Oby tylko nie uciekać przed Bogiem…

O
Szczęść Boże! Moi Drodzy, zachęcam, abyście weszli na te strony, które wczoraj wskazał Ksiądz Marek, gdzie można dowiedzieć się o pięknych uroczystościach jubileuszowych, jakie odbyły się w Tomsku. Zajrzyjcie tam – warto! 
     A tak przy okazji, Marek w czwartek przyleci do Polski i poniedziałek – jeśli Bóg pozwoli – wybieramy się jeszcze z Ekipą z Celestynowa na Pielgrzymkę do Lourdes, Fatimy i jeszcze kilku miejsc świętych. Oczywiście, relacje z tego będą na bieżąco.
    Tymczasem – zapraszam do refleksji nad Bożym Słowem.
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wtorek
27 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Jon 3,1–10; Łk 10,38–42
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JONASZA:
Pan
przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: „Wstań, idź do
wielkiego miasta Niniwy i głoś jej upomnienie, które Ja ci
zlecam”. Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak Pan powiedział.
Niniwa była miastem bardzo rozległym, na trzy dni drogi. Począł
więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i
głosił: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”.
I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i od największego
do najmniejszego oblekli się w wory.
Doszła
ta sprawa do króla Niniwy. Wstał więc z tronu, zdjął z siebie
płaszcz, oblókł się w wór i siadł na popiele. Z rozkazu króla
i jego dostojników zarządzono i ogłoszono w Niniwie, co następuje:
„Ludzie i zwierzęta, bydło i trzoda niech nic nie jedzą, niech
się nie pasą i wody nie piją. Niech ludzie i zwierzęta obloką
się w wory i niech żarliwie wołają do Boga. Niech każdy odwróci
się od swojego złego postępowania i od nieprawości, którą
popełnia swoimi rękami. Kto wie, może się odwróci i ulituje Bóg,
odstąpi od zapalczywości swego gniewu, a nie zginiemy?”
Zobaczył
Bóg ich czyny, że odwrócili się od swojego złego postępowania.
I ulitował się Bóg nad niedolą, którą postanowił na nich
sprowadzić, i nie zesłał jej.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta,
przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria,
która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Natomiast
Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do
Niego i rzekła: „Panie, czy ci to obojętne, że moja siostra
zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi
pomogła”.
A
Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz
o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą
cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Z
tej przepięknej historii, jaka została opisana w dzisiejszym
pierwszym czytaniu – historii, której początek słyszeliśmy we
wczorajszej Liturgii Słowa – przebija jakaś ogromna troska
Boga o człowieka.
Jeśli bowiem tak na spokojnie przeanalizować
to wszystko, czego Bóg dokonał, by ratować Niniwę, to
dosłownie można się zadziwić.
Najpierw
posłał tam Jonasza, żeby ten upomniał mieszkańców miasta, a
potem wskazał im drogi nawrócenia.
Ale Jonasz z jakiegoś
powodu nie chciał tego uczynić. Może się bał, a może za mało
ufał Bogu?… We wczorajszym czytaniu nie usłyszeliśmy żadnego
wyjaśnienia – poza jednym zdaniem, że po prostu wstał, aby
uciec przed Panem.
I oto kiedy uciekał, omal nie spowodował
wielkiego nieszczęścia na morzu, bo mało co nie
zginęło przez niego wielu ludzi z powodu burzy,
jaką Bóg
zesłał, aby otrzeźwić przestraszonego Proroka.
W
tym sensie wydaje się, że owo wrzucenie go w morze to był całkiem
dobry pomysł, bo w zimnych, a w dodatku wzburzonych wodach morskich
z pewnością rozgorączkowana głowa przestraszonego człowieka
doznała ochłody!
Ale to tak na marginesie.
W
każdym razie, po wyrzuceniu Jonasza ze statku, burza ucichła, a
sam Jonasz został ocalony
przez wielką rybę, która go – jak
wczoraj słyszeliśmy – połknęła, aby po trzech dniach wyrzucić
go… gdzie? Oczywiście – u brzegów Niniwy!
Zobaczmy,
jakich pomysłowych sposobów imał się Bóg, aby doprowadzić do
skutku swój plan ratowania zbuntowanych ludzi. A przecież nie
musiał tego
czynić. Czy nie mógł zwyczajnie ich
ukarać?
No, ewentualnie, gdyby bardzo żałowali, mógł dać im
jakąś jedną, maleńką szansę… A tymczasem, to sam Bóg
wychodzi z inicjatywą ratunku i – dosłownie – porusza ziemię i
morze, aby ten plan do skutku doprowadzić.
Jak
słyszeliśmy, był to zabieg skuteczny, bowiem mieszkańcy Niniwy
opamiętali się i nawrócili. Inicjatywa Boga nie została
zmarnowana.
Mieszkańcy Niniwy odpowiedzieli na nią pozytywnie.
Jonasz przed nią uciekał, aż musiał zostać przekonany w
sposób nie budzący wątpliwości,
że jednak powinien do Niniwy
się udać.
Kochani,
z całej tej historii przebija bardzo czytelna prawda, że Bóg
jest jednoznaczny w swoim działaniu i całkowicie na
stawiony
na dobro człowieka.
Bóg wręcz poszukuje człowieka, wręcz
narzuca się ze swoją łaską i swoim miłosierdziem!
Bóg nie
zmienia się pod wpływem takiej, czy innej sytuacji, nie ulega
nastrojom i humorom, nie mówi raz tak, a raz inaczej. Bóg jest
jednolity i jednoznaczny.
Jeżeli
natomiast Jego działania i inicjatywy nie dają zamierzonych owoców,
to dlatego, że człowiek nie potrafił – albo nie chciał –
włączyć się we współpracę z Bogiem,
nie zauważył
wyciągniętej do niego ręki Bożej, nie usłyszał skierowanych do
niego przez Boga słów.
To
dokładnie tak, jak z Marią i Martą z dzisiejszej Ewangelii: ta u
stóp Jezusa siedziała i słuchała, ta z kolei uwijała się koło
różnych prac. Chciała dobrze, ale Jezus pokazał jej, jak można
rozegrać całą sytuację jeszcze lepiej,
nie tracąc tego, co
najpiękniejsze i najważniejsze: kontaktu z Bogiem, Jego słów,
Jego miłości…
Kochani,
Bóg także każdą i każdego z nas chce ratować, chce prowadzić
przez życie, chce podpowiadać dobre rozwiązania, chce dawać
wszelkie dobro bez miary. Trzeba tylko usłyszeć Boży głos, trzeba
zauważyć to Boże staranie, trzeba je docenić. Msza Święta,
Komunia Święta, Boże Słowo, Spowiedź i inne Sakramenty oraz tyle
różnych codziennych sytuacji i spotkań, przez które Bóg
przemawia i cudów dokonuje
– to jest ta właśnie droga, jaką
Bóg dociera do naszych serc. Na tej drodze powinno dojść do
spotkania człowieka z Bogiem.
O
ile tylko człowiek nie wpadnie na pomysł, aby przed swoim Bogiem
uciekać…

