Jedna wiara, jedna nauka – jeden Chrystus!

J
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dziękuję Markowi za wczorajsze rozważanie i zapewniam, że słówko z Syberii zawsze będzie – o ile tylko Marek będzie chciał je pisać. A myślę, że będzie chciał. Natomiast zawsze będziemy się dogadywać w kwestii czasu i możliwości, ale ja osobiście uważam, że każde takie słówko to wielki dar dla nas i wielkie bogactwo duchowe!
   We wczorajszym swoim słowie, zaraz na początku, Marek wspomniał o śmierci Marcina Rokickiego, młodego człowieka, naszego Kolegi jeszcze z czasów służby ministranckiej. Rzeczywiście, ta nagła śmierć poruszyła nas wszystkich. Za chwilę wyjeżdżam na jego pogrzeb. Modlę się o wieczne zbawienie dla niego, a dla jego bliskich – o nadzieję…
   I jeszcze raz proszę o cierpliwość, jeśli idzie o moje odpowiedzi na Wasze, Kochani, wpisy. Akurat ostatnio dzień goni dzień, a i noce jakieś takie krótkie… Ale już wkrótce wszystkim odpiszę… A tymczasem dziękuję za to, że stale jesteście obecni! Dobrego dnia!
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

10
stycznia 2014.,
do
czytań: 1 J 4,19–5,4; Łk 4,14–22a
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Najmilsi:
My miłujemy Boga, ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował.
Jeśliby ktoś mówił: „Miłuję Boga”, a brata swego
nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego,
którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi.
Takie
zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował
też i brata swego. Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Mesjaszem, z
Boga się narodził i każdy miłujący Tego, który dał życie,
miłuje również tego, który życie od Niego otrzymał.
Po
tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże, gdy miłujemy Boga i
wypełniamy jego przykazania, albowiem miłość względem Boga
polega na spełnianiu Jego przykazań, przykazania Jego nie są
ciężkie. Wszystko bowiem, co z Boga zrodzone, zwycięża świat,
tym właśnie zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza
wiara.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powrócił w mocy Ducha do Galilei, a wieść o Nim rozeszła się po
całej okolicy. On zaś nauczał w ich synagogach, wysławiany przez
wszystkich.
Przyszedł
również do Nazaretu, gdzie się wychował. W dzień szabatu udał
się swoim zwyczajem do synagogi i powstał, aby czytać. Podano Mu
księgę proroka Izajasza. Rozwinąwszy księgę, natrafił na
miejsce, gdzie było napisane:
„Duch
Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie,
abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a
niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnych, abym
obwoływał rok łaski od Pana”.
Zwinąwszy
księgę oddał słudze i usiadł; a oczy wszystkich w synagodze były
w Nim utkwione. Począł więc mówić do nich: „Dziś spełniły
się te słowa Pisma, któreście słyszeli”. A wszyscy
przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które
płynęły z ust Jego.
Wśród
wielu ataków i przeciwności, z jakimi ciągle musiał mierzyć się
Jezus w swoim nauczaniu i w swojej działalności, zdarzały się i
takie sytuacje, kiedy to wieść o Nim rozchodziła się po całej
okolicy,
a On swobodnie nauczał – i to jeszcze wysławiany
przez wszystkich.
A kiedy – jak słyszeliśmy dzisiaj –
rozwinął księgę i odczytał z niej fragment Proroctwa, które to
słowa zaraz odniósł do siebie, wszyscy
przyświadczali Mu i dziwili się pełnym wdzięku słowom, które
płynęły z ust Jego.

My
dobrze wiemy, że zaraz potem chcieli Go ukamienować za rzekome
bluźnierstwo, ale w tym momencie byli pełni podziwu.
Nasuwa
mi się takie stwierdzenie, że były to dla Jezusa chwile
swoistego
oddechu, odpoczynku
od
konieczności obrony i zmagania się z przeciwnikami. A może całkiem
wielu było tych życzliwych i sprzyjających, tylko nie zawsze się
uzewnętrzniali ze swymi poglądami – bo
może się bali?…
Tak,
czy owak, Jezus nie
zważając na życzliwe czy nieżyczliwe reakcje

i nie zastanawiając się, jak Jego słowa zostaną odebrane i czy
wzrosną, czy obniżą się słupki Jego popularności w sondażach –
zawsze
mówił prawdę! Zawsze!
Pełną
prawdę o postawach ludzkich, pełną prawdę o zbawieniu i pełną
prawdę o sobie.
Dzisiaj
wyraźnie stwierdził, że
to właśnie na Nim spełniają się słowa odwiecznych proroctw

