Jest Światło, jest nadzieja – Jezus Chrystus!

J
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, pamiętajcie, że dzisiaj mamy moralny obowiązek uczestniczenia we Mszy Świętej, bo jest to znacząca uroczystość w kalendarzu liturgicznym. Na szczęście – jest to też dzień wolny od pracy! A co więcej – to już w rozważaniu…
    Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
              Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
Objawienia Pańskiego,
do
czytań: Iz 60,1–6; Ef 3,2–3a.5–6; Mt 2,1–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Powstań,
świeć, Jeruzalem, bo przyszło twe światło i chwała Pana
rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok
spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan i Jego chwała jawi się
nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku
twojego wschodu. Podnieś oczy wokoło i popatrz: Ci wszyscy zebrani
zdążają do ciebie. Twoi synowie przychodzą z daleka, na rękach
niesione twe córki. Wtedy zobaczysz i promienieć będziesz, zadrży
i rozszerzy się twoje serce, bo do ciebie napłyną bogactwa
zamorskie, zasoby narodów przyjdą ku tobie. Zaleje cię mnogość
wielbłądów, dromadery z Madianu i z Efy. Wszyscy oni przybędą ze
Saby, ofiarują złoto i kadzidło, nucąc radośnie hymny na cześć
Pana.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:
Bracia:
Przecież słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla
was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta
tajemnica. Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich
pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym
Jego apostołom i prorokom, to znaczy że poganie już są
współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami
obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Gdy
Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda,
oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest
nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na
Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”. Skoro usłyszał to
król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc
wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma
się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: „W Betlejem judzkim,
bo tak napisał prorok: «A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś
zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie
wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela»”.
Wtedy
Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o
czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł:
„Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je
znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu
pokłon”. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę.
A
oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż
przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy
ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli
Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon.
I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i
mirrę.
A
otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą
udali się do ojczyzny.
Oto,
moi Drodzy, jesteśmy dziś świadkami niezwykłego wydarzenia: do
miejsca narodzenia Jezusa przybywają Mędrcy ze Wschodu.
Mędrcy, po grecku – magoi, stąd może właśnie często nazywa
się ich także Magami.
Byli to powszechnie szanowani kapłani
perscy oraz astrologowie z Mezopotamii.
Przybywają
do Jezusa i składają dary. I właściwie po liczbie tych darów
określono liczbę ich samych jako trzech.
Zauważmy bowiem, że
Mateusz wcale nie podaje, ilu to owych Magów przybyło, a tradycja
chrześcijańska i ikonografia na różnych etapach dziejów
pokazywała ich czterech, sześciu, a nawet dwunastu. Ewangelista
mówi nam, że złożyli dary: złoto, kadzidło i mirrę.

