Prawdziwy chrześcijanin – to człowiek wolny!

P
Szczęść Boże! Witam Wszystkich w nowym dniu – i nowym tygodniu pracy i nauki (jeszcze przez dwa tygodnie). Niech nam w tym przyświecają myśli, którymi Pan obdarowuje nas w swoim Słowie, a Papież Franciszek w swoim rozważaniu. Zapraszam do refleksji i do zachwycenia się Bożym Słowem!
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Poniedziałek
11 tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 2 Krn 18,3–8.12–17.22; Mt 5,38–42
CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI KRONIK:
Król izraelski,
Achab, zwrócił się do króla judzkiego Jozafata: „Czy pójdziesz
ze mną przeciw Ramot w Gileadzie?” Odpowiedział mu: „Ja tak jak
i ty, lud mój jak i twój lud będziemy z tobą na wojnie”.
Ponadto
Jozafat rzekł królowi izraelskiemu: „Najpierw zapytaj, proszę, o
słowo Pana”.

Król
więc izraelski zgromadził czterystu proroków i rzekł do nich:
„Czy powinienem wyruszyć na wojnę o Ramot w Gileadzie, czy też
powinienem tego zaniechać?” A oni odpowiedzieli: „Wyruszaj, a
Bóg je da w ręce króla”. Jednak Jozafat rzekł: „Czy nie ma tu
jeszcze jakiegoś proroka Pana, abyśmy przez niego mogli zapytać?”
Na to król izraelski odrzekł Jozafatowi: „Jeszcze jest jeden mąż,
przez którego można zapytać Pana. Ale ja go nienawidzę, bo mi nie
prorokuje dobrze, tylko zawsze źle. Jest to Micheasz, syn Jimli”.
Wtedy Jozafat powiedział: „Nie mów tak, królu”. Zawołał więc
król izraelski któregoś dworzanina i rzekł: „Pośpiesz się po
Micheasza, syna Jimli”. Ten zaś posłaniec, który poszedł
zawołać Micheasza, powiedział mu tak: „Oto przepowiednie
proroków są jednogłośnie pomyślne dla króla, niechże twoja
przepowiednia, proszę cię, będzie jak każdego z nich, taką,
żebyś zapowiedział powodzenie”. Wówczas Micheasz odrzekł: „Na
życie Pana, na pewno będę mówił to, co powie mój Bóg”.

Potem
przyszedł przed króla. Wtedy król się odezwał do niego:
„Micheaszu, czy powinniśmy wyruszyć na wojnę przeciw Ramot w
Gileadzie, czy też powinniśmy tego zaniechać?” Wtedy do niego
przemówił: „Wyruszcie, a zwyciężycie. Będą oni oddani w wasze
ręce”. Król zaś mu powiedział: „Ile razy mam ciebie zaklinać,
żebyś mi mówił tylko prawdę w imieniu Pana?” Wówczas on
rzekł: „Ujrzałem całego Izraela rozproszonego po górach, jak
trzodę owiec i kóz bez pasterza. Pan Bóg rzekł: «Nie mają swego
pana. Niech wróci każdy w pokoju do swego domu»”.

