Nie żałujmy pomocy Zmarłym!

N
Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam w tak ważnym dniu. Kochani, o ile tylko możecie, pójdźcie dzisiaj na Mszę Świętą, a przynajmniej wejdźcie do świątyni, aby odmówić „Ojcze nasz” i „Wierzę w Boga”, celem zyskania odpustu, jaki możemy – i powinniśmy – ofiarować za Zmarłych. Pamiętajmy, że do 8 listopada włącznie w tym celu należy nawiedzić cmentarz i pomodlić się tam za Zmarłych. Nie żałujmy im modlitewnej pomocy!
        Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Wszystkich Wiernych Zmarłych,
do
czytań z t. VI Lekcjonarza:
Hi
19,1.23–27a; 1 Kor 15,20–24a.25–28; Łk
23,44–46.50.52–53;24,1–6a
CZYTANIE
Z KSIĘGI HIOBA:
Hiob
powiedział: „Któż zdoła utrwalić me słowa, potrafi je w
księdze umieścić? Żelaznym rylcem, diamentem, na skale je wyryć
na wieki?
Lecz
ja wiem: Wybawca mój żyje, na ziemi wystąpi jako ostatni. Potem me
szczątki skórą odzieje, i oczyma ciała będę widział Boga. To
właśnie ja Go zobaczę”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli.
Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka
też dokona się zmartwychwstanie.
Jak
w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą
ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności: Chrystus jako
pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego
przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu
i Ojcu.
 
Trzeba
bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół
pod swoje stopy. Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.
Wszystko bowiem rzucił pod Jego stopy.
 
Kiedy
się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem
Tego, który Mu wszystko poddał. A gdy już wszystko zostanie Mu
poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał
wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Było
już około godziny szóstej i mrok ogarnął całą ziemię aż do
godziny dziewiątej. Słońce się zaćmiło i zasłona przybytku
rozdarła się przez środek.
Wtedy
Jezus zawołał donośnym głosem: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam
ducha mojego”. Po tych słowach wyzionął ducha.
 
Był
tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek
Wysokiej Rady. On to udał się do Piłata i poprosił o Ciało
Jezusa. Zdjął Je z krzyża, owinął w płótno i złożył w
grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany.
 
W
pierwszy dzień tygodnia niewiasty poszły skoro świt do grobu,
niosąc przygotowane wonności. Kamień od grobu zastały odsunięty.
A skoro weszły, nie znalazły ciała Pana Jezusa. Gdy wobec tego
były bezradne, nagle stanęło przed nimi dwóch mężów w
lśniących szatach.
 
Przestraszone,
pochyliły twarze ku ziemi, lecz tamci rzekli do nich: „Dlaczego
szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj;
zmartwychwstał”.
„O
potężny Królu Chryste,
Ty
dla chwały swego Ojca
I
naszego odkupienia,
Zwyciężyłeś
przemoc śmierci.
Ty
przyjmując ludzką słabość,
Cios
zadałeś szatanowi,
Własną
śmiercią pokonałeś
Śmierć
przez niego zgotowaną”.
„Chryste,
nadziejo zbawienia
Życie
i zmartwychpowstanie;
Do
Ciebie w śmierci godzinie
Wznosimy
serca i oczy.
Wiesz,
czym są lęki śmiertelne,
Znasz
także trwogę konania,
Bo
cichy głowę skłoniwszy,
Oddałeś
Ojcu swą duszę.
Wziąłeś
na siebie z miłości
Boleść
i smutek człowieczy,
A
wszystkich z Tobą cierpiących
W
ojcowskie składasz ramiona”.
Z
tą właśnie nadzieją
, wyśpiewaną w hymnie Nieszporów i
hymnie Jutrzni o Zmarłych, Kościół podejmuje rozważanie
tajemnicy życia i śmierci. Śmierć jest jakąś przegraną
człowieka. Śmierć jest jakimś końcem – tu na ziemi. Dla
wielu, niestety, kojarzy się ona z końcem wszystkiego.
Ale
tak nie jest!
Tak
nie jest od momentu, kiedy – jeśli tak można powiedzieć –
rzeczywistość śmierci zaszczycił swoim udziałem Jezus
Chrystus.
Kiedy On sam swoją śmiercią śmierć ludzką
pokonał. Wszystko nabrało innego wymiaru. Śmierć człowieka
wówczas przestała być ostatecznym końcem wszystkiego
,
przestała być tragedią, przestała być rozpaczą. Śmierć stała
się przejściem, nabrała nowego znaczenia.
„Wisząc
przybity do krzyża,
Ręce
rozwarłeś szeroko,
By
konających w udręce
Do
rany serca przygarnąć”.
„Pełen
blasku wstałeś z grobu
I
przez moc misterium Paschy
Twoje
życie w nas odnawiasz,
Gdy
nas grzechy uśmiercają.
Wprowadź
nas, łaskawy Sędzio,
W
światło i wieczysty pokój,
Bo
przez wiarę oraz miłość
Już
do Boga należymy”.
Tak
Kościół wyśpiewuje swoją wdzięczność za dar
Zmartwychwstania
we wspomnianym już hymnie Jutrzni i hymnie
nieszpornym. My, którzy należymy już do Boga, możemy z
nadzieją patrzeć w przyszłość
. Przez wiarę oraz miłość
przygotowujemy się do tego ostatecznego spotkania. Ale to, jakie
to spotkanie będzie, zależy w największej mierze od nas
– od
tego, jaka będzie ta nasza wiara, jaka będzie nasza miłość.