Ojcowie Kościoła przypisali do każdego z owych darów osobne
znaczenie: złoto miało oznaczać królewską godność
Chrystusa, kadzidło – Jego boskość, a mirra miała zapowiadać
Jego mękę.
Warto
może bowiem tutaj wyjaśnić, że mirra to wonna żywica o
gorzkim smaku, ale miłym zapachu. Używano jej do produkcji
kadzidła, także jako wonności do skrapiania ubrań i pościeli.
Używano jej także jako kosmetyku. Niezbędna była przy
balsamowaniu zwłok. Zmieszana z oliwą, służyła do świętych
namaszczeń. W połączeniu z winem, tworzyła silnie
oszałamiający napój, który podawano skazańcom, aby ulżyć ich
cierpieniom.
I właśnie mirrę, obok innych darów, Magowie
podarowali Jezusowi.
Trzeba
tu jeszcze zwrócić uwagę na znak, który doprowadził ich do
nowonarodzonego Króla. A znakiem tym była gwiazda.
Tu również
wiele już powiedziano i napisano, próbując wyjaśnić, o jaką
gwiazdę chodzi. Warto w tym względzie zapoznać się z bardzo
ciekawym rozważaniem tej kwestii, podjętym przez Benedykta XVI w
jego fenomenalnej książce „Jezus z Nazaretu”
– w tomie
poświęconym dzieciństwu naszego Pana.
Tak,
czy owak, dość powszechnie przypuszcza się, że ową gwiazdą
mogło być jakieś zjawisko astronomiczne, lub kometa. Często
uważa się, że było to zbliżenie na niebie planet Jowisza,
uważanego za gwiazdę królewską, i Saturna, uważanego między
innymi za symbol Żydów. Zjawisko takie miało miejsce w 7 wieku
przed Chrystusem.
Jeżeli przyjąć to ostatnie znaczenie, to
symbolika wydaje się naprawdę bardzo wyrazista i potwierdza tytuł
„Król żydowski”, jakim obdarzono Jezusa.
Jeśli
zaś idzie o wątpliwość, dlaczego w takim razie wspominamy o 7
roku przed narodzeniem Jezusa,
mówiąc o Jego narodzeniu, to
musimy stwierdzić, że ów 7 rok przed naszą erą był
prawdopodobnie prawdziwym rokiem narodzenia Zbawiciela,
wziąwszy
pod uwagę pomyłkę, jaka w obliczeniach lat zaistniała na którymś
etapie dziejów. Co się zaś jeszcze tyczy imion Magów: Kacper,
Melchior i Baltazar,
to nie mają żadnego uzasadnienia w
historii i tradycji, można zatem uznać, że są to imiona dowolne,
które nadano im w swoim czasie.
Przybywający
do Jezusa Mędrcy – czy też Królowie, czy też Kapłani, lub też
Magowie – są przedstawicielami narodów pogańskich, a więc
nie tych gorszych, przeklętych lub mniej wartościowych, ale po
prostu tych, które nie wyznawały wiary w jedynego Boga Jahwe. To
właśnie w tym znaczeniu cała Biblia używa określenia „poganie”,
podczas kiedy dla nas to określenie ma znaczenie wyraźnie
pejoratywne.
W
takim pozytywnym – jeśli tak można powiedzieć – znaczeniu
określenia tego używa chociażby Święty Paweł, gdy w drugim
dzisiejszym czytaniu stwierdza: Przecież
słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was, że
mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica. Nie
była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak
teraz została objawiona przez Ducha świętym Jego apostołom i
prorokom, to znaczy że poganie już są współdziedzicami i
współczłonkami Ciała, i współuczestnikami obietnicy w
Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.
Niejednokrotnie
na kartach Pisma Świętego przeczytamy, że owi poganie o
wiele bardziej otwierali swe serce na Boga, niż przedstawiciele
narodu wybranego!
To właśnie
o nich wszystkich w swej proroczej wizji mówi dziś Izajasz, w tych
oto słowach: Bo oto
ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą
jaśnieje Pan i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do
twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu.
[…]
Wtedy
zobaczysz i promienieć będziesz, zadrży i rozszerzy się twoje
serce, bo do ciebie napłyną bogactwa zamorskie, zasoby narodów
przyjdą ku tobie. Zaleje cię mnogość wielbłądów, dromadery z
Madianu i z Efy. Wszyscy oni przybędą ze Saby, ofiarują złoto i
kadzidło, nucąc radośnie hymny na cześć Pana.

Przepiękna
to wizja: z mroków, jakie otaczają ziemię, wyłania się
jakiś wielki pochód ludów i narodów,

zmierzających pod przewodnictwem swoich władców – do światła,
które gdzieś tam błyszczy ponad wszystkimi
owymi ciemnościami.
A to
światło nie jest tylko jakimś
zjawiskiem
astronomicznym,
ale blaskiem jakiejś wielkiej nadziei,
blaskiem
jakiegoś nieopisanego pokoju, jakiegoś niezmierzonego szczęścia.
I to właśnie dlatego ludy i narody ciągną do tego
blasku – i w nim odnajdują ukojenie, szczęście i radość.

Taką wizję rysuje przed naszymi oczami Izajasz Prorok, a
Ewangelista Mateusz
ukonkretnia ją w opisie przybycia tajemniczych Magów.
Kochani,
my możemy powiedzieć, że nie zaliczamy się do narodów
pogańskich,
bo uznajemy Boga
Jedynego i w takiego Boga wierzymy. Chociaż – być może – gdyby
tak się uważnie rozejrzeć dookoła, na to wszystko, co dzieje się
w Polsce, a zwłaszcza w krajach Europy zachodniej, to można by
chyba mówić o wtórnym pogaństwie… To
właśnie dlatego i Jan Paweł II, i Benedykt XVI, mówili tak wiele
o nowej ewangelizacji, albo o reewangelizacji Europy.
Wydaje się, że jest to wielka potrzeba obecnego czasu.
My
jednak,
którzy przybywamy systematycznie na Mszę Świętą i
staramy się na co dzień żyć po Bożemu,

z pewnością nie musimy odnosić do siebie tych wszystkich
stwierdzeń, dotyczących pogaństwa. Natomiast i my także, Kochani,
z całą pewnością
zauważymy wiele ciemności, jakie zalegają w naszej
codzienności:
w naszej
rodzinie, w pracy, w sąsiedztwie, w relacjach międzyludzkich…

