Bóg walczy o człowieka

B
Po Mszy Św. wspólne zdjęcie

Wspomnienie bł. Wincentego Kadłubka, biskupa

(Jon 4,1-11)
Gdy Bóg przebaczył Niniwitom, nie podobało się to Jonaszowi i oburzył się. Modlił się przeto do Pana i mówił: Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą. Teraz Panie, zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie. Pan odrzekł: Czy uważasz, że słusznie jesteś oburzony? Jonasz wyszedł z miasta, zatrzymał się po jego stronie wschodniej, tam uczynił sobie szałas i usiadł w cieniu, aby widzieć, co się będzie działo w mieście. A Pan Bóg sprawił, że krzew rycynusowy wyrósł nad Jonaszem po to, by cień był nad jego głową i żeby mu ująć jego goryczy. Jonasz bardzo się ucieszył [tym] krzewem. Ale z nastaniem brzasku dnia następnego Bóg zesłał robaczka, aby uszkodził krzew, tak iż usechł. A potem, gdy wzeszło słońce, zesłał Bóg gorący, wschodni wiatr. Słońce prażyło Jonasza w głowę, tak że osłabł. Życzył więc sobie śmierci i mówił: Lepiej dla mnie umrzeć aniżeli żyć. Na to rzekł Bóg do Jonasza: Czy słusznie się oburzasz z powodu tego krzewu? Odpowiedział: Słusznie gniewam się śmiertelnie. Rzekł Pan: Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt?

(Łk 11,1-4)
Gdy Jezus przebywał w jakimś miejscu na modlitwie i skończył ją, rzekł jeden z uczniów do Niego: Panie, naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów. A On rzekł do nich: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze, święć się imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawinił; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam z Syberii…

U nas dobiegły końca uroczystości jubileuszowe i odpustowe, o czym zapewne słyszeliście w Radio Watykańskim. W programie były konferencje, koncert naszych parafialnych chórów i zespołów, konkurs rysunków i innych prac związanych z jubileuszem (umieszczam tu dziś kilka fotografii z tych uroczystości).

Ciekawą inicjatywą był „dzień otwartych drzwi”. W Polsce może trudno sobie wyobrazić, żeby w parafii, w kościele, robić „dzień otwartych drzwi”. Tu jednak zauważamy, że jesteśmy mniejszością, jednak wiele osób, w różny „przypadkowy” sposób spotykający się z nami, wyraża wielkie zainteresowanie Kościołem. W czasie owego „dnia otwartych drzwi” miałem ciekawe spotkanie z przedstawicielami międzyreligijnego dialogu. Ciekawe, że wśród tych ludzi, większość uważała się za ateistów. Oni uczestniczyli we Mszy Św., obejrzeli kościół, przytułek sióstr Matki Teresy, szkołę, a potem, jeszcze ponad dwie godziny odpowiadałem na ich najróżniejsze pytania. To było niesamowite doświadczenie – ile było pytań, jakie były pytania, jak oni uważnie słuchali, jak rozmyślali o tym… Widać było w oczach tych ludzi ogromny głód Boga, głód wiary, choć oni sami tak tego zapewne nie nazywają.

I właśnie ze względu na takich ludzi, których tu jest mnóstwo, organizujemy „dzień otwartych drzwi”, staramy się informować media, które z ciekawością uczestniczą w takich wydarzeniach, aby owi ludzie – głodni Boga, mogli dowiedzieć się, że mamy im coś do zaproponowania, że chcemy im coś zaproponować, że są dla nas ważni.

Głównym momentem była oczywiście Msza Św. pod przewodnictwem naszego biskupa Józefa Werta, połączona z sakramentem bierzmowania.

Nasza parafia nosi tytuł – Opieki Matki Bożej, Królowej Różańca Świętego. Prosimy naszą Patronkę, aby dalej troszczyła się o nas i brała pod swoją opiekę, także tych, którzy Boga jeszcze nie znają.