pogrzeby – na pewno w takich uczestniczyliśmy – kiedy to na
trumnę Zmarłego patrzyło się z wielkim spokojem
. I chociaż
ocierało się łzy pożegnania, bo przecież każde pożegnanie
boli, to jednak życie owego człowieka może napawać spokojem o
wieczność
. To prawda – nie my jesteśmy sędziami, to Bóg
jest sędzią żywych i umarłych i to On wie najlepiej, co w sercu
człowieka się kryje. Ale my też mamy serca – serca, które
odczuwają, które kochają i te nasze serca podpowiadają nam w
konkretnym przypadku, że ten oto człowiek odszedł dobrze
przygotowany
, że wiele dobra czynił innym, więc możemy mieć
nadzieję, że jest szczęśliwy.
Ale
też są i takie pogrzeby, kiedy na trumnę Zmarłego patrzymy z
jakimś wielkim niepokojem.
I chociaż próbujemy sobie to i owo
tłumaczyć, to jednak gdzieś głęboko w sercu pojawia się
pytanie, czy ten człowiek jest teraz szczęśliwy, czy na pewno
dobrze był przygotowany
na spotkanie z Bogiem Sędzią? Dlatego
każdy pogrzeb nastraja do wielkiej modlitwy za Zmarłych – za tego
Zmarłego, którego żegnamy – a dzisiejszy dzień nastraja nas i
mobilizuje do modlitwy za wszystkich Zmarłych.
Mamy
nadzieję na zbawienie ich wszystkich. Ta nadzieja nas gromadzi w
kościele, ta nadzieja prowadzi nas na cmentarz. Wyrazem tej naszej
nadziei jest Komunia Święta przyjmowana w intencji Zmarłych,
wyrazem tej nadziei jest ofiarowana za nich Msza Święta.
Zobaczmy,
Kochani, że większość naszych intencji, jakie zamawiamy, to
przecież intencje za Zmarłych. Dobrze, że się za nich
modlimy.
Oni tego najbardziej potrzebują. I dobrze, że chodzimy
na cmentarz. Dobrze, gdyby się udało nawet co tydzień, po Mszy
Świętej niedzielnej, a już koniecznie po Mszy Świętej za danego
Zmarłego
pójść na cmentarz i pomodlić się nad jego grobem.
Oni tej modlitwy najbardziej potrzebują.
Już
nie chodzi nawet o to, abyśmy za każdym razem stawiali lampki czy
kładli kwiaty. To jednak trochę kosztuje, nie wszystkich na to
stać, aby co tydzień kłaść kwiaty. Ale na pewno wszystkich
stać na to, aby zajść na cmentarz i chwilę się pomodlić.
Kochani,
dołóżmy starań, aby nasz cmentarz żył modlitwą, aby nigdy nie
był głuchy i pusty
, ale aby tętnił naszą serdeczną
obecnością i bliskością ze Zmarłymi. Przecież oni żyją i
kiedyś, może już niedługo, znowu się spotkamy. Każde
nasze wejście na cmentarz jest wyrazem wiary w to spotkanie. Po to
bowiem tam będziemy się udawali i po to w kościele będziemy
klękali do modlitwy, aby prosić Dobrego Boga słowami hymnu
nieszpornego i hymnu z Jutrzni o Zmarłych:
„Wezwij
też do siebie wszystkich,
Którzy
świat ten opuszczając,
Pragną
wejść do Ojca domu,
Aby
Ciebie chwalić wiecznie”.
„Także
i ci, których ciała
Śpią
już w bezmiernym pokoju,
Niech
w Twoim świetle się zbudzą,
By
Ciebie wielbić na wieki”.
Tak
bardzo cieszyłem się, pracując jeszcze w Radoryżu, swojej
pierwszej Parafii, kiedy widziałem, jak po każdej Mszy Świętej
niedzielnej –
ale to dosłownie: po każdej! – całe
gromady ludzi wędrowały na cmentarz
. Wielu nie zostawiało
żadnych lampek ani kwiatów, ale chociaż chwilę każdy się
pomodlił. To już było stałym punktem niedzielnego przyjazdu do
kościoła. Bardzo cieszyłem się z tego dobrego zwyczaju.
To
prawda, dużym ułatwieniem było to, że cmentarz jest tam
stosunkowo blisko kościoła, ale i dla każdego z nas, jeśli
tylko będziemy tego chcieli