to ciemności różnych
konfliktów, napięć, nieporozumień; są to czarne chmury
przeróżnych trosk i zmartwień, są to gęste mroki
różnych naszych niepowodzeń
i rozczarowań… Źródłem tego wszystkiego w przytłaczającej
mierze jest grzech, zalegający w ludzkim sercu – to jest
dopiero prawdziwa ciemność,
będąca źródłem wszystkich innych ciemności duchowych,
roztaczających się
na świecie.
I
oto dzisiejsza uroczystość przynosi nam wspaniałą nowinę: Jest
światło! Jest nadzieja!
Wszystkie
te ciemności, wszystkie te mroki – to nie jest ostateczność, na
którą jesteśmy skazani! Na świecie jest wielkie Światło
– Jezus Chrystus, narodzony w Betlejem, narodzony dla nas, wcielony
Bóg Człowiek!
On sam objawia
dziś całemu światu blask swojej chwały, aby temu pogubionemu
światu pokazać drogę ratunku!
I
nam także ów blask ukazuje, i nam go przynosi, abyśmy
nigdy nie wątpili, że dla chrześcijanina nie ma sytuacji
bez wyjścia,
bo
choćby przyszły największe zmartwienia i najcięższe problemy,
choćby najczarniejszy mrok miał spowijać naszą rodzinną, domową
i osobistą codzienność, to jednak ponad tym wszystkim
jest wielki blask, mocne światło nadziei – Jezus Chrystus!
Trzeba
jedynie pójść za tym światłem, nie zważając na
zakusy różnych herodów,
którzy
będą nam pokazywali drogę zupełnie przeciwną i którzy będą
nam wmawiali, że już nie ma nadziei i może być tylko gorzej. To
nieprawda! W życiu chrześcijanina może być tylko lepiej – o
ile konsekwentnie będzie szedł za 
Światłem i do
Światła.
A
dzisiejsze wydarzenie – pokłon przedstawicieli narodów
pogańskich, narodów odległych – jest dla nas znakiem,
to Jezusowe zaproszenie skierowane jest do każdego bez wyjątku!
Naprawdę!
Nie ma lepszych i
gorszych, nie ma ważniejszych i mniej ważnych! Jezus zaprasza do
siebie wszystkich, którzy pragną napełnić swe serca
Jego światłem.
I obdarza nim
każdego – w całej pełni.
Kochani,
nie wahajmy się ani chwili – skorzystajmy z tego zaproszenia!
Idźmy każdego dnia do Jezusa – niech On napełnia bez
miary
nasze serca blaskiem swojej miłości, niech odnawia w
naszych sercach najmocniejszą nadzieję!
Wbrew
wszystkim, nawet najczarniejszym mrokom!
Niech
właśnie to nasze nastawienie i to pragnienie oznacza zapis, jaki
dzisiaj poświęconą kredą uczynimy na drzwiach naszych domów…

29 komentarzy

  • Mnie dziś mocno uderzyła perfidia wypowiedzi Heroda "…a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon". Tymi słowami chciał ukryć swoje podłe intencje, chciał przechytrzyć poszukujących Dziecię, pielgrzymów. Nie udało mu się tylko dzięki Bożej interwencji " nakazowi we śnie " zarówno temu udzielonemu Magom, jak i Józefowi.

    • Ciebie Anno "mocno uderzyła perfidia wypowiedzi Heroda", a ja się dziwię i zastanawiam czemu tak łatwo mu uwierzyli. Znali Heroda, a mimo to byli tacy naiwni?
      Zresztą w dzisiejszych czasach też czasem za bardzo wierzymy, ufamy innym.

      Taka historyjka, znalazłam w internecie :

      Kiedyś młody mężczyzna, robiąc zakupy, zauważył starszą kobietę, która uporczywie się w niego wpatrywała. Gdy stanął w kolejce do kasy, owa kobieta stanęła za nim. Młody mężczyzna z grzeczności przepuścił ją przed siebie. "Przepraszam – powiedziała kobieta – że tak się wpatrywałam w pana. Jest pan bardzo podobny do mojego syna, który niedawno zmarł". Młody mężczyzna odpowiedział: "Bardzo pani współczuję. Czy mógłbym coś dla Pani zrobić?". Starsza kobieta, uśmiechając się, rzekła: "Może domyślasz się, co może mi ulżyć w cierpieniu? Zawsze robiłam zakupy z moim synem. Gdy będę odchodzić, czy mógłbyś mi powiedzieć: Do widzenia, mamo? Będzie to tak, jakby mój syn jeszcze raz był ze mną na zakupach". "Zrobię to z przyjemnością" – odpowiedział młody mężczyzna. Gdy kobieta zapakowała swoje zakupy i odchodziła od kasy, wtedy mężczyzna, zgodnie z umową, głośno powiedział do niej: "Do widzenia, mamo". Kobieta z uśmiechem pomachała mu ręką. Następnie kasjerka podliczyła jego zakupy i wystawiła rachunek na 140 dolarów. "Co proszę, ile? 140 dolarów? Pani popełniła z pewnością pomyłkę. Kupiłem tylko kilka rzeczy i to nie powinno kosztować więcej niż 25 dolarów" – powiedział zdumiony mężczyzna. Na to kasjerka odpowiedziała: "Twoja matka powiedziała, że ty zapłacisz za nią…"

