym myśleniu,
żeby stawało się ono coraz bardziej trzeźwym? To właśnie tu
mamy odpowiedź na pytanie o wiarę i
o jej rozmiary:
nie ma bowiem nawet co mówić o wierze, jeżeli nie
zmienia ona naszego myślenia!
I
jeżeli nie przełamuje naszych schematów, naszych przyzwyczajeń;
jeżeli nie wyzwala nas z naszych wad i przywar, nie pokonuje naszej
pychy, naszej bylejakości i powszedniości – to nie ma
wiary!
Nawet tak małej, jak
ziarnko gorczycy.
Dlatego
dzisiaj – i każdego dnia – powinniśmy powtarzać: Panie
Jezu, przymnóż nam wiary!
I –
tak jak radzi Apostoł – rozpalać w sobie wciąż od
nowa charyzmat Boży,

pamiętając o tym, co sam Bóg powiedział przez Proroka Habakuka w
pierwszym dzisiejszym czytaniu, iż sprawiedliwy żyć
będzie dzięki swej wierności.
Tak,
moi Drodzy, nasza wiara wyraża się w wierności – wierności
zasadom Bożym!
Nasza wiara wyraża się w odwadze i
zdecydowaniu,
z jakim będziemy pokonywali w sobie samych to, co
słabe, co ciasne, co mierne i przeciętne. Nasza wiara wyraża się
w takiej zwyczajnej i szczerej – nie dewocyjnej i sztucznie
nadmuchiwanej, ale właśnie radosnej i pełnej entuzjazmu –
więzi z Chrystusem.
I takim samym – radosnym i pełnym
entuzjazmu – świadczeniem o wierze.
Bo
dzisiaj takich właśnie postaw szczególnie potrzeba. Na całe zło,
jakie jest na świecie: na cały ten bałagan, niesprawiedliwość,
fałsz i cynizm świata – naszą odpowiedzią nie może być
narzekanie, biadolenie i rezygnacja,
ale właśnie radosne
świadectwo przyjaciół Chrystusa:
ludzi trzymających się
zdrowych zasad, strzegących depozytu wiary; ludzi rozpalających
wciąż na nowo duchowy charyzmat. Właśnie tacy ludzie, jaśni i
konkretni,
muszą wreszcie wyjść z cienia i spojrzeć w oczy
całemu temu złu świata
– bez strachu i bez kompleksów. I
zmierzyć się z nim. I zwyciężyć!
Czy
tak się może stać? Z całą pewnością! A dlaczego? Bo nie
dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego
myślenia!

10 komentarzy

  • Panie, potrzebuję wiary, umocnij moją wiarę, zabierz strach i daj odwagę świadczenia o Tobie. Panie Ty wszystko możesz, więc czyń ze mnie narzędzie Twego działania. Amen. Ufam Ci, Panie.

  • O trzeźwosć myslenia zacznę sie intensywnie modlić, będzie bardzo potrzebna w nadchodzących latach. Prawdopodobnie za naszego życia dojdzie do takich przewartosciowań w otaczającym nas swiecie, że bez trzeźwego myslenia będzie bardzo ciężko: http://wsumie.pl/kultura/76740-antypolski-serial-z-nagroda
    Wracam do tematu tragedii u wybrzeży Lampedusy: czy zastanawialiscie się jakie może być rozwiązanie problemu? Co Wam podpowiada wiara, serce, rozum?
    Pozdrawiam
    Robert

    • Modlitwa to najważniejszy oręż chrzescijanina :). Pisze Ksiądz o globalnych rozwiązaniach – ale jakich? Chodzi o kwestię religijną czy ekonomiczną? Szczerze mówiąc "globalne rozwiązania" to jest to, czego bardzo się obawiam – jakos nie mam zaufania do globalnych harców człowieka. Religijnie do globalizacji dąży Islam (pragnę podążać drogą Jezusa Chrystusa, a nie Isy bin Marjam), ekonomicznie banksterzy i macherzy od globalnych finansów (dzięki czemu cały czas żyję w kraju trzeciego swiata) – i to jest ogromne zagrożenie i ew. pole do zmian, systemowo próbowali i próbują różnej masci budowniczowie "Nowego Świata" organizujący się w różnych lożach, stowarzyszeniach, szemranych partiach – z komunistami na czele. Tak więc globalne rozwiązania często przynoszą więcej szkody człowiekowi, niż pożytku. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłaby Paruzja – ale to już tylko w rękach samego Boga. Pytam nas Wszystkich: co robić, aby takie sytuacje się nie powtarzały? Mamy jakies konkretne pomysły? Włochy próbują uszczelniać swoją granicę, bo mają ogormne problemy z emigrantami – proszę poczytać artykuły, książki Oriany Fallaci. To samo Hiszpania. Alternatywą wydaje się otworzenie granic, udrożnienie kanału morskiego między Afryką a Europą poprzez puszczenie regularnych promów dla emigrantów i…..po prostu podzielenie się z nimi tym co mamy. Jak uważacie? Czy istnieje jakas trzecia droga z takich dróg "na szybko"?

