Odmawiajmy codziennie Różaniec!

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj przepiękne wspomnienie – Matki Bożej Różańcowej. Zachęcam do odmawiania Różańca – więcej o tym w rozważaniu. Myślę, że nawet w kontekście ostatnich naszych dyskusji i spraw, z którymi trzeba nam – jako katolikom w Polsce – się zmierzyć, modlitwa różańcowa jest pomocą i ratunkiem. A zatem – odmawiajmy codziennie Różaniec!
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek 

Wspomnienie
Najświętszej Maryi Panny Różańcowej,
do
czytań: Jon 1,1–2,11; Łk 10,25–37
POCZĄTEK
KSIĘGI PROROKA JONASZA:
Pan
skierował do Jonasza, syna Amittaja, te słowa: „Wstań, idź do
wielkiego miasta Niniwy i upomnij ją, albowiem nieprawość jej
dotarła przed moje oblicze”. A Jonasz wstał, aby uciec przed
Panem do Tarszisz. Zszedł do Jafy, znalazł okręt płynący do
Tarszisz, uiścił należną opłatę i wsiadł na niego, by się nim
udać do Tarszisz, daleko od Pana.
Ale
Pan zesłał na morze gwałtowny wiatr i powstała wielka burza na
morzu, tak że okrętowi groziło rozbicie. Przerazili się więc
żeglarze i każdy wołał do swego bóstwa; rzucili w morze ładunek,
który był na okręcie, by uczynić go lżejszym. Jonasz zaś zszedł
w głąb wnętrza okrętu, położył się i twardo zasnął.
Przystąpił
więc do niego dowódca żeglarzy i rzekł mu: „Dlaczego ty śpisz?
Wstań, wołaj do Boga twego, może wspomni Bóg na nas i nie
zginiemy”.
Mówili
też żeglarze jeden do drugiego: „Chodźcie, rzućmy losy, a
dowiemy się, z czyjej winy spadło na nas to nieszczęście”. I
rzucili losy, a los padł na Jonasza.
Rzekli
więc do niego: „Powiedzże nam, z jakiego powodu ta klęska
przyszła na nas? Jaki jest twój zawód? Skąd pochodzisz? Jaki jest
twój kraj? Z którego jesteś narodu?”
A
on im odpowiedział: „Jestem Hebrajczykiem i czczę Boga nieba,
Pana, który stworzył morze i ląd”.
Wtedy
wielki strach zdjął mężów i rzekli do niego: „Dlaczego to
uczyniłeś?” Albowiem wiedzieli mężowie, że on ucieka przed
Panem, bo im to powiedział. I zapytali go: „Co powinniśmy ci
uczynić, aby morze przestało się burzyć dokoła nas?” Fale
bowiem w dalszym ciągu się podnosiły.
Odpowiedział
im: „Weźcie mnie i rzućcie w morze, a przestaną się burzyć
wody przeciw wam, ponieważ wiem, że z mojego powodu tak wielka
burza powstała przeciw wam”. Ludzie ci starali się, wiosłując,
zawrócić ku lądowi, ale nie mogli, bo morze coraz silniej burzyło
się przeciw nim.
Wołali
więc do Pana i mówili: „O Panie, prosimy, nie dozwól nam zginąć
ze względu na życie tego człowieka i nie obciążaj nas krwią
niewinną, albowiem Ty jesteś Panem, jak Ci się podoba, tak
czynisz”. I wzięli Jonasza, i wrzucili go w morze, a ono przestało
się srożyć. Ogarnęła wtedy tych ludzi bojaźń względem Pana.
Złożyli Panu ofiarę i uczynili śluby.
A
Pan zesłał wielką rybę, aby połknęła Jonasza. I był Jonasz we
wnętrznościach ryby trzy dni i trzy noce. Pan nakazał rybie i
wyrzuciła Jonasza na ląd.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Oto
powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę,
zapytał: „Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie
wieczne?”
Jezus
mu odpowiedział: „Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”
On
rzekł: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem,
całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a
swego bliźniego jak siebie samego”.
Jezus
rzekł do niego: „Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz
żył”. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: „A
kto jest moim bliźnim?”
Jezus
nawiązując do tego rzekł: „Pewien człowiek schodził z
Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go
obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego,
odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył
go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i
zobaczył go, minął.
Pewien
zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok
niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego
i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go
na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.
Następnego
zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: «Miej o
nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę
wracał». Któryż z tych trzech okazał się według twego zdania
bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?” On odpowiedział:
„Ten, który mu okazał miłosierdzie”.
Jezus
mu rzekł: „Idź i ty czyń podobnie”.
Dzisiejsze liturgiczne
wspomnienie ustanowione zostało na pamiątkę zwycięstwa floty
chrześcijańskiej
nad wojskami tureckimi, odniesionego pod
Lepanto, nad Zatoką Koryncką, w dniu 7 października 1571 roku.