      Gosia

  • Jak że Pan Bóg chce tego, żeby w każdej chwili życia mogliśmy przyjąc z żarem w sercu Światło – Jezusa Chrystusa!

    Pozdrawiam
    Józefa

  • Możni tego świata odrzucają godność królewską Jezusa niczym król Herod. Mówią, że i tak jest Królem wszechświata i ie potrzebne jest Mu uznanie ze strony ludzi. Rozdzierają szaty nad upadkiem wiary i aprobatą grzesznych nawyków i ideologii. Nie widzą analogii z tamtym wydarzeniem. Są jak "nieszczęśnicy, którzy – będąc jedynie zarządcami u jakiegoś władcy, odźwiernymi w jakimś urzędzie, urzędnikami, krótko mówiąc: sługami tego, który ich nimi uczynił – przyjmują pozy półbogów. Jakąż budzą litość!" Może przemówi do Nich ten fragment z poematu Boga-Człowieka:
    "Są pokorni i szlachetni, i posłuszni “głosom” z Wysoka. One to nakazywały zanieść dary nowo narodzonemu Królowi. I przynoszą dary. Nie mówią: “On jest bogaty i nie potrzebuje ich. Jest Bogiem i nie zazna śmierci”. Są posłuszni. I są jednymi z pierwszych, którzy wspierają Zbawiciela w ubóstwie. Jakże pożyteczne stanie się złoto dla Tego, który jutro będzie uchodźcą! Jakże wiele znaczy mirra dla Tego, który wkrótce zostanie zabity! Jakże szlachetne jest to kadzidło dla Tego, który będzie musiał odczuwać smród ludzkiej rozwiązłości, kłębiący się wokół Jego nieskończonej czystości!"

    • Droga Józefo – pamiętaj proszę, żeby traktować twórczosć Marii Valtorty tylko jako literaturę, a nie jako objawienie. KK nie potwierdził tego, że w twórczosci Valtorty są nadprzyrodzone elementy.
      Pozdrawiam
      Robert

    • A czyim jesteś adwokatem nie wiedząc, że książka ta posiada aprobatę Papieża Piusa XII:
      „Wydajcie to dzieło takim jakie ono jest nie wypowiadając się
      czy jest ono pochodzenia naturalnego czy nadprzyrodzonego.
      Kto je przeczyta, zrozumie”.
      Dasiek

    • Drogi Robercie!
      Dzięki!

      "…Boga nikt nigdy nie widział: Jednorodzony Bóg,
      który jest na łonie Ojca, dał nam Go poznać… " ( J 1, 18 )

      Pozdrawiam
      Józefa

    • Nie jestem adwokatem, tylko przytaczam stanowisko KK w tej sprawie. Pius XII nie odniósł sie do tego dzieła ex cathedra, bo w przeciwnym razie nie byłoby sytuacji, w której trzykrotnie odnoszono się do sprawy negatywnie. Zresztą, o co Tobie chodzi? Dla Ciebie może być najważniejszy "Poemat Boga – Czlowiek", a dla mnie – pozwolisz – pozostaną Ewangelie i nauka KK. Tak jak dla jednego najważniejszą rzeczą w zyciu będzie sprawa koronocji Chrystusa na Króla Polski i ks. Natanek, a dla drugiego nauka jaka płynie z drogi Jezusa i kolejny papież jako następca Św. Piotra (nawet jesli nie nosi czerwonych butów, tylko swoje stare pantofle, co np. wg Cejrowskiego jest karygodne – no, ale i on twierdzi, że nawet tak "nikczemna" rzecz nie spowoduje jego odejscia od KK 🙂 ). Poza tym, nie rozumiem dlaczego tego poematu nie mozna traktować jako pięknej literatury? Piękny jest "Jezus z Nazaretu" R. Brandstaettera i "Pasja" Mela Gibsona – którą nb. bł. Jan Paweł II również okreslił jako dzieło zawierające prawdę.