    • Chodzi o to, co jakoś tak mocno przebija z nauczania Jana Pawła II, a to z kolei – z soborowej wizji nauki społecznej, a mianowicie: o bardziej sprawiedliwy podział dóbr na świecie. Chodzi tu na przykład o grabieżczą politykę świata wobec Afryki – kontynentu, który żyje w biedzie, a który bez problemu mógłby się sam wyżywić, ale jest rozkradany przez możnych tego świata… I tak dalej, i tak dalej… Nie czas i miejsce tu na obszerny wykład. Natomiast pozostaje pytanie, jak to w praktyce zrobić? Nie da się uniknąć postawienia moralności ponad ekonomią! Staje się to wręcz koniecznością obecnego czasu. Także w Polsce. Ks. Jacek

    • Zgadzam się z Księdzem i z Nauką Społeczną KK: gdyby moralnosć była stawiana ponad łatwy pieniądz (pozwolę sobie zastąpić tym sformułowaniem słowo "ekonomia"), ba – gdyby w ogóle była obecna w polityce i korporacyjnych geszeftach, to swiat ułożony byłby inaczej, a już z pewnoscią mielibysmy mniej problemów :). Gdyby…… Niestety tak nie jest bo człowiek odwracał sie od Boga, a wiele wskazuje na to, że zaczyna przed nim uciekać. Problemy migracyjne (każdy przecież ma prawo do prób ułożenia sobie życia tam, gdzie uważa, że będzie mu lepiej czy bezpieczniej) nie tylko na linii Europa – Afryka, ale również w samej Europie (przecież nasz kraj przoduje, jesli chodzi o emigrację zarobkową – a mentalnie naszym "elitom" bliżej do krajów afrykanskich, niż tych "rozwiniętych") i Amerykach, w Azji, słowem na całym swiecie występowały i występują. Od 88 roku do dzisiaj zginęło ok. 20 tys. emigrantów pragnących przedostać się z Afryki do Europy (a wiele, wiele milionów dotarło i zyje tutaj, sciagając następnie swoje rodziny – kolejne miliony). Tymczasem jeden etniczny konflikt w Afryce zabrał prawie milion istnień, W 2012 roku zginęło na swiecie105 tysięcy chrzescijan – za wiarę, duza częsć w Afryce. To też jest hańba, hańba dla konkretnych morderców i wyznań, które dla mordów są osnową. W jednym z wywiadów prof. Wolniewicz (ma niektóre poglądy dosć kontrowersyjne, ale związał się swego czasy z o. Rydzykiem i często był w TV Trwam mówiąc ciekawe rzeczy 🙂 ) stwierdził że o wyższosci jednej cywilizacji nad inną swiadczy miedzy innymi ruch migracyjny ludnosci: w tym przypadku to nie Europejczycy uciekają na tratwach do Maroko, tylko odwrotnie (podobnie w Ameryce nie uciekają z USA, tylko do USA). Jednoczesnie wplywa to na strukturę danej cywilizacji, jej "rozmiękczenie", a później zmianę zupełną – czyli "upadek". Wydaje się, że tak będzie i tym razem………
      Pozdrawiam serdecznie
      Robert

    • Dziękuję Księdzu za dobre słowo, ale żebym nie wpadł w grzech pychy (żartuję ;), chociaż bywa to dosć częsta słabosć człowieka ) chciałbym napisać, że najwięcej tematów do ciekawych dyskusji, przemysleń i refleksji wypływa wprost z jakże interesujących i trafnych rozważań obu naszych Księży. A to, że czasami pojawiają się płaszczyzny, na kórych dochodzi do polemiki, to tylko nas wszystkich ubogaca, albowiem staramy się Wszyscy robic wszystko – mocno w to wierzę – Ad maiorem Dei gloriam!
      Pozdrawiam serdecznie
      Robert

  • Pragnę księdzu podziękować za dobre słowo skierowane do Parafialnego Chóru Męskiego CANTATE DEO po dzisiejszej mszy świętej.
    Tytułem rewanżu: Dźwięczny księdza głos wypełnia wszystkie zakamarki tłuszczańskiej świątyni i sprawia, że Ewangelia jest jeszcze bardziej radosna.
    Spotkania i rozmowy z błogosławionym Janem Pawłem gratuluję i szczerze zazdroszczę.

    • Dzięki! Błyskawiczna reakcja – tylko się Msza skończyła, a już komentarz na blogu jest. A to co powiedziałem – poszło prosto z serca. To nie było naciągane – tak to wygląda… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.