A oto słowo na dziś…

Okazuje się, że nasz wilki prorok Jonasz, to niezły maruda. Nawet więcej, to człowiek zbuntowany, człowiek obrażający się na Boga, człowiek uparty.

Miał pretensje do Pana Boga, że ten jest miłosierny „Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą”.
Ciekawa jest forma jego rozmowy z Bogiem „Na to rzekł Bóg do Jonasza: Czy słusznie się oburzasz z powodu tego krzewu? Odpowiedział: Słusznie gniewam się śmiertelnie”.

Jonasz buntuje się, że sprawy nie idą po jego myśli. Dziś my, wychowani na idei Bożego Miłosierdzia, patrzymy na sprawę nieco inaczej, patrzymy także z miłosierdziem. My dziś cieszymy się, że Bóg nie wysłuchał Jonasza, że zrobił po swojemu.

Jednak w innych sprawach, które nie idą po naszej myśli, my się buntujemy, jeśli nie wprost przeciw Bogu, to przeciw temu co się dzieje wokół nas. Denerwujemy się, wychodzimy z siebie, buntujemy się, głośno krzyczymy…

A Bóg dziś, przez to czytanie nam odpowiada, że nie zawsze to co my myślimy, jak my chcemy, jest najlepszym i najmądrzejszym rozwiązaniem. I może za jakiś czas i my pojmiemy i będziemy się cieszyć, że Bóg nas nie wysłuchał.

Papież, we wczorajszej homilii, zarzucił Jonaszowi, że ten się nie modlił.

http://pl.radiovaticana.va/news/2013/10/08/papie%C5%BC_na_porannej_mszy:_modlitwa_p%C5%82yn%C4%85ca_z_serca_otwiera_drzwi_bogu,/pol-735537

A my dziś czytamy, że się modlił – „Gdy Bóg przebaczył Niniwitom, nie podobało się to Jonaszowi i oburzył się. Modlił się przeto do Pana i mówił: Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju?”

Jednak jest to modlitwa człowieka zbuntowanego, który modli się, żeby było tak jak on chce.

Tymczasem modlitwa, której uczy nas Jezus, o której mówi papież, to modlitwa – żeby było tak jak chce Bóg, to otwarcie serca na Boga, to pozwolić, żeby Bóg pisał historię naszego życia.

Dlatego jeśli powtarzamy za Apostołami i z nimi – Panie, naucz nas się modlić… To przede wszystkim chcemy, aby nasze serce nie było zbuntowane, abyśmy pozwolili Bogu pisać historię, abyśmy siedli u stóp Pana wsłuchując się w Jego słowo.

A jeszcze to jest ciekawe, że w swoim miłosierdziu, Bóg nie tylko nie zostawia Niniwy, ratuje ją… Bóg także nie zostawia zbuntowanego Jonasza. Bóg jakby się z nim drażni… Jonasz jest uparty, a Bóg jeszcze bardziej… Ale wszystko to jest znakiem wielkiego miłosierdzia Boga, że Bóg nie tylko nie obraża się na zbuntowanego człowieka, ale o niego walczy.

Pomyślmy, ile w nas jest takiej postawy miłosierdzia Boga, a ile takiej złości i buntu Jonasza?

Jak często jeszcze my mamy pokusę rozwiązywać problemy krzykiem, buntem złością, zamiast modlitwą – zamiast pozwolić Bogu działać. Jak często nam brakuje owej otwartości serca, żeby było tak jak chce Bóg?

Na koniec dedykuję, także w tym duchu, czytanie z dzisiejszej Jutrzni (z dnia): „Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę. Pan dał i Pan zabrał. Stało się tak, jak się Panu podobało. Niech imię Pańskie będzie błogosławione. Dobro przyjęliśmy z ręki Boga, czemu zła przyjąć nie możemy?”   Hi 1,21; 2,10b

Pozdrawiam

Kto przeczyta, co tu jest napisane? 

3 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.