  • A my z kolei byłem na pochodzie Trzech Króli w Warszawie na placu Zamkowym i Piłsudskiego, a z nami było…. kilkadziesiat tysiecy ludzi (jak się szacuje) i cieszy mnie, że w ciągu szesciu lat ta inicjatywa tak bardzo sie rozwinęła. I to bez biegającego z zadyszką po scenie człowieka w żółtej koszuli, bez pseudo-dynamizmu w sposobach wypowiadania się na zasadzie im głosniej i więcej słów na 10 sek. to tym lepiej ;), ale …..również z puszkami, również z naklejkami – tylko spokojniej, ciszej. A co najwazniejsze w centrum jest Objawiony Chrystus, a nie orkiestra :).

    • A ja myślę, że w centrum było kolejne wielkie show tylko z nalepką: "katolickie". Jeśli to ma być propozycja spędzenia wolnego czasu to trudno ale wydarzenia religijnego ja w tym nie widzę.
      Dasiek

    • Nie widzę w tym nic złego. Rozumiem, że jak ludzie nie gromadzą się w katakumbach tylko wychodzą z Chrystusem na ulicę to jest to do kitu? Jeżeli nie widzisz w tym wydarzenia religijnego, które w otaczającym nas zeswiedczonym swiecie, w którym co i rusz wyskakują z pomysłami zdejmowania krzyży, a w którym tych krzyży oraz innych symboli chrescijanskich pojawiło się na ulicach całe mnóstwo, to – przykro mi to stwierdzić – musisz mieć klapki na oczach lub zamknięte serce.

    • Czy oto w tym wszystkim chodzi by zrobić większą imprezę przykuwającą uwagę mediów? Przecież to ślepa uliczka. Chyba nie tędy droga. Wszelkiego rodzaju parady będą i tak bardziej medialne. My chrześcijanie mamy innego rodzaju środki wyrażania naszej wiary w Jezusa Chrystusa i przywiązania do Jego Krzyża.
      Dasiek

    • Rzeczywiscie, my chrzescijanie mamy inne srodki wyrażania naszej wiary, ale nie widzę nic złego również i w takiej formie – wręcz przeciwnie. Jest duża róznica (wręcz kolosalna) między tym, co robi Owsiak, a tym co robi "Orszak Trzech Króli". Św. Maksymilian Kolbe nie widział nic zdrożnego w radiu :)! Bo z wyzwaniami swiata należy się mierzyć, a nie przed nimi uciekać. Co do orszaków Trzech Króli, to z pewnoscią nie było celem głównym zrobienie czegos konkurencyjnego w stosunku do WOSP na podobną skalę – ani nie to wsparcie, anie nie te srodki. Ale jezeli Bóg będzie błogosławił tej sprawie i pochody zaczną rosnąć, a tamta impreza zacznie się kurczyć, to wcale się nie zmartwię :).

  • Drogi Robercie!
    Nie martwcie się!
    Nie trzeba w taki sposób odpowiedzieć…
    Warto pomyśłeć…

    z modlitwą
    Józefa

  • Mi się wydaje, że Orkiestra już zaczyna chylić się ku końcowi. Nawet w oficjalnych mediach o wiele mniej było na jej temat w dniach poprzedzających, jak i w dniach tak zwanego wielkiego finału. Myślę, że spokojnie poczekamy jeszcze ze trzy, cztery lata, a wyjdą na jaw wszelkie skandale i przekręty, jakie na razie skrzętnie są ukrywane za parawanem medialnego hałasu i propagandy. A orszaki Trzech Króli będą się w tym czasie rozrastać.
    Ja także jestem za odważnym, otwartym, pozbawionym strachu i wszelkich kompleksów świadczeniu o wierze – także na ulicach, także w mediach, także w internecie! Dlaczegóż mielibyśmy się ciągle czegoś wstydzić i obawiać? Także Papież Franciszek zachęca nas do radosnego świadczenia o wierze. Ks. Jacek

    • A im więcej grzebią przy Owsiaku, tym Owsiak – ten peacemaker, pacyfiarz, człowiek "miłosci" – brutalniejszy i chamski, czyli pokazujący swoje prawdziwe oblicze. Co najdziwniejsze grzebią / grzebali przy nim nawet dziennikarze z "Wprost" i TVN (sic) – co swiadczy o tym, że człowiek w żółtej koszuli nie uważa już nawet na odciski swoich promotorów!

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.