Sułtan turecki Selim II pragnął podbić całą Europę i
zaprowadzić w niej wiarę muzułmańską.
Ówczesny
Papież, Święty Pius V, gorący czciciel Matki Bożej, usłyszawszy
o zbliżającej się wojnie, ze łzami w oczach zaczął zanosić
żarliwe modlitwy do Maryi,
powierzając jej swą troskę podczas
odmawiania Różańca. I oto doznał wizji: zdawało mu się, że
znalazł się na miejscu bitwy pod Lepanto. Zobaczył ogromne floty,
przygotowujące się do starcia, nad nimi zaś ujrzał Maryję,
która patrzyła na niego spokojnym wzrokiem.
I rzeczywiście:
nieoczekiwana zmiana wiatru uniemożliwiła manewry muzułmanom, a
sprzyjała flocie chrześcijańskiej. Udało się powstrzymać
inwazję Turków na Europę.
Zwycięstwo
było ogromne. Po zaledwie czterech godzinach walki zatopiono
sześćdziesiąt galer wroga, zdobyto połowę okrętów tureckich,
uwolniono dwanaście tysięcy chrześcijańskich galerników.
Papież
Pius V, świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy, uczynił
dzień 7 października – Świętem
Matki Bożej Różańcowej

i zezwolił na jego obchodzenie w wybranych kościołach. Jednak
Papież
Klemens XI, w podzięce za kolejne zwycięstwo nad Turkami,
odniesione pod Belgradem w 1716 roku, rozszerzył
to święto na cały Kościół.

A w roku 1883, Leon XIII wprowadził do Litanii Loretańskiej
wezwanie: „Królowo
Różańca Świętego – módl

się
za nami”,

zalecając, by w kościołach odmawiano Różaniec przez cały
październik. I
my to właśnie czynimy – także w naszej Parafii.
Ustanowienie
dzisiejszego święta nierozłącznie związane
jest z wydarzeniem na morzu,

gdzie dokonało się niezwykłe zwycięstwo nad flotą muzułmańską.
Liturgia
Słowa – w pierwszym czytaniu – także
przenosi nas na morze,

gdzie dokonuje się wydarzenie o tyle niezwykłe, co dramatyczne:
ucieczka Jonasza przed zadaniem, jakie mu wyznaczył Bóg omal
nie przyprawia o śmierć pasażerów statku!
Dopiero
wyrzucenie Jonasza do morza powoduje uciszenie fal…
Ileż
to razy, Kochani, trzeba nam rzucać
się
w
morze
naszych problemów i 
w
wir
codziennych spraw!

Ileż to razy mamy wrażenie, że te
fale nas wręcz zalewają, że toniemy!

I ileż razy trzeba nam stawać wobec konieczności
dokonania wyboru między dobrem, a złem; między jakimś działaniem
a zaniechaniem tego działania

– tak, jak kapłan, lewita i Samarytanin z dzisiejszej Ewangelii…
I ileż to razy dokonujemy
wyborów błędnych,
co
nawet nie zawsze wynika ze złej woli, ale z jakiegoś rozkojarzenia,
dezorientacji, a
może i obojętności…
Każdy
dzień przynosi wiele groźnych fal na morzu naszego życia, każdy
dzień sprawdza też naszą miłość do Boga i do ludzi. Jak
temu wszystkiemu podołać?
Z
pomocą Różańca Świętego!
Tak,
Kochani, ta jakże prosta, a jakże piękna modlitwa, o której Jan
Paweł II zwykł mawiać, że jest
jego modlitwą ulubioną

i której poświęcił List apostolski „Rosarium
Virginis Mariae”,

wydany już bardzo blisko przejścia do Domu Ojca, niczym duchowy
testament – właśnie ta modlitwa, jak się wydaje, bardzo
mocno porusza
Serce
Boże.