Wtedy król
izraelski zwrócił się do Jozafata: „Czyż ci nie powiedziałem?
Nie prorokuje mi pomyślności, tylko nieszczęścia”. Micheasz zaś
mówił dalej: „Oto Pan dał teraz ducha kłamstwa w usta tych
twoich proroków. Pan bowiem zawyrokował twoją zgubę”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus powiedział do
swoich uczniów: „Słyszeliście, że powiedziano: «Oko za oko i
ząb za ząb». A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz
jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu,
kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i
płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź
dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego,
kto chce pożyczyć od ciebie”.
Myślę, że prośba,
jaką wysłannik królewski skierował do Micheasza, kiedy go wzywał
przed oblicze króla, może być przykładem stosowania już w
tamtych czasach mechanizmu, który dzisiejszym językiem nazwalibyśmy
poprawnością polityczną. Jak bowiem słyszymy, człowiek ów
zwraca się do Proroka ze słowami: Oto przepowiednie proroków
są jednogłośnie pomyślne dla króla, niechże twoja
przepowiednia, proszę cię, będzie jak każdego z nich, taką,
żebyś zapowiedział powodzenie
.
Prorok,
co oczywiste, w żadnej mierze nie mógł spełnić takiego
oczekiwania, dlatego odpowiada bardzo zdecydowanie: Na
życie Pana, na pewno będę mówił to, co powie mój Bóg.
Kiedy
natomiast dotarł przed oblicze króla, udzielił odpowiedzi po jego
myśli, a więc takiej, o jaką wcześniej prosił go wysłannik.
Naturalnie, wyczuwamy tu od razu ton ironiczny, co
musiał chyba także wyczuć król, skoro od razu dopomniał
się: Ile razy mam ciebie zaklinać, żebyś mi mówił
tylko prawdę w imieniu Pana?
A
wówczas usłyszał rzeczywistą
wolę Bożą, na co z kolei odpowiedział buntem i pretensją: Nie
prorokuje mi pomyślności, tylko nieszczęścia.
Mamy
tu zatem do czynienia z takim oto nastawieniem, że – owszem –
przyjmę prawdę i proszę mi powiedzieć całą prawdę, ale tylko
pod warunkiem, że ta prawda będzie taka,
jaką ja chcę usłyszeć, jaka jest mi wygodna.

To nic, że w którymś momencie taka prawda przestaje być
prawdziwa,
ale mi akurat
odpowiada. A jeżeli mam usłyszeć i przyjąć rzeczywistą prawdę,
a więc po prostu: prawdę,
bo prawda może być tylko rzeczywista i prawdziwa, nie
może być inna, nie może być półprawdą, gdyż wtedy od razu
staje się kłamstwem
– kiedy
zatem mam przyjąć taką pełną prawdę, to się buntuję…
O
czym świadczy taka postawa? I jak ją określić, jak ją nazwać?
Czyż nie jest to zwyczajny fałsz, jakieś straszne
zakłamanie,
w jakim człowiek
żyje, w jakim chce żyć, z jakiego nie chce się dać wyprowadzić,
bo tak mu wygodniej, bo tak lepiej, bo tak korzystniej?…
Przynajmniej na teraz?…
Przyjęcie
prawdy może się okazać zbyt wymagające,
bo będzie się wiązało z koniecznością dokonania
jakiejś zmiany w życiu,
a po
co zmieniać coś, co się już utrwaliło w życiu, co się już –
można tak chyba powiedzieć – zabetonowało?…
Po co mam coś zmieniać, po co mam się niepokoić, skoro ja sobie
spokojnie żyję w tym moim ciepełku, w tym moim światku – to
nic, że stęchłym i to nic, że ciasnym, ale własnym

i na ten moment bardzo wygodnym… A przyjęcie pełnej prawdy
wszystko to zburzy i wszystko trzeba będzie budować od nowa, od
podstaw, od fundamentów.
A
jednak chrześcijanin wezwany jest do tego, aby dokonywał
takich zmian
– nawet takich
zmian, tak radykalnych
– w swoim myśleniu, w swoim odniesieniu do drugiego człowieka.
Bardzo mocno domaga się tego Jezus w dzisiejszej Ewangelii, mówiąc:
A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz
jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu,
kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i
płaszcz. Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź
dwa tysiące. Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego,
kto chce pożyczyć od ciebie.
Czyż
słysząc takie zachęty i takie polecenia, nie buntujemy się
wewnętrznie, nie wzdragamy się, nie myślimy, że
to już przesada, że to za dużo
i że zbyt
wielkie
to zmiany w naszym życiu spowoduje?