, takie odwiedzanie i modlitewne
wspieranie Zmarłych również jest możliwe. Wszak tyle razy
przejeżdżamy czy przechodzimy obok cmentarza
. Nie żałujmy
naszym Zmarłym tej pomocy. Nie żałujmy tej minuty, która
naprawdę nie opóźni naszych różnych prac i planów, a dla
Zmarłych nam bliskich może się okazać pomocą na wagę złota.
I nie żałujmy także naszej modlitwy różańcowej, naszych modlitw
i dobrych uczynków, które będą dla Zmarłych wielką i
nieocenioną pomocą.
Ale
też niech ten dzisiejszy dzień będzie dla nas okazją do tego, aby
pomyśleć o swojej wieczności. Zapewne bowiem wielu z tych,
nad grobami których stanęliśmy wczoraj czy też staniemy dzisiaj
lub w dniach najbliższych – wielu z nich rok temu było jeszcze
z nami
. Dzisiaj wypada nam stanąć nad ich grobem. A nie
wiadomo, czy za rok kogoś z nas nie zabraknie.
To
wszystko musi nas skłaniać – i to wszystkich bez wyjątku,
i starszych, i młodszych – do postawienia pytania o nasze
przygotowanie na spotkanie z Bogiem. Czy gdyby do tego spotkania
doszło dzisiaj, za chwilę – czy byłbym dobrze
przygotowany, czy raczej byłaby to dla mnie chwila nie do
pozazdroszczenia? O to dobre przygotowanie również modlimy się w
Nieszporach i Jutrzni o Zmarłych:
„Udziel
nam ożywczej łaski,
Byś
przychodząc po raz drugi,
Zastał
nas przygotowanych
I
z płonącą lampą w ręce”.
„Ty
zwyciężyłeś szatana,
Tyś
bramy nieba otworzył,
Więc
teraz pociesz nas, Panie,
I
życiem obdarz po śmierci”.
Kiedy
tak z uwagą śledzi się teksty modlitw, jakie Kościół zanosi za
Zmarłych, to uderza w nich za każdym razem ów silny związek
modlitwy za Zmarłych z modlitwą za żyjących, aby byli dobrze
przygotowani na ostateczne spotkanie z Bogiem
. Właściwie, czy
to we Mszy Świętej, czy we wspomnianych Nieszporach i Jutrzni o
Zmarłych, czy też w wielu pieśniach pogrzebowych, przebija zawsze
ta łączność – modlitwy za danego Zmarłego czy Zmarłych i
jednocześnie modlitwy za żyjących, aby ze śmierci swoich
najbliższych wyciągnęli wnioski dla siebie.
Kościół
nigdy tych dwóch rzeczywistości nie rozdziela. I dlatego dobrze
byłoby, aby każdy pogrzeb był dla nas takimi małymi
rekolekcjami
, był okazją do postawienia pytań, których się
raczej unika na co dzień – pytań o moją śmierć i moją
wieczność.
Dzisiaj
pytania te nie są modne. Raczej promuje się młodość, zgrabność,
pełnię sił. A tymczasem niektórzy Święci powtarzać będą tę
prawdę, że „mądrość życia polega na świadomości
śmierci”.
Nie chodzi tu naturalnie o to, aby żyć w
jakiejś obsesji
i ciągle tylko mówić o śmierci, ciągle
chodzić ze spuszczoną głową. Nie! Mamy prawo żyć pełnią
życia, mamy prawo do radości i nadziei, nikomu nie zależy
na naszej spuszczonej głowie i ponurym spojrzeniu.
Ale
mamy przy tym pamiętać o tym, że wszystko, co ziemskie, kiedyś
się skończy,
że to, co doczesne, kiedyś przeminie. I to może
zupełnie niespodziewanie. Mamy pamiętać, że każda chwila jest
dobra dla Boga, aby nas mógł wezwać do siebie
. I pytanie –
czy dla mnie także każda chwila jest dobra, aby przed Bogiem
stanąć?
Czy nie okaże się, w chwili przejścia z tego świata,
że będę rozpaczliwie prosił Boga choćby o jedną dodatkową
minutkę, abym mógł się z Nim pojednać, abym mógł pobiec do
Spowiedzi, przyjąć Komunię Świętą, abym mógł przeprosić
tych, których skrzywdziłem?
Ale
wtedy może już tej minutki nie być! Było na to całe życie.