Jest to modlitwa niezwykle
prosta – do jej odmawiania nie
potrzeba wielkiego teologicznego wykształcenia.

Właściwie w
ogóle nie potrzeba żadnego wykształcenia…

Potrzeba tylko gorącego i kochającego serca…
Dlatego,
Kochani, odmawiajmy
codziennie Różaniec!
W
każdym czasie i w każdym miejscu można to robić. I nie tylko w
formie uroczystej, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem,
chociaż niewątpliwie ta
forma modlitwy jest najbardziej dostojna i znakomita.
Natomiast
można to czynić w
ciszy własnego pokoiku, za kierownicą samochodu, w drodze do
sklepu, na spacerze, a nawet w łóżku,

kiedy sen
nie będzie przychodził… Tak, nawet leżąc w łóżku, zamiast
myśleć o jakichś różnych dziwnych rzeczach – do
których zwykle bardzo szybko przyklejają się myśli grzeszne

– lepiej jest odmawiać Różaniec… Bardzo często w jego trakcie
przyjdzie oczekiwany sen…
Modlitwa
różańcowa stanowi często
wypełnienie różnego rodzaju nabożeństw i spotkań grup
modlitewnych i formacyjnych. Stanowi także osnowę
wielu innych form modli
tewnych,
jak chociażby – przypomnianej nam w ostatnim „Gościu
Niedzielnym”
nowenny pompejańskiej,

która w rzeczy samej niczym innym nie
jest, jak odmówieniem
trzech części Różańca w ciągu dnia, z dodaniem tylko krótkie
j
modlitwy.
Tak,
Kochani, bo tak jest – jeśli tak można powiedzieć –
najłatwiej. Zanim
bowiem
nauczymy
się
różnych innych sposobów

duchowego
kontaktu
z Bogiem, zanim osoby o słabym wzroku znajdą
sposób na to, jak odczytać teksty z książeczki,

wszyscy już wezmą do ręki różaniec i zaczną go odmawiać. Bo
tak jest najprościej, najszybciej… Nawet nie mając w ręku samego
różańca, przecież można odmawiać
na palcach, albo w pamięci liczyć kolejne „Zdrowaś Maryjo”.

W
ten sposób dla człowieka wierzącego każdy czas będzie
czasem dobrym i 
sensownie
wykorzystanym,

bo nawet takie chwile, jak te przeczekane w kolejce do lekarza, czy
do urzędu, mogą być chwilami
pięknie wykorzystanymi: można w ich trakcie odmawiać Różaniec!
Zwykle,
moi Drodzy, narzekamy, że tak mało mamy czasu na modlitwę, bo tyle
obowiązków, bo takie tempo, bo ciągle gdzieś do przodu i do
przodu… A tymczasem – wykorzystajmy
tylko dobrze ten czas, który mamy i który marnujemy na takie „nie
wiadomo co”,

a wówczas przekonamy się, niejeden Różaniec zdążymy odmówić i
niejedną łaskę u Boga uprosić.
A
w dodatku, jak zaczniemy w ten właśnie sposób przeplatać modlitwą
różańcową nasze codzienne obowiązki, przekonamy się, że czasu
na wiele spraw znajdzie się więcej


bo
doba zacznie się wręcz rozszerzać –
i
będziemy lepiej ten czas wykorzystywać.
A
sprawi to właśnie ta piękna i prosta modlitwa, której trudno nie
umieć i której – prawdę powiedziawszy – trudno nie kochać.
A
zatem, odmawiajmy
codziennie Różaniec!