i to właśnie On jest Tym, na którego od wieków oczekują ludzie.
Jedni z wielkim uznaniem i podziwem te słowa przyjęli, inni
oburzyli się śmiertelnie i zarzucili Jezusowi kłamstwo i
bluźnierstwo, ale
Jezus
i
tak
dalej
mówił jedno i to samo, zawsze to samo – i zawsze z taką samą
odwagą, jednoznacznością, bez żadnych kompleksów i kompromisów!
W
duchu takiego właśnie nauczania Jezusa i
w podobny do Jezusa sposób naucza dzisiaj Święty Jan,
stwierdzający
bardzo jednoznacznie, że nie
da się oddzielić miłości Boga od miłości bliźniego,
bo
jedna wyraża się w drugiej – i na odwrót.
Kochani,
owa jednoznaczność i stałość nauki Chrystusa jest tym, co ją
jakoś tak szczególnie wyróżnia. Zobaczmy, że na
przestrzeni dwóch tysięcy lat na świecie zmieniło się tak wiele,

zaistniało i upadło – często z dużym hukiem – tyle systemów
politycznych, ekonomicznych, w tym także tyle dyktatur, tyle
totalitaryzmów. Tyle
razy również wieszczono upadek Kościoła.
A
tymczasem to ci, którzy to ogłaszali, już dawno odeszli w
zapomnienie, a
Kościół trwa i nie zmienia się jego nauka.

I
dalej jest atakowany, znienawidzony, wręcz
zwalczany, często ośmieszany

ale czy to jest powód, aby czarne zaczął nazywać białym i
odwrotnie? I
żeby zboczenia seksualne nazywał nowoczesnością, a obłędny
wymysł jakiegoś gender nazywał dobrodziejstwem dla rodzin?
Mocą
Kościoła jest – między innymi – stałość
jego nauczania
i
niezmienność jego stanowiska w fundamentalnych kwestiach moralnych.

I
dlatego my, którzy jesteśmy członkami tegoż Kościoła, którzy –
może to tak powiedzmy – jesteśmy
po prostu Kościołem,
także
powinniśmy zajmować jedno
i jednoznaczne stanowisko
w
sprawach wiary i moralności, w sprawach chrześcijańskiego życia i
w poglądach na kwestie społeczne. My
się nie możemy chwiać na prawo i lewo,
nie
możemy swego stanowiska dopasowywać do mody i zwyczaju, do
aktualnie obowiązujących trendów, do uznania i akceptacji, bądź
odrzucenia, lub przynajmniej niezadowolenia wśród otoczenia.
Oczywiście,
dobrze jest i miło, kiedy otoczenie przychyla się do takiej naszej
postawy i ją akceptuje, czy wręcz pochwala. To
dobrze i miło.
Ale
jeżeli tego czynić nie będzie, to nie
może być dla nas powodem do zmiany swojego zasadniczego nastawienia

i podstawowych poglądów moralnych. Bo inaczej – chcąc się do
wszystkich
wokół dopasować i wszystkim dogodzić – możemy się nagle
przekonać, że…
jesteśmy poza Kościołem!

9 komentarzy

  • Bardzo dobrze się dzieje, że jest spora ilość księży ewangelizujących na wiele sposobów. Dowodem na to jest ten Blog. Znalazłem też innego księdza który ewangelizuje niestandardowo http://mobilnykonfesjonal.pl/
    Dla mnie najważniejsze jest to że ci obaj księża pracowali kiedyś w Radoryżu Kościelnym.

    • "ewangelizuje niestandardowo" – może nie tyle niestandardowo co współcześnie 🙂 i bardzo skutecznie, bo DOCIERA do wielu osób, w różnym wieku, z wielu miejscowości.
      Gosia

    • Gdy zaczałam czytać na stronie internetowej o " Mobilny Konfesjonał", wtedy zrozumiałam, że tu czekała na mnie niespodzianka! ( wcześniej miała pomysł…)
      "Jest to tym samym – dodatkowa szansa na spotkanie z Bogiem w sakramencie pokuty i pojednania!" Jest to SZANCA …!
      Zgadzam się z Gosią – "co współcześnie", "bardzo skutecznie, bo DOCIERA do wielu osób, w różnym wieku, z wielu miejscowości." !

      Pozdrawiam
      Z Bogiem
      Józefa

  • "Kto chce szuka sposobu, któ nie chce szuka powodu." – Gosiu, tak, tak…
    Po przeczytaniu wczorajszego rozważania mogę powiedzieć, że burza w życiu człowieka, może być wielkim DAREM od PANA. Można bać się burzy i mieć złe myśli…A można zapytać sobie jak bać się burzy i nie mieć złych myśli. … Nie wiem co się będę dalej…Nie wiem… Tylko PAN wie i wiedzi wszystko !
    W owej chwili patrzyłam na burzę, jak na działanie Pana … w sercu była tylko cisza… spokojnie…
    Wszystko oddałam Panu… Tylko Bog tak pragnie słuchać.
    Teraz wiele zmieniło się w moim życiu…
    Bogu niech będą Dzięki!
    z modlitwą
    Józefa

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.