Nie zmarnujmy zatem ani minutki – dla wieczności. Słuchając
uważnie dzisiejszego Słowa Bożego, słuchając Boga, który
obwieszcza ludziom największą obietnicę, jakiej mógł im udzielić
obietnicę Zmartwychwstania i życia wiecznego,
módlmy się o spełnienie się tej obietnicy wobec naszych Zmarłych
i nas samych.
A
dzisiejszy dzień przeżyjmy w duchu podziękowania Bogu za ich
życie
, już zakończone tu na ziemi – i w duchu nadziei, że
to ich życie, chociaż się zmieniło, przecież się nie
skończyło
. Niech każde nasze spojrzenie na grób natychmiast w
sercach naszych budzi nadzieję Zmartwychwstania, tak jak
każde spojrzenie na Grób Jezusa nigdy nikomu chyba nie nasunęło
innych skojarzeń, jak tylko skojarzenia ze Zmartwychwstaniem.

Niech i nam nigdy nie towarzyszą inne skojarzenia, jak tylko te
właśnie – skojarzenia ze Zmartwychwstaniem i gorące pragnienie
tego Zmartwychwstania, którego źródłem jest Jezus – Pierwszy
Zmartwychwstały. A zatem:
Otrzyjcie
już łzy płaczący,
Żale
z serca wyzujcie!
Wszyscy
w Chrystusa wierzący
Weselcie
się, radujcie!
Bo
zmartwychwstał samowładnie
Jak
przepowiedział dokładnie!
Alleluja,
alleluja – niechaj zabrzmi: Alleluja!

2 komentarze

  • Kiedy parę lat temu umarła moja babcia (była to właściwie pierwsza śmierć tak bliskiej mi osoby), po tym, jak uspokoiły się już emocje, przyszła mi myśl, że teraz dopiero, po swojej śmierci, babcia TAK NAPRAWDĘ JEST. Nie jest już więcej ograniczona ciałem, a więc i odległość nie jest więcej żadną przeszkodą, by z nią POBYĆ. Ułomności nie maja więcej wpływu na nasz kontakt. Jej "czuwanie" nade mną wreszcie jest PEŁNE. No, może słyszalnej rozmowy już nie doświadczę, ale świadomość, ze jej dusza może widzieć mnie w każdej sytuacji wystarczyła za wszelkie napomnienie, radę czy wsparcie. Bardzo to było dla mnie pokrzepiające.
    Wieczny odpoczynek racz jej dać Panie, a Światłość wiekuista niechaj jej świeci. Niech odpoczywa w pokoju. Amen

  • To świetne stwierdzenie: Zmarli po śmierci bardziej z nami są, niż często za życie. To oczywiście sprawa wiary, ale nasze serca same wręcz wyrywają się do jej uznania! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.