9 komentarzy

  • Właśnie od 1 października ku czci Matki Bożej Różańcowej w Pompejach zaczęłam odmawiać kolejną już Nowennę Pompejańską prosząc Maryję, by moje intencje przedkładała każdego dnia Chrystusowi Królowi Wszechświata, bo we wigilię Jego Święta zakończę nowennę.

    • Jedno co mogę na tą chwilę powiedzieć to, fakt że znajduję czas na odmawianie bądź co bądź czasochłonnej modlitwy, którego kiedyś nie wyobrażałam sobie, że mogę go znaleźć :). Lepsza organizacja planu dnia. Drugim dobrodziejstwem, jest otwartość na ludzi, większa odwaga w mówieniu o Bogu i Maryi. Właśnie wróciłam od księdza proboszcza, by pozwolił na powieszenie ogłoszenia wznowienia "Szkoły Maryi" w naszej diecezji. Proboszcz nie tylko zgodził się, ale i zaproponował umieszczenie ogłoszenia w gazetce parafialnej i w ogłoszeniach parafialnych w najbliższą niedziele. Był żywo zainteresowany szkołą a gdy dowiedział się , że o. Piotr Kurkiewicz najpierw otworzył działanie szkoły na Ukrainie, gdzie sam był w minionym tygodniu i zaprosił tamtejszego księdza na rekolekcję dla dzieci i młodzieży do naszej parafii, zaiskrzyły mu się oczy z radości. Miejscem odwiedzin proboszcza nie był niestety Tomsk, więc i nie ks. Marek przyjedzie do nas.
      Maryja działa we mnie, zmienia przede wszystkim mnie, choć ja proszę za całą rodzinę. Tyle tylko na dziś. Z Panem Bogiem.

  • Szczęśc Boże. Mam pytanie, jakie części Różańca i w jakie dni powinno się odmawiac. Jestem nauczona, że: poniedziałek – radosna, wtorek – bolesna, środa – chwalebna, czwartek – światła, piątek – bolesna, sobota i niedziela – chwalebna, a niektórzy w środę odmawiają radosną, więc jak jest najlepiej? Ania.

  • Jan Paweł II w Rosarium Virginis Mariae wskazał, że należy odmawiać tak właśnie, jak zostało tu wyliczone, z tą różnicą, że w sobotę należy odmawiać część radosną, a nie chwalebną. Natomiast w środę – zdecydowanie chwalebną. Pozdrawiam! Ks. Jacek

  • W nawiązaniu do perykopy przytaczam słowa naszego papieża:
    "Franciszek: chrześcijanin może uciekać przed Bogiem, a grzesznik wysłuchać Jego wołania!

    Pozwólmy Bogu pisać historię naszego życia. Papież Franciszek apelował o to w improwizowanej homilii podczas porannej Mszy. W tym kontekście wskazał, że może być tak, iż chrześcijanin ucieka przed Bogiem, podczas gdy grzesznik, uważany za będącego daleko od Boga, wysłucha Jego głosu. Swe rozważanie Papież oparł na historii Jonasza i Miłosiernego Samarytanina.

    „Można uciekać przed Bogiem nawet będąc chrześcijaninem, katolikiem, należąc do Akcji Katolickiej, będąc księdzem, biskupem, Papieżem…Wszyscy możemy uciekać przed Bogiem! To jest codzienna pokusa. Nie słuchać Boga, nie wsłuchiwać się w jego głos. Można uciekać wprost. Ale są też sposoby bardziej wyrafinowanej ucieczki. Ewangelia opowiada o człowieku rzuconym na pobocze drogi. I przez przypadek przechodzi tamtędy kapłan, godny kapłan chodzący w sutannie, naprawdę świetny! Popatrzył i pomyślał «spóźnię się na Mszę» i poszedł dalej. Nie usłyszał tam wołania Boga” – powiedział Papież.

    Franciszek przypomniał, że nad leżącym ulitował się dopiero pogardzany przez wszystkich Samarytanin. „Nie idziemy za głosem Boga, kiedy nasze serce jest zamknięte” – wskazał Papież. Równocześnie zapytał, czy pozwalamy Bogu na to, by pisał historię naszego życia, czy też za wszelką cenę chcemy to robić sami"

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.