2 komentarze

  • Wyszłam na spotkanie Panu, byłam na 3dniowych weekendowych rekolekcjach biblijnych "Twoje Słowo jest lampą" . Dwie godziny przed wyjazdem stoczyłam bój z "szatanem" pod postacią kleszcza, który chciał przeszkodzić w wyjeździe. Dzięki dobrym ludziom, udało się go "za 5 dwunasta" wyrwać z korzeniami. Z pod przychodni zabrana zostałam do Matki Bożej Zwycięskiej w Brdowie. "Szatan" nie dał za wygraną, na miejscu okazało się, że mam kolejnego pasożyta, który towarzyszył mi na rekolekcjach i mącił w głowie. Zwyciężyłam go przy pomocy Matki Bożej Zwycięskiej a z jego fizycznymi szczątkami rozprawił się lekarz SOR po przyjeździe w niedzielę wieczorem.
    Na rekolekcjach dowiedziałam się o dwóch filarach wiary; Liturgii i Pisma Świętego
    Liturgia jest obecna w moim życiu codziennym, gorzej sprawa wygląda z czytanie Pisma Świętego :(.
    Postanowienie rekolekcyjne: celebracja Pisma Świętego, bo to SŁOWO to ŻYWY JEZUS i głośne czytanie by słyszeć słowo Boże i uchem i sercem a potem dopiero czytanie internetowych komentarzy, jakże wspaniałych, choćby ks. Jacka, czy ks. Marka.

  • Dzięki za dobre słowo. Ale wspaniałych komentarzy na szczęście w internecie nie brakuje – wystarczy tylko poszukać… A i do czytania naszych, może nie aż tak wspaniałych, również zapraszamy. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.