Na
takie i podobne pytania i dylematy Papież Franciszek
odpowiedział w rozważaniu do modlitwy południowej, w dniu 8

czerwca, w Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, na
Placu Świętego Piotra. Mówił wtedy:
Nasz
Bóg jest Bogiem niespodzianek,

wiemy to. Nikt nie spodziewał się już niczego, nawet uczniowie: po
śmierci Jezusa stanowili niewiele znaczącą grupkę,
przegranych i osieroconych przez ich Mistrza.
Tymczasem
ma miejsce wydarzenie nieoczekiwane,
które wzbudza zadziwienie:

ludzie byli zmieszani, bo każdy słyszał uczniów przemawiających
w jego własnym języku, opowiadających wielkie dzieła Boże.
Kościół, który rodzi się w dzień Pięćdziesiątnicy, jest
wspólnotą,
która wzbudza zdumienie,
ponieważ
mocą pochodzącą od Boga, zwiastuje nowe orędzie – orędzie
o
Zmartwychwstaniu Chrystusa,

a
ogłasza to
nowym językiem: uniwersalnym językiem miłości. Nowe
orędzie: Chrystus żyje, zmartw
ychwstał;
nowy język: język miłości.
Uczniowie
zostali obleczeni mocą z wysoka i przemawiają z odwagą – kilka
minut wcześniej wszyscy byli pełni strachu,
ale teraz przemawiają z odwagą i stanowczością, z wolnością,
będącą darem Ducha Świętego.
Do
tego ciągle wzywany jest Kościół: ma
być zdolny zaskakiwać,
głosząc
wszystkim, że Jezus Chrystus zwyciężył śmierć, że ramiona Boga
są ciągle otwarte, że Jego cierpliwość ciągle nas oczekuje, aby
nas uzdrowić i przebaczyć nam. Właśnie dla spełnienia tej misji
Jezus zmartwychwstały udzielił swojego Ducha Kościołowi.
Uwaga!
Jeśli Kościół jest żywy, zawsze winien zaskakiwać. To 
żywy
Kościół zaskakuje. Kościół, który nie posiada umiejętności
zaskakiwania, jest Kościołem słabym, chorym, umierającym i
powinien by
ć
umieszczony na oddziale reanimacji –

i
to jak najszybcie
j!
Być
może niejeden, w Jerozolimie, wolałby aby uczniowie Jezusa,
sparaliżowani
lękiem, pozostali zamknięci w domu, aby
nie robić zamieszania.

Także i dzisiaj wielu chciałoby takich chrześcijan. Tymczasem […]
Kościół
Pięćdziesiątnicy jest Kościołem, który nie
godzi się na to, by być „nieszkodliwym”, przesadnie
destylowany. Nie!

Nie może
się godzić na to, nie
chce być elementem dekoracyjnym.

Jest Kościołem, który nie waha się wyjść na zewnątrz, na
spotkanie ludzi, aby głosić orędzie, które mu zostało
powierzone, nawet
wtedy, gdy to orędzie przeszkadza czy niepokoi sumienia;

nawet jeśli to orędzie może czasami powoduje trudności, a nawet
czasami doprowadza do męczeństwa.
Kościół
rodzi się jako jeden i powszechny, z jasno określoną tożsamością,
ale otwarty; Kościół,
który ogarnia świat, ale go nie zniewala,

zostawia mu wolność, ale go obejmuje –
jak
ta kolumnada na tym Placu: dwa ramiona które się otwierają, aby
przygarnąć, ale które nie zamykają się, by kogokolwiek
zatrzymywać. My
chrześcijanie jesteśmy ludźmi wolnymi i Kościół pragnie nas
wolnych.”

Tyle
z rozważania Ojca Świętego.
I
cóż my na to, Kochani? Chyba warto się odważyć, by skorzystać z
tych wskazań. Nie
bójmy się pełnej prawdy, nie bójmy się Jezusowych wymagań, nie
bójmy się wyjść ze swego zastałego, a czasami – jako rzekliśmy
– stęchłego ciepełka. Wyjdźmy
ze swoich schematów, przyzwyczajeń! Dajmy się Jezusowi zaskoczyć!
A
wtedy poczujemy się naprawdę wolnymi. Bo takimi chce nas mieć
Kościół, takimi chce nas mieć Chrystus! Bo tylko wtedy będziemy
prawdziwymi chrześcijanami! Bo prawdziwy
chrześcijanin – to człowiek wolny!

2 komentarze

  • … Złem za zło?

    Prawo odwetu, zemsty, ludzkiej sprawiedliwości. Wydaje się, że niektórzy podnoszą głos sprzeciwu – w imię rozwoju ludzkości – wobec Starego Testamentu, a spokojnie, bez drgnienia powieki stosują zasadę: Oko za oko i ząb za ząb!
    Na pierwszy rzut oka zasada ta wydaje się być sprawiedliwą. Kiwamy głowami na znak aprobaty i stosujemy ją w codzienności bez zmrużenia oka. Jednak nauka Pańska całkiem inna!
    Czyż nie jest to odpłacaniem złem za zło? A co za tym idzie rozszerzaniem panowania królestwa ciemności? To tak jakbyśmy w wielokondygnacyjnym domu wygaszali światła i doszli do całkowitego mroku.

    Zero tolerancji

    Co robić? Nie stawiajcie oporu złemu. Innymi słowy nie miejcie nic wspólnego ze złem. Bo z nim nie możemy walczyć i to z bardzo prostego powodu nie jesteśmy w stanie ze złem walczyć. Tylko Bóg to czyni i zwycięża. Tak więc im bardziej Boży jesteśmy, tym mniej szans ma zły duch, aby nas zwieść i omotać i… tak dla sprawiedliwości, więcej ataków nieprzyjaciela natury ludzkiej cierpieć będziemy.
    To Pan Jezus w nas i przez nas (w tej kolejności) pokonuje złego! To Pan uwrażliwia nas na podszepty złego, otwiera oczy, byśmy widzieli zakusy i pułapki szatana. To Pan daje siłę, byśmy ich uniknęli.
    Nie dokładajcie zła do zła, bo budujecie domek z kart, który szybko i doszczętnie się rozwali. Chrześcijanin nie dialoguje ze złem. Chrześcijanin winien być uczulony na zło i to silną alergią.

    Zło dobrem zwyciężaj

    Owa bierność nie oznacza apatycznego poddania się czy jakieś bezczynności. Bóg walczy posługując się nami. Bóg walczy dając nam oręż do ręki i należy go wykorzystać. Nadstaw drugi policzek oznacza skup się na dobru, bo zło dobrem się zwycięża. Nie ma nic prostszego.
    Dobro wywołuje u nieprzyjaciela natury ludzkiej wściekłość i zwiększenie dawki ataków. U złego człowieka też, jednak ten po jakimś czasie zastanawia się o co tu chodzi. Dobro okazane przewraca świat wartości tego, który bezinteresownie je otrzymał.
    Zły uderzy w oba policzki i to z rozmachem. Kto blisko Boga ten otrzymuje razy. Na dodatek szatan stanie na głowie, by zwielokrotniono pretensje i żądania. Ileż takiego bezsensownego, ciągnącego się latami prawowania.

    Co stracisz?

    Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! To ma być moja dobrowolna decyzja. Zauważ i dobra i wolna, bo tym się charakteryzuje pierwiastek Boży w nas. Takowa zbija z pantałyku zachłannych oskarżycieli.

    Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Co stracisz? Świeżego powietrza zażyjesz, a i masz więcej czasu na to, by sobie z nim pogadać.
    Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Dzielenie się w zadziwiający sposób działa. Chrześcijanin wie, że dzielone cierpienie się zmniejsza, a dzielona radość zwiększa. I kto to pojmie?

    Oczywiście wszystko to wedle własnych możliwości. Pan przecież nie wkłada nam na ramiona ciężarów nie do uniesienia. Nie próbujmy być bardziej Boży od Boga samego. Dobro procentuje. Dobro naprawdę zwycięża! Mamy być siewcami dobra i pamiętać na słowa św. Pawła, że jeden sieje, inny podlewa, jeszcze inny zbiera, a Tym, kto daje wzrost jest sam Pan! …

  • Może tylko jedno dopowiedzenie: zasada "oko za oko i ząb za ząb" była w czasach Starego Testamentu wyrazem pewnej sprawiedliwości, bo jakkolwiek okrutna, ograniczała jednak większe jeszcze okrucieństwa i dlatego zamiast za wybite oko było też wybijane oko, a nie – na przykład – ścinana głowa! Tak więc, był to już jakiś krok w kierunku sprawiedliwości… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.